Czy pisarzom burczy w brzuchu? - Paweł Beręsewicz (czytać książki .TXT) 📖
Krótki opis książki:
Niniejszy zbiór dowcipnych wierszy to plon spotkań autorskich, jakie Paweł Beręsewicz odbył ze swymi młodymi Czytelnikami. Znajdziecie tu – ubrane w szatę artystyczną – odpowiedzi na niełatwe pytania. Wobec niektórych ogarnia wręcz zdumienie: że też nigdy dotąd ich sobie człowiek nie zadał! Choćby tytułowe: Czy pisarzom burczy w brzuchu? No właśnie…
Paweł Beręsewicz jest nie tylko autorem wierszy, lecz również prozy, między innymi nagradzanej serii o Ciumkach czy powieści dla młodzieży. Tłumaczy literaturę dziecięcą i młodzieżową z języka angielskiego, a także jest leksykografem, czyli autorem i współautorem słowników zarówno dla młodych odbiorców, jak i dla dorosłych.
Przeczytaj książkę
Podziel się książką:
- Autor: Paweł Beręsewicz
- Epoka: Współczesność
- Rodzaj: Liryka
Czytasz książkę online - «Czy pisarzom burczy w brzuchu? - Paweł Beręsewicz (czytać książki .TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Paweł Beręsewicz
zdań różnice?
To więcej niż oczywiste:
Skreśliłem z książki dżdżownicę.
Skreśliłem z książki i glistę.
Zamiast nich obrzydzają wspaniale...
robale.
Co pan robi, kiedy pana dzieci są niegrzeczne?
Kiedy nabroi coś dzieciarnia
(chodzi o córkę i syna),
wtedy mnie straszny gniew ogarnia
i grzmieć zaczynam.
Zębami zgrzytam, tupię nogą,
drżą w fundamentach mury stare,
przestępcom się przyglądam srogo
i straszną im wymierzam karę.
W ponurym kącie za swe winy,
obok zwalistej sofy w prążki,
każę im klęczeć dwie godziny
i muszą czytać moje książki.
Nie no, żartuję odrobinkę,
nie dwie godziny, lecz godzinkę.
Przy książce czas im szybko leci.
Poza tym ja mam grzeczne dzieci.
Czy pisze pan długopisem czy na komputerze?
Oj, przyznać wam muszę dziś się, że
gdy pisać chcę na papierze,
to papier się zaraz zamienia
w karnawał dzikiego plemienia.
Hasają koślawe literki:
i enki, i ełki, i erki,
igreki i esy, i zety.
O rety!
Gdy czytam to, myślę: O Boże!
A coś tu nabazgrał, autorze!
Dlatego, jeżeli nie muszę,
najchętniej nie stykam się z tuszem.
Więc pióro nie skrzypi, gdy piszę,
a za to stukają klawisze.
Przekaż 1% podatku na Wolne Lektury.
KRS: 0000070056
Nazwa organizacji: Fundacja Nowoczesna Polska
Każda wpłacona kwota zostanie przeznaczona na rozwój Wolnych Lektur.
KRS: 0000070056
Nazwa organizacji: Fundacja Nowoczesna Polska
Każda wpłacona kwota zostanie przeznaczona na rozwój Wolnych Lektur.
Jaki jest pana ulubiony kolor?
Uwielbiam zieleń w oczach kocich,
w ogórkach cioci,
w grubym szkle,
w liściach paproci,
światłach w trasie,
ale w kiełbasie...
Ble!
Kocham fiolety w śliwek stosie,
w jesiennym wrzosie,
kwiatach bzu,
w splamionym nosie
jagód sokiem,
ale pod okiem...
Fu!
Lubię też brąz chlebowej skórki,
piegów mej córki,
nocnej ćmy,
wiejskiej obórki,
mądrej sowy,
lecz śnieg brązowy...
Brrry!
Niektóre rzeczy żółte wolę:
oka w rosole,
miodu słój,
żarnowców2 pole
wzdłuż poręby,
lecz żółte zęby...
Fuj!
Co pan lubi jeść?
Naprawdę chcecie wiedzieć?
Tacyście wszyscy śmiali?
A jeśli lubię śledzie,
to nie wyjdziecie z sali?
No to... wątróbka może.
Najlepsza jest kurczęca.
Już wam się robi gorzej?
Dopiero się rozkręcam!
Szpinaczek! Gęsty, gładki.
A coście tacy bladzi?
Jem szpinak na obiadki
i wam bym też to radził.
Co dalej...? A! Brukselka!
W masełku z bułką tartą.
Przepyszna, choć niewielka.
Polecam. Jedzcie. Warto.
A są też jeszcze flaczki,
ślimaczki,
kaczki,
raczki.
O! Albo bób! Lubicie?
Ech, można przeżyć życie
naprawdę smakowicie!
Czy miał pan kiedyś niebezpieczną przygodę?
Niestety miałem raz przygodę:
jechałem sobie samochodem,
wtem na zakręcie czuję lód!
Ruszyło auto w tan po lodzie,
— Jedź prosto — wołam — samochodzie! —
lecz on nie słucha ani ciut.
Robi zygzaki, piruety,
ja kręcę kółkiem, lecz niestety
czeka mnie tylko przykry szok.
Czy kręcę w prawo, czy też w lewo,
samochód sunie wprost na drzewo
i to nie przodem, ale w bok.
„Szkoda mnie trochę — myślę skromnie —
Jeszcze chwileczkę i już po mnie”.
Zamknąłem oczy i tak tkwię.
Sekunda trwała całe wieki,
lecz gdy otwarłem znów powieki,
to myślę sobie: „Nie jest źle!”
Poczciwe drzewo zeszło z drogi,
a ja ujrzałem widok błogi:
pokryty trawą pusty plac.
Koła ugrzęzły bokiem w trawie,
z radości już krzyknąłem prawie,
kiedy szarpnęło mną i — pac!
Świat fiknął kozła razem ze mną,
a ja myśl miałem nieprzyjemną,
jakbym żołądek w gardle czuł.
Nagle rozglądam się na boki,
patrzę — pod sobą mam obłoki,
a domy wiszą dachem w dół.
Wypełzłem. Koła wzwyż sterczały.
Spojrzałem szybko — byłem cały,
Ale samochód... Słów mi brak.
Stłuczone szyby, dach pogięty,
gdzieniegdzie wstrętne, ostre pręty.
Kapnęła łza na smutny wrak...
Przyjaciele Wolnych Lektur otrzymują dostęp do prapremier wcześniej niż inni. Zadeklaruj stałą wpłatę i dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur: wolnelektury.pl/towarzystwo/
Czy trudno jest być pisarzem?
Cóż, ja to robię tak:
Po pierwsze ściągam frak
(jeśli akurat go mam,
a to się rzadko zdarza).
Następnie idę sam
i z szafy, z korytarza,
wyciągam krótkie spodnie.
Ubieram się wygodnie,
otwieram drzwi — i w las!
A stoper mierzy czas.
Przez pierwsze dwie minuty
mózg mi się wietrzy w lesie,
niosą mnie same buty,
nawet sam las mnie niesie!
Jest zakręt i po skręcie
wciąż biegnę dość zawzięcie
(mam nawet takie zdjęcie).
Wtem kryzys mnie dopada
i strasznie głośno sapię.
— Już dość! — coś do mnie gada,
mam myśli o kanapie.
— Odpocznij — kusi licho,
lecz „Precz!” mówię mu ja
i mknę, stękając cicho:
Raz, dwa!
Raz, dwa!
Raz, dwa!
Pierś boli nieprzyjemnie
(właściwie boli wszędzie)
lecz gość ambitny ze mnie
i nikt mnie nieść nie będzie!
Dobiegam w średnim będzie,
jak ptak się serce tłucze
i „Klucze! — myślę. — Klucze!
Gdzie te przeklęte klucze?”
Wreszcie znalazłem.
Wchodzę.
Przez chwilę na podłodze
bez życia prawie leżę,
a potem, dysząc srodze,
spisuję w komputerze
me myśli, póki świeże.
W końcu do wanny włażę
i sen mnie morzy błogi.
Oj, trudno być pisarzem!
Oj, bolą po tym nogi!
Czy pana dzieci pomagają panu w pisaniu książek?
Każde z mych dzieł dwudziestu,