Darmowe ebooki » Powieść » Gargantua i Pantagruel - François Rabelais (gdzie mozna czytac ksiazki online txt) 📖

Czytasz książkę online - «Gargantua i Pantagruel - François Rabelais (gdzie mozna czytac ksiazki online txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 François Rabelais



1 ... 30 31 32 33 34 35 36 37 38 ... 132
Idź do strony:
brud i ohyda”.

Wyszedłszy z Burż, przybył do Orleanu. Tam zastał mnóstwo szkolarzy, tęgich chłopaków, którzy bardzo godnie oblali jego przybycie; w krótkim czasie nauczył się w ich kompanii grać w palanta tak dobrze, iż mógł uchodzić za mistrza. Studenci bowiem tameczni ćwiczą się nie na żarty i nie raz, i nie dwa prowadzili go na błonia z piłką i rakietą. Co do tego zaś, aby sobie głowę łamać nad nauką, tego się pilnie wystrzegał z obawy, aby sobie nie popsuć oczu. Zwłaszcza, że nawet któryś z bakałarzy powiadał w swoich wykładach, iż nie ma nic szkodliwszego dla wzroku niż choroba oczu. I jednego dnia, kiedy promowano na magistra praw znajomego mu studenta, który nauki niewiele więcej miał od swego muła, ale za to umiał bardzo dobrze tańczyć i grać w piłkę, ułożył herb i godło licencjatów tego uniwersytetu, mówiąc:

W saczku piłeczka, 
W dłoni pałeczka, 
W pięcie poleczka, 
Pandekty w bermycy333 niedaleko głowy, 
Ot i licencjat gotowy. 
 
Rozdział szósty. Jako Pantagruel spotkał Limuzyńczyka, który kaleczył język ojczysty334

Jednego dnia, nie pomnę kiedy, po wieczerzy, Pantagruel wraz z towarzyszami wyszedł na przechadzkę bramą, która prowadzi do Paryża. Tam spotkał po drodze zgrabnego studencika, wędrującego gościńcem; zaczem wymieniwszy ukłon, spytał:

— Przyjacielu, skąd wędrujesz o tej godzinie?

Szkolarz odpowiedział:

— Z dostojnej, glorioznej i sławnej akademii, którą nominują Lutecją.

— Cóż to ma znaczyć? — zapytał Pantagruel jednego ze swoich ludzi.

— To znaczy: z Paryża — odparł tamten.

— Zatem przybywasz z Paryża — rzekł Pantagruel — i na czymże wy tam spędzacie czas, panowie studenci, w onym Paryżu?

Student odparł:

— Nawigujemy po Sekwanie o dilukulu i krepuskulu; ambulujemy po kompitach i kwadryniach metropolii335; esercytujemy się w werbocynacji latyńskiej i jako wersymiliczne amorabundy kaptujemy sobie benewolencję omnijudycznego, omniformnego i omnigennego seksu feminalnego. W niektóre diecula inspektujemy lupanary w Ryczywole, w Zadzie Górnym, w Pludrakowie i w ekstazie wenerycznej inkulkujemy penisy swoje do najpenireceptywniejszych recesów pudendalnych wielce amikalnych meretrykułek; później kauponizujemy w tawernach merytorycznych pod Wiechą, Papuciem, Magdalenką piękne werwecyniczne szpatułki, perforanimowane petrozylem. A jeśli azardem fortuny nastąpi rarytność albo zgoła penuria pekuniarna w naszych marsupiach i jeśli są ewakuowane z ferruginicznego metalu, opuszczamy gospodarzowi jako cechę nasze pepla i codica w zastaw, ekspektując tabletek mających nadejść z patrymonialnych penatów i larów.

Na co rzekł Pantagruel:

— Cóż to, u diabła, za gwara? Przez Boga, z ciebie musi być jakiś heretyk.

— Segnor, no — rzekł szkolarz — libentissymnie bowiem, skoro tylko zailluceskuje jakiś minutulny okrawek dnia, demigruję do którego z tak nadobnie architektyzowanych templów: i tam, irrygując się lustralną wodą, mamroczę coś niecoś z jakiejś missywnej prekacji naszych sakryfikulów. I submirmilując swoje prekulne horaria, eluuję i absterguję duszę z jej nokturnicznych inikwamentów. Reweruję olympikolów. Weneruję patrialnie supernalnego astripotensa. Diliguję i redamuję swoich proksymów. Strzegę dekalogicznych preskryptów i wedle fakultatywnej wirylności swojej nie disceduję od nich ani na ungwikulną latytudę. Werekundia przyznać każe, iż, jako że Mammon nie supergurgituje zgoła w moich lokulach, jestem nieco opieszały i skąpy w supererogowaniu elemosynów egenom kwerytującym hostiatywnie swoich styptów.

— Gówno — rzekł Pantagruel — co on tu szczeka, ten błazen? Zdaje się, że on nam tu kuje jakowąś diabelską gwarę i chce nas tu urzec swymi zamawianiami.

Na co rzekł któryś z jego ludzi:

— Panie, ten mydłek chce z pewnością naśladować wysłowienie paryżan; ale tylko kaleczy łacinę, chcąc piać wysoko jako Pindarus. Ubzdurał sobie, że jest wielkim mówcą francuskim, dlatego że nie raczy gadać tak jak wszyscy.

Na co rzekł Pantagruel:

— Prawdali to336?

Szkolarz odpowiedział:

— Segnor missariuszu, genius mój nie jest natywnie do tego zdatny, aby, jak twierdzi ów flagicjozny nebulon, ekskoriować kutykułę naszej wernakuły galickiej. Przeciwnie, wicewersalnie operacjonuję i, całą siłą welów i ramów, enituję lokupletować ją latynikomną redondacją.

— Ha, jak mi Bóg miły — rzekł Pantagruel — nauczę ja cię mówić. Ale najpierw odpowiedz mi: skąd pochodzisz?!

Na co odparł szkolarz:

— Prymarne originum moich awów i atawów było indygenne w regionach lemowicynnych, gdzie rekwieskuje korpus agiotata św. Marcjala.

— Rozumiem — rzekł Pantagruel — jesteś Limuzyńczyk za całą paradę, a chcesz się tu podawać za paryżanina. Chodź no tu, ja cię nauczę.

Zaczem chwycił go za gardło, mówiąc:

— Ty będziesz kaleczył tak bezecnie łacinę i mowę ojczystą? Poczekaj, ja okaleczę ciebie.

Wówczas biedny Limuzyńczyk zaczął krzyczeć:

— O Jezu, Jezusicku, panie szlachcic, o święci niebiescy, ratujcie mnie, oj, oj, panoczku, puśćcie mnie, rany boskie, panoczku, nie bijcie.

Na to rzekł Pantagruel:

— Ha, teraz mówisz swoim głosem.

I puścił go, Limuzyńczyk bowiem fajdał co miał tchu do pludrów, które były nie z pełnym siedzeniem, ale wycięte w szpic, w kształt ogona sztokfisza; zaczem rzekł Pantagruel:

— Święty Niebejajżetu, a załatwiajże się gdzie indziej, a cóż za fetor! Niechże kule biją tego limuzyńskiego śmierdziela.

I puścił go. Ale tamtemu na całe życie zostało stąd wspomnienie i często tak mu się chciało pić, iż mawiał, że to Pantagruel ściska go za gardło. I w kilka lat potem pomarł śmiercią Rolandową337, przez co moc boża okazała swą pomstę i potwierdziła, co powiada filozof, a także Auius Gellus, że należy nam mówić zwyczajnym ludzkim językiem i jako powiadał Oktawian Augustus, należy unikać wyszukanych słów z taką samą bacznością, z jaką sternicy unikają raf i skał na morzu.

Rozdział siódmy. Jako Pantagruel przybył do Paryża i jakie piękne księgi widział w księgarni św. Wiktora

Skoro Pantagruel nastudiował się do syta w Orleanie, postanowił odwiedzić wielki uniwersytet w Paryżu; ale nim jeszcze odjechał, doszło do jego wiedzy, iż niedaleko Orleanu, w St. Anianie, znajduje się wielki i potężny dzwon zagrzebany przeszło od dwustu czterdziestu lat; dla jego ogromu bowiem żadną sztuką nie można go było dobyć z ziemi, mimo iż zastosowano już wszystkie sposoby, które podają Vitruvius, de Architectura, Albertus de Re aedificatoria, Euklides, Theon, Archimedes i Hero, de Ingeniis. Wszystko nie zdało się na nic. Zaczem chętnie przychylając się do pokornej prośby obywateli i mieszkańców, umyślił odnieść dzwon z powrotem na dzwonnicę. W istocie przybył na miejsce, gdzie się znajdował i podniósł go małym palcem tak łatwo, jak byście uczynili z dzwoneczkiem jagnięcia. A nim go wyniósł na dzwonnicę, chciał nieco ubawić miasto i dzierżąc go w ręce, zaczął dzwonić po wszystkich ulicach ku wielkiej uciesze mieszkańców. Ale zdarzyło się stąd wielkie nieszczęście; gdy go tak niósł i dzwonił, wszystko szlachetne wino Orleańskie zaczęło robić w piwnicach i zepsuło się. O czym mieszkańcy dowiedzieli się dopiero następnego dnia: każdy bowiem cierpiał takie pragnienie opiwszy się tego skwaśniałego wina, iż jeno wszyscy spluwali i kaszlali od rana do wieczora, mówiąc:

— Ha, mamy Pantagruela, aż nam w gardle zasycha.

Dokazawszy tego, przybył do Paryża ze swoją świtą. I za jego przybyciem cała ludność wyległa z domów, aby go oglądać, jako to wiecie dobrze, iż ludek paryski jest niespokojnej głowy i przygłupiasty z natury. I patrzyli nań w srogim osłupieniu i nie bez wielkiej trwogi, aby nie przeniósł ratusza gdzie indziej, w jakąś krainę a remotis, jak jego ojciec zabrał był dzwony z kościoła Najświętszej Panny, aby je uwiesić na szyi swojej kobyły. On zaś, zabawiwszy jakiś czas w tym mieście i odprawiwszy gruntowne studia we wszystkich siedmiu sztukach wyzwolonych, orzekł, iż to jest miasto, w którym lepiej żyć niźli umierać, zawszone bowiem dziady pod św. Innocentym grzeją sobie zadki kośćmi umarłych. I bardzo mu się udała wspaniała księgarnia św. Wiktora338 i książki, jakie w niej znalazł, których spis tu następuje; primo:

Bigua salulis. 
Rozporkus juris. 
Pantofla decretorum. 
Malogranatum vitiorum. 
Knebel teologiczny. 
Łopatologia kaznodziei ułożona przez Tirlupena. 
Słomiane jajka dla stanu rycerskiego 
Blekot biskupi. 
Łajnalia de małpibus et dudkis, cum commento Dorbellis. 
Decretum Universitatis Parisiensis super gorgiasitatem muliercularum ad placitum. 
Objawienie się św. Gertrudy mniszce w Poissy, będącej w boleściach rodzenia. 
Ars honeste pierdzandi in societate, przez mistrza Ortwina. 
Musztardniczka pokuty. 
Papucie, alias ciżemki cierpliwości. 
Formicarium artium. 
De Polewkarum usu et honestate łykandi per Silvestrem Prieratem, Jacobinum. 
Ogolona pałka u dworu. 
Koszyk notariuszów. 
Przybory małżeńskie. 
Tygielek kontemplacji. 
Faramuszki jurystyczne. 
Ostroga winna. 
Kolec serny. 
Czyścibutorium scholarium. 
Tartaretus, de Modo cacandi. 
Fanfary rzymskie. 
Brykot, de Differentiis pieczystarum. 
Rozporek dyscypliny. 
Pantofel pokory. 
Bebechy dobrego myślenia. 
Saganek wielkoduszności. 
Pogrzebacz spowiedników. 
Reverendi patris fratris Lubini provincialis Lapae, de Złasowanda sperka, libri tres. 
Pasquilli, doctoris marmorei, de Capreolis cum karczocho comedendis, tempore papali ab Ecclesia interdicto. 
Misterium Świętego Krzyża, odegrane w sześć osób przez kleryków szpicyfindrów. 
Okulary Romipetów. 
Maioris, de Modo kiszkam faciendi. 
Kobza prałatów. 
Beda, de Optimitate flakorum. 
Skarga adwokatów przeciw zniesieniu kubanów. 
Kocie sadło prokuratorów. 
Groch ze słoniną, cum commento. 
Kołaczyk odpustów. 
Praeclarissimi juris utriusque doctoris magistri Łupisz Łapigronii, de Połatandis glossae Accursianae bzduris Repetitio enucidiluculidissima. 
Stratagemata wolnostrelcii, Banioleta. 
Franctopinus, de Re militari, cum figuris Tevoti. 
De usu et utilitate skórobdzierandi equos et equas, autore M. Nostro de Quebecu. 
Magistra Rozbratla Oślejnogi, de Musztarda post obiadum podawanda, lib. quatuordecim, apostilati per M. Łapserdaczkum. 
O dziesięcinie jądrowej. 
Jabolenus, de Cosmographia purgatorii 
Quaestio subtilissima, utrum Chimaera, in vacuo bombinans, possit comedere secundas intentiones: et fuit debatuta per decem hebdomadas in concilio Constantiensi. 
Żłób na siano adwokatów. 
Psujincausta Scoti. 
Nietoperz kardynalski. 
De Calcaribus removendis decades undecim, per M. Alberieum de Rosata. 
Eiusdem, de Castrametandis crinibus lib. tres. 
Wjazd Antoniego z Lewy do Brazylii. 
Marforii bacalarii cubantis Romae, de Kulbaczandis et czapraczandis cardinalium Mulis. 
Apologia tegoż przeciw tym, którzy twierdzą, iż muł papieski jada jeno o swoich godzinach. 
Prognosticatio quae incipit, Silvii Sianowełbiei, balata per M. N. Wpietkęgonium.  
Bandziochii episcopi, de Emulgentiarum profectibus enneades novem, cum privilegio popali ad triennium, et postea non. 
Siusiudusiu prawiczeństwa. 
Łysy pośladek wdowstwa. 
Mnisza czkawka. 
Bawidełka ojców celestynów. 
Sakwy kwestarskie. 
Kłapigęba Wiatrołyków. 
Łapka na szczury teologalna. 
Kopyto magistrów nauk. 
Kuchciki Olkamskie o jednej tonsurze. 
Magistri N. Liżytalerzii, de Grabelationibus horarum canonicarum, lib. quadraginta. 
Buzeratorium confratiarum, incerto autore. 
Gnojorództwo hiszpańskie superkoklikantykowane, przez Fra Inigo. 
Zajady liżygarnków. 
Drapakadasmus rerum Italicarum, authore magistro Rapierek. 
R. Lullius, de Faramuchiis principum 
Swędzipytha kopturis, auctore M. Jacobo Hocstratem haereticometra. 
M. Ciepłojaja, de Magistronostrandorum et magistronostratorum Bibkis, lib. octo galantissimi. 
Końskie wiatry bullistów, kopistów, skryptorów, abrewiatorów, referendariuszy i datariuszy, skompilowane przez Regisa. 
Almanach wiecznotrwały dla podagryków i francowatych. 
Maneries wymiatandi kominos, per M. Ecium. 
Postronek kramarski. 
Słodycze życia zakonnego. 
Klituś bajduś świętoszków. 
Gistorija błędnych ogników. 
Dziadostwo włóczykijów. 
Okpijduszstwo oficjantów. 
Subtelności zawodu kwestarza. 
Banialukum Sorbiniformum. 
Antipericatametanaparburydamphicribationes mendicantium. 
Tasiemiec wierszorobów. 
Zadodmuch alchemistów. 
Stukupuku kwestarzy, wypośrodkowane przez brata Ładujkabzę. 
Wędzidła religii św. 
Poduszka starości. 
Kaganiec szlachectwa. 
Małpie ojczenaszki. 
Łamignat pobożności. 
Dwojaczki wielkiego postu. 
Moździerz życia politycznego. 
Packa na muchy pustelników. 
Kapturek pokutników. 
Tryktraczek braci Rypałów. 
Gamonius, de Vita et Honestate civis rozporkorum. 
Liripipii Sorbonici Moralisationes, per M. Lutpoldum. 
Kuśkusieńku podróżników. 
Tereferekukulationes doctorum Coloniensium adversus Reuchlin. 
Portatywy biskupów potatywnych. 
Kastanietki dla płci niewieściej. 
Tylny rozporek ciężkosrajów. 
Pytatorium haidukorum, per M. Razporazu. 
Figielki duchów polnych i leśnych. 
Gerson, De Auferibilitate papae ab Ecclesia. 
O Szurujzadzie nominatów i graduatów. 
Jo. Ditelrodii, de terribilitate excommunicationum libellus acephalos. 
Ingeniositas invocandi diabolos et diabolas per M. Guingolfum. 
Wiekuisty bigos braci Perpetuonów. 
Maureska heretyków. 
Hopki-szopki Gaetana. 
Moczymordii, doctoris cherubici, de origine Beczygodzinkarum ei Gałyprzewracandium Ritibus, lib. septem. 
Sześćdziesiąt i dziewięć brewiarzy na gęstym szmalcu. 
Cnota kałduniasta pięciu zakonów żebraczych. 
Kudlarstwo świszczypałów ekstrahowane z futrzanego papucia inkomifistybulowanego w Summie angelicznej. 
Skorowidz roztrząsań sumienia. Górne dmuchy prezydentów. Oślołęstwo przeorów. 
Górne dmuchy prezydentów. 
Oślołęstwo przeorów. 
Sutoris, adversus quendam qui eum vocaverat eum szubrawium, et quod szubrawii non sunt damnati ab Ecclesia. 
Cacatorium medicorum. 
Pomiotło astrologiczne. 
Campi Mysteriorum, per S. C. 
Pierdziwór aptekarzy. 
Całujzadek chirurgów. 
Justinianus, de capucis tollendis. 
Antidotarium animae. 
Merlinus Coccaius, de Patria diabolorum. 
 

Z których to dzieł niektóre już są wydrukowane, a niektóre drukują się dopiero w poczciwym miasteczku Tubingen339.

Rozdział ósmy. Jako Pantagruel, przebywając w Paryżu, otrzymał list od ojca swego Gargantui, którego to listu kopia jest załączona340

Jako widzicie jasno z tego, Pantagruel studiował bardzo pilnie i porastał w rozum co niemiara, objęcie bowiem miał głębokie jak kufer o podwójnym dnie, a pamięć obszerną jako dwanaście wiader oliwy. Owo gdy tak czas przepędzał, otrzymał

1 ... 30 31 32 33 34 35 36 37 38 ... 132
Idź do strony:

Darmowe książki «Gargantua i Pantagruel - François Rabelais (gdzie mozna czytac ksiazki online txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz