Gody w Kanie
MUZYKANCI:
Wstań, przyjaciółko moja! piękna moja!
Wstań, a pójdź.
Albowiem oto minęła zima,
deszcz przeszedł, i przestał.
Kwiatki się ukazują na ziemi;
czas śpiewania przyszedł,
a głos synogarlicy słychać w ziemi naszej.
OBLUBIENIEC:
Jakże słodko bardowie śpiewają Pieśń nad Pieśniami!
Moje serce biegnie wraz z nią. I powiadam:
O, przybij mnie jak pieczęć na twym sercu,
I przybij mnie jak pieczęć na twym ramieniu;
Albowiem miłość jest mocna tak jak życie, mocna tak jak śmierć,
A śmiertelnie okrutna jest zazdrość!
MUZYKANCI:
Jać śpię; ale serce moje czuje,
I słyszy głos miłego mego,
Kołaczącego i mówiącego: Otwórz mi,
Siostro moja, przyjaciółko moja, gołębico moja,
Albowiem głowa moja pełna jest rosy,
A kędzierze moje kropli nocnych.
OBLUBIENICA:
O tak, ja śpię, a już serce moje czuje.
To głos miłego mojego, co kołacze.
OBLUBIENIEC:
O, moja piękna niczym Rebeka u źródła,
O, moja piękna niczym Ruth między snopami!
O, najnadobniejsza pośród niewiast! O, nieskalana!
Co czynisz, jest czyste, przyjaciółko moja, niczym nie splamione!
MUZYKANCI:
Miły mój biały i rumiany,
I zacniejszy nad innych dziesięć tysięcy.
Włosy jego kędzierzawe, czarne jako kruk; Oczy jego jako gołębicy
Nad strumieniami wody, Wargi jego jako lilije
Wypuszczające myrrę ciekącą.
GOSPODARZ WESELA:
Kimże jest ten młodzieniec o ciemnolazurowych oczach
I włosach o barwie niby zaczyn wina,
Rozczesanych z przodu głowy, a z tyłu
Opadających falującymi kędziorami?
SWAT:
Nazarejczyk,
Co głosi ubogim z pól i wsi
Nadejście Królestwa Bożego.
GOSPODARZ WESELA:
Jakże łagodny
W obejściu! Męski na sposób kobiecy.
SWAT:
Najpiękniejszy spośród synów człowieczych!
Bywa skłonny do płaczu, lecz nieskłonny do śmiechu.
GOSPODARZ WESELA:
A powiedz mi o tej z oczyma w odcieniu oliwki,
I skórze jasnej niby pszenica, i jasnobrązowych włosach,
O kobiecie u jego boku?
SWAT:
To jego matka, Maria.
GOSPODARZ WESELA:
A ta wysoka postać stojąca tuż za nimi,
Przyodziana cała w biel, z mankietami i brodą jak popiół,
Wyglądająca jak Eliasz, Biały Świadek Dziejów,
Co przybył ze swej groty w Karmelu, by przepowiedzieć
Kres wszystkich rzeczy?
SWAT:
To jest Menachem,
Esseńczyk, który mieszka pośród palm
Nad Morzem Martwym
GOSPODARZ WESELA:
Ten, który przepowiedział Herodowi
Że przez jeden dzień będzie królem?
SWAT:
Ten sam.
GOSPODARZ WESELA:
Czemuż zatem
Zechciał tu przybyć, by zasmucić swoją obecnością
Nasze weselne przyjęcie, skoro należy do sekty
Niechętnych kobietom i stroniących od wina?
MUZYKANCI:
Jednaż jest jedynaczka u matki swojej,
Bez zmazy u rodzicielki swojej.
Ujrzawszy ją córki, błogosławioną ją nazwały;
Także i żony królewskie i założnice, i chwaliły ją,
Mówiąc: Któraż to jest,
Co się pokazuje jako zorza?
MENACHEM (na stronie):
Gospodarz wesela przypatruje mi się,
Jakby pytał, co robi tutaj ten starzec
Pomiędzy biesiadnikami? A ty, Pomazańcu Boży!
Co tutaj robisz? Oto mam wizję
Postaci odzianej w purpurę, ukoronowanej cierniami;
Widzę krzyż stawiany w ciemności,
I słyszę krzyk agonii, który będzie szedł echem
Poprzez świat już na wieki wieków.
GOSPODARZ WESELA:
Dajcie więcej wina. Kielichy są puste.
MARIA:
Nie mają już wina.
CHRYSTUS:
Czyż to moja sprawa,
niewiasto? Moja godzina jeszcze nie nadeszła.
MARIA (do sług):
Cokolwiek wam powie, uczyńcie.
CHRYSTUS:
Napełnijcie te stągwie wodą.
MUZYKANCI:
Przyjdź, miły mój;
Wyjdziemy na pole,
A przenocujemy we wsiach. Rano wstaniemy do winnic;
Oglądamy, jeźli kwitnie winna macica,
jeźli się zawiązują gronka.
CHRYSTUS:
Czerpajcie teraz,
A donieście przełożonemu wesela.
MENACHEM (na stronie):
Dla wyrosłego pośród Esseńczyków,
Wychowanego we wstrzemięźliwości, stroniącego od wina
To smocza trucizna z winnic Sodomy,
A smak śmierci jest w niej!
GOSPODARZ do SWATA:
Każdy człowiek pierwej daje wino dobre,
A gdy sobie podpiją, tedy podlejsze;
A tyś dobre wino zachował aż do tego czasu.
MENACHEM (na stronie):
Rzeczy, które się stały i więcej się nie staną,
Rzeczy, które już są, i te, które staną się wkrótce,
Rzeczy, które stać by się mogły, lecz się jeszcze nie stały,
Oto naciąga zmierzch wielkich radości,
Świt wielkich prawd jak dotąd nie ukazanych,
Przeczucie i oczekiwanie
Czegoś, co dopóki nadchodzi, nie jest tym, czym jest
Lecz jedynie swoją zapowiedzią w człowieczych snach;
Tęsknota, odwlekanie, i spełnienie,
Słodsze przez odwlekanie; młodość, nadzieja, życie, śmierć,
I rozczarowanie, które także jest śmiercią,
Wszystko to, co składa się na sumę ludzkiego żywota;
Sen we śnie, wiatr pośród nocy
Zawodzący w rozpaczy nad pustynią,
Szukając czegoś, czego nie sposób znaleźć.
Przeznaczenie czy przepowiednia, czy jakkolwiek
Ludzie to nazwą, nieważne; to, co ma się stać,
Było już zapisane w boskim umyśle
Od początku. Nie ukryjesz się przed tym,
Lecz to odnajdzie ciebie, ani nie uciekniesz od tego,
Lecz to dopadnie ciebie. To, co rzekł Pan.
SWAT do OBLUBIENICY (na balkonie):
Kiedy Abraham przybył z Sarą do Egiptu,
Cały kraj był rozświetlony jej urodą;
Lecz tyś uczyniła tę noc
Jaśniejszą niżeli dzień! Dostrzegam, w radosnej procesji
Tłoczącej się w przedsionku niebios ponad nami,
Gwiazdy idące przodem ze swymi lampionami, by napotkać ciebie;
A delikatne wietrzyki, posłańcy od kwiatów
Z pobliskich ogrodów i z niewidocznych pól,
Przybywają, niosąc wonie ku tobie, moja Królowo.
MUZYKANCI:
Powstań wietrze północny,
A przyjdź wietrze z południa,
przewiej ogród mój;
niech płyną wonności jego.
Od tłumacza
Od tłumacza:
Fragmenty „Pieśni nad Pieśniami” (czyli kwestie wypowiadane przez Muzykantów) podaję za Biblią Gdańską. Inne fragmenty Pisma Świętego cytowane i parafrazowane w tekście podaję za Biblią Gdańską lub (tam gdzie jej przekład nazbyt odbiega od angielskiego przekładu Biblii, z którego korzystał Longfellow) za Biblią Tysiąclecia.
Spis treści
Okładka
Karta tytułowa
Mecenas
Gody w Kanie
Od tłumacza
Karta redakcyjna
Henry Wadsworath Longfellow
Gody w Kanie
Tytuł oryginału:
The Marriage In Cana
© Copyright by FESTINA LENTE 2013
Published by arrangement with HarperCollins
Publishers Inc. All rights reserved.
Fundacja Festina Lente
Ul. Nowoursynowska 160 B/7
02-776 Warszawa
Redakcja: Hanna Milewska
Projekt okładki: STUDIO OŻYWIANIA KSIĄŻKI
Ilustracja na okładce: Gody w Kanie, Marten de Vos, 1596 (www.1st-art-gallery.com)
www.sok.kartalia.pl
ISBN 978-83-7904-023-0
www.chmuraczytania.pl
www.festina-lente.org.pl
www.sok.kartalia.pl
Plik ePub przygotowała firma eLib.pl
al. Szucha 8, 00-582 Warszawa
e-mail: [email protected]
www.eLib.pl
Uwagi (0)