Darmowe ebooki » Rozprawa » O duchu praw - Charles de Montesquieu (Monteskiusz) (nowoczesna biblioteka szkolna .TXT) 📖

Czytasz książkę online - «O duchu praw - Charles de Montesquieu (Monteskiusz) (nowoczesna biblioteka szkolna .TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Charles de Montesquieu (Monteskiusz)



1 ... 92 93 94 95 96 97 98 99 100 ... 105
Idź do strony:
mediolańskim.
Rozdział XXVII. Inna odmiana w lennach.

Za czasu Karola Wielkiego każdy miał obowiązek, pod wielkimi karami, stawić się na konwokację, na jaką bądź wojnę; nie uwzględniano wymówek; hrabia, który by zwolnił kogoś, sam byłby ukarany. Ale traktat trzech braci wprowadził tu ograniczenie, które, można rzec, wyjęło szlachtę z ręki króla; nie miała obowiązku iść za królem na wojnę, chyba wtedy, kiedy ta wojna była obronna. W innych wojnach każdy miał wolność albo iść za swoim panem, albo zostać w domu. Ten traktat wiąże się z innym, sporządzonym pięć lat wprzódy między dwoma braćmi, Karolem Łysym i Ludwikiem, królem Germanii, w którym ci dwaj bracia zwolnili swoich wasalów od udania się za nimi na wojnę, w razie gdyby podjęli jaką wyprawę jeden przeciw drugiemu; rzecz, którą ci dwaj władcy zaprzysięgli, i kazali zaprzysiąc obu wojskom.

Śmierć stu tysięcy Francuzów w bitwie pod Fontenay otworzyła oczy pozostałej jeszcze szlachcie, że w tych osobistych zwadach królów o podziały wyginie wreszcie cała i że ich ambicja i zawiść wytoczą wszystką krew, jaka była jeszcze do wylania. Uczyniono to prawo, że szlachta nie będzie obowiązana iść za książętami na wojnę, chyba wtedy, kiedy będzie chodziło o obronę kraju przeciw obcemu najazdowi. Prawo to obowiązywało przez kilka wieków.

Rozdział XXVIII. Odmiany zaszłe w wielkich urzędach i w lennach.

Zdawałoby się, że wszystko skaziło się i zepsuło równocześnie. Rzekłem, że w pierwszych czasach wiele lenności oddawano na wieczność: ale to były wypadki osobliwe, na ogół zaś lenna zachowywały zawsze swój charakter; o ile zaś korona postradała lenna, utworzyła inne w ich miejsce. Rzekłem także, że nigdy korona nie oddawała wielkich urzędów na wieczność.

Ale Karol Łysy wydał powszechną ustawę, która tyczyła jednako wielkich urzędów i lenności: postanowił w swoich Kapitularzach, że hrabstwa przypadną synom hrabiego; i chciał, aby ta ustawa odnosiła się i do lenności.

Ujrzymy za chwilę, że ta ustawa rozszerzyła się jeszcze bardziej; tak iż wielkie urzędy i lenna przechodziły na dalszych krewnych. Stąd wynikło, że większość panów, wprzód zawisłych wprost od korony, zależała od niej już tylko pośrednio. Owi hrabiowie, którzy wymierzali przedtem sprawiedliwość w sądach królewskich; owi hrabiowie, którzy prowadzili ludzi wolnych na wojnę, znaleźli się między królem a jego ludźmi wolnymi: i władza znów odsunęła się o jeden stopień.

Więcej jeszcze: okazuje się z kapitularzy, że hrabiowie mieli nadania, przywiązane do swych hrabstw, i wasalów pod sobą. Kiedy hrabstwa stały się dziedziczne, owi wasale hrabiego przestali już być bezpośrednimi wasalami króla; nadania przywiązane do hrabstw nie były już nadaniami króla; hrabiowie urośli w potęgę, ponieważ wasale, których już mieli, dostarczyli im środków do nabywania innych.

Aby dobrze pojąć osłabienie, jakie wynikło stąd z końcem drugiej dynastii, wystarczy spojrzeć na to, co się zdarzyło z początku trzeciej, gdy rozmnożenie maństw przywiodło wielkich wasalów do rozpaczy.

Był zwyczaj w królestwie, że kiedy starsi dali dział młodszym braciom, ci czynili zeń hołd starszym, tak że panujący dzierżył ich jedynie sposobem maństwa. Filip August, książę burgundzki, hrabiowie newerski, buloński, Saint Paul, Dampierre, i inni panowie, oświadczyli, iż odtąd, czy lenno będzie podzielone przez spadek, czy inaczej, całość będzie zawisła zawsze od jednego pana, bez żadnego pana pośredniego. Nie trzymano się powszechnie tego zarządzenia, jak rzekłem bowiem gdzie indziej, niepodobna było uczynić w owym czasie zarządzeń powszechnych; ale wiele naszych zwyczajów opierało się na tym.

Rozdział XXIX. O naturze lenności od panowania Karola Łysego.

Powiedziałem, że Karol Łysy postanowił, kiedy posiadacz wielkiego urzędu lub lenna zostawił, umierając, syna, aby urząd lub lenno przechodziło na tegoż. Trudno by opisać nadużycia, jakie stąd wynikały, oraz zakres, jaki dawano temu prawu w każdym kraju. Znajduję w Księgach Lenności, że z początkiem panowania cesarza Konrada II lenna w krajach jemu poddanych nie przechodziły na wnuków: przechodziły jedynie na tego z synów ostatniego posiadacza, którego pan wybrał; tak więc, lenna przekazywano rodzajem wyboru, uczynionego przez pana między swymi dziećmi.

Wyłożyłem w rozdziale XVII tej księgi, jak za drugiej dynastii korona była pod pewnymi względami obieralna a pod innymi dziedziczna. Była dziedziczna, ponieważ brano zawsze królów z tej dynastii; także przez to, że synowie dziedziczyli ją; była obieralna, ponieważ lud wybierał pomiędzy synami. Ponieważ rzeczy idą zawsze stopniowo i jedno prawo polityczne zawsze ma związek z innym prawem politycznym, trzymano się w dziedziczeniu lenności tego samego ducha, jakiego trzymano się w dziedziczeniu korony. Tak więc lenności przechodziły na dzieci i prawem spadku, i drogą wyboru; i każde lenno stało się, jak korona, obieralne i dziedziczne.

To prawo wyboru w osobie pana nie istniało już za czasu autorów Ksiąg Lenności, to znaczy za panowania cesarza Fryderyka I.

Rozdział XXX. Dalszy ciąg tegoż przedmiotu.

Powiedziane jest w Księgach Lenności, że kiedy cesarz Konrad wyruszył do Rzymu, wierni będący w jego służbie prosili go, aby wydał prawo, iżby lenna, które przechodziły na dzieci, przechodziły takoż na wnuki; i aby ten, którego brat umarł bez prawych dziedziców, mógł odziedziczyć lenno należące niegdyś do ich wspólnego ojca: i cesarz przyznał to.

Dodają, i trzeba pamiętać, że ci, którzy to mówią, żyli za czasu cesarza Fryderyka I, „że dawni prawnicy zawsze utrzymywali, iż dziedzictwo lenna w linii bocznej nie przechodzi poza braci stryjecznych: mimo że, w nowszych czasach, doprowadzono je aż do siódmego stopnia, tak samo jak, nowym prawem, przesunięto je w linii prostej w nieskończoność”. W ten sposób, prawo Konrada rozszerzało się stopniowo.

Przyjąwszy wszystkie te rzeczy, prosta lektura historii Francji wskaże, iż wieczność lenna nastała we Francji wcześniej niż w Niemczech. Kiedy cesarz Konrad II zaczął panować w r. 1024, rzeczy stały w Niemczech dopiero tak, jak były już we Francji od panowania Karola Łysego, który umarł w r. 877. Ale we Francji od panowania Karola Łysego zaszły takie zmiany, że Karol Prosty nie był zdolny walczyć z obcym domem o swoje niewątpliwe prawa do cesarstwa; i że wreszcie, za czasu Hugona Kapeta, dom panujący, odarty ze wszystkich swoich dziedzin, nie mógł nawet utrzymać korony.

Słabość umysłu Karola Łysego wtrąciła w równą słabość Francję. Że zaś Ludwik Niemiecki, jego brat, i niektórzy jego następcy mieli większe przymioty, siła ich państwa utrzymała się dłużej.

Co mówię? Może powolne usposobienie i, jeśli wolno tak powiedzieć, niezmienność ducha niemieckiego oparła się dłużej niż duch narodu francuskiego temu układowi rzeczy, który sprawiał, iż lenna, jak gdyby naturalnym dążeniem, utrwalały się w rodzinach na wieczność.

Dodam, iż królestwo niemieckie nie było spustoszone i, aby tak rzec, unicestwione, jak francuskie, przez osobliwe wojny, jakie z nim toczyli Normanowie i Saracenowie. Było mniej bogactw w Niemczech, mniej miast do plądrowania, mniej brzegów do najeżdżania, więcej bagien do przebycia, więcej lasów do przedzierania się. Książęta, nie zagrożeni co chwilę zagładą państwa, mniej potrzebowali swoich wasalów, to znaczy mniej byli od nich zawiśli. I prawdopodobne jest, że gdyby cesarze niemieccy nie musieli udawać się na koronację do Rzymu i czynić ustawnych wypraw do Włoch, lenna byłyby zachowały u nich dłużej swój pierwotny charakter.

Rozdział XXXI. Jak cesarstwo wyszło z domu Karola Wielkiego.

Cesarstwo, które, z uszczerbkiem linii Karola Łysego, już dostało się bękartom z linii Ludwika Niemieckiego, przeszło znów do obcego domu przez wybór Konrada, księcia Frankonii, w r. 912. Gałąź, która panowała we Francji i która zaledwie mogła spierać się o wioski, tym mniej nie była zdolna walczyć o cesarstwo. Mamy układ zawarty między Karolem Prostym a cesarzem Henrykiem I, następcą Konrada. Dwaj monarchowie udali się na statek, który znajdował się na środku Renu, i przysięgli sobie wiekuistą przyjaźń. Układ ten nazywa się traktatem bońskim. Posłużono się dosyć dobrym mezzo termine. Karol przybrał tytuł króla Francji zachodniej, a Henryk tytuł króla Francji wschodniej. Karol zawarł układ z królem niemieckim, a nie z cesarzem.

Rozdział XXXII. Jak korona francuska przeszła do domu Hugona Kapeta.

Dziedziczność lenności i powszechne ustanowienie maństw przytłumiły rząd polityczny, a utworzyły rząd feudalny. W miejsce owej niezliczonej mnogości wasalów, jakich wprzód mieli królowie, mieli już tylko kilku, od których zależeli inni. Królowie nie mieli już prawie żadnej władzy bezpośredniej; władza, która musiała przechodzić przez tyle innych władz, i przez tak wielkie władze, uwięzła lub ginęła, nim doszła do swego celu. Tak wielcy wasale nie słuchali już: i posłużyli się nawet swymi manami, aby nie słuchać. Królowie, pozbawieni swoich dziedzin, uszczupleni do miast Reims i Laon, byli na ich łasce. Drzewo zanadto rozpostarło swoje gałęzie, a wierzchołek usechł. Królestwo zostało bez dóbr, jak dziś Cesarstwo. Dano koronę jednemu z najpotężniejszych wasalów.

Normanowie pustoszyli królestwo; przybywali na rodzaju czółen lub małych statków, wdzierali się przez ujścia, płynęli w górę rzek i pustoszyli kraj po obu brzegach. Miasta Orlean i Paryż powstrzymywały tych rozbójników; nie mogli się posuwać ani Sekwaną, ani Loarą. Hugo Kapet, który posiadał te dwa miasta, miał w ręku dwa klucze nieszczęśliwych resztek królestwa: oddano mu koronę, której on jeden zdolny był bronić. Podobnie dano później Cesarstwo domowi, który trzyma w miejscu granice Turków.

Cesarstwo wyszło z domu Karola Wielkiego w czasie, gdy dziedziczność lenna istniała tylko jako łaska. Weszła ona nawet później w użycie u Niemców niż u Francuzów; to sprawiło, że Cesarstwo, uważane za lenno, było obieralne. Przeciwnie, kiedy korona Francji wyszła z domu Karola Wielkiego, lenna były istotnie dziedziczne w tym królestwie: korona, jako wielkie lenno, stała się nią również.

Poza tym bardzo błędnie przerzuca się na moment tego przewrotu wszystkie zmiany, jakie zaszły albo miały zajść później. Wszystko sprowadzało się do dwóch wydarzeń: ród panujący zmienił się i koronę połączono z wielkim lennem.

Rozdział XXXIII. Niektóre następstwa wiekuistości lenna.

Z wiekuistości lenna wynikło, iż prawo starszeństwa i pierworodztwa utrwaliło się u Francuzów. Nie znano go zgoła za pierwszej dynastii: koronę dzieliło się między braci, właścizny dzieliło się tak samo; lenna zaś, ruchome lub dożywotnie, nie będąc przedmiotem dziedzictwa, nie mogły być przedmiotem podziału.

Za drugiej dynastii tytuł cesarza, który miał Ludwik Pobożny i którym uczcił Lotara, swego najstarszego syna, nasunął mu myśl, aby dać temu księciu rodzaj zwierzchnictwa nad młodszymi. Dwaj królowie mieli udawać się do cesarza co roku, zanosić mu podarki i otrzymywać odeń jeszcze większe; mieli naradzać się z nim o wspólnych sprawach. To wszczepiło Lotarowi owe roszczenia, które mu tak na złe wyszły. Kiedy Agobard pisał za tym księciem, przytoczył rozporządzenie samego cesarza, który przybrał Lotara do cesarstwa, poradziwszy się wprzód Boga trzema dniami postu, odprawieniem uroczystych obrzędów, modlitwą i jałmużną; iż naród złożył mu przysięgę i nie mógł złamać tej przysięgi; że posłał Lotara do Rzymu, aby go tam papież zatwierdził. Opiera się na tym wszystkim, a nie na prawie starszeństwa. Powiada wprawdzie, że cesarz wyznaczył działy młodszym i że przełożył nad nich starszego; ale powiadając, że przełożył starszego, powiada tym samym niejako, że mógł był przełożyć młodszych.

Ale kiedy lenna stały się dziedziczne, prawo starszeństwa utrwaliło się w dziedziczeniu lenna i, z tej samej przyczyny, w dziedziczeniu korony, która była wielkim lennem. Dawne prawo, oparte na działach, znikło: skoro lenna były obciążone służbą, trzeba było, aby posiadacz był zdolny ją wypełnić. Wprowadzono prawo pierworodztwa: racja prawa feudalnego przemogła rację prawa politycznego lub cywilnego.

Skoro lenno zaczęło przechodzić na synów posiadacza, panowie stracili swobodę rozrządzania nim; jako odszkodowanie ustanowili opłatę, nazwaną wykupem, o której mówią nasze zwyczaje. Wykup płaciło się zrazu w linii prostej, a potem, mocą zwyczaju, jedynie w linii bocznej.

Z czasem lenna można było przenosić na obcych, jak dobra patrymonialne. To stworzyło opłaty od sprzedaży (droit de lods et ventes) ustanowione prawie w całym królestwie. Te opłaty były zrazu dowolne, ale kiedy praktyka tych pozwoleń stała się powszechna, ustalono je w każdej okolicy.

Wykup płacono przy każdej zmianie dziedzica, i płacono go nawet zrazu w linii prostej. Najpowszechniejszy zwyczaj oznaczył go na jeden rok dochodu. Było to uciążliwe i niewygodne dla wasala i dotykało, można rzec, pana. Wasal uzyskiwał często w akcie hołdu, że pan będzie żądał za wykup jedynie pewnej sumy, która, wskutek spadku monety, stała się z czasem bez znaczenia: tak więc, wykup zmalał dziś prawie do zera, gdy opłata od sprzedaży utrzymała się w całej rozciągłości. Ponieważ ta opłata nie tyczyła ani wasala, ani jego dziedziców, ale była wypadkiem poszczególnym, którego nie można było ani przewidzieć, ani się spodziewać, nie czyniono tego rodzaju umów, i nadal płacono pewną część ceny.

Kiedy lenna były dożywotnie, nie można było dać części swego lenna, aby z niej uczynić maństwo; byłoby niedorzeczne, aby użytkujący mógł rozrządzać własnością rzeczy. Ale kiedy lenna stały się wieczne, dozwolono tego, z pewnymi zastrzeżeniami ustalonymi zwyczajem: nazwano to: se jouer de son fief.

Ponieważ wiekuistość lenna stworzyła prawo wykupu, córki mogły dziedziczyć lenno, w braku męskich potomków. Pan bowiem, dając lenno córce, pomnażał możliwości wykupu, ile że mąż płacił go po równi z żoną. Postanowienie to nie mogło tyczyć korony; ponieważ nie była ona zawisła od nikogo, nie mogło być dla niej wykupu.

Córka Wilhelma V, hrabiego Tuluzy, nie dziedziczyła po nim hrabstwa. Później Eleonora odziedziczyła Akwitanię, a Matylda Normandię; i prawo dziedziczenia córek zdaje się w owych czasach tak ugruntowane, że Ludwik Młody, po rozwiązaniu swego małżeństwa z Eleonorą, oddał jej

1 ... 92 93 94 95 96 97 98 99 100 ... 105
Idź do strony:

Darmowe książki «O duchu praw - Charles de Montesquieu (Monteskiusz) (nowoczesna biblioteka szkolna .TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz