Darmowe ebooki » Rozprawa » Wybór pism - Ksenofont (książka czytaj online .TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Wybór pism - Ksenofont (książka czytaj online .TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Ksenofont



1 ... 15 16 17 18 19 20 21 22 23 ... 64
Idź do strony:
nie wstydził dla pożytku państwa wyruszać z domu w charakterze posła, nie wodza.

Jednakowoż i na stanowisku posła dokazał czynów wielkiego wodza. Mianowicie Autofradates510, który oblegał w Assos511 sprzymierzonego z Lacedemończykami Ariobarzanesa512, uciekł ze strachu przed Agesilaosem; Kotys513 znowu oblegał Sestos514, należące jeszcze do Ariobarzanesa, ale i on poniechał oblężenia i oddalił się. Toteż nie byłoby niedorzeczne zdanie, że jego poselstwa postawiły mu pomnik zwycięstwa nad nieprzyjaciółmi. A Mauzolos515, który od strony morza stu okrętami oblegał te obie obwarowane miejscowości, także odstąpił i odpłynął do domu, choć już nie ze strachu, tylko pod wpływem namowy516. Jednak podziwu godnych rzeczy dokazał dopiero w tym, co z powyższych wypadków wynikło. Albowiem ci, którzy widzieli w nim swego dobroczyńcę, i ci, którzy uciekli, to znaczy obie strony, dali mu pieniądze. Także i Tachos517 to uczynił, a również i Mauzolos dzięki związkowi gościnności, jaki go dawniej łączył z Agesilaosem, dołożył ze swego dla Lacedemonu, i odesłali go do domu, dodawszy mu do towarzystwa świetny orszak.

Wówczas już liczył lat około osiemdziesiąt518. Znając egipskiego króla, który miał wiele piechoty, wiele jazdy i ogromne skarby, a gorąco pragnął wojny z Persami, z przyjemnością przyjął do wiadomości, że go wzywa i obiecuje nawet naczelne dowództwo. A dlatego miło mu było to słyszeć, bo miał nadzieję, że za jednym zachodem odwdzięczy się władcy Egipcjan za wyświadczone Lacedemonowi przysługi519, w Azji zaś mieszkających Hellenów znowu wyswobodzi520, a Persowi wymierzy karę zarówno za dawne jego postępki, jako też i za to, że teraz, choć się mienił521 sprzymierzeńcem, polecał wyrzeczenie się Mesenii522. Kiedy jednak ten, który go wezwał, nie miał zamiaru oddawać mu naczelnego dowództwa, zaczął się Agesilaos, oszukany w tym, co stanowiło istotę całej sprawy, zastanawiać, co należy począć523. Wtedy to ci Egipcjanie, którzy stanowili oddzielną siłę zbrojną524, odpadli od króla, a następnie także i wszyscy inni go porzucili. On sam, przerażony, umknął do Sydonu w Fenicji, Egipcjanie zaś, powaśnieni, wybierają dwóch królów. Otóż teraz Agesilaos wziął pod rozwagę, że jeżeli z nikim się nie połączy, to nikt Hellenom żołdu nie wypłaci ani nie dostarczy żywności na targ, a ten, kto zwycięży, będzie im wrogiem. Jeżeli się natomiast do jednego z tych dwóch przyłączy, to ten oczywiście, doznawszy dobrodziejstwa, będzie im przyjacielem. Tak więc rozstrzygnąwszy, wyprawia się na wojnę razem z tym, który uchodził za przyjaciela Hellenów525 i stoczywszy zwycięską walkę, zadaje klęskę wrogowi Greków526, a tamtego osadza na tronie. Zyskawszy tak przyjaciela dla Lacedemonu i nabrawszy wiele skarbów527, odpływa po tym wszystkim do domu, choć było to w połowie zimy528, a śpieszył się tak, by na przyszłe lato nie było państwo zmuszone do bezczynności wobec nieprzyjaciół529.

III. Tyle było do powiedzenia o wszystkich jego czynach, dokonanych przed oczyma niesłychanie wielkiej ilości świadków. Nie trzeba na nie dowodów, wystarczy tylko wspomnieć, a natychmiast znajdują wiarę. A teraz będę się starał oświetlić zalety skryte w duszy jego530, dzięki którym dokonywał tych czynów, miłując chlubne obowiązki, a pleniąc wszelką szkaradę.

Agesilaos mianowicie żywił taką cześć dla bogów, że nawet nieprzyjaciele uważali jego przysięgi i układy z nim zawierane za pewniejsze niż przyjacielskie stosunki między sobą. Prowadząc układy między sobą, nieraz wahali się zjawić na miejscu wyznaczonym na spotkanie, a wydawali się sami w ręce Agesilaosa. By zaś to nie zdawało się komuś niewiarygodne, wymienię najsławniejszych z nich po nazwisku. Otóż Pers Spitridates531, wiedząc, że Farnabazos czyni zabiegi o zaślubienie córki królewskiej, a jego córkę chce wziąć bez ślubu, uważał to za wybryk nieukróconej swawoli i oddał się w ręce Agesilaosa razem z żoną, dziećmi i swą siłą zbrojną532. Władca zaś Paflagonii533, Otys534, nie usłuchał wezwania królewskiego mimo przesłanej poręki, w obawie, by go nie pojmano w celu uzyskania ogromnego okupu lub nawet zabicia go; natomiast ufając układom z Agesilaosem, przybył do jego obozu i zawarłszy z nim przymierze, postanowił z Agesilaosem iść na wyprawę na czele swej siły, liczącej tysiąc konnicy i dwa tysiące lekkiej piechoty, a noszącej małe tarcze. Nawet i Farnabazos przybył na rozmowę z Agesilaosem i umówił się, że odstąpi od króla, jeśli ten nie zamianuje go naczelnym wodzem wszystkich wojsk535. „Jeżeli jednakowoż zostanę naczelnym wodzem — mówił — będę z tobą, Agesilaosie, wojował z największym wysiłkiem, na jaki mnie tylko stać”. A mówiąc te słowa, był pewny, że go nic wbrew układowi nie spotka. Tak to dla każdego człowieka, a zwłaszcza wodza, jest największym skarbem być pobożnym i wiarygodnym, i być z tego znanym. Tyle o bogobojności.

IV. A już na stwierdzenie jego sprawiedliwości w sprawach pieniężnych jakież pewniejsze można by mieć dowody niż następujące? Mianowicie nikt nigdy nie skarżył się na Agesilaosa, iżby go pozbawił czegokolwiek, a wielu zgodnie przyznawało, że w wielu względach doznało od niego dobrodziejstw. Komu więc miło własność swą oddawać na ludzki pożytek, jakżeby chciał cudze zabierać, by tym się zniesławić? Bo gdyby pożądał bogactw, to przecież mniejszym byłoby dlań kłopotem strzec swego, niż brać to, co mu się nie należało. Kto nie pragnie nie okazywać objawów swej wdzięczności nawet tam, gdzie nie ma drogi prawnej przeciw niewdzięcznemu, jakżeby chciał okazywać niewdzięczność tam, gdzie prawo jej zabrania? Agesilaos mienił niesprawiedliwym nie tylko niewdzięcznego, ale nawet i tego, który nie odwzajemniał się w większej mierze, choć miał większe środki po temu536.

A już o kradzież mienia państwowego jakżeby go można w prawdopodobny sposób oskarżać, kiedy on państwu odstępował plony wdzięczności, która się jemu osobiście należała? A czyż i ta okoliczność nie stanowi wyraźnego dowodu jego bezinteresowności, że ilekroć chciał przysłużyć się komuś pewną kwotą pieniężną, czy to państwu, czy przyjaciołom, mógł pomagać im tym, co dostawał od innych?537 Albowiem gdyby był objawy swej łaski sprzedawał lub za zapłatę świadczył dobrodziejstwa, nikt nie byłby się uważał za jego dłużnika. Tymczasem ci, którym bezinteresownie wyświadczono dobrodziejstwo, z rozkoszą zawsze oddają usługi swemu dobroczyńcy, dlatego że doznali dobrodziejstwa i dlatego że z góry uważano ich za ludzi tak pewnej prawości, iż można im powierzyć złożony u nich skarb wdzięczności. Czyż może nie żywić największego wstrętu do brudnej chęci zysku ten człowiek, który woli mieć mniej, byle trybem szlachetnym, niż bogacić się trybem niesprawiedliwym? Kiedy państwo swym wyrokiem orzekło, że ma posiadać cały majątek Agisa, on oddał połowę krewnym jego po matce, widząc, że cierpią ubóstwo, a prawdziwość tego może zaświadczyć całe lacedemońskie społeczeństwo. Kiedy Titraustes ofiarowywał mu wspaniałe dary za opuszczenie kraju, odpowiedział Agesilaos: „U nas, Titraustesie, większą stanowi chlubę dla wodza bogacić wojsko niż siebie samego, za większy też zaszczyt uchodzi starać się zdobyć łup na wrogu, niż brać od niego dary”.

V. Dalej, co się tyczy rozkoszy, które władają ludźmi, to czyż może widział ktoś Agesilaosa w mocy jakiejś namiętności? Zdaniem jego, od pijaństwa tak trzeba stronić, jak od szału, a obżarstwa tak się wystrzegać, jak próżniactwa. Dostając na biesiadach podwójną część538, nie tylko sam jej nie spożywał, ale rozdzielał jedną i drugą, a sobie nie zostawiał żadnej, w mniemaniu, że król dostaje dwa razy tyle, co ktoś inny, nie w celu opychania się, lecz aby i tym mógł komukolwiek według swej woli cześć okazywać.

Ze snu też korzystał jakby ze swego sługi, nie miał zaś w nim swego pana; sen był zależny od jego zajęć, a kiedy nie miał najgorszego legowiska między towarzyszami, to niemożliwe było nie zauważyć, że się wstydzi. Był bowiem tego zdania, że władca ma przewyższać zwyczajnych obywateli nie zniewieściałością, ale zahartowaniem. Tej chciwości przynajmniej się nie wstydził: w lecie był chciwy słońca, a w zimie mrozu. A jeśli się kiedy przydarzyło, że wojsku wypadło pracować wśród mozołu, dobrowolnie trudził się obok innych, gdyż w tym wszystkim widział najgorętszą zachętę dla żołnierzy. Krótko mówiąc, Agesilaos radował się trudem, a wygody wcale nie pożądał.

A o jego wstrzemięźliwości w sprawach rozkoszy miłosnych warto chyba wspomnieć, jeżeli już nie z innego powodu, to przynajmniej ze względu na nadzwyczajność, zasługującą na najwyższy podziw. Bo wstrzymywanie się od tego, czego ktoś nie pożąda, można by nazwać rzeczą ludzką; ale tymczasem on zakochał się w Megabatesie, synu Spitridatesa, i to tak mocno, jak tylko największa namiętność może się rozkochać w największej piękności. Kiedy zwyczajem Persów, którzy całują tych ludzi, dla których żywią szacunek, także i Megabates usiłował pocałować Agesilaosa, ten oparł się całowaniu z największą stanowczością. Czyż takie pomiarkowanie się nie jest czymś boskim? Kiedy obrażony (bo poczytywał to za obrazę) Megabates już potem nie próbował go całować, zwrócił się Agesilaos z prośbą do jednego z towarzyszy, by skłonił Megabatesa do tego, aby mu znowu cześć okazywał. Na pytanie zaś tego towarzysza, czy pocałuje Megabatesa, jeżeli się da przeprosić, zamilkł na chwilkę, a potem rzekł: „Na obu bogów539, nie, choćbym miał za to stać się natychmiast najpiękniejszym, najsilniejszym i najżwawszym z ludzi540. I na wszystkich bogów przysięgam, iż wolę raczej jeszcze raz staczać tę samą walkę, niż żeby mi się wszystko, na co patrzę, zmieniło w złoto541”.

Jak się na to niektórzy ludzie zapatrują, nie jest mi nieznane542. Ja zaś, tak przynajmniej mi się zdaje, wiem, że znaczna większość ludzi łatwiej potrafi zapanować nad nieprzyjaciółmi niż nad takim pożądaniem. Ale wielu może temu nie dawać wiary, gdyż tylko mało kto wie o tym. To jednak wszyscy wiemy, że tajemnica najmniej skrywa przed światem czyny ludzi stojących na najwidoczniejszym stanowisku. A nikt nigdy nie opowiadał o Agesilaosie, że coś takiego widział, a jeśli nawet ktoś mówił coś takiego na podstawie swoich domysłów, nie znajdował w ogóle wiary. Albowiem on sam jeden nigdy w czasie podróży nie zajeżdżał do żadnego domu, tylko zawsze przebywał albo w świątyni — a tam przecież nie można czegoś takiego czynić — albo na publicznym miejscu, mając za świadków swej obyczajności oczy wszystkich obecnych. Jeśli zaś w tym, co mówię, kłamię, a cała Hellada wie o tym coś wręcz przeciwnego, to zupełnie tym sposobem żadnej dla niego nie wyrażam pochwały, tylko naganę dla siebie543.

VI. A dalej męstwa swego dał, zdaniem mym, całkiem widoczne dowody, podejmując się stale prowadzenia wojny z najpotężniejszymi wrogami544 swego państwa lub całej Hellady, a w zapasach z nimi sam pierwszy występował w szranki545. Tam, gdzie nieprzyjaciele okazali ochotę do stoczenia bitwy, osiągał zwycięstwo nie przez wywołanie popłochu w szeregach nieprzyjacielskich, ale stawiał posągi zwycięstwa, zyskawszy przewagę wstępnym bojem, czoło w czoło. Pozostawił nieśmiertelne pamiątki swej osobistej dzielności, ale i sam na sobie odniósł wyraźne znaki546 świadczące o tym, że mężnie stawał. Toteż wartość jego ducha można było oceniać nie ze słyszenia, ale z tego, co się widziało na własne oczy. Pomnikami zwycięstw Agesilaosa można nazwać nie tylko te wszystkie pomniki, które postawił, ale całkiem słusznie można każdą jego wyprawę uważać za pomnik zwycięstwa. Zwycięstwo bowiem jego w niczym nie było mniejsze, kiedy nieprzyjaciele nie chcieli dać mu pola, a było osiągnięte i z mniejszym niebezpieczeństwem, i większą korzyścią dla państwa i sprzymierzonych. Przecież i w zapasach nie mniej uroczyście wieńczą tych zwycięzców, którzy nie nałykali się kurzu, jak tych, którzy z walki wyszli zwycięsko547.

Czyż istnieje jakiś jego czyn, który by nie był dowodem jego mądrości? Postępował wobec ojczyzny tak, że przestrzegając najbezwzględniejszego posłuszeństwa, miał w państwie wpływ najsilniejszy548, pełen ochoczej gotowości dla towarzyszy, zdobywał sobie przyjaciół, dla których nie istniały żadne wymówki. W żołnierzy zaś wpajał równocześnie posłuch i miłość dla siebie. Jakżeby zresztą inaczej można doprowadzić falangę do wyższej bojowej wartości, jak tylko tym, żeby dzięki posłuchowi była karna, a dzięki miłości do swego wodza wiernie przy nim stała. Z nieprzyjaciółmi natomiast postępował tak, że ganić go nie mogli, nienawidzić musieli. Wszelkimi bowiem środkami starał się zawsze o to, by sprzymierzeńcy nad nimi górowali, zwodził, ilekroć nadarzyła się po temu sposobność, uprzedzał, gdzie tylko sprawa wymagała pośpiechu, tonął w tajemniczości, jeśli to było korzystne, w ogóle zachowywał się wobec nieprzyjaciół wprost przeciwnie niż wobec przyjaciół. Albowiem noc stała zarówno na jego usługi, jak dzień, z dnia zaś korzystał tak jak z nocy, często było niejasne, gdzie właściwie przebywa, dokąd zmierza i co przedsięweźmie. Toteż silne i całkiem pewne punkty oparcia nieprzyjacielskie zmieniał w niepewne, jedne omijał, drugie przekraczał, inne znowu obsadzał ukradkiem. Ilekroć podczas marszu wiedział, że nieprzyjaciel może każdej chwili dowolnie wszcząć walkę, wiódł wojsko w takim szyku, że mógł najlepiej sam sobie przychodzić z pomocą549, maszerując tak spokojnie, jak kroczy dobrze wychowana panna. Uważał, że w ten sposób można się ustrzec jak najlepiej trwogi, popłochu, zamętu, uniknąć błędów wystawiania się na czyhające zasadzki. Dlatego też dzięki takiemu postępowaniu budził postrach u nieprzyjaciół, a u swoich śmiałą pewność siebie. Skutkiem tego w ciągu całego swego życia nie ściągnął na siebie ze strony nieprzyjaciół lekceważenia, ze strony współobywateli kary, a od przyjaciół nagany, natomiast u wszystkich ludzi zdobył sobie największe uwielbienie i najwyższą chwałę.

VII. Za długo byłoby pisać szczegółowo

1 ... 15 16 17 18 19 20 21 22 23 ... 64
Idź do strony:

Darmowe książki «Wybór pism - Ksenofont (książka czytaj online .TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz