Na Wzgórzu Śmierci - Jan Kasprowicz (gdzie można czytać książki online .TXT) 📖
Krótki opis książki:
Przeczytaj książkę
Podziel się książką:
- Autor: Jan Kasprowicz
- Epoka: Modernizm
- Rodzaj: Dramat
Czytasz książkę online - «Na Wzgórzu Śmierci - Jan Kasprowicz (gdzie można czytać książki online .TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Jan Kasprowicz
mą duszę
Głęboki przestrach ginącego świata...
Powiedz mi, bracie: Co nas tu przywiodło?
SZYMON Z KYRENY
Nie wiem... W istocie, sam się teraz dziwię,
Po cośmy przyszli na ten szczyt... w tej porze...
Pełni byliśmy rozmowy o śmierci
Tego Człowieka i zanim się spostrzegł
Rozum, już nogi wyprzedziły szybkość
Zastanowienia... Jest prawda w twych słowach:
Prześladowanie oraz skon męczeński
Czar wywierają na dusze... Golgota
Niezrozumiałą ma potęgę... Krzyża
Nie ustawili jeszcze dla jednego,
A na jej wzgórzu już siada bezwiednie
I nieświadoma swej tragicznej siły
Smętna tęsknica innych dusz... Golgota
Jest, widzisz, grobem pierwszego człowieka
I będzie grobem ostatniego...
ALETHEJ
Strasznym
Dla nas wątpienie... Ale nie straszniejszą–ż
Ta jedna pewność, jeśli — jest pewnością?..
Według twej wiary było na początku
Jedynie życie, lecz śmierci nie było.
Przyszła dopiero wówczas, kiedy w tamtym
Powstała żądza poznania, co dobre,
A zaś co złe jest... Miecz to sprawiedliwy,
Który swym ostrzem płomiennym wypędził
Z Raju to życie! —
GŁOS DUSZY WYGNANEJ Z RAJU
Gdzieżeś, Lucyferze?
Cierpię! Gdzie jesteś? Jęków mych nie słyszysz?
Bezwładna jestem —
ALETHEJ
Można przekląć chwilę
Tej świadomości! Przez nią dziś umiera
Niegodną śmiercią ów Człowiek. A słuchaj:
Gdyby to jeszcze można kosztem śmierci
Posiąść tę wielką, upragnioną pewność,
Że to, co dla nas dobrem się wydaje,
Jest nim naprawdę, a nie złem... Ohydnym
Stał się los świata przez ów grzech, spełniony
W Raju —
GŁOS DUSZY WYGNANEJ Z RAJU
Gdzież jesteś, jasny Lucyferze?
Nieprzemożoną masz władzę nade mną —
Nad twoją duszą,
Nad twoją biedną i wygnaną duszą!
Ona bez twego skinienia,
Bez światła ócz twych, bez dźwięku twych szeptów
Staje się niemą, ślepą, nieruchomą...
A jeśli mówi, to na to, by jęczeć,
A jeżli widzi, to na to, by błądzić,
Jeśli się ruszy, to na to, by padać...
Ognistym mieczem znów mnie anioł smaga,
A mnie się zdaje, że to z twojej ręki
Te krwawe razy... Ach! gdzie jesteś?
GŁOS Z DALA
Idę!...
ALETHEJ
Chodźmy... na tchórza zmienia mnie ta góra...
A ten twój rabi — posiada on pewność,
Że dobrem jest to, za co tak haniebną
Ma zginąć śmiercią?
SZYMON Z KYRENY
Posiada.
ALETHEJ
Odpowiedz:
A ty masz pewność?
SZYMON Z KYRENY
Mam —
LUCYFER
Jestem!
SZYMON Z KYRENY
To znaczy —
Tak mi się zdaje... Jeszcze przed chwileczką
Byłbym był przysiągł... a teraz... ja nie wiem...
Chodźmy... ty wątpisz... i twoje wątpienie
Wzrok mi przesłania na wieczystą prawdę...
A może... widzisz... człek jest zawsze tchórzem...
Najodważniejszy jest tchórzem... Golgota —
Ukrzyżowanie, które ma się spełnić...
O tak... Golgota jest niezrozumiałą...
Ciągnie... i widzisz, człek wie, że to dobre,
Za co chce umrzeć, a gdy jest na szczycie,
To, by nie umrzeć, powiada: nie warto —
Bo nie wiadomo, azali jest dobre...
Lecz człek wie... drogi przyjacielu... idźmy...
Podaj mi ramię, widzisz, silny byłem,
A jestem słaby...
ALETHEJ
Chcesz się na wątpieniu
Oprzeć, mój druhu?...
SZYMON Z KYRENY
Nie! człek wie, mój druhu,
Że to jest dobre... A może on nie wie?...
ALETHEJ
Dla człeka złem jest największym wątpienie:
Najodważniejszych na tchórzów przemienia,
A tak znienacka przychodzi i z chwilą.
Gdy go się najmniej spodziewasz... W powietrzu
Pełno jest tego wątpienia... Nieznane
I niewidzialne przywołują moce
Ono wątpienie ku tobie — a głosem,
Który, choć ludzkie nie słyszy go ucho,
Napełnia lękiem twe wnętrze... Najstraszniej,
Gdy masz świadomość tej niszczącej siły,
A nie masz władzy, by ją zgnieść, boś zwątpił
O możliwości tej władzy...
LUCYFER
Tak! idźcie!
Idźcie naprzeciw: brzask już niedaleki,
Brzask, który dla was gorszy jest od nocy.
Wasi ojcowie, wasze matki, siostry
I wasi bracia wstają już z legowisk,
Ażeby w porę stanąć do szeregu,
Co na to miejsce Go przywiedzie... Patrzaj:
Mieli odwagę wejść na wzgórze śmierci,
Lecz schodzą z niego bez odwagi... Duszo!
Jeden z nich moim, drugi nim się staje
I będzie moim, tak jak ty, o duszo,
Na wieki wieków jesteś moją...
DUSZA WYGNANA Z RAJU
Luby,
Najdroższy, słodki, wierny Lucyferze,
Wierną masz we mnie kochankę! Przez ciebie
Czuję dopiero, że jestem!... Przy tobie
Czuję, że światło dane jest mym oczom
I że ruchomość dana jest mym stopom,
Że moc jest dana mojemu głosowi,
By się rozdzielał na dźwięki wyrazów
I aby dźwięki te łączył w harmonię
Wielkiego hymnu: Kocham cię na wieki!
LUCYFER
Duszo!
DUSZA WYGNANA Z RAJU
Tysiącem lat niewysłowienie
Strasznych męczarni zdała mi się chwila —
Ta jedna chwila, kiedy me wołania
Bez echa brzmiały w miesięcznym okręgu,
Budząc li przestrach u ludzi... Tysiącem
Długich, tak długich lat, że snać wiecznością
Był mi rok każdy, wydała się chwila,
Ta jedna chwila, gdzie zbrakło ramienia,
Abym się mogła na nim oprzeć, biedna
I nieświadoma, na jaką ścieżynę
Skierować kroki i — nie paść... Tysiącem
Długich, tak długich lat, że lat tych długość
Tysiąc–by razy opasała wszechświat,
Łącząc księżyce wszystkie, wszystkie słońca,
Wszystkich tych globów lśniące miriady5,
Wydała mi się ta chwila, ta jedna
Jedyna chwila, gdy mi ust zabrakło,
Do których teraz przyciskam swe wargi...
Piję z nich napój rozkoszy, jedyny,
Żywotność prawdy mający w swych kroplach,
Wonny, przesłodki ten napój!... Tysiącem
Długich, tak długich lat, że w porównanie
Mogłaby z nimi pójść jedynie krótkość
Nieprzeliczonych tysiącleci szczęścia,
Które w objęciach twoich, o mój luby,
Najdroższy, słodki, wierny Lucyferze,
Znikomą tylko wydaje się chwilą...
Niedobry, płochy kochanku! dlaczego
Tak opuściłeś swą duszę?... Tak! całuj!
Pieść! pieść! Nad dreszcz ten nie ma nic słodszego!
W nim zapomnienie — w tym dreszczu najsłodszym —,
Że przez nas poszedł lęk pomiędzy ludzi,
Ach! złorzeczących twej duszy!... Pieść! Całuj
I nie opuszczaj duszy, wiecznie twojej!
Pieść!... pieść!... tak!... całuj!... Niech po moich biodrach
Spływa twa ręka!... Niech na mojej piersi
Spoczywa róża twoich ust, od ogni
Nienasyconej miłości czerwona,
Niewyczerpanej słodyczy wilgotną
Rosą zroszona, rozchylona róża...
Luby, najdroższy, słodki Lucyferze!
Nie było ciebie i lęk przyszedł na mnie,
Tak, lęk — śmiertelnych... Dlaczego–ś, niedobry,
Płochy kochanku, zostawił na pastwę
Lęku twą duszę? lęku, który zdał się
Trwać tysiąclecia?
LUCYFER
Byłem z Nim... W ciemnicy,
W którą wtrącono tysiąclecia...
DUSZA WYGNANA Z RAJU
Z kimże?
LUCYFER
Z Tym, co ma zginąć na tym wzgórzu... Myśli,
Że świat wybawi od lęku... Demonem
Zbrodni mnie nazwał, siebie synem bożym...
Mówił, że moją wydrze mi kochankę,
Mą lubą, drogą, moją wierną duszę —
Przez śmierć ją wydrze...
DUSZA WYGNANA Z RAJU
Nigdy! nigdy! nigdy!
LUCYFER
Duszo, czy wierzysz we mnie?
DUSZA WYGNANA Z RAJU
Wierzę.
LUCYFER
Słuchaj:
Do boju ze mną stanął znowu Tamten —