Hippolytos uwieńczony - Eurypides (pedagogiczna biblioteka .txt) 📖
Krótki opis książki:
Hippolytos uwieńczony — tragedia Eurypidesa, opisująca zemstę bogini miłości Afrodyty na Hippolytosie, czcicielu dziewiczej bogini Artemidy.
Bogini miłości sprawia, że w Hippolytosie zakochuje się jego macocha, Fedra, która jednak walczy z żądzą, a gdy ta staje się jawna za sprawą nieopatrznego wyznania poczynionego służącej, popełnia samobójstwo. Ojciec Hippolytosa, Tezeusz, po powrocie do pałacu zastaje ciało Fedry oraz jej list, fałszywie oskarżający Hippolytosa o gwałt. Przeklina więc swego syna, wykorzystując daną przez Posejdona obietnicę spełnienia jednego życzenia.
Przeczytaj książkę
Podziel się książką:
- Autor: Eurypides
- Epoka: Starożytność
- Rodzaj: Dramat
Czytasz książkę online - «Hippolytos uwieńczony - Eurypides (pedagogiczna biblioteka .txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Eurypides
człek,
Co by od hańby ohydnej mnie strzegł?
Zbyt to mnie gniecie! Na śmierć to mnie dławi!
Nie do zniesienia te ciosy
Dla najnędzniejszej z żon!
PRZODOWNICA CHÓRU
Tak! Tak! Służebna twoja, miłościwa pani,
Zawiodła się w swej sztuce, źle wychodzisz na niej!
FEDRA
do piastunki
Przepodła! Zabójczyni najdroższych ci osób!
I cóżeś ty zrobiła?!... W ten mnie zniszczyć sposób!
Niech Zeus, mój rodzic możny, sprzątnie cię swym gromem
Z powierzchni na wiek wieków! A czyż mi wiadomem
Nie było, co się stanie? Czym ci nie kazała
Zamilczeć mojej hańby? Oto moja chwała:
Nie mogę nawet umrzeć uczciwie. Lecz ninie
Szukajmy innej rady. Dzięki twej przewinie
On, wściekły, ojca swego przeciw mnie poruszy
I świat złorzeczeniami napełni! O, z duszy
Klnę ciebie i każdego, co nam, niewezwany,
Wrzekomo dobrze czyniąc, złe zadaje rany.
PIASTUNKA
O pani, lżysz mnie za to, że me plany prysły,
Że mi się nie udało; ból ci miesza zmysły,
Lecz pozwól, że i ja ci na to coś odpowiem:
Chowałam cię i dzisiaj, z bolu nad twem zdrowiem,
Pragnęłam znaleźć środek, alem cię zawiodła.
Znalazłszy, zyskałabym pochwałę, boć modła
Na świecie jest dziś taka: mądra-ś, jak niewielu,
Szczęśliwie jeśliś doszła do swojego celu.
FEDRA
Godziwe-ż to są rzeczy, tak skrzywdzić mnie wprzódy,
Tak zranić mnie, a potem takie prawić cudy?
PIASTUNKA
Za dużo o tym mówić. Źlem ja postąpiła...
Jest jeszcze na to środek, moja córko miła.
FEDRA
Ni słowa o tym więcej. Złe były twe rady
I czyn twój był niedobry. Zatrzyj wszelkie ślady
Za sobą! Odejdź precz stąd! Myśl tylko o sobie!
Co dla mnie jest potrzebne, już ja sama zrobię...
Wy zasię, cne mieszkanki trojzeńskiego grodu,
Spełnijcie moją prośbę jedyną — zawodu
Nie doznam: co tu zaszło, o tym ani słowa!
PRZODOWNICA CHÓRU
Tak chroń mnie, Artemido, córko Zeusowa,
Że nic o tym nieszczęściu nie powiem nikomu!
FEDRA
Dziękuję. Znam ja środek, by od mego domu
Odwrócić to nieszczęście. Tak jest! Tak się sprawię,
Że dzieci nie pogrążę w hańbiącej niesławie
I sama też dla siebie największe stąd zyski
Wyciągnę: mej ojczyzny kreteńskiej, kołyski
Rodzimej nie pokalam! Jedno życie skona,
Bym mogła być w Tezejan oczach niesplamiona.
PRZODOWNICA CHÓRU
Chcesz spełnić coś, co nigdy odwrócić się nie da?
FEDRA
Chcę umrzeć. W jaki sposób, to już moja bieda.
PRZODOWNICA CHÓRU
Mów mądrzej!
FEDRA
A ty lepszą wynaleź mi radę!
Kiprydę-ć ja weselę, jeśli życie kładę
Tej chwili — jej w ofierze! To są gorzkie sprzęty
Miłości!... Lecz mym skonem będzie strasznie wzięty
I inny ktoś, ten właśnie, co w nadmiernej dumie
Urągał moim losom! Tak, on to zrozumie,
Oduczy się przemawiać z taką pychą o mnie,
Nieszczęście mu nakaże zachować się skromnie.
CHÓR
Czemuż mnie gęsty nie urodził las?
Czemu nie jestem jak skrzydlaty ptak,
Który gromadą mknie w niebieski szlak,
Bo tak mu każe Bóg!
Nad Adrię wówczas leciałabym wraz,
Do erydańskich smug,
I z Heliosa cór promiennym gronem
Gorzkie bym lała łzy nad Faetonem,
A łzy te, z rzeczną zlewając się falą,
W złoty się bursztyn krysztalą!
*
Gdzie hesperyjski leciałabym gaj,
Gdzie złote jabłka lśnią się, do tych dziew
Jać bym frunęła, co słodki swój śpiew
Szlą nad głębiny mórz;
Gdzie na swe barki nieb ostatni skraj
Wziął Atlas, nieb tych stróż;
Gdzie oceanu pan zamyka drogi
Wszelkim okrętom, gdzie Zeus chłonął błogi
Napój miłości! Gdzie bóstwom z rąk ziemi
Wieczna szczęśliwość się pleni.
*
O białoskrzydły okręcie,
Ty, coś od Krety wybrzeży
Niósł moją panią po świeżej,
Po słonej fali wód,
Po morskim, spienionym odmęcie!...
Dobrze jej było w ojczystej dziedzinie,
A tu w małżeństwie snać ginie
Ten nieszczęśliwy płód!
Azali z Krety jeszcze
Towarzyszyły wam wróżby złowieszcze?
Azali was przywitały
Na pełnej chwały
Ziemi ateńskiej tej chwili,
Gdyście kotwiczne liny wyrzucili,
Wysiedli na brzeg Munichos?
*
Oto patrzajcie! W jej łonie
Strasznego gniewu niesyta
Rozżegła dziś Afrodyta
Grzesznej miłości żar:
W bolu nadmiernym tonie!
Z niepokonanej ponadludzkiej nędzy
W łożnicę biegnie co prędzej,
By ciężar strząsnąć z bar:
Patrzcie, na białą szyję
Zakłada stryczek, przed hańbą się kryje!
Cierpiąca ponad miar srodze,
W lęku i trwodze,
By nie pokalać swej sławy,
Wybiera honor i serce od krwawej
Uwalnia dzisiaj męczarni.
PIASTUNKA
z wnętrza domu
Ojej! O jej!
Ratunku! Powiesiła się królowa! Żona
Tezeja już nie żyje! Stracona! Stracona!
PRZODOWNICA CHÓRU
Ach! Stało się! O rety! Nie ma naszej pani!
Znalazła sobie pętlę i zawisła na niej.
PIASTUNKA
jw.
Dlaczego nie spieszycie? Dajcie miecz dwusieczny!
Musimy rozdąć stryczek na tej szyi mlecznej.
PRZODOWNICA CHÓRU (I PÓŁCHÓRU)
Co czynić, przyjaciółki? Iść tam i od sznura
Uwolnić naszą panią? Niech mi powie która!
JEDNA Z CHÓRU (II PÓŁCHÓRU)
Dlaczego? Czyż tam nie ma dość służebnej młodzi?
Wiadomo, że skwapliwość zbytnia zawsze szkodzi.
PIASTUNKA
jw.
Połóżcie na posłaniu to nieszczęsne ciało!
O, gorzko nam w tym domu służyć dziś przystało.
PRZODOWNICA CHÓRU
Nie żyje już nieszczęsna kobieta! Słyszycie?
Już zwłoki układają!... Skończyło się życie!...
Na scenę z wieńcem na głowie, otoczony świtą zbrojnych wchodzi
TEZEUSZ
Niewiasty! Czy nie wiecie, co te krzyki znaczą?
Słyszałem głos służebnych, pomieszan z rozpaczą,
I bramy nie otwarte, a wszak się godziło,
Ażeby przywitano świątecznie i miło
Człowieka, który wraca z pielgrzymki. Czy może
Staruszek nasz Pitteusz tu zasłabł? Broń Boże!
(Wiek juścić go pochylił, lecz to los zbyt srogi,
Ażeby miał już dzisiaj opuszczać me progi).
PRZODOWNICA CHÓRU
Nie starzec cię opuszcza! Młoda poszła dusza,
By strasznym przejąć bólem serce Tezeusza.
TEZEUSZ
O biada! Czym utracił które z mojej dziatwy?
PRZODOWNICA CHÓRU
Nie! Żyją! Ale żywot bez matki niełatwy.
TEZEUSZ
Co? Żona? W jaki sposób? Umarła?! Nie żyje!?
PRZODOWNICA CHÓRU
Tak! Sama zarzuciła sobie sznur na szyję.
TEZEUSZ
Spotkało ją co złego? Czy z jakiej zgryzoty?
PRZODOWNICA CHÓRU
Nie wiemy. Myśmy same przyszły właśnie o tej
Godzinie opłakiwać, Tezeju, twe losy.
TEZEUSZ
zdzierając wieniec z głowy
Ach! Po cóż te wawrzyny mają wieńczyć włosy
Pielgrzyma nieszczęsnego! Otwórzcie wierzeje!
Odsuńcie mi te rygle! Ujrzę, co się dzieje
W mym domu! Prędzej, służbo! Chcę zobaczyć żonę!
Przez śmierć jej i me szczęście na zawsze zniszczone!
Otwierają się drzwi środkowe, na marach zwłoki Fedry, otoczone żałobnicami.
CHÓR
Ojej! O jej!
Co za straszliwy krok!
Czyn popełniłaś — niestety! —
Co niszczy królewski nasz dom!
Któż ci dostarczył podniety?
Jakiż to zmusił cię grom,
Żeś sama swemu życiu położyła kres?