Co każda matka swojej dorastającej córce powiedzieć powinna - Izabela Moszczeńska-Rzepecka (focjusz biblioteka txt) 📖
Napisana w prosty, bezpretensjonalny sposób książka przekazująca w tonie serdecznej życzliwości sumę wiedzy o wszystkim, co najważniejsze w życiu kobiety. Zadziwiające, ale wiele z tych wskazówek matki mogłyby powtórzyć swym dorastającym córkom również dziś, mimo że od wydania książki Izy Moszczeńskiej minęło ponad 100 lat. W mądry sposób autorce udało się ująć np. sprawy dotyczące przyjaznego traktowania swego ciała oraz jego potrzeb fizjologicznych i rozwojowych. Ale również to, co pisze o wyborze życiowego partnera, o własnym rozwoju, o odpowiedzialności w macierzyństwie jest nadal aktualne.
Jeśli nawet fragmenty o gorsetach, tudzież o karnawałowych tańcach i wakacyjnym bywaniu „u wód” jako obowiązkach towarzyskich wydać się mogą anachroniczne, tym niemniej są ciekawe. Z lektury tej jasno wynika, że osoby myślące i czujące podobnie jak my dziś tkwiły zakute w gorsety konwenansów, pozbawione praw obywatelskich i były wyśmiewane za swoje dążenia emancypacyjne.
- Autor: Izabela Moszczeńska-Rzepecka
- Epoka: Modernizm
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Co każda matka swojej dorastającej córce powiedzieć powinna - Izabela Moszczeńska-Rzepecka (focjusz biblioteka txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Izabela Moszczeńska-Rzepecka
Grzechy karnawału i ich następstwa: blednica i rozstrój nerwowy, miał zgładzić wyjazd do wód w ciągu lata, ale i ten nie pomagał, gdyż pobyt w miejscach kąpielowych wypełniany bywał kilkakrotnym przebieraniem się dla imponowania strojem na deptaku, fryzowaniem włosów, sezonowym flirtem i tak zwanymi reunionami14.
Szczęściem twym nazwać mogę, że tego rodzaju tryb życia ci nie grozi; warunki twoje materialne nie pozwolą ci wykierować się na lalkę salonową, wystawianą na sprzedaż w coraz to innej sukience, a kształconą w jednej tylko umiejętności: w sztuce podobania się.
Mam nadzieję, że dane ci będzie zakosztować odpowiednich twemu wiekowi rozrywek, lecz treścią twego życia niezawodnie będzie praca.
I tu jednak chciałabym zalecić pewnego rodzaju umiarkowanie. Zarówno dla pracy, jak i dla rozrywki nie poświęcaj snu. Bezsenność osłabia organizm i rozstraja nerwy, a rozstrój nerwowy, do którego i tak skłonna być możesz, bardzo łatwo udziela się potomstwu, a nieraz przez dziedziczność nawet się potęguje. Młodzież, będąca jeszcze w fazie wzrastania i rozwijania, potrzebuje znacznie więcej snu niż ludzie dojrzali i starzy. Sen pozwala organizmowi pokryć straty, ponoszone w ciągu dnia przez ruch, pracę i wysiłek myśli, i gromadzić zapasy energii na dzień następny. Kto ujmuje sobie godziny snu, ten zmniejsza kapitał swój życiowy, traci swe siły i skraca życie.
Dzisiaj jeszcze nawet przewidzieć nie możesz, jak wielkie wymagania życie stawiać ci będzie i jak dużego zasobu sił będzie ci potrzeba, by im podołać, i pamiętaj, że praca wykonywana kosztem zdrowia, nawet materialnie nie przynosi zysków, lecz — straty.
Daj Boże, abyś mogła twe siły umysłowe i zdolności wrodzone tak rozwinąć, a nawyknienia swe i potrzeby tak unormować, by ci nietrudno było o zajęcie korzystne, które by zdrowia twego nie rujnowało, a utrzymanie dostateczne zapewniło. Inaczej bowiem rada moja musiałaby być bezskuteczna.
A kiedy mowa o normowaniu potrzeb, zwrócić muszę uwagę i na to, że dziewczęta w twoim wieku miewają zły zwyczaj zaczynania wszelkich oszczędności od żołądka. Puder i perfumy, modne krawatki, całkiem zbyteczne woalki są to w ich oczach rzeczy pierwszej potrzeby; natomiast swe mocno gorsetami ściśnięte żołądki hartują do niemożliwości, wystawiając je na chroniczną głodową kurację. Jedzenie wydaje im się rzeczą nieładną, zbyteczną, wcale do szczęścia niepotrzebną. Co najwyżej cukierki, pierniki, ciastka, albo też kreda, węgiel, ołówki zyskują ich uznanie.
Takie upodobania bywają często w związku z nienormalnym trybem życia, brakiem ruchu i strojem utrudniającym trawienie. Często bardzo cierpią na zamknięcie żołądka, czemu sprzyja fałszywie pojęte poczucie przyzwoitości, które każe im w różnych okolicznościach życia powstrzymywać swe naturalne potrzeby. Taż sama panienka, która na balu bez poczucia wstydu pokazuje odkryte piersi i ramiona, za nic w świecie nie usunie się wśród zabawy z towarzystwa, żeby nie dać pola do domysłów, że i ona ma żołądek i kiszki, funkcjonujące normalnie.
Wszystko to są rzeczy, które rujnują organizm i zmniejszają jego odporność. Zdrowy apetyt, dobre odżywianie się jest koniecznym warunkiem rozwoju i wzrostu sił, a żołądek funkcjonujący normalnie stanie się wprost skarbem dla ciebie i dla twego dziecka, gdy będziesz musiała krwią swoją dwie żyjące istoty odżywiać. Różne przypadłości trapiące kobietę podczas ciąży, mdłości, brak apetytu itp. — są znacznie powszechniejsze u tych, które za młodu cierpiały na blednicę i zjadały kredę, a zwłaszcza ściskały się gorsetem, niż u tych, które były wolne od powyższych słabości. Nie są to też dolegliwości od ciąży nieodłączne, przeciwnie, niektóre kobiety właśnie czują się wtedy jak najzdrowsze, jedzą dużo, dobrze trawią i rodzą dzieci silne, tłuste i zdrowe.
I jeszcze jedno ostrzeżenie dodać muszę: Unikaj napojów alkoholowych. Są one bezwarunkowo szkodliwe dla każdego, zwłaszcza zaś dla ludzi młodych. Rujnują i wyczerpują nerwy wskutek nienaturalnego ich podniecania, są przyczyną bardzo wielu chorób i skracają życie. W czasie periodu zwiększają odpływ krwi i osłabiają organizm, dlatego w tym czasie tym bardziej unikać ich powinnaś.
Nie mówiąc wcale o nadużywaniu trunków i odurzaniu się winem, co już nie tylko ze względów higienicznych, lecz moralnych jest naganne; strzeż się, aby używanie choćby małych ilości trunku nie przeszło u ciebie w stałe przyzwyczajenie.
Nie będę się rozwodziła nad ujemnymi skutkami alkoholizmu, niemało o tym napisano książek i z łatwością możesz je dostać do ręki; nadmienię tylko, że skłonność do rozpalających napojów często przekazuje się dziedzicznie, a nadużycia popełniane przez rodziców mszczą się na dzieciach, obarczając je różnymi ułomnościami. Nie chciałabyś zapewne mieć dzieci idiotycznych, epileptycznych, nerwowych, histerycznych itp. Nie przywykaj zatem do rozpalających napojów, gdyż używając ich w czasie ciąży, narazić możesz swe dziecko na jedno z tych chronicznych cierpień.
Powinno ci bardzo zależeć na tym, ażebyś dzieciom swoim przekazała krew czystą i w odżywcze składniki bogatą. W tym celu sama powinnaś się odżywiać obficie i zdrowo, trawić normalnie i nie nasiąkać truciznami, które z twego organizmu w organizm dziecka przeniknąć muszą.
Po tym wszystkim, co ci napisałam o wielkim znaczeniu zdrowia i zachowywaniu przepisów higienicznych, zadziwić cię może przestroga, abyś zbyt wiele o swym zdrowiu nie myślała. Cały tryb twego życia powinnaś tak unormować, aby on był z zasadniczymi warunkami higieny zgodny, ale to cię nie powinno prowadzić do nadmiernego rozpieszczenia, nieustannego obserwowania zjawisk i zmian w twym organizmie zachodzących i ciągłego rozmyślania na temat, czy to lub owo nie zaszkodzi, czy taki objaw nie jest początkiem jakiej ciężkiej choroby, czy jakie lekarstwo używane przez twoją rówieśniczkę nie mogłoby i tobie pożytku przynieść. Drobne dolegliwości przemijają tym szybciej, im mniej na nie uwagi zwracamy, a raz urządziwszy sobie życie tak, by organizmowi dobre warunki egzystencji zapewnić, będziemy bardzo radzi, jeżeli on nam o sobie zapominać pozwala i żadnym dotkliwym bólem lub silnym osłabieniem spokoju nam nie mąci. I dusza, i ciało najlepiej na tym wyjdą, gdy jedno drugiemu swobodę zostawia i w drogę nie wchodzi.
KRS: 0000070056
Nazwa organizacji: Fundacja Nowoczesna Polska
Każda wpłacona kwota zostanie przeznaczona na rozwój Wolnych Lektur.
Miałam początkowo zamiar po poprzednim rozdziale, zawierającym wskazówki, jak powinnaś swój organizm przygotować do funkcji macierzyńskiej, napisać drugi o tym, jak do roli matki i żony przygotować twą duszę, jakie umiejętności zdobyć, zdolności w sobie rozwinąć, jakimi cnotami powinnaś się wzbogacić, by człowiekowi, z którym cię miłość połączy, spokój i szczęście, a dzieciom swym dobre wychowanie zapewnić.
Po namyśle jednak zaniechałam tego zamiaru, gdyż streszczenie choćby tylko tych wskazówek, jakie ja kosztem doświadczeń życiowych i przez obserwacje zdobyłam, tych zasad, wedle których pragnęłabym, byś się w swym życiu rządziła, wymagałoby napisania drugiej książeczki, przewyższającej rozmiarami tę, którą teraz dla ciebie piszę.
Zresztą, jak już w pierwszym rozdziale nadmieniłam, sposobiąc się do roli matki, musisz w ogóle stać się człowiekiem w najszlachetniejszym i w najpełniejszym znaczeniu tego wyrazu, ażeby przekazać swym dzieciom jak największą siłę moralną i jak największe bogactwo duchowe. Jako żona powinnaś wyrobić w sobie te zalety, które każdemu człowiekowi w pożyciu z innymi ludźmi są potrzebne, te same, które cenimy w stosunkach przyjacielskich i koleżeńskich, w kole rodzinnym i domowym, tylko może o tyle spotęgowane, że im ściślejsza jest wzajemna zależność dwojga ludzi, im częstsze i bliższe ich stosunki, tym więcej jedno indywidualność drugiego szanować i uwzględniać musi, żeby nieuchronnych starć unikać i ich przebieg łagodzić. Wskazówki dotyczące tych kwestii niewątpliwie urosłyby do rozmiarów i znaczenia ogólnego przewodnika życiowego i nie mogłyby się zamknąć w zakresie pytania: „Jak się do małżeństwa i macierzyństwa panny przygotować powinny?”.
Nie mogę jednak pominąć milczeniem kwestii wyboru męża — jakkolwiek niejednemu wydać się może rzeczą jałową i bezcelową jej teoretyczne roztrząsanie. Nie wątpię też, że sam tytuł niniejszego rozdziału da powód do krytyki i nasunie różne wątpliwości. Postaram się więc najprzód na możliwe zarzuty odpowiedzieć i wątpliwości rozstrzygnąć, gdyż już to samo nastręczy mi sposobność do rozwinięcia moich na tę kwestię poglądów i wynikających z nich wskazówek praktycznych.
Pierwszy zarzut, jaki zwłaszcza matki czytające tę książeczkę podniosą, będzie zapewne następujący:
„Czyż można mówić o wyborze męża w warunkach obecnych, kiedy nawet pannom doskonale wychowanym i wyjątkowo przez naturę uposażonym, jeśli nie mają majątku, rzadko możność wyboru się nastręcza, a niejednokrotnie i panny posiadające trochę posagu dość długo na sposobność odpowiedniego zamążpójścia czekają? Dziś, gdy liczba kobiet tak stale przewyższa liczbę mężczyzn i to właśnie najwięcej w tym wieku, który dla zawierania małżeństw jest najodpowiedniejszy, kiedy trudne warunki materialne powstrzymują znaczną liczbę mężczyzn od zawiązywania rodziny, konkurent nie jest wcale tak pospolitym zjawiskiem, ażeby o przebieraniu między kilku możliwymi kandydatami mogła być mowa. Co najwyżej nastręcza się kwestia ogólna: »Iść czy nie iść za mąż?«, a jeżeli decyzja wypadnie potakująca, trzeba brać nie tego, kogo by się chciało, lecz tego, który się trafi.
Zresztą i tutaj względy materialne muszą grać rolę ważną, a może rozstrzygającą. Panny bogate, żyjące ruchliwym życiem towarzyskim, mogą być otoczone rojem młodzieży, która się o ich rękę dobija; te naprawdę wybierać mogą, ale zdaje się, że nie dla nich wyłącznie pisana jest ta książeczka. Jeżeli zaś mowa o dziewczętach biednych, zmuszonych nieraz bardzo wytężoną i ciężką pracą zdobywać skromne lub liche utrzymanie, albo też będących ciężarem dla niezamożnych rodziców, którzy dla ustalenia ich losu skromnych funduszów rodziny uszczuplić nie mogą, lub wreszcie, gdy chodzi o panny pozbawione celu w życiu, nie dość bogate, by życia używać i konkurentów swym majątkiem nęcić, nie dość biedne, by marne zarobki bardziej potrzebującym odbierać, czyż nie lepiej, aby korzystały z pierwszej nastręczającej się sposobności, dla zapewnienia sobie egzystencji lub odpowiedniego pola pożytecznej pracy w charakterze żony i matki?”.
W uwagach tych mieści się sporo prawdy, ale nie cała prawda. Istotnie, stosunek liczebny kobiet do mężczyzn układa się coraz niekorzystniej dla kandydatek do zamążpójścia i z góry obliczyć można, że pewien procent kobiet jest na celibat skazany. I to także jest prawdą, że mężczyźni coraz więcej obawiają się małżeństwa i połączonych z nim obowiązków, a zwłaszcza materialnych ciężarów, które by ich skłaniały do ograniczenia własnych potrzeb lub obarczania się pracą nad siły. Dlatego i oni też w małżeństwie szukają albo materialnego oparcia, albo też choć takiej pomocy, która by troskę o utrzymanie rodziny na dwie osoby rozdzieliła.
Najgorsze jest to, że do stanowiska materialnego wystarczającego na wyżywienie żony i dzieci mężczyźni dochodzą zwykle w tym wieku dopiero, którym już pracą wytężoną lub niezdrowym, nieregularnym i lekkomyślnym trybem życia zdążyli siły swe fizyczne nadszarpnąć, uczucia ochłodzić, a zdolność przystosowania się do drugich, tak niezbędną w ścisłym domowym pożyciu, zatracić.
Są to rzeczywiście warunki ogromnie utrudniające zawieranie małżeństw w ogóle, a w szczególności zawarcie takiego związku, który by kobiecie trwałe szczęście mógł zapewnić.
Jednakże nie należy zbyt pesymistycznie przeczerniać obrazu rzeczywistych, niezadowalających stosunków. Sądzę, że każda kobieta może swoje szanse dobrego wyjścia za mąż poprawić przez odpowiednie postępowanie, a zwłaszcza dzięki odpowiedniemu wychowaniu.
Najprzód nie należy sądzić, aby ten rój wielbicieli, który otacza panny bogate, miał być dla nich ułatwieniem przy wyborze męża. Ilościowo istotnie tak się rzecz przedstawia, ale jakościowo niekiedy ma się ona wprost przeciwnie. Mężczyźni obdarzeni wyższym poczuciem godności osobistej, szlachetną ambicją i subtelniejszą uczuciowością — często tak starannie unikają upokarzającej roli łowcy posagowego, podejrzeń o interesowne zabiegi około kasy ogniotrwałej przyszłego teścia, że przez to samo tracą sposobność zbliżenia się do kobiety, która by ich wartość ocenić mogła.
Dlatego też dość często się zdarza, że panny bardzo bogate wychodzą za mąż bardzo nieszczęśliwie.
Chęć sprzedania się żonom za posag nie jest znowuż tak powszechna u mężczyzn, jak by się to zdawać mogło, słysząc ubolewania i żale matek mających córki na wydaniu, natomiast dość powszechna jest ostrożność i lękliwość, która im wzbrania wstępować w związki, krępujące ich swobodę i obarczające zbyt wielkim ciężarem.
Toteż właśnie tak zwane „panny na wydaniu”, panny wydawane wyłącznie w widokach zrobienia tak zwanej dobrej partii, mają najgorsze szanse wyjścia za mąż i dziwić się temu naprawdę nie można.
Te, których wyłącznym przeznaczeniem w przekonaniu rodziców jest zostać żonami i matkami, przeważnie nie mają na żony i matki najmniejszych fizycznych ani duchowych kwalifikacji. Jakim trybem idzie ich wychowanie fizyczne, o tym już poprzednio pisałam. Czyż niesłusznie unikają mężczyźni związków, które by ich narażały na utrzymywanie stałego szpitala w domu i ciągłe dzielenie się swymi dochodami z doktorem i aptekarzem?
Kwalifikacje umysłowe polegające przeważnie na znajomości obcych języków, którymi i tak żadna żona i matka w rozmowie z dziećmi i mężem się nie posługuje, na zbiorze powierzchownych wiadomości, wystarczających do prowadzenia urozmaiconej rozmowy, lecz niewystarczających do pokierowania swym życiem, nie dają też bynajmniej gwarancji, że kobieta swym rodzinnym obowiązkom odpowie i dzieciom zdolność do jasnego, logicznego rozumowania przekaże. Pod względem moralnym taka panienka strojona i pielęgnowana, strzeżona i wprowadzana w świat kosztem najwyższych macierzyńskich oszczędności i poświęceń, a ojcowskiego znoju, jest i dla swego otoczenia, i dla samej siebie zagadką. Do dobrego ma mało pola, do złego mało pokus i okazji, jest to w ogóle wielki znak zapytania.
Badanie takiej psychicznej zagadki jest w tym okresie i w takim trybie życia dość trudne, a dla mężczyzn o tyle mało pociągające, że naraża ich na różne nieprzyjemności i zawikłania, które bardzo życie utrudniają i są wysoce niewygodne.
Zaledwie zdąży zwrócić na nią uwagę, zająć ją kilka razy dłuższą rozmową lub przetańczyć z nią kilka mazurów, już między rodzicami, w kole ich krewnych i przyjaciół zaczynają się roztrząsania na temat „Czy co z tego wyniknie? Czy to do czego doprowadzi? Czyby to było by dobrze, czy nie dobrze?”. Wywiadywanie się o stanowisko przypuszczalnego konkurenta, jego położenie materialne, stosunki rodzinne, pilne obserwowanie jego zachowania się na każdej wizycie lub przechadzce, tak że dwoje
Uwagi (0)