Darmowe ebooki » Wiersz » Liryki lozańskie - Adam Mickiewicz (czytelnia książek online .txt) 📖

Czytasz książkę online - «Liryki lozańskie - Adam Mickiewicz (czytelnia książek online .txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Adam Mickiewicz



1 2
Idź do strony:
ona między niemi 
Zdała się wznosić i nie tykać ziemi. 
Twarz piękna jako Przemienienie Pańskie, 
Wzrok utopiła w Jezioro Albańskie, 
Ciekawie patrzy, nie ruszy powieki, 
Jakby w tej głębi modrej i dalekiéj 
Odbite swoje oblicze widziała, 
I przed jeziorem róże poprawiała. 
Chciałem przywitać, lecz siły nie miałem, 
Z gwałtownej chęci mówić — oniemiałem; 
Lecz rozkosz moja, ach! ta rozkosz senna, 
Któż ją opowie? — mocniejsza niż dzienna, 
Lżejsza i milsza: jawa ma żar słońca, 
A sen łagodność i ciszę miesiąca. 
Za ręce wreszcie jak siostrę ująłem;, 
Spojrzała ku mnie okiem niewesołem. 
O siostro moja, patrząc w to twe oko, 
Czuję me szczęście tak dziwnie głęboko, 
Że mi się zdaje, że jestem w kościele. 
Ona mi rzekła z uśmiechem dziecięcia: 
Rodzice moi chcą mnie z innym swatać, 
Lecz ja jaskółka chcę daleko latać; 
Mam skrzydła dobre, patrz, jaki ptak ze mnie! 
Lecę popłukać pióra moje w Niemnie. 
Wiem ja o twoich wszystkich przyjaciołach, 
Znajdę ich, leżą w grobach, po kościołach. 
Muszę i w lasy, w jeziora przepadać, 
I drzew popytać i z ziołkami gadać, 
One o tobie dziwne rzeczy wiedzą, 
Wszystko, gdzieś chodził, coś robił, powiedzą. 
Słuchałem — i mnie nie zdała się ciemna 
Jej mowa, choć tak dziwna i tajemna. 
I mnie się zdało, że sam lecieć mogę, 
I prosiłem ją, by mnie wzięła w drogę. 
Zląkłem się tylko, że chce na doliny 
Iść pytać o mnie drzewa i krzewiny, 
I przypomniałem nagle wszystkie błędy, 
Chwile pustoty, szaleństwa zapędy, 
I czułem serce tak mocno rozdarte, 
Tak jej, i szczęścia, i nieba niewarte; 
Wtem obaczyłem jaskółkę, z powrotem 
Już leci; za nią jakby wojsko czarne: 
Sosny i lipy, piołuny i cząbry, 
Świadczyć przeciwko mnie. 
Przebudziłem się z obliczem ku niebu, 
Z rękami na krzyż, jakby do pogrzebu. 
Sen mój był cichy. Łzy jeszcze płynęły 
Gęsto po licach, i jeszcze wionęły 
Świeżym zapachem i Włoch i jaśminu, 
I Gór Albańskich i róż Palatynu. 
 
Snuć miłość...
Snuć miłość, jak jedwabnik nić wnętrzem swym snuje, 
Lać ją z serca, jak źródło wodę z wnętrza leje, 
Rozwijać ją, jak złotą blachę, gdy się kuje 
Z ziarna złotego; — puszczać ją w głąb, jak nurtuje 
Źródło pod ziemią, — w górę wiać nią, jak wiatr wieje, 
Po ziemi ją rozsypać, jak się zboże sieje, 
Ludziom piastować, jako matka swych piastuje. 
 
Stąd będzie naprzód moc twa, jak moc przyrodzenia, 
A potem będzie moc twa, jako moc żywiołów, 
A potem będzie moc twa, jako moc krzewienia, 
Potem jak ludzi, potem jako moc aniołów, 
A w końcu będzie jako moc Stwórcy stworzenia. 
 

1839, Laussanne.

Przekaż 1% podatku na Wolne Lektury.
KRS: 0000070056
Nazwa organizacji: Fundacja Nowoczesna Polska
Każda wpłacona kwota zostanie przeznaczona na rozwój Wolnych Lektur.
Uciec z duszą na listek
Uciec z duszą na listek i jak motyl szukać 
Tam domu i gniazdeczka — 
 

W Lozannie [1839 - 1840].

Widzenie
Dźwięk mię uderzył... Nagle moje ciało, 
Jak ów kwiat polny otoczony puchem, 
Prysło, zerwane Anioła podmuchem, 
I ziarno duszy nagie pozostało... 
I zdało mi się, żem się nagle zbudził 
Ze snu strasznego, co mię długo trudził. 
I, jak zbudzony ociera pot z czoła, 
Tak ocierałem moje przeszłe czyny, 
Które wisiały przy mnie, jak łupiny 
Wokoło świeżo rozkwitłego zioła. 
Ziemię i cały świat, co mię otaczał, 
— Gdzie dawniej dla mnie tyle było ciemnic, 
Tyle zagadek i tyle tajemnic, 
I nad którymi jam dawniej rozpaczał — 
Już w nim ujrzałem wszystko w głębi, na dnie, 
Jak w ciemnej wodzie, na którą blask padnie. 
Teraz widziałem całe wielkie morze, 
Płynące z środka, jak ze źródła, z Boga, 
A w nim rozlana była światłość błoga. 
I mogłem latać po całym przestworze, 
Biegać, jak promień, przy boskim promieniu 
Mądrości bożej; i w dziwnym widzeniu 
I światłem byłem, i źrenicą razem. 
I w pierwszym, jednym, rozlałem się błysku, 
Nad przyrodzenia całego obrazem: 
W każdy punkt moje rzuciłem promienie; 
A w środku siebie, jakoby w ognisku, 
Czułem od razu całe Przyrodzenie10. 
Stałem się osią w nieskończonym kole, 
Sam nieruchomy, czułem jego ruchy; 
Byłem w pierwotnym żywiołów żywiole, 
W miejscu, skąd wszystkie rozchodzą się duchy, 
Świat ruszające, same nieruchome: 
Jako promienie, co ze środka słońca 
Leją potoki blasku i gorąca, 
A słońce w środku stoi niewidome11. 
I byłem razem12 na okręgu koła, 
Które się wiecznie rozszerza bez końca 
I nigdy bóstwa ogarnąć nie zdoła. 
I dusza moja, krąg napełniająca, 
Czułem, że wiecznie będzie się rozżarzać, 
I wiecznie będzie ognia jej przybywać; 
Będzie się wiecznie rozwijać, rozpływać, 
Rosnąć, rozjaśniać, rozlewać się, stwarzać, 
I coraz mocniej kochać swe stworzenie, 
I tym powiększać coraz swe zbawienie. 
 
Przeszedłem ludzkie ciała, jak przebiega 
Promień przez wodę, ale nie przylega 
Do żadnej kropli: wszystkie na wskroś zmaca, 
I wiecznie czysty przybywa i wraca, 
I uczy wodę, skąd się światło leje. 
I słońcu mówi, co się w wodzie dzieje... 
 
Stały otworem ludzkich serc podwoje,   
Patrzyłem w czaszki, jak alchymik w słoje. 
Widziałem, jakie człek żądze zapalał, 
Jakiej i kiedy sobie myśli nalał, 
Jakie lekarstwa, jakie trucizn wary 
Gotował skrycie. A dokoła stali 
Duchowie czarni, aniołowie biali, 
Nieprzyjaciele i obrońcy duszni, 
Skrzydłami studząc albo niecąc żary, 
Śmiejąc się, płacząc — a zawsze posłuszni 
Temu, którego trzymali w objęciu, 
Jak jest posłuszna piastunka dziecięciu, 
Które jej ojciec, pan wielki, poruczy, 
Choć ta na dobre, a ta na złe uczy 
 
Żal rozrzutnika
Kochanek, druhów, ileż was spotkałem,   
Ileż to oczu, jak gwiazd przeleciało, 
Ileż to rączek tonąc uściskałem: 
A serce nigdy z sercem nie gadało! 
Wydałem wiele z serca, jak ze skrzyni 
Młody rozrzutnik; lecz dłużnicy moi 
Nic nie oddali. Któż dzisiaj obwini, 
Że się rozrzutnik spostrzegł, że się boi 
Zwierzać w niepewne i nieznane ręce? 
Żegnam was, żegnam, nadobne dziewice; 
Żegnam was, żegnam, o druhy młodzieńce! 
Rozrzutnik młody, resztę skarbu schwycę, 
W ziemię zakopię; nie czas resztę tracić. 
Już czuję starość: mam żebrać w potrzebie? 
Znalazłem tego, co zdoła zapłacić 
Rzetelnie, z lichwą13 i na czas — On w niebie! 
 
Przypisy:
1. byłom — rzadko używana, ale poprawna forma 1.os. lp r.n. cz.przesz. [przypis edytorski]
2. czeladź (daw.) — służba w dworze szlacheckim. [przypis edytorski]
3. Zaleski, Józef Bohdan (1802–1886) — poeta romantyczny, przedstawiciel tzw. szkoły ukraińskiej, autor m.in. poematu Duma o Wacławie i zbioru wierszy Duch od stepu oraz słów do kilku pieśni F. Chopina. [przypis edytorski]
4. zołoto-stron — złotostrunny; metaforyczne: nawiązanie do, tradycyjnie symbolizowanego przez lirę, poetyckiego talentu adresata wiersza, brzmieniowo: do języka ukr. (zołoto, a nie: złoto). [przypis edytorski]
5. Dawidzki hymn — hymn w rodzaju psalmów Dawida (ok. 1040 p.n.e.–ok. 970 p.n.e.), króla Izraela, któremu przypisuje się autorstwo biblijnej Księgi Psalmów. [przypis edytorski]
6. Ręce za lud walczące — istnieje również inna wersja wiersza zaczynająca się wersami: „Gęby za lud krzyczące sam lud w końcu znudzą,/ I twarze lud bawiące na końcu lud znudzą”. [przypis edytorski]
7. zapisałem go wierszem (...) — wiersze te były pisane, jak przychodziły, bez namysłu i poprawek. [przypis autorski]
8. Postać — owa kobieta. [przypis autorski]
9. Ewa — mowa tu o Henryce Ewie Ankwiczównie. [przypis redakcyjny]
10. Przyrodzenie — tu: natura. [przypis edytorski]
11. niewidomy (daw.) — niewidoczny. [przypis edytorski]
12. razem (daw.) — zarazem, jednocześnie. [przypis edytorski]
13. z lichwą — z procentem. [przypis edytorski]
Wesprzyj Wolne Lektury!

Wolne Lektury to projekt fundacji Nowoczesna Polska – organizacji pożytku publicznego działającej na rzecz wolności korzystania z dóbr kultury.

Co roku do domeny publicznej przechodzi twórczość kolejnych autorów. Dzięki Twojemu wsparciu będziemy je mogli udostępnić wszystkim bezpłatnie.

Jak możesz pomóc?


Przekaż 1% podatku na rozwój Wolnych Lektur:
Fundacja Nowoczesna Polska
KRS 0000070056

Dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur i pomóż nam rozwijać bibliotekę.

Przekaż darowiznę na konto: szczegóły na stronie Fundacji.

Wszystkie zasoby Wolnych Lektur możesz swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać pod warunkiem zachowania warunków licencji i zgodnie z Zasadami wykorzystania Wolnych Lektur.
Ten utwór jest w domenie publicznej.
Wszystkie materiały dodatkowe (przypisy, motywy literackie) są udostępnione na Licencji Wolnej Sztuki 1.3.
Fundacja Nowoczesna Polska zastrzega sobie prawa do wydania krytycznego zgodnie z art. Art.99(2) Ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych. Wykorzystując zasoby z Wolnych Lektur, należy pamiętać o zapisach licencji oraz zasadach, które spisaliśmy w Zasadach wykorzystania Wolnych Lektur. Zapoznaj się z nimi, zanim udostępnisz dalej nasze książki.

E-book można pobrać ze strony: http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/liryki-lozanskie

Tekst opracowany na podstawie: Adam Mickiewicz, Poezje. T. 2, Wiersze z lat 1825-1855 (Pieśni - Sonety - Poezje patrjotyczne, religijne i filozoficzne - Wiersze okolicznościowe - Bajki), wyd. 2 poprawione, Krakowska Spółdz. Wydawnicza, Kraków [dr. 1928]

Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska

Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.

Opracowanie redakcyjne i przypisy: Dorota Kowalska, Marta Niedziałkowska, Aleksandra Sekuła, Sylwia Stępkowska, Weronika Trzeciak.

Okładka na podstawie: Courbet - Bords du Lac Léman, lot.86 (cropped), Maltaper, domena publiczna

ISBN 978-83-288-3537-5

 

Plik wygenerowany dnia 2022-03-10.

1 2
Idź do strony:

Darmowe książki «Liryki lozańskie - Adam Mickiewicz (czytelnia książek online .txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz