Darmowe ebooki » Powieść » Puk z Pukowej Górki - Rudyard Kipling (czytaj książki za darmo .txt) 📖

Czytasz książkę online - «Puk z Pukowej Górki - Rudyard Kipling (czytaj książki za darmo .txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Rudyard Kipling



1 ... 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30
Idź do strony:
obaczyła, jak obaj jej rodzeni synaczkowie wyszli z chałupy i minęli ją, nie mówiąc ani słowa. Płacząc żałośliwie, poszła za nimi aż do miejsca, gdzie przy tamie była przywiązana stara łódka. Wzięli tę łódkę i zbiegli z nią ku morzu.

Gdy już ustawili maszt i rozpięli żagiel, syn niewidomy tak się odezwał: „Matko, czekamy twego zezwolenia i twej życzliwości, byśmy mogli ich przewieźć na drugi brzeg”.

Tu Tom Shoesmith odrzucił w tył głowę i przymrużył oczy, po chwili zaś rzekł:

— Hej, dzielna to była a mądra kobieta, ta wdowa Whitgift! Trzęsła się jak osiczyna, ale stojała czas jakiś na brzegu, nawijała na palce końce swych długich warkoczy i rozmyślała se, co ma zrobić. Czterolatki wkoło niej uciszyły z płaczu swą dziatwę i czekały w głuchym milczeniu: od niej jednej cały ich los zależał... Ona była matką, a bez jej zezwolenia i przychylności nie mogły wyjechać... Trzęsła się więc jak osiczyna i rozmyślała, co ma zrobić. W końcu zdobyła się na odpowiedź i wyrzekła przez zaciśnięte zęby: „Jedźcie! Jedźcie z mym pozwoleniem i życzliwością...”

Wtedy obaczyłem... to jest, opowiadają, że nagle zachwiała się i musiała szukać oparcia, jak gdyby wypadło jej kroczyć przez wzbierającą wodę, albowiem w tejże chwili przelatywać koło niej poczęły spieszące ku łodzi nieprzeliczone gromady Czar... Czterolatków... Nie wiem, wiela ich tam było: i żon, i dzieciów, i różnej majętności... Jako to wszyćko uciekało z okrutnej Starej Anglii! Słychać było brzęczenie śrybła i stuk małych tłumoczków rzucanych na dno łodzi, i chrzęst małych mieczyków i puklerzyków, i chrobotanie małych paluszków drapiących się spiesznie na burty łodzi, gdy synowie wdowy już odbijali od brzegu. Łódź zapełniała się i zagłębiała coraz bardziej w wodę, ale wdowa nic nie widziała, ino tych dwóch synów swoich, jako z trudnością posuwali się wśród ław, żeby dostać się do lin masztowych. Rozwinęli żagiel; łódź, obciążona jak wielki galar, ruszyła w dal i niebawem znikła w siwych mgłach pobrzeżnych... A wdowa usiadła na brzegu i siedziała tak do ranka, pocieszając się w żałości...

— Słyszałem przecie, że nie została zupełnie sama — wtrącił się Hobden.

— Owszem, i to pamiętam. Jeden z tych Czar... jak ich tam zwali... ten, któremu na imię było Robin, jak opowiadają, pozostał przy niej. Ale ona była tak strapiona, że ani jej się śniło słuchać, co on tam do niej gadał i obiecywał.

— E, ona przecie powinna się była przedtem z nimi potargować! — zawołał Hobden. — Zawdy mówiłem to mojej kobiecie.

— O nie! Ona ze szczerego serca, a nie dla nijakiego zysku oddała im swoich synów. Odczuwała tę niedolę, jaka chodziła po Żuławach, a więc z dobrawoli pragnęła jej ulżyć.

Tu Tomasz zaśmiał się z cicha.

— Tak! I sprawiła to, co zamierzała! Dopięła swego! Ledwo one... Czterolatki odleciały, od Hithe do Bulverhithe każdy człek, czy chłop, czy baba, dziewczyna czy dziecina, odczuł w powietrzu jakąś wielgą odmianę na lepsze. Ludziska odświeżeni i rześcy wyleźli z chałup jako ślimaki po deszczu. A tymczasem wdowa Whitgift siedziała w smutku cięgiem na tamie, choć powinna była uwierzyć nam... to jest zaufać, że jej synowie powrócą! Ale też było co niemiara radości i krzyku, gdy po trzech dniach łódka przybiła do brzegu.

— Zapewne obaj synowie wrócili uzdrowieni? — napytała Una.

— E, gdzieta! To byłby już cud! Powrócili tacy sami, jacy wyjechali. Ciemniaczek nic nie obaczył, a niemowa, ma się rozumieć, nie mógł opowiedzieć tego, co widział. Przypuszczam, że właśnie z tej przyczyny Czterolatki wynajęły ich do tego przewozu.

— A co ty... Co Robin obiecywał wdowie? — zapytał Dan.

— Co on jej obiecywał? — odpowiedział Tomasz udając, że usiłuje sobie przypomnieć. — Ale... ale! Przecież twoja kobieta, Ralfie, była z domu Whitgiftówna. Czy ona ci nikiej nie mówiła nic o tym?

— Opowiadała mi różne niestworzone rzeczy, kiedy ten smyk się urodził — odrzekł Hobden wskazując na syna. — Mówiła, że zawsze wśród nich musi być jeden taki, co będzie umiał przez kamień młyński patrzeć w daleką przyszłość...

— To ja! To ja! — krzyknął pszczelarczyk tak gwałtownie, iż wszystkich pobudził do śmiechu.

— Teraz już wiem! — zawołał Tomasz klepiąc się po kolanie. — Robin obiecał, że dopóki będzie trwać w świecie krew Whitgiftów, zawsze w tej rodzinie będzie jeden taki, którego nie dotknie żadna zgryzota, do którego nie będzie wzdychała żadna dziewczyna, którego żadna noc nie przejmie lękiem, żadna trwoga nie ukrzywdzi, żadna krzywda nie powiedzie do grzechu i żadna kobieta nie wystrychnie na dudka.

— I cóż? Czy to nie ja? — zapytał pszczelarczyk, siedzący pośrodku czworokątnej smugi księżycowej, wkradającej się w pełni jesiennego blasku przez uchylone drzwi suszami.

— Rychtyk, takie były słowa mej nieboszczki, gdyśmy się przekonali, że chłopak nie jest taki jako inni. Ale dziwi mnie, skąd ty o tym wiesz? — rzekł Hobden.

— Cha, cha, cha! — zaśmiał się Tomasz. — Niech ci się, Ralfie, nie wydaje, że mam pod czapką ino kołtuny i nic więcej! Gdy odprowadzę tych dwoje malców do domu, to my sobie we dwóch przypomnimy dawne dobre czasy i będziemy sobie przez noc całą opowiadali różne stare bajdy. Ale czy panicz daleko mieszka? — zwrócił się do Dana. — A jak panienka myśli? Czy tatuś poczęstuje mnie kufelkiem piwa, gdy was zaprowadzę do domu?

Dzieci tak się ubawiły tymi jego słowami, iż musiały wybiec na dwór, by wyśmiać się do woli. Tomasz podniósł ich oboje w górę, posadził Dana na jednym ramieniu, a Unę na drugim i maszerując tęgim krokiem, poniósł ich przez zarosłe paprocią pastwisko, omijając krowy zionące na nich w poświacie księżycowej kłębami mlecznobiałej pary.

— Ach, Puku, Puku! Jakże mogłeś tak z nami postąpić! Przecież ja od razu cię poznałam, ledwo zacząłeś mówić o soli! — zawołała Una bujając się z zachwytem na jego szerokim ramieniu.

— Jakże to postąpiłem? — zapytał Tomasz wdrapując się na schodki koło dębu, mocno ogołoconego z gałęzi.

— Udawałeś, że jesteś Tomaszem Shoesmith! — zawołał Dan.

W tejże chwili wszyscy troje schylili głowy, by nie uderzyć się o gałęzie dwóch małych jesionów rosnących przy mostku nad pótokiem. Tomasz przyspieszył kroku, niemal pędził.

— Tak, przecie to moje imię, paniczu — odparł Tomasz biegnąc przez cichą, księżycem osrebrzoną łąkę, gdzie przy wielkim, oszronionym głogowcu koło boiska krokietowego trwożnie przycupnął duży królik. — A oto już jesteście w domu!

To mówiąc wkroczył na stare podwórze, od strony kuchni, i zsadził ich na ziemię właśnie w chwili, gdy z domu wybiegła Helenka, by dowiedzieć się, kto przybył i co się stało.

— Nająłem się do roboty przy chmielu w suszami — wyjaśnił jej Tomasz. — O nie, panienko, nie jestem obcy. Znałem te okolicę, jeszcze zanim matka panny na świat przyszła... O tak, gorąco było przy tym chmielu i w gardle mi zaschło!... O dziękuję...

Helenka poszła do kuchni po kufelek piwa, a dzieci weszły do mieszkania — zaczarowane znowu listkami dębu, głogu i jesionu...

 

Zakochany jestem w trzech tych rzeczach wraz: 
kocham wzgórki nadmorskie, żuławę i las. 
Co miłuję najwięcej? Zdać trudno mi sprawę: 
czy wapienne wybrzeże, czy las, czy żuławę...  
 
Pochowałem me serce pośród leśnych wzgórz, 
wśród paproci i chaszczy, nad wąwozem tuż... 
Żółta chmielu łodygo! Mgły błękitne, śróddrzewne! 
Wy dacie sercu memu spoczynek zapewne!  
 
Rozpuściłem me myśli hen, w daleki gon 
po żuławie, co starsza niźli królów tron! 
O romneyska równino, brenzecki szuwarze! 
Wam wiadomo, co myślę, za czym tęsknię, co marzę! 
 
Połoninom trawiastym dałem duszę mą, 
owym wzgórkom, gdzie wszędy dzwonki owiec brzmią. 
O Firle! O Ditchlingu! Białe żagle wśród morza! 
Wam na zawsze oddała mą duszę dłoń Boża! 
 
Przypisy:

1. Puk — czarodziejski skrzat z angielskich legend i baśni, psotny, ale życzliwy ludziom, nazywany też Robinem Poczciwcem (Robin Goodfellow). [przypis edytorski]

2. działa, co sprawiły łaźnię króla Filipa armadzie — w 1588 r. król Hiszpanii, Filip II Habsburg (1527–1598), wysłał 130 okrętów przeciwko Anglii, chcąc wesprzeć angielskich katolików w walce z anglikanami. Okręty angielskie wyposażono właśnie w nowoczesne uzbrojenie: działa znajdowały się nie tylko na pokładzie, ale i w ładowniach, były mocowane systemem lin i bloczków i sprawniej obsługiwane. Opór Anglików oraz sztormy sprawiły, że do Hiszpanii wróciła zaledwie 1/3 Wielkiej Armady. [przypis edytorski]

3. Księga Ustaw (ang. Domesday Book) — księga katastralna, sporządzona na rozkaz Wilhelma Zdobywcy w 1086 r., dokładny spis stanu posiadania mieszkańców Anglii, ich ziemi, budynków, poddanych i bydła. Spis miał służyć głównie przy wyznaczaniu i ściąganiu podatków. [przypis edytorski]

4. Tam się załamały saksońskie zastępy, Harold śmierć poniósł tam sławną — w bitwie pod Hastings w 1066 r. wojska Wilhelma Zdobywcy z Normandii pokonały pospolite ruszenie Saksonów, germańskich mieszkańców Anglii, pod wodzą króla Harolda II Godwinsona (1022–1066). Powodem najazdu był spór o tron angielski, obiecany przez poprzedniego króla m.in. Wilhelmowi, a zwycięstwo ułatwił Normanom potężny najazd wikingów, sprzymierzonych z bratem Harolda. [przypis edytorski]

5. Normanowie — „ludzie północy”, mieszkańcy Skandynawii, ludy północnogermańskie, które od VIII do XII w. najeżdżały, a czasem też podbijały bliższych i dalszych sąsiadów. W XII w. Normanowie kontrolowali Anglię (dokąd przybyli ze swego księstwa w zach. Francji), płd. Włochy i Sycylię oraz 2 tys. km wybrzeża płn. Afryki na wschód od Tunisu, a nawet Antiochię na wschodnim krańcu Morza Śródziemnego. Z czasem zatracili wiarę w Odyna, Thora i innych swoich bogów i wtopili się w społeczeństwo Francji, Anglii czy Włoch, brali też udział w krucjatach. [przypis edytorski]

6. Alfred Wielki (849–899) — saksoński król Wessex, a następnie całej Anglii, którą zjednoczył. Odpierał ataki Normanów z Danii, w końcu przydzielił im prowincję na północy wyspy, nazwaną Danelaw, i skłonił ich do przyjęcia chrześcijaństwa. [przypis edytorski]

7. Było tu miasto głośne, a w nim ludu mrowie, nim Londyn stał się osadą — fort rzymski Anderitum, wybudowany w III w. n.e. w celu obrony przed Saksonami, przekształcony w średniowieczu w saksoński zamek Pevensey Castle. Osada na miejscu dzisiejszego Londynu istniała prawdopodobnie jeszcze przed kolonizacją rzymską, a rzymski obóz warowny w tym miejscu powstał w I w. n.e. [przypis edytorski]

8. Tu był obóz legionu, gdy Cezar przez morze z Galii przyleciał jak sokół — Gajusz Juliusz Cezar (100–44) w czasie wojny galijskiej przeprawiał się ze swymi wojskami przez kanał La Manche w 55 i 54 r., aby ukarać Celtów z Brytanii za wspieranie Gallów. Podczas drugiej wyprawy zdołał pokonać władców kilku plemion i zmusić ich do płacenia kontrybucji, nie zajął jednak żadnych terenów na stałe. Rzymianie podbili płd. część Anglii sto lat później, w 43 r. n.e., i panowali tam do V w., kiedy wyparli ich Saksoni i Anglowie. [przypis edytorski]

9. horodyszcze (z ukr.) — gród, warowna osada. [przypis edytorski]

10. Stawiali je [...] ludzie z epoki kamiennej — na terenie dzisiejszej Anglii w epoce kamiennej (w okresie paleolitu i neolitu) mieszkali najpierw ludzie heidelberscy i neandertalczycy, a następnie ludzie z gatunku homo sapiens. Przez całe tysiąclecia wyspę łączył z Europą szeroki pas ziemi, więc w różnych epokach kolejne ludy trafiały tu w swoich wędrówkach za stadami zwierząt. W ciągu setek tysięcy lat klimat kilkakrotnie się zmieniał, a w cieplejszych okresach łowcy polowali tu na słonie, hipopotamy i nosorożce. Anglicy średniowieczni wierzyli, że pierwszymi mieszkańcami Anglii były olbrzymy, ponieważ ruiny budowli prehistorycznych składały się z ogromnych, bardzo ciężkich bloków kamiennych. Z licznych takich budowli najbardziej znane dziś jest Stonehenge, a w epoce brązu licznie powstawały też mniejsze, „rodzinne” kamienne kręgi. Znaki na wzgórzach to także geoglify, ogromne prehistoryczne rysunki na stokach wzgórz, takie jak wojownik Long Man of Wilmington niedaleko Pevensey. [przypis edytorski]

11. Merlin — postać występująca w cyklu legend arturiańskich, potężny czarodziej. [przypis edytorski]

12. Sen nocy świętojańskiej — komedia Williama Shakespeare’a, znana dziś w Polsce pod tytułem Sen nocy letniej. Jednym z bohaterów tej sztuki jest psotny Puk, zwany też Robinem-Poczciwcem, sługa króla wróżek. [przypis edytorski]

13. Pigwa, Kłąb, Ryj — postacie komiczne ze Snu nocy letniej, ang.: Quince, Bottom, Snoud, w polskich przekładach: Pigwa (cieśla), Spodek lub Denko (tkacz), Ryjak lub Ryjek (kotlarz). Są to rzemieślnicy ateńscy, którzy przygotowują i odgrywają amatorskie przedstawienie na motywach tragedii o Priamie i Tyzbe, wywołując swoją prostotą efekt śmieszności. [przypis edytorski]

14. Cóż to za zgrzebne Filipy z konopi gwarem swym mącą sen naszej królowej? Co? Widowisko?! Chętnie będę widzem, a w razie czego nawet i aktorem — słowa Puka z I sceny III aktu Snu nocy letniej. [przypis edytorski]

15. Maria królowa, własc. Maria I Tudor (1516–1558) — królowa Anglii w latach 1553–1558, zwana Bloody Mary, ponieważ, będąc gorliwą katoliczką, starała się siłą wykorzenić w swoim państwie protestantyzm (anglikanizm). Córka Henryka VIII i Katarzyny Aragońskiej, żona króla Hiszpanii Filipa II Habsburga. [przypis edytorski]

16. Elżbieta I — Elżbieta I (1533–1603), córka Henryka VIII i Anny Boleyn, królowa Anglii w latach 1558–1603. Pod jej panowaniem weszła w pełni w życie reforma religijna rozpoczęta przez jej ojca: kościół anglikański niezależny od Papieża, zarządzany przez monarchę Anglii. [przypis edytorski]

17. Jakub I Stuart (1566–1625) — król Szkocji, został królem Anglii po śmierci królowej Elżbiety I jako jej krewny. [przypis

1 ... 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30
Idź do strony:

Darmowe książki «Puk z Pukowej Górki - Rudyard Kipling (czytaj książki za darmo .txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz