Darmowe ebooki » Bajka ludowa » O przytułku "Skarb Matki" - Stefania Buda (jak za darmo czytać książki na internecie .TXT) 📖

Czytasz książkę online - «O przytułku "Skarb Matki" - Stefania Buda (jak za darmo czytać książki na internecie .TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Stefania Buda



1 2
Idź do strony:
Stefania Buda O przytułku „Skarb Matki”

 

Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.

Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska.

ISBN 978-83-288-5373-7

O przytułku "Skarb Matki" Strona tytułowa Spis treści Początek utworu Komentarz Przypisy Wesprzyj Wolne Lektury Strona redakcyjna
O przytułku „Skarb Matki”

Był kiejsi na ty górze tam [u]od Cudca1 taki przytułek lo2 bidnych ludzi, co sie nazywáł „Skárb Matki”. Dziwili sie ludzie, skąd takie nazwanie, a moja babka [u]opowiadali tako legende, że w tym miejscu to był klośtor, a [u]obok klaśtora był taki kasztel [u]obronny3. I w tym kasztelu mieszkali rycerze ze swojemi żonami, z dzieciami, z rodzinami.

Jag4 była jakosi wojacka z Turkami, zginął jeden z rycerzy, [u]ostawił swoje babe5 i dziécko. Kastelan sie [u]ulitowáł, nie [u]odprawił jo, ty[l]ko jo ostawił przy dworze jako służebno. I dziecko sie tam chowało. [U]Ona pracowała, to przędła z babami, to szła w pole do siana — co ji kazali, żeby jino mieć życie jakie takie i tego swojego syna wychować. I żeby przy dworze [u]ostáł ji recerki6, jak [u]ojciec, sie naucuł:

— Bo to jedyny mój skarb w życiu, já nic droższego nad niego ni mom.

A jag wiecorami siedzieli we dworze, przędli cy tam jako inszo robote robiły baby, se [u]opowiadały rózne godki. A między innymi [u]opowiadały o [u]tym, że w pańskim lesie, tam koło tych łąk wielgich, jest pono zakopany [u]ogromny skarb. Ale jesce nikt go nie naloz. Może ji nakoz, bo było wielu takich, co sie tam wybrało, ale nigdy nie wrócili i nie pedzieli, czy naleźli co, czy nie naleźli. Ale ten skárb można tyko o jedym dzień w roku nalyź, bo tylko w największy dzień, w samo południe, tén skarb sie [u]otwirá i te wszyskie tam złota, skarby, sié wietrzo, suszo sie. O, matka nie roz Jáśkowi, swojemu tému synáckowi też powtárzała te gádke. Jag pośli jenego razu właśnie tam, tam właśnie na te łąki suszyć siana, [u]ona tam przerwáca to siano, a Jasiek sie tam bawił, [u]ona pozira[ł]a7 okiem, co on robi. Naroz poleciało dziecko do lasu! Matka woła:

— Jasiek! Jasiek!

A, o, jego jakby co opętało, pogonił w las, matka za nim, już go miała złapać, a on wpod do dziury. Wpod do dziury, no to:

— Jasiek! — woła. — Jasiek!

A on:

— Tu jestem, mamusiu, tu jestem! — na to [u]on.

To [u]ona hops! skocyła téż. Patrzy — a tam, Boze święty, ile złota, dukatów, koralów práwdziwych i wszystkiego! A Jasiu se przesypuje dukaciki, dzwoni, bawi sie. Alé ona przypomniała, że baby gádały, że tam tylko na chwile sie [u]otwirá i może sie lada chwila zamknuńć i ostano na wieki!

— Jasiu, trzá nam [u]uciekać, Jasiu!

A, o, dziecko jak chciało jiść, o ona myśli tak:

— Ale by sie nám tych dukatów przydało.

Złapała do fartucha, nasypa[ł]a tych dukatów.

— Jasiu, ja zaroz po ciebie przyde!

Wyskocy[ł]a z tégo dołka, poléciała na dębie do dziupli wsypała te [dukaty]. Jidzie, a tu już dziury nié ma, dziura sie zamkła, chłopoka ni ma. Już te dukaty ji nie były w myśli, nie przyznawała sie do nikogo, bo sie boła nawet. A pytają o jej syna, a ona co ma poedzić8?

— A, do rodziny go wysłałam, a ni ma go — a ona ciągle wi, że [został pod ziemą].

Jedyno miała tako staro babke we dworze, tako przyjaciółke, i ji sie zwierzyła, co sie stało.

— Oj, bidnáś ty, bidná. Já ci nie poradzę, bo jo nie wiem. Ale tam je w lesie ten taki stary, wis9, ten kulawy dziád, casem przychodzi po chlib tu do dwora. [U]On więcy wi [u]ode mnie. Jakbyś poszła do niego, to [u]on ci może poradzi.

— A do księdza pójść?

— A możesz pójść i do księdza.

To poszła i do księdza pirsze, bo ta zawsze pirsze Bogu jak komu jinszému. A ksiądz mówi:

— Dziecko, straciłaś syna, ale duszy ni możesz stracić. Tego grosza szatańskiego nie ruszaj, ani jednego dukata! Na bidnych rozdaj!

Posła do tego mundrego starego cłowieka do lasu. A on mówi tak:

— Dobrze ci ksiądz pedzioł. Jag byś jeden grosz [u]użyła, to już twój syn przepadnie na wieki amen. Ale ty musisz cały rok [u]o niém myśleć i pamintać. Jag do ty pory pracowałaś [u]uczciwie, tak pracować. I pomágać chorym, bidnem. A za rok, jak sie [u]otworzy ta jama, musis pilnować, to mász być przygotowaná. Te dukaty cisnąć do ty dziury, a Jaśka złapać za ręke ji wyciungnuńć.

I tak też kobita robiła. Cały rok pracowała, pomogała nawet tym, co se nie radzili, za nich robote odrobiała i tylko myśla[ł]a o swojim Jaśku. Nawet jo nieroz co bądź do myśli przychodziło, bo niektórzy byli tacy bidni, ni miéli nawet na chodáka, na nic. Myśli, wzięłaby ty jednego dukata, da[ł]a takiemu, ale ni wolno tych dukatów rusać ani jednego. I sie nie przyznawała do nikogo, że te dukaty są.

A już jak naszed najwiékszy dziéń [...], to, aż zabrała, żeby na te poszła do siana, bo ona sie troche rozerwie tam pod tym lasém. A ona tylko myślała, jak tam tego Jaśka swojego wydostać. I wceśnij jeszcze poszła te dukaty w zápaske zawiąza[ł]a, żeby juz gotowe do wzięciá były. I co dziéń w samo południe mówiła, że tak sie cosik nie bardzo [czuje], musi do lasa, a baby myślały, że za swojom potrzebom jiść. Lotałá patrzyć.

I którysi dzień patrzy, a dziura [u]otwartá! Więc [u]ona hapła za ten fartuch z tymi dukatami, buch! do ty dziury i sama skocyła. Patrzy, a Jasiek se siedzi i se dali przewráca dukaty. Złapała chłopoka za ręke, a on cało gość10 dukatów mo. Wywaliła mu ty piniądze z gości, wydarła do na wirzch, a dziura sie zamkła. I [u]odzyskała swój największy skarb na ziemi.

Przyjaciele Wolnych Lektur otrzymują dostęp do prapremier wcześniej niż inni. Zadeklaruj stałą wpłatę i dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur: wolnelektury.pl/towarzystwo/
Podoba Ci się to, co robimy? Wesprzyj Wolne Lektury drobną wpłatą: wolnelektury.pl/towarzystwo/
Komentarz

W podaniu o pochodzeniu nazwy przytułku „Skarb Matki”, realizującym wątek T 8013 „Dziecko w zaklętym skarbcu” (wg J. Krzyżanowski, Polska bajka ludowa w układzie systematycznym), nadzwyczajne wydarzenia umiejscowione zostały w okolicy znanej narratorce i uwiarygodnione odwołaniem do wojen z Turkami, jakie rzeczywiście przetaczały się przez ziemie dawnej Rzeczpospolitej. Zabieg zakorzeniania uniwersalnej opowieści w regionalnych, polskich, chłopskich realiach, jest charakterystyczny dla wielu przekazów ludowych.

W prezentowanym podaniu znajdujemy np. motyw skarbu, który utrwala marzenie dawnych chłopów o odcięciu się od nędzy. Skarb ten znajduje się pod ziemią, a więc w „innym”, nieludzkim świecie. Wejść tam można przez dziurę w ziemi — jeden z bajkowych traktów łączących sfery kosmosu. Również pora otwarcia się granicy między światami jest charakterystyczna dla światopoglądu magicznego, bowiem południe najdłuższego dnia w roku to moment o charakterze liminalnym. Symbolem „innego”, „tamtego” świata jest również w bajkach ludowych las. Matka więc, szukająca sposobu na odzyskanie syna, idąc do lasu zapuszcza się w niebezpieczną, czarodziejską przestrzeń. Mieszkający tam mędrzec okazuje się postacią funkcjonującą w świecie groźnego sacrum, komplementarnym z sacrum chrześcijańskim, którego symbolem jest ksiądz. Wiedzę z „tamtej” strony posiada również stara kobieta, co wynika z przypisywania osobom starym — podobnie i kulawym jak mędrzec — właściwości mediowania między światami i zaświatami.

Matka, główna bohaterka podania, jest z gruntu kobietą zacną i uczciwą. Chwilę słabości, gdy pochełpiła się na dukaty zamiast ratować syna, odpokutowuje przez okrągły rok: świadcząc bliźnim dobro i tęskniąc za synem, odzyskuje swój skarb — dziecko. Praca więc ukazana jest w tym podaniu nie tylko jako źródło utrzymania, ale też jako działanie uszlachetniające człowieka.

Podanie O przytułku „Skarb Matki” ma budowę szkatułkową, charakterystyczną dla wielu tekstów gwarowych: narratorka powołuje się na przekaz swojej babci, a on z kolei zawiera opowieść, jaką kobiety snuły niegdyś wieczorami przy wspólnej pracy.

Podanie opowiedziała Stefania Buda, ur. 1938 r. w Nosówce i zamieszkała w Nosówce, gm. Boguchwała, pow. rzeszowski, woj. podkarpackie. Gwara, jaką się posługuje, jest charakterystyczna dla Rzeszowiaków i należy do dialektu małopolskiego. Nagrał Antoni Beksiak 10 października 2017 roku.

Spisała i skomentowała Katarzyna Smyk.

Informacje o nowościach w naszej bibliotece w Twojej skrzynce mailowej? Nic prostszego, zapisz się do newslettera. Kliknij, by pozostawić swój adres e-mail: wolnelektury.pl/newsletter/zapisz-sie/
Przekaż 1% podatku na Wolne Lektury.
KRS: 0000070056
Nazwa organizacji: Fundacja Nowoczesna Polska
Każda wpłacona kwota zostanie przeznaczona na rozwój Wolnych Lektur.
Przypisy:
1. Czudec — wieś w Polsce położona w województwie podkarpackim, w powiecie strzyżowskim, w gminie Czudec. [przypis edytorski]
2. Lo (gw.) — dla. [przypis edytorski]
3. Kasztel obronny (daw.) — zamek obronny, od łac. castellum. [przypis edytorski]
4. Jag (gw.) — jak; udźwięcznienie k w sąsiedztwie samogłoski lub spółgłoski dźwięcznej. [przypis edytorski]
5. Baba (gw.) — żona. [przypis edytorski]
6. Rycerka — umiejętność walki na wojnie. [przypis edytorski]
7. Poziraa (gw) — spoglądała. Uproszczenie wymowy cząstki -ała. [przypis edytorski]
8. Poedzić, pedzioł (gw.) — powiedzieć. [przypis edytorski]
9. Wis (gw.) — wiesz; mazurzenie i podwyższenie artykulacji głoski e. [przypis edytorski]
10. Gość (gw.) — garść; uproszczenie wymowy grupy spółgłoskowej i obniżenie artykulacji głoski a. [przypis edytorski]
Wesprzyj Wolne Lektury!

Wolne Lektury to projekt fundacji Nowoczesna Polska – organizacji pożytku publicznego działającej na rzecz wolności korzystania z dóbr kultury.

1 2
Idź do strony:

Darmowe książki «O przytułku "Skarb Matki" - Stefania Buda (jak za darmo czytać książki na internecie .TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz