Świadome macierzyństwo - Justyna Budzińska-Tylicka (gdzie czytać książki online TXT) 📖
Tekst doktor Budzińskiej-Tylickiej, lekarki prowadzącej w Poradni Świadomego Macierzyństwa w Warszawie, to broszura informacyjna, wydana zresztą w „Cyklu obyczajowym” Wydawnictwa Rój (tego samego, które nie wahało się publikować Gombrowicza, Schulza czy Jasieńskiego).
Celem zasadniczym tekstu jest pokazanie w kontekście społecznym, ekonomicznym, politycznym i medycznym, dlaczego świadomie planowane życie reprodukcyjne jest sprawą niezwykle ważną i — jak pisze autorka — dziejową koniecznością.
Przy okazji dla dzisiejszych czytelników jest to ciekawy dokument z dziejów obyczajowości w Polsce.
- Autor: Justyna Budzińska-Tylicka
- Epoka: Dwudziestolecie międzywojenne
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Świadome macierzyństwo - Justyna Budzińska-Tylicka (gdzie czytać książki online TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Justyna Budzińska-Tylicka
Słuszne jest więc twierdzenie, że ustrój kapitalistyczny jest wrogiem regulacji urodzeń, bo zniesienie ustroju kapitalistycznego wyzwala kobietę, pracującą matkę i jej rodzinę od wyzysku i ucisku ekonomicznego i stwarza możliwości macierzyństwa pod ochroną prawa. Jeżeli faszyzm, militaryzm i kapitalizm są wrogami regulacji urodzeń z zupełnie dla nas zrozumiałych pobudek, jako wynikających z pewnych określonych systemów społeczno-politycznych, to trzeci największy, najśmielszy, najbardziej nacierający wróg — KLERYKALIZM, wymaga specjalnego omówienia, tym bardziej u nas, w Polsce, gdzie kler wszystkich wyznań, a w szczególności panującego katolickiego wyznania, odgrywa niestety wielką dominującą rolę nie tylko religijną, ale i społeczną, a nade wszystko nawet państwową.
Jeżeli u nas w Polsce mówi się o trudnościach propagandowych za regulacją urodzeń, a szczególniej o trudnościach realizacji świadomego macierzyństwa, to ani militaryzm, ani faszyzm, tak jak w innych krajach, nie stoi tu na przeszkodzie, a kapitalizm oddziaływa tylko pośrednio, tak jak na całym świecie, ale prawdziwy nasz wróg to kler katolicki wraz ze wszystkimi swymi nadbudówkami przeróżnych reakcyjnych organizacji klerykalnych, któremu odwagi i siły dodaje zbyt tolerancyjne stanowisko czynników rządzących.
Dlaczego tak jest, trudno nawet zrozumieć. Nie możemy doczekać się tak naglącej ze względów społecznych, prawnych i moralnych reformy prawa małżeńskiego dlatego tylko, że temu sprzeciwia się polski kler katolicki. W sprawach wychowawczych i szkolnych także mamy wiele niepotrzebnych klauzuli; ale w związku z naszym zagadnieniem regulacji urodzeń i świadomego macierzyństwa śmiało walczymy z klerem i tylko mało odważni, niezdecydowani i faryzeusze liczą się z potęgą klerykalną naszego państwa.
Ta walka z polskim klerem katolickim zaczęła się zaraz, kiedy Robotnicze Towarzystwo Służby Społecznej przystąpiło w 1931 r. do realizacji pierwszej w Warszawie Poradni Świadomego Macierzyństwa i uzyskało na to pozwolenie odpowiednich władz państwowych. Mając możność bezpłatnego korzystania z propagandy na ambonach kościelnych, przy tysiącznych tłumach wiernych, ułatwiali nam księża popularyzowanie naszych idei, choć je przedstawiali w okropnych słowach i zaklęciach. Jawne publiczne wystąpienie kleru odbyło się 20 i 21 lutego 1934 r. w Warszawie na wielkim zjeździe biskupim, który wydał i ogłosił List pasterski Episkopatu Polski, poruszając w tej bardzo długiej odezwie wszelkie kwestie mniej lub więcej związane z religią, jak walka z wiarą Chrystusową i Kościołem, jak nierozerwalność i sakramentalność małżeństwa; dużo w tej odezwie jest powiedziane „w obronie rodziny”, a mianowicie: „Rodzinie zagraża rozkład, obok ucieczki od małżeństwa stwierdzić musimy groźniejszą ucieczkę od obowiązków małżeńskich i rodzinnych, ucieczkę od dziecka, od wierności małżeńskiej”. (Dalej:) „Dziecko nie jest ciężarem i kłopotem, lecz radosnym dopełnieniem sakramentalnej jedności rodziny, uwiecznieniem się ojca i matki w obrazie Bożym i dziejowym, odradzaniem się narodu i ludzkości. Napiętnować musimy świadome macierzyństwo pojmowane i praktykowane jako zapobieganie urodzinom przez niedozwolone środki. Pod nazwą świadomego macierzyństwa prowadzą pewne koła propagandę unikania macierzyństwa i dziecka” itd., itd. różne brednie, bo przecież kler, a szczególniej katolicki, zaprzysiężony pod hasłem celibatu, nie powinien i nie może mieć pojęcia, co to jest rodzina, a tym bardziej, jak ma się realizować świadome macierzyństwo.
Nie idzie tu więc o fachowość i środki dobrze lub źle chroniące od ciąży, ale kler nie chce się wyzbyć ogromnego wpływu, który miał dotąd na kobietę, na matkę, na rodzinę; a także działa tu sprawa materialnych dochodów, płynących z tych bogobojnych wpływów, bo wszak czym więcej dzieci kobieta urodzi, tym więcej ich umrze, a przecież i chrzest, i pogrzeb przynoszą księżom dobre dochody. To samo można powiedzieć o ślubach i rozwodach cywilnych, które dziś przynoszą kolosalne dochody klerowi, szczególniej rozwody bogaczów, dla których zawsze znajdują się tajemnicze przyczyny „unieważniające małżeństwo”, a które dla ubogich jest nierozerwalnym sakramentem.
Nad tymi wszystkimi średniowiecznymi względami i potępiającymi kazaniami należy przejść do porządku dziennego. Życie jest silniejsze niż egoizm jednej kasty, trzymającej się uparcie przestarzałych form i przestarzałych haseł. Życie jest silniejsze niż gromy z ambon i szepty groźne w konfesjonale: już nie tylko kobiety z burżuazji i te wykształcone samodzielne pracownice, ale i kobiety z proletariatu budzą się i wyrywają się ze swej strasznej niewoli seksualnej i rozrodczej. Rwące potoki życia codziennego, powszechna oświata, walka kobiety o chleb, o pracę, nędza, bezrobocie, brak dachu nad głową — wszystkie te nieszczęścia walącego się ustroju kapitalistycznego uświadamiają szerokie masy kobiece, które same przychodzą do przekonania, że nie chcą być dalej tylko maszynami do rodzenia dzieci; a także budzi się wśród rodziców odpowiedzialność za danie życia nowej istocie ludzkiej — i to są główne czynniki szybkiego rozwoju idei świadomego macierzyństwa.
KRS: 0000070056
Nazwa organizacji: Fundacja Nowoczesna Polska
Każda wpłacona kwota zostanie przeznaczona na rozwój Wolnych Lektur.
Same poglądy i teoretyczne, naukowe czy popularne rozważania nad koniecznością regulacji urodzeń nie dadzą żadnych konkretnych rezultatów bez praktycznego zastosowania tych idei, bez umasowienia w jak najszerszych warstwach ludności pracującej świadomego macierzyństwa za pomocą dostępnych poradni czy przychodni zapobiegawczych na wzór Stanów Zjednoczonych Ameryki, Anglii, Holandii, gdzie korzystają te poradnie z wydatnej pomocy materialnej samorządowej, państwowej i społecznej. Takie przychodnie powinny być prowadzone przez ubezpieczalnie społeczne oraz przy ambulatoriach fabrycznych, przy ośrodkach zdrowia, przy stacjach opieki nad matką i dzieckiem, jednym słowem, należy dać możność każdej pracującej kobiecie, każdej matce zasięgnąć rady lekarskiej w sprawie zabezpieczenia się od niepożądanej ciąży, środkami pewnymi i nieszkodliwymi dla jej zdrowia.
Taką pierwszą Poradnię Świadomego Macierzyństwa w Polsce założyło i prowadzi Robotnicze Towarzystwo Służby Społecznej w Warszawie na ulicy Leszno 23, od października 1931 r., pod moim lekarskim kierownictwem. Ten czteroletni okres pracy przy prowadzeniu ścisłej statystyki na zasadzie rocznych kart ewidencyjnych daje bardzo ciekawe fakty, spostrzeżenia i zestawienia, czerpane bezpośrednio z rwących potoków życia, przeważnie życia nizin. Bowiem rubryka warunków mieszkaniowych naszych pacjentek wykazuje, że w 71,6% są one mieszkankami jedno- lub dwuizbowych pomieszczeń, w których przeludnienie dochodzi po 6 do 10 osób na jedną izbę. Jakże okrutny jest los tych biednych matek, które musiałyby dalej rodzić w tej ciasnocie i zaduchu, gdzie często troje, czworo dzieci sypia na jednym tapczanie, imitacji łóżka, lub na podłodze. Komu może zależeć na tych „króliczych norach” tuż, niedaleko przy wspaniałych domach i willach stolicy Polski? Zresztą największa zasługa naszej działalności to walka z plagą poronień. Nieżyciowe paragrafy naszego nowego obowiązującego kodeksu karnego: art. 231 i 232 zabraniające lekarzowi przerywania ciąży z przyczyn materialnych lub nadmiaru dzieci w rodzinie, ogromnie szkodliwie działają w stosunku do ubogiej ludności, gdyż biedne matki szukają taniego ratunku u akuszerek, gdy stają się ofiarami niepożądanej, niemożliwej do utrzymania ciąży. Pomijając ofiary tego partactwa, których na tysiące corocznie liczy Warszawa jako zakażone śmiertelnie lub ze skutkami kalectwa czy charłactwa na całe życie, podaję tu tylko te liczby i przypadki, które nasze pacjentki stwierdzają same na zapytanie: „Czy miały i ile razy poddały się operacji sztucznego poronienia?”. Stwierdzam od razu, że bardzo mało mamy pacjentek powyżej 24–25 lat, które by nie miały sztucznych poronień; największa liczba sztucznych poronień przypada do 30–40 lat pacjentek.
I tak w 1933 r. na przyjętych w Poradni ogółem 3808 kobiet nowo przyjętych było 1707 pacjentek, w czym były porady przedślubne, leczenie chorób kobiecych, leczenie bezpłodności itp., i spośród tych 1707 poddawało się psuciu ciąży 672 kobiety, w ogólnej liczbie 1594 przypadków poronień sztucznych. W roku 1934 na ogólną liczbę 2881 przyjęć nowo przyjętych było 1198 pacjentek, wśród których 539 pacjentek dokonało 1298 poronień.
W obydwu statystykach, tj. z 1933 r. i 34 r. mamy wypadki poronień przypadające na poszczególne kobiety po 10 razy, 12, 14, 18, 20 i więcej na jedną kobietę!... Statystyka nasza za rok 1932 wykazała, że jedna kobieta dokonała aż 30 poronień (!).
Statystyka z 1933 r. wykazała, że jedna miała 29 poronień, mając dopiero 30 lat, jedno dziecko i męża strasznego nałogowego alkoholika. W ubiegłym 1934 r. najwyższa liczba na jedną kobietę przypada 18 poronień, które miała 30-letnia matka; rodziła ona dwa razy z rzędu bliźnięta i tą katastrofą tak bardzo była przelękniona, a zachodziła ciągle w ciążę bezradnie. Dalej, 26-letnia, mając jedno dziecko, sama kateterem21 12 razy wywołuje sobie poronienia, pomimo że kilka razy ciężko po tym zabiegu chorowała; następnie 25-letnia, mając dwoje dzieci, już 10 razy u akuszerki roniła; a nawet 20 letnia, mając jedno dziecko, zdążyła już poddać się ośmiokrotnemu poronieniu. Z jakąż radością te ofiary nadmiernej, bezmyślnej płodności znalazły wreszcie w naszej Poradni przystań świadomego macierzyństwa! Wszystkie te powyższe wypadki wprost zdumiewającej odwagi i cierpień nieszczęśliwych matek dobitnie stwierdzają jak szkodliwymi środkami i sposobami walczą kobiety z proletariatu z przymusowym macierzyństwem.
Wiele z nich mówi, że ponieważ na spowiedzi nie dostają rozgrzeszenia nie tylko za „psucie się”, ale nawet za używanie środków chroniących od zajścia, to „z dwojga złego” wolą zabezpieczać się od rodzenia nieszczęśliwych dzieci i przestają chodzić do konfesjonału...
Mamy i takie pacjentki, które dopiero z ambony dowiadują się, że „na Lesznie jest mordownia dzieci”, a gdy szukają u ludzi światłych wytłumaczenia, czym jest rzeczywiście nasza Poradnia Świadomego Macierzyństwa na Lesznie 28, to biegną do nas o ratunek i pouczenie! Widzimy, że wrogie, nieludzkie, nierealne ustosunkowanie się kleru do naszej akcji regulacji urodzeń często idzie na naszą korzyść. Również i w korespondencji do nas z całej Polski otrzymujemy z fabryk, miasteczek, wiosek listy półanalfabetów, którzy powołując się na gromy i wyklinania nas, działaczy-realizatorów świadomego macierzyństwa, że dowiedzieli się oni o nas z różnych klerykalnych wydawnictw, i zachwycają się nami dotąd otumaniani ludzie i cieszą się, że dla ich biedy będzie to wielka ulga i wyzwolenie, gdy przestaną ich żony tak nadmiernie rodzić. Niektóre z tych listów są wprost tragiczne w swej treści i głęboko wzruszające. I nie tylko z Polski przychodzi do nas korespondencja, ale i z emigracji: z Kanady, Ameryki Północnej i Południowej i dużo od naszych obecnych biedaków z Francji...
Czujemy, że znajdujemy szeroki posłuch wśród tych, na których nam najbardziej zależy. Nasze Robotnicze Towarzystwo Służby Społecznej rozwija się również wszerz przez zakładanie oddziałów na prowincji, które dotąd mamy w czternastu miejscowościach, jednak warunki materialne i silne wrogie wpływy kleru są przeszkodą dla szybszego realizowania i prowadzenia Poradni Świadomego Macierzyństwa na terenie całej Polski, tak że obecnie tylko w pięciu miejscowościach takie poradnie działają, a mianowicie: w Łodzi, Radomiu, Krakowie, Jedliczu i Gorlicach; w innych oddziałach Poradnie są w stanie organizacyjnym, jak w Poznaniu, Lublinie i Kaliszu. Wszędzie ludność, szczególnie fabryczna wyczekuje niecierpliwie pomocy przeciw poronieniom szkodliwym, drogim i niebezpiecznym, bo tą drogą odbywa się wszędzie regulacja urodzeń, nie tylko u nas, w Polsce, ale wszędzie, gdzie dzika niewyrozumiałość, upór i głupota zaciemniają rzeczywistość i potrzebę bronienia się świata pracy przed nadmiarem niewykonalnych obowiązków rodzinnych. Poza naszym Robotniczym Towarzystwem Służby Społecznej tylko krakowskie Towarzystwo Krzewienia Świadomego Macierzyństwa prowadzi w paru miejscowościach takie poradnie. Nigdzie jednak nie mamy odpowiedniego poparcia moralnego i materialnego przez instytucje państwowe czy samorządowe, które nie gwarantując ani matce, ani dziecku nawet elementarnej opieki społecznej, powinny się poczuwać przynajmniej do pomocy zapobiegawczej, jak to jest w tych krajach i państwach, gdzie racjonalizacja urodzeń znajduje głębsze zrozumienie. U nas, niestety, nawet lekarze w przeważającej części są obojętni, a nawet często przeciwni zapobieganiu nadmiernej rozrodczości, choć dobrze rozumieją plagę sztucznych poronień i że śmiertelność niemowląt jest w Polsce ogromna z powodu nadmiaru dzieci, które nie mają odpowiednich warunków do rozwoju i życia. A jednak lekarze są w pierwszym rzędzie powołani do realizacji świadomego macierzyństwa przez rozpowszechniane dobrych, pewnych środków ochronnych w swej praktyce i w instytucjach, w których pracują.
Życie — codzienne, szare nasze życie i wartki prąd tego życia — jest silniejsze ponad przesądy i obojętność, ponad egoizm klasowy możnych, ponad klerykalizm, faszyzm i militaryzm. Idziemy śmiało naprzód w walce o świadome macierzyństwo, bo to jest dziejowa konieczność!
1. uważać jako (daw.) — postrzegać jako. [przypis edytorski]
2. uznawać jako (daw.) — dziś: uznawać za. [przypis edytorski]
3. chrześcijanizm (daw.) — dziś: chrześcijaństwo. [przypis edytorski]
4. Maltus, właśc. Malthus, Thomas Robert (1766–1834) — duchowny i ekonomista angielski, jako pierwszy rozważał kwestię przeludnienia: w dziele Essay on the principles of population (Londyn 1798) wykazał, że przyrost ludności powoduje zagrożenie prowadzące nieuchronnie do klęski głodu oraz nędzy, ponieważ liczba ludności rośnie w postępie geometrycznym, a produkcja żywności w postępie arytmetycznym. [przypis edytorski]
Uwagi (0)