Darmowe ebooki » Powieść » Gösta Berling - Selma Lagerlöf (gdzie w internecie można czytać książki za darmo TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Gösta Berling - Selma Lagerlöf (gdzie w internecie można czytać książki za darmo TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Selma Lagerlöf



1 ... 35 36 37 38 39 40 41 42 43 ... 48
Idź do strony:
doglądanie krów. Chciała robić wszystko, a nawet ofiarowała się płacić za swój pobyt.

Przez ostrożność weszła do chaty boso, z trzewikami pod pachą. Miała ręce zniszczone pracą, mówiła narzeczem okolicznym i ubrana była po wiejsku, toteż uwierzono jej. Gospodarz uznał ją za nadto słabą do pracy, ale musiała się gdzieś przytulić. Pozwolono jej przeto zostać.

Pozyskała życzliwość wszystkich domowników, a dostała się do domu dobrych ludzi, poważnych i cichych. Gospodyni spodobało się wielce, że umie tkać drelichy, pożyczyła tedy warsztatu od dziekanowej i Elżbieta spędziła przy nim całe lato.

Nikomu nie przyszło do głowy, że trzeba jej szczędzić.

Przez cały czas pracowała jak dziewka wiejska. Nie czuła się nieszczęśliwa i upodobała sobie życie chłopskie, mimo braku wygód, do których przywykła. W tym domu brano wszystko spokojnie i po prostu, myśli krążyły ciągle koło pracy, a dni płynęły tak jednostajnie, że nie wiadomo, jak zbiegał tydzień i nadchodziła niedziela.

Pewnego dnia pod koniec sierpnia trzeba było pospiesznie żąć żyto, a Elżbieta wraz z innymi poszła wiązać snopy. Wysiliła się ponad miarę i dziecko przyszło przedwcześnie, gdyż spodziewała się go w październiku dopiero.

Gospodyni stała przy kominie i grzała noworodka, który marzł mimo sierpniowego ciepła, matka leżała obok nasłuchując, co mówiono o maleństwie. Wyobrażała sobie, jak parobcy i dziewki podchodzą i oglądają je.

— Cóż za biedne, małe stworzenie! — powtarzali w kółko. — Biedactwo nie ma ojca!

Każdy dziwił się, że jest takie czerwone i pomarszczone, ale zawsze ktoś drugi objaśniał, że tak wyglądają wszystkie niemowlęta. Nikt się nie użalał na płacz, bo wiadomo, że małe dzieci płakać muszą, i koniec końcem uznano je za dość silne i wielkie jak na ten wiek. Wszystko było tedy w porządku, brakło tylko ojca.

Matka leżała słuchając w zadumie. Sprawa nabrała teraz w jej oczach wielkiej wagi. Jakże miało sobie dać radę na świecie maleństwo bez ojca?

Przedtem umyśliła, że przez rok zostanie w chacie, potem zaś najmie izbę i będzie zarobkowała tkaniem. Chciała sama żywić i ubierać dziecko. Niechże sobie mąż myśli, że jest go niegodna. Wychowa dziecko sama na lepszego człowieka niż głupi, pełen pychy ojciec.

Teraz jednak, po połogu, sprawa przybrała inną postać. Uznała, iż postąpiła samolubnie, i powiedziała sobie, że dziecku trzeba ojca.

Rzecz nie byłaby tak ważna, gdyby dziecko było silne, sypiało, jadło jak inne, nie zwieszało na jedno ramię głowy i nie konało niemal za każdym atakiem konwulsji. Ale takie nędzne maleństwo musi mieć ojca — myśli matka.

Musiała się tedy zdecydować, i to niezwłocznie, gdyż dziecko miało już trzy dni, a chłop värmlandzki nie czeka zazwyczaj dłużej na chrzest. Zachodziło pytanie, pod jakim nazwiskiem zapisać dziecko i co powiedzieć o sobie proboszczowi. Byłoby krzywdą dla dziecka podać je za bękarta. Ledwo przyszło na świat, pragnęło, zda się, opuścić go. Może lepiej mu będzie z ojcem. Gdyby wyróść miało na chorowitego, słabego chłopa, jakim prawem pozbawić go korzyści urodzenia i majątku?

Wiedziała, że przyjście na świat dziecka to wielkie i radosne wydarzenie, teraz atoli litowali się nad nim wszyscy, jak gdyby trudne życie czekało je na świecie. Rada by była widzieć je w jedwabiach i koronkach, jak przystało synowi hrabiego, otoczyć przepychem, wygodami. Tak, tak, dziecko musi mieć ojca.

Przyszło jej też na myśl, że krzywdzi ojca swego dziecka zatrzymując je dla siebie. Było to wprost nieuczciwością przywłaszczać sobie tę małą, drogą istotkę.

Nierada była wracać do męża, bojąc się, że ją zadręczy na śmierć, ale dziecku groziło większe niebezpieczeństwo. Mogło umrzeć bez chrztu.

Znikł z jej serca ów wielki grzech, który ją wygnał z domu. Kochała tylko to małe stworzenie, pozbawione ojca. Podejmie wszelki trud, by mu zapewnić odpowiednie miejsce w życiu.

Zawołała tedy oboje gospodarzy i powiedziała im wszystko. Chłop pojechał zaraz do Borgu powiedzieć hrabiemu Dohna, że żona jego żyje i ma dziecko, które potrzebuje ojca.

Chłop wrócił późnym wieczorem. Nie zastał hrabiego, był jednak u proboszcza svartsjöńskiego i rozmówił się z nim. W ten sposób dowiedziała się hrabina, że małżeństwo jej uznano za nieważne i że nie ma męża.

Proboszcz napisał do niej uprzejmie, ofiarowując gościnę w swym domu, przysłał jej też list ojca, do hrabiego Henryka skierowany, z którego wynikało, że list nadszedł do Borgu niedługo po jej ucieczce. Właśnie ten list, w którym ojciec jej prosił hrabiego o przyspieszenie legalizacji małżeństwa, naprowadził pewnie Henryka na łatwiejszy sposób pozbycia się żony.

Ogarnęło ją oburzenie, gdy słuchała opowiadania chłopa. Przyjęłaby to ze wzgardą, gdyby dziecko było zdrowe i silne, a nawet uczułaby radość, że je posiada sama jedna, ale wobec jego słabości zawrzała takim gniewem, że byłaby zdolna zabić hrabiego. Nie spała przez całą noc, dumając nad tym ciągle, że dziecko musi mieć ojca.

Nazajutrz udał się chłop na jej prośbę do Ekeby, po Göstę Berlinga.

Gösta wypytywał długo małomównego chłopa, ale nie dowiedział się niczego ponad to, że hrabina była u niego przez lato i pracowała. Teraz ma dziecko, bardzo słabe, ale sama wraca do sił.

Gösta spytał, czy hrabina wie o unieważnieniu małżeństwa, a chłop powiedział, że się dowiedziała wczoraj.

Przez całą drogę Gösta miał gorączkę, to dreszcze. Czegóż odeń chciała? Czemuż posyłała po niego?

Wspomniał lato spędzone nad Lövenem wśród tańca, gry i przyjemności, podczas gdy ona pracowała i cierpiała. Nie spodziewał się, że ją jeszcze zobaczy. Może postarałby się stanąć przed nią jako lepszy człowiek. Teraz zaś miał za sobą jeno same wybryki.

Około ósmej wieczór dotarł do celu i zaraz go zaprowadzono do Elżbiety. Nie widział jej dobrze w półciemnej izbie, gdzie leżała. Weszli z nim oboje gospodarze.

Nie zapominajmyż, że twarz jej biała, błyszcząca w ciemku była mu zawsze obrazem czegoś najwyższego w życiu, najpiękniejszą duszą w cielesnym kształcie. Ujrzawszy ją rad by był paść na kolana w podzięce, że się mu ponownie objawić raczyła, ale wzburzenie obezwładniło go całkiem.

— O droga hrabino! — wyjąkał.

— Dobry wieczór, Gösto!

Podała mu dłoń wybielałą znowu i przejrzystą. Leżała cicho, on zaś walczył ze wzburzeniem.

Na widok Gösty nie doznała Elżbieta gwałtownego wstrząsu. Dziwiło ją tylko, że zajmuje się głównie nią samą, gdy powinien się domyślić, iż idzie o dziecko.

— Gösto! — powiedziała łagodnie — teraz musisz mi pomóc, jak obiecałeś. Wiesz, że mąż mnie opuścił i dziecko moje nie ma ojca.

— Tak, pani hrabino! — odparł. — Ale teraz sprawa ma się inaczej. Teraz, gdy dziecko przyszło na świat, można zmusić pana hrabiego do legalizacji małżeństwa. Proszę ufać, iż dopomogę w tej sprawie.

Elżbieta uśmiechnęła się.

— Czy sądzisz, Gösto, że pragnę narzucać się hrabiemu?

Krew uderzyła Göście do głowy. Czegóż odeń chciała?

— Chodź tu, Gösto! — rzekła podając mu znowu rękę. — Nie gniewaj się za to, co powiem, ale sądzę, że ty, który...

— ...który jestem wygnanym proboszczem, pijakiem, rezydentem, mordercą Ebby Dohny... o, znam dobrze całą listę mych zasług...

— Gniewasz się, widzę!

— Rad bym, by pani hrabina nie kończyła.

Ale Elżbieta podjęła na nowo.

— Niejedna kobieta, Gösto, zostałaby twą żoną z miłości ku tobie, ale ze mną sprawa inna. Kochając cię nie śmiałabym mówić tego i dla samej siebie nie prosiłabym, o co proszę. Widzisz, Gösto, dziecko moje musi mieć ojca. Rozumiesz chyba, o co cię chcę prosić! Jest to dla ciebie w istocie poniżenie wielkie, gdyż mam dziecko jako kobieta niezamężna. Proszę cię o to nie dlatego, bym cię uważała za niższego od innych, chociaż tak — i o tym pomyślałam. Głównie jednak zaufałam twej wielkiej dobroci i temu, że jesteś bohaterem zdolnym do poświęceń. Ale może żądam zbyt wiele, może mężczyzna nie jest w stanie tego zrobić? Jeśli mną gardzisz, jeśli wydaje ci się rzeczą niemożliwą uchodzić za ojca cudzego dziecka, powiedz otwarcie. Nie rozgniewasz mnie tym. Czuję, że żądam za wiele, ale dziecko jest tak chore, Gösto, a okropna to rzecz nie móc mu nadać przy chrzcie nazwiska ojca.

Słuchając jej czuł to samo, co onego dnia wiosennego, kiedy ją przewiózł na drugi brzeg i zostawił własnemu losowi. Teraz miał jej pomagać w niweczeniu przyszłości całej. Musiał to uczynić właśnie on, który ją kochał.

— Spełnię życzenie pani hrabiny! — odparł krótko.

Nazajutrz rozmówił się z dziekanem broeńskim, gdyż Svartsjö należało do parafii broeńskiej, gdzie miały wyjść zapowiedzi. Poczciwego starego dziekana wzruszyła ta sprawa, obiecał nawet, że weźmie na siebie całą odpowiedzialność za ślub i załatwi wszystkie formalności.

— Tak, Gösto! — powiedział. — Musisz jej pomóc. Mogłaby wpaść w obłąkanie. Sądzi, że krzywdzi dziecko nie dając mu ojca. To kobieta o bardzo wrażliwym sumieniu.

— Wiem, że ją unieszczęśliwię! — zawołał Gösta.

— Nie wolno ci tego uczynić, Gösto! Teraz, mając żonę i dziecko, musisz stać się rozsądnym człowiekiem!

Dziekan pojechał do Svartsjö dla pomówienia z tamtejszym księdzem i naczelnikiem. Najbliższej niedzieli wyszły zapowiedzi Gösty Berlinga z Elżbietą Thurn.

Potem z największą ostrożnością przewieziono matkę do Ekeby i ochrzczono dziecko.

Dziekan powiedział Elżbiecie, że może jeszcze cofnąć postanowienie, a przed zaślubieniem człowieka takiego jak Gösta winna napisać do ojca.

— Nie pożałuję tego nigdy! — odparła. — Proszę tylko pomyśleć, co by się stało, gdyby moje dziecko zmarło, zanim dostało ojca.

Po trzech zapowiedziach była Elżbieta już całkiem zdrowa, toteż najbliższego popołudnia dziekan zaślubił ją Göście. Nikt nie myślał, że ma to być wesele, nie zaproszono gości. Dostarczono jeno dziecku ojca i koniec.

Matka promieniała cichą radością, jak gdyby osiągnęła wielki jakiś cel, zaś pan młody smucił się myślą, że przez małżeństwo z nim zniszczyła sobie przyszłość. Spostrzegł z przerażeniem, że on prawie dla niej nie istnieje. Zaprzątnięta była jedynie myślą o dziecku.

W parę dni potem oboje okryła żałoba. Dziecko zmarło w ataku konwulsji.

Można by sądzić, że matka nie dość się smuci. Miała wyraz triumfu w oczach, jakby ją radowało, że zniweczyła całą swą przyszłość dla dziecka. Ale przebywający już teraz pośród aniołków malec musiał chyba pamiętać, że miał na ziemi matkę, która go kochała.

Wszystko to odbyło się cicho i niepostrzeżenie. Podczas zapowiedzi Gösty z Elżbietą wielu nie wiedziało niemal, kim jest narzeczona, a księża i szlachta znający sprawę nie mówili o niej. Zdawali się obawiać, by nie wytłumaczono sobie postępku młodej kobiety na opak, by ktoś pozbawiony wrażliwości sumienia nie powiedział, iż nie mogła przezwyciężyć miłości dla Gösty i wyszła zań pod pozorem szlachetnego czynu. Nader delikatnie postępowali zawsze z Elżbietą starzy, nie dopuszczając złego o niej słowa. Ledwo chcieli przyznać, że ta czysta dusza splamiła się grzechem.

Małżeństwo Gösty usunęło też w cień inne wielkie wydarzenia. Majora Samzeliusa spotkało bowiem nieszczęście. Coraz to bardziej dziczejąc unikać zaczął w końcu ludzi, przestawał wyłącznie ze zwierzętami, których miał cały zwierzyniec w Sjö. Bywał też niebezpieczny, gdyż strzelał ciągle na oślep. Pewnego dnia przypadkiem zranił oswojonego niedźwiedzia. Zwierz rzucił się na majora stojącego blisko kraty i ugryzł go w ramię, a potem wyłamał się z klatki i uciekł w las.

Major długi czas leżał chory i zmarł skutkiem tej rany, przed samym Bożym Narodzeniem.

Majorowa byłaby objęła władzę w Ekeby, wiedząc, że jest chory, ale kawalerowie pewni byli, że nie wróci, póki przyznany im rok nie minie.

31. Amor vincit omnia

Pod chórem svartsjöńskiego kościoła mieściła się graciarnia pełna łopat grabarzy cmentarnych, wyrzuconych blach nagrobnych, połamanych ławek i tym podobnych rupieci.

Przysnuta warstwą pyłu i ukryta przed ludzkim okiem stała tam skrzynia wykładana bogato masą perłową, gdyby kurz z niej zetrzeć, zabłyśnie, zalśni. Skrzynia zamknięta, klucz dobrze schowany. Otworzyć jej nie można było i nikt ze śmiertelnych nie zajrzał do jej wnętrza. Nikt nie wie, co zawiera, i dopiero po upływie dziewiętnastego wieku wolno będzie, jak chciał właściciel, podnieść wieko i pokazać ludziom skarby tam zawarte.

Na mosiężnej płycie wieka widnieje napis: Labor vincit omnia32. Inny atoli napis byłby stosowniejszy, mianowicie: Amor vincit omnia33, gdyż skrzynia ukryta w graciarni jest właśnie świadectwem wszechpotęgi miłości.

— O Erosie, władco wszystkiego!

O miłości, jedyna prawdo wiekuista! Stare jest ludzkie plemię, a ty towarzyszysz mu od początku samego.

Znikli bogowie Wschodu, mocarze piorunowi, czczeni nad świętą rzeką mleka i miodu. Zmarł wielki wojownik Bel34 i olbrzym Tot35 o głowie ibisa. Zmarli bogowie spoczywający na obłokach Olimpu oraz mocarze wałami otoczonej Walhalli36. Wszyscy starzy bogowie zmarli prócz wszechwładcy Erosa.

Wszystko jest jego dziełem, utrzymuje pokolenia, a gdziekolwiek stąpić, widne ślady stóp jego. W każdym akordzie brzmi jako ton zasadniczy poszum jego skrzydeł. Mieszka w sercach ludzi i w uśpionym ziarnie nasienia. W martwych nawet rzekach uczuwamy z drżeniem jego obecność.

Czyż jest coś na ziemi, co by nie tęskniło i nie ulegało przyciąganiu? Padną wszyscy bogowie zemsty i siły! Ty jednak, miłości, jesteś prawdą wiekuistą.

Stary wujaszek Eberhard siedział przy swoim biurku, przedziwnym meblu o stu szufladach, marmurowej płycie i mosiężnych okuciach. Pracował pilnie i z zapałem, nie podnosząc głowy znad biurka, sam jeden w skrzydle rezydenckim.

Czemuż, o Eberhardzie, nie korzystasz w polu i w lesie z przelotnych ostatnich dni lata, jak inni kawalerowie? Wiesz dobrze, że nie wolno bezkarnie czcić bogini mądrości. Grzbiet ci się pochylił, choć masz ledwo sześćdziesiątkę, a włos pożyczony nakrywa czaszkę twoją. Oczy zapadnięte, zmarszczki widnieją na wysokim czole, a idą we wszystkich kierunkach, ach, jak szpady zapaśników. Tysiące też zmarszczek otacza

1 ... 35 36 37 38 39 40 41 42 43 ... 48
Idź do strony:

Darmowe książki «Gösta Berling - Selma Lagerlöf (gdzie w internecie można czytać książki za darmo TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz