Darmowe ebooki » Różne » Pisma mistyczne - Juliusz Słowacki (biblioteka cyfrowa za darmo .txt) 📖

Czytasz książkę online - «Pisma mistyczne - Juliusz Słowacki (biblioteka cyfrowa za darmo .txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Juliusz Słowacki



1 ... 16 17 18 19 20 21 22 23 24 ... 33
Idź do strony:
ziemi dostali, ciśnie was ziemią całą i całym niby światem przywala Ducha każdego:

aby się uczuł nieśmiertelnym i płomieniami miłości rozwalił formy niedoskonałe.

Ojczyznami umarłymi przywala was Ojciec wasz — i czeka, co uczynicie.

Wszelki bowiem czyn widzialny Synom-Duchom zostawił, a sam żadnej się formy nie dotknął, ale czeka, aż Duch zeń siłę weźmie i Bogiem tworząc — wszystko nowe stworzy.

Jako stworzyciel widzialności trwasz w Ojcu twoim. Jako miłość synowska objawiasz się w każdej pracy twojej. A prace są różne, ale sprawa Ducha jedna jest i grzech jeden — wszelki czyn przeciwko Sprawie Bożej.

Chrystus przykazał zostać na ziemi Janowi, aż sam powróci; a sam przyrzekł wrócić, aż gdy przyjdzie Królestwo Boże —

i rzekł, że owocu winnej macicy ani chleba jeść nie będzie, aż przyjdzie nowy.

A jakoż ty sądzisz: żeć168 natychmiast wezmą do niebios Aniołowie i uwolnią od wszelkiej pracy — i od wszelkiego braterstwa?

jeżeli Jan święty nie uwolnion169 jest i tęskliwie oczekuje wspólnie z Duchy naszymi na przyjście Chrystusowe,

aby się znów obaczył na łonie Pańskim, na wieczerniku z Apostołami... zaśpiewawszy radośnie, że śmierć zwyciężona jest i pokój Ducha panuje — a nawet Judaszowi przebaczone jest... i miejsce dane u stołu?

Albowiem nie na wieki zatracony jest człowiek — i nie mści się Pan, ale forma się mści za własne stworzenie.

I cierpiący jest — póki nie odboli170 swego grzechu, a w jednej chwili odkupić się może uczuciem wiekowych boleści.

Nie widzieliście to pomiędzy sobą ludzi, którzy pomimo zewnętrznego szczęścia cierpieli, jakoby każdy włos na głowie gadem był — a każda myśl mieczem, przez serce przechodzącym;

a żadnej kary nie mają oprócz bolących Ducha wnętrzności? — Ci są, którzy pokutują za dawne...

A ci, którym Chrystus rzekł w Wieczerniku: „pokój mój daję wam!” — pomimo cierpień i nędzy z pokojem niebieskim w głębokościach Ducha zachowali dar Chrystusowy.

Oto jeden z tych, którzy pokoju nareszcie dostąpili, mówi do was, a po śmierci tchnienie swoje do słów przyłączy, aby serca otwierały się na prawdę Pańską i radość z odjętej tajemnicy była powszechną;

albowiem zwyciężon jest ostatecznie świat — i wszystkie wiary, zgromadzone w jedno podług szczebli, nie zaprzeczają się, ale łączą w sakramentalnej sile Chrystusa.

Gdzież są herezje — gdy zniszczone są tajemnice? Gdzież zaprzeczenia — gdy oto wiara z głębi czucia w Duchu się każdym objawia całkowicie — a każdy Duch bierze z niej wedle swej potrzeby:

nauki chciw171 — to naukę; lotu niebieskiego — to lot; siły — to siłę... wszystko, o co by prosił, będąc na drodze bożej?

A w śmierci się rozmiłowywa172, wiedząc, że z niej chcącemu więcej móc niż może — pomoc jest od Boga i przyspieszenie?...

Gdy mnie więc ujrzysz nad siły pracującym — o, Panie! — to odejmiesz mi te ręce, które nic nie mogą, i to serce zbolałe i zużyte. I zagasisz bladą słoneczność dni dogasających, a dasz jasny poranek nowego żywota — i południe ogniste, owocami sypiące — i znów porwiesz w błyskawicy, gdy czynami zasłużę, abyś mnie wyższą mocą i czynnikiem-stworzycielem uczynił —

abym już nie był jako ciało, Duchem ożywione, ale stał się jako ciało Duchem ożywiające: najstraszniejszy kształt mocarza na ziemi...

Za czymże tęsknić będę, gdy wszystko jest w przyszłości: umiłowanie świata — i przemienienie serc — i wspólnictwo radości — i zmożenie sił, i odjęcie boleści?...

Polsko, Ojczyzno moja! wzywam cię na ten wieczernik ostatni, abym się przepasał prześcieradłem śmiertelnym i umywał krwawe nogi twoje — schylony będąc aż ku ziemi przed każdym chłopkiem twoim — umywając mu nogi łzami moimi.

Rozkazu Chrystusa dopełniam — a nie tak, jak ludzie dopełniają cieleśnie, ale z Ducha dopełniam rozkazu, pokorę okazując Ojczyźnie mojej i służbę, i miłość.

A wiem, że wszystkie nogi umyte za mną pójdą, a żaden z tych, którzy przeszli przez cierpienia świata i poznali jego naukę, nie zostanie na drodze przeciwnej...

Ostatnia noc bez miłości i ostatni wieczernik, gdzie sobie ludzie wzajemnie jadło wyrywali, już się kończy.

Ostatni świecznik wiary niepewnej i nie wszechmiłosnej zagasa.

Ale już oto różana jutrzenka w wieczerniku jest — i rumiane światło zorzy na obrusach zaświeciło...

Dziękujmy Bogu, żeśmy się chlebem wzajemnie nie potruli i bez wiedzy — w ciemności będąc — nie pozabijali się nożami naszymi.

Dziękujmy stróżom, którzy nie zasnęli, i cierpieniom, które się nie dały pocieszyć;

przez to albowiem, żeśmy niezupełnie umarli, powstajemy dziś do pełnego żywota — przez pierwiastek ognia i czucia ożywieni.

Raduj się, Polsko, albowiem ci, którzy odchodzą przez krzyż bolesny, nie opuszczają ciebie — i nowo narodzeni z ukrzyżowanych są.

Nie mówiłbym, gdyby nie płomienie i nie chrzest przez ogień...

Lecz teraz mówię, w Panu Jezusie Chrystusie ufając, że nie grzeszę;

usprawiedliwienie moje zostawiwszy władzom sakramentalnym na niebiosach, które mnie też zawstydzą, jeżelim na hańbę zasłużył.

Lecz wierzę, iż Duchy, które chcą Sprawy Bożej i ratunku ludzkości; dopomogą słowom tej księgi — i rozwiną z niej nieprzewidziane następstwa:

tak, że będzie otwarta droga Duchowi Duchów, aby szedł na ziemię i przez ludzi zwyciężał,

puszczając strach na fałszywe, złej woli i przewrotnego sumienia złodzieje — jako ogień szeleszczący — jako drżenie, płomienistym ogarnięciem sprawione — jako śmierć, w porwaniu duchowym przez ciało przelatująca....

aby wyznali z głębi sumienia, żem znalazł w nich potwierdzenie słów Pańskich i zrozumienie Ewangelii z Ducha Nowego: takie jak moje;

przez które urodzon jest świat nowy i wiara nowa, na pewnym świadectwie nieśmiertelności oparta.

W przeszłości bowiem jest świadectwo, którego nie szukano, i w Literach Genezyjskich napisana historia Chrystusa,

który jest Stworzycielem i Synem Bożym, przez Ducha Świętego z Ojcem złączony, Ojcem czyniący sprawę świata i wszelką widzialność;

który nas Duchem natchnął i przysposobił na synów bożych, abyśmy byli jako On w Ojcu i przez Ojca stworzycielami —

i dał moc, abyśmy wszelkie stworzenie podnieśli, wzdychające za owym to przysposobieniem i synostwem bożym, które się z wiarą w każdym Duchu poczyna;

a raz poczęte jest pierwiastkiem nowej natury w człowieku, czyniąc go stwórcą, na obraz i podobieństwo boże stworzonym...

Jak w ogniu, tak i teraz: Boże Ojców moich, zmiłuj się nade mną!

Płomień twój wskrzeszający nad Ojczyzną moją!

Amen

Teogonia
Gdyście mi zastąpili słońce pośród drogi, 
Myślałem, że jesteście jakie greckie Bogi: 
Tak wam dobrze obojgu wyjść z tęczowej bramy  
Na śćmione oczy wieszcza!... Ani mię te plamy  
Zastanowiły, które ty, biedna dziewczyna, 
Jakby jaka brzoskwini173 albo żurachwina174  
Masz od mrozu. — W aniołach nie trza budzić sromu175:  
Nie spytałem: «A na coś na mróz wyszła z domu?  
Na co po cierniach biegłaś, świecąca owieczka? —  
Patrz — wełnęć oskubały»... Nie — bo ty chłopeczka; 
Choć niby pani stroisz w jedwab swoje ciałko, 
W szatach ci ciasno — w myślach twych powietrznych miałko. 
Ciebie śmiech prosty, prosty kwiat piękniejszą czyni:  
Pół chłopka, a napoły ty żytnia Bogini. 
Co więcej, mimo grzechy i cielesne kały, 
Dusza w tobie — muzykant niby doskonały —  
Jakiejś cudownej pieśni niebiańskiej dogrywa;  
Słyszy ją — kto przy tobie spocznie i spoczywa. 
A kiedym patrzał w oczy — coś w twojej źrenicy  
Błysnęło niby słońce w oczach gołębicy: 
Tak że pomimo świata rozbojów i złości, 
Stoisz dotąd jak posąg biały niewinności. 
 
Taka ty... a nie mniejszą pięknością przy tobie  
Świeci twój brat — w piekielnej po słońcach żałobie  
Głęboki smutnik... wielki zamyśleniec — dumny,  
Który chce po naukę koniecznie do trumny; 
Ani wie, że się schodzą dwóch żywotów końce, 
A czasem między nimi jest grzmot albo słońce!... 
 
Takich was dwoje mając dorodnych przed sobą:  
Pozwólcie, że się trzecią sam wliczę osobą  
Między was — a w Chrystusa postawiwszy słowie  
Duchy nasze wświęcone — posłucham, co powie....  
Zaprawdę, nieraz wasze rozwidniłem lice,  
Rozwidniwszy wam którą globu tajemnicę: 
Stwór świata — albo rajski dzień — albo ów wieczny  
Cel świata: dzień ostatni, globowy, słoneczny;  
Pokazywałem drogi do niego wiodące, 
Słońca ojce — i matki naszych ciał: miesiące;  
Światłoście w Duchach czyniąc ku temu sposobne,  
Aby nas w syny boże i Bogu podobne  
Przemieniły... a z myśli chciałem dostać ruchu,  
Ażeby światłem Ducha — zabić ogień w Duchu!...  
Nie wiem, czy jaki skutek miały te namowy — 
I ów świat złoty Ducha, kraj sokratesowy, 
W który wiodłem... przed wami idąc w święte cele  
Jak skrzypek, który wiejskie prowadzi wesele. 
Lecz wczesna ta wesołość i wiejska prostota  
Dla was, coście świetnego form blaskami złota —  
Szychem myśli — rozumu oślepli połyskiem: 
Dla was ten mądry — na świat kto patrzy z utyskiem.  
Więc i moje wesele — spokój — przeszły mimo,  
Jako około kwiatów powarzonych zimą; 
Anioł wiosny przechodzi, a wyście zostali, 
Pytając: «Skąd my przyszli? czemuśmy płakali?  
Dlaczego bez Ojczyzny żywot nasz przeminął?...  
Dlaczego ten nam żyje zły — a tamten zginął,  
Który był dobry?...» Duch was przerażał rozumny,  
Wszystko wiedzący: — a nic poza końcem trumny...  
Sami nareszcie wiedzą bogaci — bez pracy  
Piękni, pytaliście się: „Dlaczego my tacy?...» 
 
Pozwólcież mi, że niby wielki budowniczy  
Wezwę tę trójcę Ducha, co w nas teraz krzyczy 
O sprawiedliwość bożą... I każę, by święta  
Rzuciła się aż w straszne globu fundamenta... 
I tam wprzód, nim dosięgnie formy ludzkiej szczytów,  
Leżała na łożysku stopionych pirytów, 
Gdzie płomień — grzmot — lawina leje się i smoła,  
Aż ją tam który anioł do formy zawoła...  
Lecz nie!... Na to by trzeba niewymowne męki  
Opowiadać — więc z rajskiej wywiodę jutrzenki  
Trzy święte Duchy nasze, formą je odzieję  
I spróbuję, azali całe świata dzieje  
Tej prawdy z rozkręconych nie dadzą łańcuchów:  
Że są przez Duchy nasze i dla naszych Duchów!... 
  I
Pozwól mi więc — Sofosie — że ciebie postawię  
Z Szczęsnym — na tej cudownej Edenu murawie,  
Nad którą rajskie ptaki rozwidniały drzewa, 
Jako pawie Junony. — Ty mi bądź jak Ewa; 
On — jak muszla srebrzysta, dziś obrosła szlamem,  
Niech ci zaświeci w oczach — kochankiem Adamem!  
Oboje wy modlitwą zwierząt uproszeni, 
Lwów mową i gadaniem ptaków — i strumieni —  
I dziwnym róż językiem: — wyszliście z płomieni,  
Z oszalałej radością tworzenia Natury. 
Nad wami jeszcze ptaki wieńcami — i chmury  
Rozognione latały; ziemia o was śniła, 
A już powoli stygła, hymn i głos traciła —  
Lwom się pozamykały paszcze, różom łona: 
Duch opadł — jego święta modlitwa spełniona —  
Formę nową otrzymał — piękną, doskonałą; 
W niej będzie śpiewać cudnie to, co w nim gadało. 
Z poszanowania — które wasza forma święta 
Niosła — o stopień wam się zniżyły zwierzęta; 
A w was serce jak czara... ale już z tej czary  
Nie ogień, który w formie zapalał pożary, 
Ale światło się rodzi i leje bez końca: —  
Tak, że wy — jako z siebie odrodzone słońca — 
Trwacie w miłości bożej... Nic z was nie ubędzie;  
Wieczni — na rzece czasu błękitnej — łabędzie, 
Płyniecie w parze!... Boże! — o, jakże szczęśliwi!  
Wola wasza — gdy zechce co zechce, ożywi...  
Ducha, którego kocha — udaruje ciałem; 
W Bogu tworzy — miłosnym tworzenia zapałem  
Rozradowana... 
Z takiej to, wielkiej potęgi  
Spadliście — jak Mojżesza opisują Księgi —  
Słońcem Ducha żywione, formy nieśmiertelne;  
Zepsuwszy ciało wasze świetne i subtelne, 
Wprzód pokarmu użyciem ziemskiego — a potem  
W Duchu Węża dwóch Duchów spłomienione grzmotem.  
Forma wasza zieleni rajskiej nie weseli; 
Czarna — aż się znów myślą o światłach wybieli... 
O pierwszym wdzięku roi, ale ją zwycięża  
Brąz — a czarny zupełnie rodzi się Duch Węża:  
Ów pierwszy Duch... który się z prochu podniósł głową 
I do ciała się dostał za własną namową. 
Biadaż wam, żeście formy ludzkiej nie ustrzegli  
Przed tym Duchem zabójcą!... 
Jedna chwila, nie w Bogu przebyta — lecz w szale,  
A już... Wstyd wam, Anioły! — ukryjcie się w skale:  
Chrystus idzie... 
 
Zaprawdę, wyście go widzieli  
W onych rajskich jutrzenkach... Pana: — cały w bieli,  
Szata jego nad śniegi biała, przeraźliwa, 
Twarz słoneczna, świecąca, złota i cierpliwa; 
Jak dziedzic, który własne dziedzictwo odwiedza,  
Szedł — a kwiaty różnymi paliła się miedza,  
Gdzie przechodził. — Lwice doń podnosiły głowy,  
Nieme, zatchnięte, swej biednej żaląc się niemowy —  
I wół leniwy stąpał — i wielbłąd wieżowy —  
I różni ptacy wielcy, i ptaszkowie mali; 
Wszystko biegło — wszyscy się k’Panu zlatywali  
Po łaskę... A wy jedni, skryci poza drzewa,  
Pożarem ognia, który wam napełnił trzewa  
Zatrwożeni... na piękne swoje patrząc ciało, 
Które gasło i niby na trupach czerniało: 
Staliście, nieszczęśliwi znowu wiekuiście, 
We włos wasz rozczochrany ubrani i w liście... 
 
Rozumiecież wy teraz, jako z grzechu ziarna  
Wyszły te rzeczy świata sromne176: — postać czarna,  
Którą ciągła modlitwa o światło przemieni  
W białość alabastrową — osłonę promieni?  
Rozumiecież, skąd twórczość wstydząca, globowa, 
W
1 ... 16 17 18 19 20 21 22 23 24 ... 33
Idź do strony:

Darmowe książki «Pisma mistyczne - Juliusz Słowacki (biblioteka cyfrowa za darmo .txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz