Na Wzgórzu Śmierci - Jan Kasprowicz (gdzie można czytać książki online .TXT) 📖
Krótki opis książki:
Przeczytaj książkę
Podziel się książką:
- Autor: Jan Kasprowicz
- Epoka: Modernizm
- Rodzaj: Dramat
Czytasz książkę online - «Na Wzgórzu Śmierci - Jan Kasprowicz (gdzie można czytać książki online .TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Jan Kasprowicz
bielmem jej zachodzą,
Na kłach wargi już stężały,
Żar rozkoszy uszedł precz...
Śmiech rozpiera dwie boginie
Afrodis i Astoreth;
Pijmy! pijmy! pijmy!
Tańczmy i śpiewajmy!
Hu! ha!...
JEDNA Z NIERZĄDNIC
Nie jedno stado, ale pięć wytrzymam —
Pięć po dwadzieścia... uciechę mieć będą
Afrodis i Astoreth...
INNA NIERZĄDNICA
Achitofelu! widziałeś piękniejszą?
Takie ramiona?? taką pierś?? — —
Precz, szmato!
Osłaniająca przed okiem kochanka
Alabastrową boskość tego biodra!
Droższy mi kupi jedwab Achitofel,
Żywszą to ciało odzieje purpurą,
Gdy swą lubieżność do syta nakarmi
Jego widokiem, gdy się oszołomi
Do syta jego zapachem...
GŁOS Z TŁUMU
Ahola!
Najcudowniejsza z — ulicznic!... Patrzajcie,
Naga stanęła przed nami!...
INNY GŁOS
Od Rzymian
Nauczyła się bachanckich podrygów...
Evoe Bacche! Evoe!... Ahola,
A gdzież twa siostra Aholiba7?
AHOLA
Zdechła!
Nie wytrzymała stada lwów...Śmieją się
Afrodis i Astoreth!
ACHITOFEL
A ty za ile się pośmiejesz?
AHOLA
Bratku!
Wylicz trzydzieści srebrników... Za dużo?
Bogów sprzedają dziś za taką cenę – A czym bóg taki wobec mnie?
INNA Z NIERZĄDNIC, CHAMUTAL
Ej rabi!
Nie miałeś złota, masz błoto!
JEDEN Z ŻYDÓW
Chamutal!
Córko proroka, mówię–ć, nie pluj w studnię,
Z której ci czerpać przychodzi!...
CHAMUTAL
Z tej studni?
Nigdy na sobie całej sukni nie miał,
A chciał zjeść chleba, musiał iść na żebry...
Zresztą: spójrz tylko na Niego! gdzież taki
Może być studnią?... I na śmierć się wlecze...
Na zawsze dla nas stracony — choć prawda,
Czysty był zawsze, jak woda Jordanu — — —
AHOLA
Achitofelu!...
GŁOS JEDNEJ Z DALSZYCH GRUP
Łapać rzezimieszka!
Ręką mi sięgnął do sakwy... Krzyż jeszcze
Czwarty postawić... O tam, zginął w tłumie...
Moje pieniądze!...
STRAGANIARZE
Galban! nard! z Arabii
Drogie wonności! — — —
ACHITOFEL
Trzydzieści srebrników?
AHOLA
I krużę wina dla dodania ognia
I krużę wina, aby moc wróciła...
Rozkosz, wiesz o tym, pożera nam jędrność,
Wysusza ciało — trzeba je odświeżać.
ACHITOFEL
Drogo się ważysz...
AHOLA
E! Czyż mam być lichsza
Od tego chłystka, który się powiesił,
Wziąwszy trzydzieści srebrników?... Sznur pereł
Dasz mi, by jego opalowa białość
Śćmiła na szyi czerwoność całunków
I ślad twych zębów lubieżnych... Kochany,
Słodki, jedyny, drogi, czarujący,
Przemożny, szczodry, boski ulubieńcze
Boskiej Astarty, z tobą mi umierać —
Nie! żyć noc całą w objęciach...
ACHITOFEL
Kosztowny,
Bardzo kosztowny to nocleg...
AHOLA
Co? idziesz?
Może chcesz uwieść swą rodzoną siostrę?
Pełno dziś Tamar i Amnonów... Skąpiec!
Woli swe ziarno, z którego mógł drugi
Wyrosnąć Mojżesz i naród z niewoli
Wywieść egipskiej, rzucić Molochowi...
Wiesz, że Onana pożarł ogień żywy!
STRAGANIARZE
Świeże daktyle! świeże, świeże figi!
AHOLA
Z tobą, Eljaba, będzie tańszy handel.
ELEJABA
Madjanita jestem, ty Żydówka...
Zakon...
AHOLA
Dziś nie ma zakonu... Moabczyk
Czy Amorejczyk, Filistyn czy kupiec
Z Tyru to jedno... Greczyn czy Rzymianin —
To wszystko jedno... byle dobrze płacił...
Ezechielów już nie ma... Prorocy
Czasów dzisiejszych sami swoje córki
Na targ prowadzą... A więc dziś wieczorem...
ELJABA
Gdzie?
AHOLA
Pod Syonem na prawo... Trzy kroki
Od głównej bramy, wiodącej do wnętrza
Salomonowej świątyni... Zadatek?
ELJABA
Masz go!...
AHOLA
Hu! heach! śmieją się boginie —
Afrodis i Astoreth! — — —
JEDEN Z HANDLARZY
Tak Jazyjelu! mówię, żeś oszukał
Mnie, przyjaciela swojego...
DRUGI HANDLARZ
Oszukał?
Niech ja się trądem obsypię w tej chwili,
Jeślim ja ciebie oszukał... Ty złodziej!
Wart był twój towar — niech mnie Pan Bóg skarze —
Pół worka miedzi...
Ten rabi powrozem
Wygnał mnie, Ezrę, z przedsionka kościoła,
Kiedym miał zrobić interes... Ty szachraj,
Ty chcesz mi zepsuć interes — na ciebie
Nie ma powroza — — —
PIERWSZY HANDLARZ
A niech mnie pokręci!
Niech moją babkę, mą żonę, me dzieci
I moje wnuki i wnuki mych wnuków
Wielka choroba nawiedzi...!
Co jest?... mój towar? mój towar jest taki,
Jakiego oczy twoje — niech oślepną,
Niech one słońca nie widzą, niech żołdak
Króla Heroda napluje w twe oczy,
Jak patrz! tam pluje w oczy tego rabi —
Niech twoje oczy zgasną na tym krzyżu,
Który On dźwiga, jeśli twoje oczy
Widziały kiedy taki towar... Słuchaj —
Ty złodziej! — Słuchaj: u mnie jest niedużo
Tego towaru — — —
GŁOS Z TŁUMU
Uryja! Uryja!
Pocoś tu przyszedł?... Marne widowisko!
Idź! idź! strzeż swego ogrodu! U progu
Wąż tam przykucnął, gotów skusić Ewę!
JEDEN Z ŻYDÓW
Kto ci dał prawo podglądać pod płoty
Mego zwierzyńca?... Pilnuj własnej bramy,
Jeżeli jeszcze zda ci się pilnować —
Wszakże otwarta na oścież... Wiadomo,
Że wchodzi do niej całe Jeruzalem...
DRUGI ŻYD
Ty mnie obraził!... Jutro mi odpowiesz
Tam! przed Piłatem...
TRZECI ŻYD
I! i! dajcie spokój...
Nie ma już prawa na tej judzkiej ziemi,
Odkąd Piłaty myją sobie ręce...
DRUGI ŻYD
O, prawda, prawda, wielka, święta prawda — — —
Nie pójdziem bronić czci przed trybunały,
A na kułaki szkoda naszych grzbietów —
Dla twego — proga i dla mojej — bramy...
On tylko, widzisz, ma tę wytrzymałość:
Pod kułakami, patrz! znowu upada — — —
A wstań–że, wstańże, judzki królu! wstańże,
Synu Dawidów!... Podnieść go!...
We troje
Sznury zwijają...
Smagaj go!... Jest jeszcze
Białość na plecach... Na włos, na pół włosa!
Smagaj, niech krew je zaleje do reszty,