Darmowe ebooki » Powieść » Małe niedole pożycia małżeńskiego - Honoré de Balzac (książki czytaj online txt) 📖

Czytasz książkę online - «Małe niedole pożycia małżeńskiego - Honoré de Balzac (książki czytaj online txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Honoré de Balzac



1 ... 14 15 16 17 18 19 20 21 22 ... 29
Idź do strony:
mnie wyśmiał.

Znowu zaprotestowałem gestem.

— Było to dla mnie — mówiła, ciągnąc dalej (kobieta nie opiera się nigdy pokusie powiedzenia wszystkiego) — to samo, co patrzeć na rozpadanie się w gruzy pałacu zbudowanego przez wróżkę. Najmniejszego zdziwienia. Wsiadamy do powozu. Adolf widzi, żem smutna, pyta się, co mi jest. Odpowiadam mu tak jak odpowiadamy, kiedy mamy serce ściśnięte przez te małe niedole: „Nic”. On najspokojniej bierze lornetkę i przygląda się przechodniom wzdłuż Pól Elizejskich; mieliśmy bowiem przed przechadzką w Tuilleriach przejechać się trochę po Polach Elizejskich. Na koniec tracę cierpliwość, ogarnia mnie jakaś gorączka i zaledwie znaleźliśmy się w domu, mówię ze sztucznym uśmiechem: „Jak to, ty nic nie mówisz na moją tualetę?”. „A prawda, masz suknię prawie taką samą, jak pani de Fischtaminel”. Odwraca się na pięcie i wychodzi. Nazajutrz, możecie sobie wyobrazić, dąsałam się. Właśnie kończyliśmy śniadanie w moim pokoju przy kominku, kiedy, nigdy nie zapomnę tego, wchodzi modniarka, która przybyła po zapłatę za mały szalik na szyję. Płacę jej, ona kłania się memu mężowi tak, jak gdyby go znała. Biegnę za nią pod pozorem potwierdzenia rachunku i mówię: „Przyznaj się, mniej kazałaś panu zapłacić za chusteczkę pani de Fischtaminel”. „Przysięgam pani, że tę samą cenę, pan wcale się nie targował”. Wracam do pokoju i zastaję mego męża ogłupiałego jak...

Przerwała na chwilę i ciągnęła dalej:

— Jak młynarz, którego zrobili biskupem. „Pojmuję, mój drogi, rzekłam, że będę zawsze dla ciebie tylko prawie taka sama jak pani de Fischtaminel”. „Rozumiem, mówisz mi to z powodu tego szalika! Więc tak, prawda, ofiarowałem go jej w dniu imienin. Cóż chcesz? Dawniej byliśmy z sobą bardzo blisko...” — „A dawniej byliście z sobą jeszcze bliżej niż dzisiaj?” Nie odpowiadając na to, powiada: „Ale to czysto moralne.”. Wziął kapelusz, wyszedł i zostawił mnie samą po tej pięknej deklaracji praw mężczyzny. Nie jadł w domu obiadu i wrócił bardzo późno. Przysięgam panu, siedziałam cały dzień w pokoju przy kominku, płacząc jak Magdalena193. Pozwalam się panu wyśmiewać ze mnie — rzekła, spoglądając na mnie — ale ja płakałam nad mymi złudzeniami młodej mężatki, płakałam z żalu, że mogłam być tak naiwną. Przypomniałam sobie uśmiech krawcowej. Och, ten uśmiech przywiódł mi na pamięć uśmiechy wielu kobiet, które śmiały się, widząc mnie w roli małej dziewczynki przy pani de Fischtaminel; płakałam z całego serca. Aż dotąd mogłam wierzyć w wiele rzeczy, które już nie istniały u mojego męża, ale w które młode kobiety chcą wierzyć tak wytrwale. Ileż wielkich niedoli w tej jednej małej! Jacy wy jesteście gruboskórni! Nie ma na świecie kobiety, która by nie posuwała swojej delikatności aż do haftowania zasłony z najładniejszych kłamstw, aby nią pokryć swoją przeszłość, podczas gdy wy... Ale też się zemściłam!

— Łaskawa pani — wtrąciłem — może to będzie za wiele dla wykształcenia panny Józefiny.

— To prawda — odparła — opowiem panu koniec kiedy indziej.

— Tak więc, panno Józefino, jak pani widzi, mniema się, iż się kupuje szal, a znajduje się małą niedolę na szyi, podczas gdy przyjmując go w podarunku...

— Ubiera się w dużą — rzekła zamężna kobieta. — Skończmy na tym.

Morał tej bajki jest ten, że trzeba nosić swój szalik, nie zastanawiając się zbytnio nad jego znaczeniem. Już dawni prorocy nazywali ten świat doliną łez. Otóż w owym czasie narody wschodnie posiadały za pozwoleniem legalnych władz ładne niewolnice oprócz swoich żon! Jak nazwiemy tę dolinę Sekwany, pomiędzy Calvaire a Charenton, gdzie prawo zezwala tylko na jedną prawowitą małżonkę?

Podoba Ci się to, co robimy? Wesprzyj Wolne Lektury drobną wpłatą: wolnelektury.pl/towarzystwo/
XXII. Adonis wieczny tułacz

Pojmiecie łatwo, że zacząłem żuć w ustach gałkę laski, oglądać karnisze, przypatrywać się ogniowi na kominku, obserwować nóżkę Karoliny i doczekałem się wreszcie chwili, w której młoda panienka na wydaniu pożegnała się i wyszła.

— Wybaczy pani — rzekłem — że zasiedziałem się tak długo, może wbrew pani życzeniom; jednakże sądzę, iż byłoby prawdziwą szkodą, gdyby pani miała odkładać na później opowiedzenie swej zemsty i jeżeli mieściła ona istotnie jakąś małą niedolę dla męża pani, w takim razie jest dla mnie rzeczą niezmiernej wagi, aby ją poznać; później się pani dowie, dlaczego...

— Ach! — rzekła Karolina — to powiedzenie: to czysto moralne, rzucone jako usprawiedliwienie, dotknęło mnie do żywego. Ładna pociecha dla mnie dowiedzieć się, że jestem w naszym pożyciu dla niego meblem, rzeczą, że króluję pośród przyborów kuchennych, tualetowych194 i recept lekarskich, że miłość małżeńska upodobniona jest do pigułek trawiennych, kropli żołądkowych lub ulepku; że do pani de Fischtaminel należała dusza mojego męża, jego myśli, jego zachwyty, podczas gdy ja byłam rodzajem konieczności czysto fizycznej! Co sądzisz pan o kobiecie zepchniętej aż do roli czegoś w rodzaju zupki lub rosołu, bez zaprawy oczywiście! Ach, tego wieczoru szalałam doprawdy z wściekłości, nie wiem już sama, co wykrzykiwałam wśród czterech ścian mojej sypialni. Czy sądzisz pan, że to mniemanie, jakie mężowie mają o swoich żonach, ta rola, jaką nam wyznaczają, nie są dla nas prawdziwą niedolą? Nasze małe niedole kryją w sobie zawsze jakąś niedolę wielką, prawdziwą. Słowem, trzeba było Adolfowi dać nauczkę. Zna pan hrabiego de Lustrac, niestrudzonego wielbiciela kobiet, muzyki, smakosza przy tym, jednego z tych pięknisiów z czasów cesarstwa, którzy żyją wspomnieniem tryumfów swojej młodości i którzy pielęgnują z nadzwyczajnym staraniem swe przekwitłe wdzięki, nie chcąc złożyć jeszcze broni?

— Tak — dodałem — jeden z tych mężczyzn wykrygowanych195, wysznurowanych, zakutych w brykle196 w sześćdziesiątym roku życia, i którzy smukłością kibici197 zawstydzają młodych dandysów.

— Pan de Lustrac — ciągnęła Karolina — odznacza się egoizmem iście królewskim, lecz przy tym jest zalotny, mizdrzący się pomimo swojej peruki, czarnej jak smoła.

— Maluje także i faworyty198.

— Co wieczór można go spotkać w dziesięciu salonach. Buja z kwiatka na kwiatek jak prawdziwy motylek.

— Daje doskonałe obiady, koncerty i wprowadza w świat początkujące śpiewaczki, rozwija je z pączków...

— Żadna zabawa nie obędzie się bez niego.

— Tak, ale znika w jednej chwili, gdy tylko gdziekolwiek zawita jakieś zmartwienie lub nieszczęście. Jesteś w żałobie, unika cię. Jesteś chory, czeka zupełnego wyzdrowienia, aby cię odwiedzić: jego światowa otwartość i bezwzględność społeczna są wprost godne podziwu.

— Czyż to nie jest pewną odwagą być tym, czym się jest? — zapytałem.

— A zatem — ciągnęła dalej po tej wymianie naszych drobnych spostrzeżeń — ten młody starzec, ten Adonis wieczny tułacz, którego nazywałyśmy między sobą Starowina-jeszcze-dycha, stał się przedmiotem mego zachwytu.

— Cóż dziwnego! Człowiek, który sobie zawdzięcza wszystko, nawet kolor swoich włosów!

— Podrażniłam go paroma drobnostkami, na które kobieta może sobie bez narażenia się pozwolić, napomknęłam z uznaniem o dobrym guście jego najnowszych kamizelek, jego lasek; to wystarczyło, aby go usposobić dla mnie jak najliryczniej. Ja przyjmowałam jego względy niby od młodego chłopczyka; zachęcałam go do bywania, wdzięczyłam się, udawałam nieszczęśliwą w małżeństwie, natrącałam o mych zawodach. Wie pan, co ma na myśli kobieta, mówiąc o swoich zawodach, podkreślając, iż jest niezrozumianą. Ta stara małpa wywiązywała się ze swojej roli dużo lepiej niż niejeden młody człowiek i musiałam z całych sił panować nad sobą, aby nie parsknąć śmiechem, słuchając jego wynurzeń: „Och, oto są nasi mężowie, postępują jak najgłupiej w świecie, szanują swoje żony, zaś każda kobieta jest prędzej czy później wściekła, że jest szanowaną, w poczuciu swego prawa do zdobycia wyższej, subtelniejszej szkoły. Nie powinna pani żyć, będąc mężatką, jak jaka mała pensjonarka” itd. Krygował się, przechylał, był okropny; robił wrażenie drewnianej lalki norymberskiej, podsuwał swój podbródek, podsuwał krzesło, podsuwał rękę... Wreszcie, po wielu marszach, kontrmarszach, anielskich oświadczynach...

— Ba!

— Tak, Starowina-jeszcze-dycha porzucił klasyczny styl swojej młodości, aby utonąć w modnym romantyzmie; mówił o duszy, o aniołach, o uwielbieniu, o poddaniu, stawał się istotą eteryczno-niebiańską. Odprowadzał mnie do opery i sadzał do powozu. Ten sędziwy młodzieniaszek bywał wszędzie tam, gdzie ja bywałam, podwajał liczbę kamizelek, sznurował sobie żołądek, wypuszczał konia pełnym galopem, aby dopędzić mój powóz i towarzyszyć mi w przejażdżce do lasku, kompromitował mnie z wdziękiem studenta, uchodził za zakochanego we mnie do szaleństwa; ja pozowałam wprawdzie na okrutną, ale przyjmowałam jego ramię i jego bukiety. Zaczęto o nas szeptać. Byłam zachwycona! Niebawem dałam się pochwycić memu mężowi w interesującym momencie: hrabia siedział właśnie na kanapie w moim buduarze199, trzymając mnie za obie ręce, ja zaś słuchałam jego słów z oznakami najwyższego upojenia. To przechodzi pojęcie, czego nie strawi człowiek, który chce się zemścić. Zdawałam się zmieszana wejściem mego męża, który po odejściu hrabiego zrobił mi scenę: „Zapewniam cię, mój drogi — rzekłam, wysłuchawszy jego wymówek — że to jest czysto moralne”. Mój mąż zrozumiał i przestał bywać u pani de Fischtaminel; ja przestałam przyjmować hrabiego de Lustrac.

— Ale trzeba pani wiedzieć — wtrąciłem — że Lustrac, którego pani uważa, jak większość osób, za kawalera, jest bezdzietnym wdowcem.

— Doprawdy!

— Tak, i żaden człowiek chyba nie zagrzebał głębiej swojej żony; sam Bóg jej nie odnajdzie na Sądzie Ostatecznym. Ożenił się podczas rewolucji i pani „czysto moralne” przypomina mi jedno jego powiedzenie, które muszę pani przytoczyć. Napoleon powierzył Lustracowi ważny posterunek w jednym z podbitych krajów: pani de Lustrac, zaniedbana dla zajęć administracyjnych, wzięła, jakkolwiek było to czysto moralne, dla swoich spraw osobistych prywatnego sekretarza; jednakże popełniła ten błąd, iż nie uprzedziła o tym swojego męża. Lustrac zastał owego sekretarza, o godzinie nader porannej i bardzo wzruszonego, gdyż było to w chwili nader ożywionej rozmowy, w pokoju swojej żony. Miasto schwyciło pożądaną sposobność, aby sobie podrwiwać ze swego namiestnika i sprawa stała się tak głośną, że Lustrac sam przedstawił cesarzowi200 swoją dymisję. Napoleon przywiązywał wielką wagę do moralności ludzi, którzy go mieli reprezentować; przy tym śmieszność, jego zdaniem, odbierała człowiekowi powagę. Wiadomo pani, że cesarz, wśród tylu nieszczęśliwych namiętności, miał i tę, że chciał umoralniać swój dwór i swój rząd. Dymisja Lustraca została więc przyjętą lecz bez żadnej kompensaty. Przybywszy do Paryża, zamieszkał w swoim pałacu wraz z żoną; począł z nią bywać w świecie, co jest niewątpliwie zgodne z obyczajami najbardziej arystokratycznymi; jednakże wszędzie znajdą się ciekawscy. Spytano go o przyczyny tego tak rycerskiego postępowania. „Więc pogodziliście się z panią de Lustrac — pytano go w przedsionku Teatru Cesarzowej — przebaczył jej pan wszystko? To bardzo szlachetnie z pana strony”. „Och — odparł z miną zadowoloną z siebie — nabrałem przekonania...” — „O jej niewinności? Zatem wszystko jest w porządku”. „Nie, nabrałem pewności, że to było czysto fizyczne”.

Karolina uśmiechnęła się.

— Pogląd wielbiciela pani sprawia, iż ta jego wielka niedola zmieniła się, podobnie jak u pani, w bardzo drobną.

— Drobna niedola! — wykrzyknęła. — A czyż pan za nic liczy nudę znoszenia zalotów pana de Lustrac, w którym w dodatku zyskałam sobie nieprzyjaciela! Niech mi pan wierzy, kobiety drogo nieraz opłacają bukiety, jakie dostają od was, i względy, jakimi je otaczacie. Pan de Lustrac powiedział o mnie panu de Bourgarel201: „Nie radzę ci się ubiegać o tę kobietę, jest za kosztowna...”.

XXIII. Bez zajęcia

Paryż 130...

„Pytasz mnie, droga mamo, czy czuję się szczęśliwą z moim mężem. Bez wątpienia pan de Fischtaminel nie był istotą, o której bym marzyła w snach mojej młodości. Poddałam się jedynie twojej woli, wiesz o tym. Kwestia majątkowa, ta najwyższa racja stanu, przemawiała zresztą dość nakazująco. Nie wypaść ze swojej sfery, zaślubić hrabiego de Fischtaminel wraz z trzydziestoma tysiącami franków rocznej renty i zostać w Paryżu, oto dość silne argumenty, jakie miałaś w ręku przeciw twej biednej córce. Pan de Fischtaminel jest zresztą, jak na człowieka trzydziestosześcioletniego, przystojnym mężczyzną; otrzymał krzyż na polu bitwy z rąk Napoleona, jest byłym pułkownikiem, i gdyby nie Restauracja202, która zmusiła go do wzięcia dymisji, byłby dziś generałem: oto okoliczności łagodzące.

Wiele kobiet znajduje, że zawarłam małżeństwo rzadko szczęśliwe i muszę się zgodzić, że ma ono wszystkie pozory szczęścia... dla świata. Ale przyznaj mamo, że gdybyś była przewidziała powrót mego wuja Cyrusa i jego zamiar przekazania mi swego majątku, byłabyś mi pozwoliła namyślać się nad wyborem.

Nie mam nic do zarzucenia panu de Fischtaminel: nie jest graczem, kobiety są mu obojętne, nie gustuje zbytnio w winie, nie ma rujnujących nałogów; posiada, jak mi tłumaczyłaś, wszystkie te negatywne przymioty, które tworzą znośnego męża; ale co ma przy tym wszystkim? Otóż, moja droga mamo, jest bez żadnego zajęcia! Jesteśmy razem przez cały boży dzień... Czy uwierzysz, że dopiero w nocy, kiedy na pozór jesteśmy najbliżej siebie, czuję się najbardziej swobodną? Jedynie jego spoczynek jest moją ucieczką, wolność moja zaczyna się z chwilą, gdy on zasypia. Nie, ta zmora doprowadzi mnie do jakiej choroby. Nigdy nie jestem sama. Gdyby pan de Fischtaminel był jeszcze zazdrosny, byłaby w tym przynajmniej jakaś rozrywka. Byłaby wtedy walka, jakaś mała komedia; ale w jaki sposób trucizna zazdrości mogłaby wzrosnąć w jego duszy? Nie

1 ... 14 15 16 17 18 19 20 21 22 ... 29
Idź do strony:

Darmowe książki «Małe niedole pożycia małżeńskiego - Honoré de Balzac (książki czytaj online txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz