Darmowe ebooki » Powieść » Gargantua i Pantagruel - François Rabelais (gdzie mozna czytac ksiazki online txt) 📖

Czytasz książkę online - «Gargantua i Pantagruel - François Rabelais (gdzie mozna czytac ksiazki online txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 François Rabelais



1 ... 113 114 115 116 117 118 119 120 121 ... 132
Idź do strony:
na ziemię i posłał klacz na paszę. Potem wszedł do miasta i usiadł na jednej z wież kościoła Najświętszej Panny, ale nogi mu zwisały aż do rzeki Sekwany. Potem przyjrzał się dzwonom jednej wieży, potem drugiej, i zaczął trochę potrząsać tymi, które wiszą na największej wieży i słyną jako największe we Francji. I trzeba było widzieć, jak wszyscy paryżanie zbiegli się gromadą i przyglądali mu się i dworowali sobie zeń, iż był tak wielki. Tedy umyślił sobie, aby zabrać te dwa dzwony i zawiesić je na szyi swojej klaczy, jako widział dzwonki na szyi mułów. Tedy wziął je i odszedł z nimi. Z czego paryżanie byli bardzo strapieni, bowiem nie sposób było użyć siły przeciwko niemu. Tedy zebrali się na naradę i postanowiono, iż pójdzie się go prosić, aby je odniósł i powiesił na swoje miejsce, skąd je wziął, i aby odszedł, nie wracając więcej. Za to dawali mu trzysta wołów i dwieście baranów na przekąskę. Gargantua przyzwolił na to, następnie udał się znów na brzeg morza, skąd był przybył i na nowo pogrążył się w żałobie, bowiem nie znalazł już tam ojca i matki, których zostawił umarłych, jako iż Merlin, który wiedział wszystko i przyszedł go pocieszyć, kazał ich tymczasem pogrzebać. Ów Merlin przyszedł do Gargantui i powiedział mu, aby się już nie frasował więcej dla miłości ojca i matki, bowiem kazał ich pogrzebać na tym miejscu. Wówczas rzekł Gargantua: „Ktoś jest, co mi to mówisz?”. Rzekł Merlin: „Jam jest ten, który kazał twemu ojcu, aby tu przyszedł przedstawić cię królowi Arturowi”. „Ha — rzekł Gargantua — czyś ty jest ten, którego imię jest Merlin?” — „Tak — rzekł — i dlatego gotuj się iść ze mną do wielkiej Bretanii służyć królowi”. Zaczem rzekł Gargantua: „Panie Merlinie, jestem na twoje rozkazy, miej zmiłowanie nad biednym sierotą”. A Merlin rzekł: „Idź, przyprowadź twoją kobyłę i przejedziemy przez morze, bowiem jest pora ruszać w drogę”. Gargantua spełnił jego rozkaz i przyprowadził ową kobyłę na brzeg morza. Wszelako ulękła się fali tak bardzo, iż na dziesięć mil wkoło słychać było jej parskanie, poczym zaczęła skakać, wierzgać i uganiać. Merlin widząc, że Gargantua chciał za nią gonić, rzekł mu, aby jej poniechał. I rzekł, iż poleciała do Flandrii i że ta klacz miała czas swego gonienia się i mogła być pokryta przez piękne ogiery, których rasa jest we Flamandii, i że innym razem będzie ją mógł odzyskać. I została tam ta klacz tak długo, aż wydała piękne źrebięta i źrebice. I wiedzcie, że od niej wywodzą ród nasze wielkie flamandzkie kobyły. Jako Merlin zawiózł Gargantuę do wielkiej Bretanii

Skoro Gargantua postradał w ten sposób swą wielką kobyłę, Merlin przywołał chmurę, która zaniosła jego i Gargantuę na brzeg morza niedaleko Londynu. Wówczas rzekł Merlin do Gargantui: „Tu zaczekasz na mnie, a ja pójdę do dobrego króla Artura, który cię podejmie serdecznie i obdaruje cię czymś, co cię bardzo ucieszy. Dlatego nie odmawiaj niczemu, co ci rozkaże”. „Nie uczynię tego — odparł Gargantua — spełnię we wszystkim waszą wolę”. Zaczem odszedł Merlin i pokłonił się królowi i rzekł: „Bardzo potężny władco, wiodę do waszego kraju osobę, która jest dość potężna, aby pokonać i zagładzić wszystkich twoich nieprzyjaciół, gdyby byli zgromadzeni na jednym miejscu, i prócz tego więcej niż sto tysięcy rycerstwa”. „Ha — rzekł król — jakoż to jest możliwe? Toć ja mam tylu dzielnych wojowników, a przegrałem dwie bitwy w przeszłym tygodniu”. „Panie — rzekł Merlin — tym razem pokażesz im, że nie lza im jest tak blisko do ciebie podchodzić”. Zaczem król i panowie i baronowie wraz z Merlinem wsiedli na koń i niebawem znaleźli Gargantuę, który się przechadzał. I król, i baronowie byli bardzo zdumieni jego wzrostem i tęgością. Zaczem król pozdrowił go, a Gargantua oddał mu pozdrowienie jak przystało naprzeciw takiemu władcy; po czym król zapytał go o imię. „Panie — rzekł Merlin — nie troszcz się o jego imię, bowiem w bitwie da on sobie rady”. I Gargantua odpowiedział im, że gdyby było nawet i trzydzieści tysięcy luda, nic to dla niego. Zaczem rzekł mu król, że gdyby chciał pobić Gogów i Magogów, którzy z nim toczyli wojnę, ubrałby go w swoje barwy i dałby mu żołd i strawę przy dworze. Tedy podziękował Gargantua i rzekł, aby sporządzono maczugę na sześćdziesiąt stóp długą i aby z jednego końca była tak gruba jak kadłub okrętu. Zaczem nakazał król, aby szukać kowali do tej roboty; przy tym powiedział król, że te Gogi i Magogi mają pancerze z kamieni ciosowych i że jednego z nich miał w niewoli, który budził strach, kiedy się nań spojrzało. Zaczem rzekł Gargantua: „Panie, czy jest twoja wola, abym go ujrzał?”. Król przystał na to i kazał przyprowadzić jeńca. I kiedy Gargantua go ujrzał, rzekł: „Panie, czy chcesz, aby ten jeniec więcej nie budził w tobie strachu?”. Tedy rzekł król: „Czyń, co zechcesz”. I nagle chwycił Gargantua owego jeńca za kark i podniósł go na oczach wszystkich baronów tak wysoko, iż nie można go było dojrzeć; i potem upadł martwy tak dobrze, jak gdyby wieża zwaliła się na niego. Po czym rzekł Gargantua: „Panie, nie obawiaj się już tego oto, bowiem nie napędzi ci już strachu”.

Maczugę sporządzono rychło sztuką Merlinową, taką jaka była potrzebna, i niebawem przywieziono na wielkim wozie, jako się wiezie sztukę armaty, i doręczono ją Gargantui. Który wziął ją bardzo lekko i zaprzysiągł w przytomności wszystkich, że nie przyjmie jadła ani napoju, aż dopóki Gogi i Magogi nie poczują, ile waży ta maczuga, co ją dzierży w dłoni. Zaczem, na rozkaz króla Artura, przybył posłaniec, który zawiódł go do obozu Gogów i Magogów i pokazał ich Gargantui i rzekł: „Oto zdrajcy Gogi i Magogi, którzy dniem i nocą chcą nas wygubić”. I nagle Gargantua poskoczył do bitwy jako wilk między stado owiec, waląc swą maczugą i krzycząc: „Niech żyje król Artur! Pokażę ja wam zniewagę, jakąście1296 mu wyrządzili”. Gogi i Magogi widząc, że jest dla nich twardszy niżeli sam wielki diabeł, nie umieli nic innego począć, jak tylko podać tył i prosić o pardon. Ale on nie ulitował się ani nad jednym. Zaczem nadeszła armia króla Artura i zaczęła grabić, a zaś Gargantua wrócił do Londynu przed oblicze króla. I Merlin opowiedział wszystko i jego dzielność i król bardzo rad był z jego czynów. Zaczem rozkazał król zastawić stoły dla Gargantui i nakazał zapalić wesołe ognie w całym mieście, z przyczyny zwycięstwa, jakie odniósł nad swymi nieprzyjaciółmi Gogami i Magogami. Zaczem usiadł Gargantua przy stole, i na zakąskę podano mu szynkę z czterystu świń solonych i prócz tego mnogość kiszki i kiełbasy. A zaś w zupie pływało mięso z dwustu zajęcy i czterysta chlebów, z których każdy ważył pięćdziesiąt funtów, i mięso dwustu spaśnych wołów, z których flaki zjadł również na zakąskę. I nie wątpię o tym, że stolnica, na której krajano dlań mięso, była przedziwnie wielka, bowiem mogło się na niej zmieścić mięso z czterech albo pięciu wołów; i dwudziestu ludzi bez przerwy krajało mięso i dzieliło jeno na ćwierci: bowiem wołu zjadał Gargantua na cztery małe kąski. Większych kęsów nie chciał brać do gęby, bowiem chciał zachować przystojność u stołu. I chrupał kości tak jak się chrupie zwyczajnie kości skowronków. Oprócz tego było czterech krzepkich ludzi, z których każdy miał łopatę, i za każdym kąskiem, który brał, rzucali mu pełną łopatę musztardy do gardła; a zaś na wety podano czterdzieści beczułek gotowanych jabłek. I wypił przy tym sto beczek cienkiego piwa i trzydzieści i pół jabłecznika, z przyczyny iż nie było wina.

Jako ubrano Gargantuę w barwy króla Artura

Potem sprzątnięto stoły i Gargantua wytchnął sobie lekko, wszelako nie tak jak niektóre obżory, ale słuchając pięknych rozmówek i gier, i trefności króla i książąt, którzy tam byli. W czym znajdował sto tysięcy razy więcej rozkoszy, niżeli w piciu i jedzeniu. Król widząc, że modlitwy dziękczynne już ukończone, posłał po swego marszałka i nakazał mu, aby sporządzono szaty Gargantui wedle jego barwy, i aby go zaopatrzono w koszulę i inne odzienie. Zaczem rzekł marszałek, iż się stanie, skoro wola króla jest tak rozkazać. Zaczem podjęto na rozkazanie tegoż wspomnianego marszałka osiemset łokci płótna, aby sporządzić koszulę dla Gargantui, i sto na wszywki w formie kwadrata, które się daje pod pachy.

Na kaftan wzięto siedmset łokci atłasu, połowę czerwonego, połowę żółtego. I trzydzieści dwa łokcie i pół ćwierci zielonego aksamitu, aby uczynić wypustki przy tymże kaftanie. Na pludry tegoż Gargantui zakupiono u sukiennika dwieście łokci i trzy i pół ćwierci szkarłatu.

Na kubrak wzięto dziewięćset łokci i pół ćwierci materii czerwonej i żółtej.

Na wyłogi zakupiono siedmdziesiąt łokci aksamitu karmazynowego, pół czerwonego pół żółtego, jako podano poprzednio.

Na płaszcz wzięto piętnaście set łokci i półtora ćwierci sukna, ani mniej ani więcej.

Na trzewiki zakupiono u handlarza pięćdziesiąt skór krowich, i jeszcze pół.

Na rzemyki do ich sznurowania zakupiono dwa tuziny skór cielęcych, jak obszył.

Na zole do tychże trzewików zakupiono u garbarzy skórę z trzydziestu i sześciu wołów.

Na sporządzenie czapeczki wydano czapnikowi dwieście centnarów dwa i trzy ćwierci funta wełny.

Pióropusz ważył dobre dwieście funtów i ćwierć, a może i więcej.

Na jednym z palców Gargantua miał złoty sygnet, który ważył trzysta funtów, dziesięć uncyj, dwa i pół łuta złota. Zaś w pierścionku oprawny był rubin niezmiernej ceny; a ważył sto trzydzieści i pół funta.

Co się tyczy wszelako konia, to (cokolwiek by kto o tym mniemał) nie chciał go przyjąć, ponieważ czuł się bardzo dobrze na nogach; i w trzydzieści kroków robił większy szmat drogi, niż by uczyniła poczta z dobrym koniem w czterech stacjach.

Jako Gargantua sekretnie podziękował Merlinowi

Skoro ubranie było gotowe i Gargantua ujrzał się w ten sposób ozdobiony i odziany we wspaniałe szaty, podobny był do pawia, kiedy roztoczy ogon: bowiem ujął się obiema rękami za boki, w obecności dobrego króla Artura i wszystkiego rycerstwa, i szlachetnych baronów, i dworzan, którzy byli przy tym obecni. Po czym wyprostował się ów Gargantua na nogach, obejrzał się z dumą po sobie, wykręcając dwa lub trzy razy głową, i rzekł: „Dobrze jest słuchać rady roztropnego i mądrego człowieka, takiego jak miłościwy pan Merlin, bowiem, jak teraz widzę, dobrze mi poradził, abym niczego nie odmawiał królowi Arturowi: bowiem za tę drobną przysługę, jaką mu oddałem, zwyciężywszy i pobiwszy Gogów i Magogów, taką powziął miłość dla mnie, iż darował mi te wspaniałe ubrania, za co mu jestem bardzo wdzięczny”. Zaczem rzekł król Artur do Merlina: „Miły przyjacielu, widzimy tu oto Gargantuę, jak się raduje z żywota i chwali sobie ciebie i nasz dwór. Dlatego mniemam, iż dobrze by było, abyś stanął przed nim i pokazał mu się, dla zobaczenia, czy zrobi to, co powiada”. Zaczem rzekł Merlin: „Panie, on będzie jeszcze tysiąc razy mocniejszy”. Tedy Merlin udał się przed Gargantuę i kiedy ten zobaczył Merlina, spytał się go, jak się ma i jak mu się wiedzie. A Gargantua, wielce wesół, odparł mu, iż ma się bardzo dobrze i na to zaczął się śmiać tak głośno i z tak szczerego serca, tak z radości nad swą wdzięcznie przystrojoną osobą, jak i miłości, jaką miał dla Merlina i dla króla Artura, iż słychać było ów śmiech na siedm i pół mil wokoło. Po czym rzekł Gargantua: „Panie Merlinie, nigdy jeszcze człowiek nie zaznał tyle dobra na świecie, ile go mam z waszej łaski, za co wam też dziękuję”.

Jako król Artur wysłał poselstwo do Holendrów i Irlandczyków

Trzeba wam wiedzieć, iż kiedy na jakiego księcia albo wielkiego pana albo innego człeka przychodzi srogie nieszczęście albo niepomyślna odmiana fortuny, wówczas spada nań nie jedno, ale dziesięć. Tak było i z królem Arturem; bowiem podczas gdy toczył wojnę z Gogami i Magogami, Holendrowie i Irlandczycy, którzy byli jego lennikami, zbuntowali się, i kiedy król Artur posyłał do nich żądać swych pieniędzy albo posiłków w rycerstwie, czynili zgoła przeciwnie. Dlatego on, ufny w swą dobrą radę i w siłę Gargantui, postanowił wyprawić do nich poselstwo i powiadomić, że mają mu co najrychlej wypłacić daninę za pięć lat i wydać miasta i zamki w jego ręce, i że ich król ma się jako jeniec stawić na jego dworze, aby tam otrzymać zasłużoną sprawiedliwość. Ale Irlandczycy i Holendrzy, słysząc to poselstwo, dworowali sobie jeno z niego i mówili, iż takie dwa narody potrafią dać taki odpór, iż król wielkiej Bretanii nic im nie zrobi; i zabronili posłom, iżby pod karą więzienia nie mówili więcej o królu Arturze.

Jako posłowie zdali sprawę ze swego poselstwa i jako król gotował się do wojny

Posłowie króla Artura, słysząc niedorzeczną odpowiedź Irlandczyków i Holendrów, odpłynęli na morze, udając się do Londynu, gdzie bawił król Artur. Mieli pomyślny wiatr i korzystali z niego dobrze, tak iż niebawem w poniedziałek rano przybyli na miejsce. Kiedy król się o tym dowiedział, zawezwał ich natychmiast przed swoje oblicze do komnaty. Skoro weszli, pokłonili się przed nim, jako zwykli byli czynić. Król oddał im ukłon i spytał, jakie nowiny przynoszą. Tedy odpowiedzieli posłowie, iż Irlandczycy i Holendrzy objawili się jako nieprzyjaciele i drwili sobie z jego potęgi. Tedy król ich zapytał: „Czy mówiliście im o sile i czynach Gargantui?”. Odpowiedzieli że nie, mimo że dobrze pamiętali o tym; wszelako, z przyczyny ich zuchwalstwa, nie chcieli ich przestrzegać dla ich korzyści. Król rzekł im, iż dobrze uczynili i skończywszy tę rozmowę, kazał król zebrać radę, aby zastanowić się nad wojną. Do rady tej wezwano Merlina i wielu innych i postanowiono, że Gargantua weźmie ze sobą rycerstwa, ile zechce, pod swoją chorągiew, i że Merlin zaprowadzi ich i będzie udzielał rad Gargantui, tak jak to czynił zwykle.

Jako Merlin oznajmił Gargantui, iż trzeba mu ruszyć w pole przeciw
1 ... 113 114 115 116 117 118 119 120 121 ... 132
Idź do strony:

Darmowe książki «Gargantua i Pantagruel - François Rabelais (gdzie mozna czytac ksiazki online txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz