Darmowe ebooki » Poemat » Transakcja wojny chocimskiej - Wacław Potocki (czytaj książki za darmo txt) 📖

Czytasz książkę online - «Transakcja wojny chocimskiej - Wacław Potocki (czytaj książki za darmo txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Wacław Potocki



1 ... 18 19 20 21 22 23 24 25 26 ... 70
Idź do strony:
z zwykłym okrzykiem harcownika wyślą. 
Naszy też bez potrzeby nie mordując koni, 
Gotowego czekają, Litwa swe Pogoni, 
Białe Orły Polacy osadziwszy w wałach, 
Patrzą na Turki, którzy włóczą się po skałach. 
I hetman, gdzie się mu plac, gdzie się miejsce zdarzy, 
Około beloardu1177 rześko się zajarzy1178. 
Kędy, wyrychtowawszy działa między kosze, 
Gdy się zbliży pogaństwo, strąca go po trosze; 
Zwłaszcza jeśli się puszczą za nami w zagony, 
Z Lubomirskiej najlepiej strychuje1179 ich brony. 
Widząc Osman na koniec, że z niego drwią naszy, 
Że ich żadnym z obozu bobem1180 nie wystraszy, 
Bić się trzeba koniecznie; toż wziąwszy języka, 
I janczary, i wszytkę tam potęgę zmyka, 
Kędy żadnej obrony, a najniższe wały 
Nasze obozy w tyle od pogaństwa miały. 
Na czele postawiwszy zwykłe zgraje one, 
Tam pędzi wszytką siłą tłumy niezliczone. 
Już się zbliżą, już tylko przez przekop nie skaczą, 
Kiedy niebezpieczeństwo i naszy obaczą; 
Więc się wzajem krótkimi potwierdziwszy słowy, 
Pierwszy impet od janczar strzymają ogniowy; 
A skoro się ci zbliżą, wraz miernym przykładem1181 
Wszerz i wzdłuż ich osypą ołowianym gradem. 
Legło mostem pogaństwo, wziąwszy w gołe bębny1182; 
Nigdy większej pasieki w puszczy nieporębnej 
Nie urobią wściekłego Eura1183 zawieruchy, 
Sośnie ścieląc i ze pnia śniat1184 spychając suchy. 
Tamże strzelbę pokiną1185, a jako we sforze 
W czerwone się pogańskiej juchy rzucą morze, 
Skoczą z wału i jeśli jeszcze tam kto zieje, 
Pod nogami zwycięzców ostatek krwie leje. 
Toż gdy piersi z piersiami zewrą, gdy na palce 
Jedni drugim nastąpią, żywe z ciał kawalce 
Lecą, gdzie z bystrej ręki rzeźny pałasz spadnie, 
Macając dusze w człeku, choćby była na dnie. 
Tak na prądzie ciekącej gdy się zetrze wody 
Garniec z garcem, jeden być nie może bez szkody; 
Dopieroż gdy żelazny w takiej przeczy1186 z trzopem1187 
Glinianym, samym zaraz gniecie go pochopem1188; 
Dosyć ma serca Polak przed Turczynem siła, 
A gdy go jeszcze zbroja hartowna okryła, 
Piersi blachem opatrzył, szyszak głowy strzeże, 
Nie czuje, chociaż go kto kole, chociaż rzeże, 
Gołe brzuchy pogaństwo niesie jako lutnie, 
Goły łeb; cienką szyję do razu mu utnie. 
W liczbę ufają, aleć tak wielka czereda 
Oraz1189 się bić nie może, uciec sobie nie da. 
Wrzeszczeć dobrzy i gardziel drzeć ze wszytkiej siły, 
Że się im w nich targały wyciągnione żyły. 
A już naszy poczęli słabieć w onej rzezi, 
Chociaż ochota, choć ich zwycięstwo krzemiezi1190, 
Gdy coraz świeży na śmierć nieprzyjaciel lezie, 
Ćmi pot oczy, a ręka ocięże w żelezie. 
Ale czuły1191 Chodkiewicz jakoby z rękawa 
Prawie1192 na czas potrzebne posiłki im dawa. 
Szedł we trzechset Mikołaj Kochanowski człeka, 
Który królewiczowym zdrowiem się opieka1193; 
Szedł Wejer z regimentem; ten lonty na Turki 
Kurzy, a tamten niesie przyłożone kurki, 
Toź skoro się im prawie w same boki wrzepią, 
Ognia dadzą po trzykroć i tak ich zaślepią, 
Że uciekać poczęli. I w onej ich kaszy 
Kłuli, bo przytępili rąbając pałaszy. 
A gdy się już pod ziemię słońce miało skłamać, 
Nie dał się hetman swoim daleko zaganiać; 
Zasadzki się obawia, choć ci jeszcze chcą bić, 
Każe odwrót z wesołym tryumfem otrąbić. 
Dosyć ma łaski bożej i dziękuje za nię, 
Iże spadli drugi raz z imprezy1194 poganie, 
Niebieskiej to, nie sobie przyznaje obronie. 
Więc ledwo ten świat rane oświeciło słonie1195, 
Ledwie dźwignął z pościeli spracowane członki, 
A już mszą świętą drobne ogłaszają dzwonki. 
Toż pierwszych pułkowników otoczony gronem, 
Tam szedł, gdzie pod namiotem stał ołtarz przestronem, 
I pokornie skłoniwszy starzałe goleni, 
Uważa, jako się Bóg we krwi swojej wspieni 
Na krzyżu, gdzie go sroga złość ludzka rozbije; 
Jako w ciężkim pragnieniu żółć i ocet pije; 
W jakiej męce umierał, w jakim urąganiu, 
Żeby sprawiedliwemu wyjął nas karaniu. 
I jako ten w szczęśliwej zostaje otusze, 
Który umyślnym grzechem nie spyskławszy1196 dusze, 
Ciała nie oszpeciwszy wszeteczną przywarą, 
Tu żywot Stwórcy swemu oddaje ofiarą; 
Nie padszy na chytrego czarta gołoledzi, 
Tu dla jego imienia ochotnie krew zcedzi! 
Jeszcze mszy świętej hetman dobrze nie dosłucha, 
Kiedy go z pola nowa dojdzie zawierucha, 
Że pogaństwo, wczorajszej zapomniawszy cięgi, 
Na kozackie tabory szturm prowadzą tęgi. 
Tak rozumieli naszy, że po wziętej chłoście 
Mieli który dzień siedzieć w pokoju ci goście, 
Zrachować się przynamniej albo krótkim mirem1197 
Trupy zebrać, nie dać ich psom i krukom żerem. 
Ale ci im znaczniejszą w sobie klęskę czują, 
Tym bardziej tego tają, tym mniej pokazują; 
Męstwo w twarzy, w sercu strach, noga z głową w zmowie; 
Niech śmierć kto chce smakuje, im najmilsze zdrowie. 
Toż gdy ćmę dział burzących w pole wyprowadzą, 
Z niewytrzymanym grzmotem razem ognia dadzą 
Do naszych Zaporożców, i tak sobie tuszą, 
Jeśli ich nie pobiją, że pewnie pogłuszą 
Albo kulmi zasypą; ale ci pod piastą, 
Gnojem nafasowaną, tną siem odenastą1198, 
Aże skoro się ku nim ta chaja1199 zagości. 
Wtenczas do samopałów, pokinąwszy1200 kości, 
Każdy swego wymierzy i pewnie nie chybi, 
Ale gdzie dusza mieszka, tam mu kulę wścibi: 
Więc kiedy ich zmieszają i zmylą im szyki, 
Suną się do nich w pole z rzeźwymi okrzyki, 
A kto co w ręku trzyma, tym się mężnie pisze: 
Oszczepy, rohatyny1201, szable i berdysze1202. 
Skoro do nich pod dymem przypadną jak z proce, 
W bród się wszyscy w pogańskiej farbują posoce, 
Działa już milczeć muszą, gdyż by swoich więcéj 
Niźli naszych razili pewnie strzelajęcy, 
I one archandyje1203, wyniosszy swe dzidy, 
Stoją w miejscu jak wryte, ani się ohydy 
Ani boją cesarza, gdy przy takim wojsku 
W ich oczu łupią drugich Kozacy po swojsku1204. 
Ale Chodkiewicz jako głodny lew swej tucze1205 
Pilnuje i serce mu nadzieja zatłucze; 
Rozumie, że mu to dziś w ręce nieba dadzą, 
Co jego kolegowie niedawno rozradzą; 
Śle przeto do Kozaków, Sajdacznego prosi: 
Niech nagli, niechaj Turków do upaści kosi; 
Jeśli trzeba posiłków, już za nimi stoją, 
A tych zastępów konnych niech się nic nie boją. 
Ma pilne na nich oko i ledwie się ruszą, 
Zaraz o nich zawadzą i kopije kruszą 
Usarze, którzy na to pragną z dusze drogiej, 
I już, już kładą w boki koniom swym ostrogi. 
Niewiele trzeba było Kozakom przynuki1206, 
Tną janczarów z Araby, Serów z Mamaluki, 
Tym serdeczniejsze czynią na Turków impety, 
Że im trzyma Chodkiewicz z usaryją grzbiety1207. 
Już swe w tyle daleko zostawili szańce, 
Już sromotnie w półpola wyparli pohańce, 
Którzy kiedy żadnego nie mają posiłku, 
Choć im tysiąc chorągwi pilnuje zatyłku, 
Cisnąwszy broń od siebie, usławszy plac trupem, 
Część armaty Kozakom zostawiwszy łupem, 
Dawszy miejsce u siebie staremu przysłowiu, 
Uciekli i nogami poradzlii zdrowiu, 
Jadą na nich Kozacy i nic nie opożdżą1208, 
Skoro im odbieżaną armatę zagwożdżą, 
Bo jej unieść nie mogli, ani było czasu 
Bawić się i słońce też spadało z kompasu. 
A Turcy swój nadołek wziąwszy w zęby długi, 
Rzadko który w zawoju, rozpuścili fugi1209. 
Konne szyki mijają i prosto pod działa 
Do obozu haramża1210 ona uciekała. 
Teraz był czas pomścić się porażki tak brzydkiéj 
Na Kozakach i swoje wesprzeć niedobitki 
Takim wojskiem niezmiernym, na które w pół pola 
Wypinała zatyłki kozacka swawola. 
Kilka padło tysięcy Turków, że posiłku 
Nie mieli; i Chodkiewicz, dzień widząc na schyłku, 
Obraca z pola wojsko, a że słońce gasło, 
Każe zwyczajne trąbić po majdanie1211 hasło. 
Po które gdy się chłopcy i ciurowie schodzą, 
Dawny to u nich zwyczaj, że się za łby wodzą, 
Hałas czynią w obozie, na co część bez1212 spary 
Patrzał, część nie mógł radzić i Chodkiewicz stary, 
Chociaż na nich piechota rozsadzona strzegła; 
I hajduki wybiwszy ta ćma się rozbiegła. 
Więc, że jeszcze turecki zastęp w miejscu stoi 
Bo go nie zwodzą, aż się Osman uspokoi, 
Który się niesłychanie na umyśle miesza, 
Że mu się ta potrzeba nie udała piesza: 
Tedy on niezliczony tłum zuchwałych ciurów 
Rożnów, kijów nabrawszy, rohatyn, kosturów, 
Bieży w pole, o jaka sromotna zniewaga! 
Samym wrzaskiem tak one wielkie wojska strwaga, 
Ze uciekli i że się sami z sobą gnietli, 
A rózgą by ich byli i kańczugiem1213 zmietli. 
Widząc to luźna czeladź i dorośli chłopi, 
Że przed dziećmi ucieka, że się Turczyn stropi1214, 
Suną się krzycząc z wałów, bieżą do nich wskoki 
A hetmani patrzący dzierżą1215 się za boki. 
W ostatku się i boją, aby im nie wzięli 
Tyłu Turcy i razem w tabor nie wgarnęli. 
Przeto pułkom, na nocną które wyszły strażą, 
Pomknąć się w pole dalej za nimi rozkażą. 
Ale ci skoro pogan w placu nie zastaną, 
Tam się wszyscy skupiwszy, szykiem sobie staną. 
A Turcy się w obozach mieszają jak mrówki, 
Boją się niespodzianej na się samołówki; 
Działa toczą i trwogę na wsze strony głoszą, 
Na chłopców, którzy skoro do kupy poznoszą 
Zawoje, dzid ułomki, szable oberwane, 
Strzały, łuki i insze rzeczy odbieżane 
(Jako więc pospolicie bywa to w nacisku), 
Sprawą sobie ku swemu idą stanowisku, 
Wypaliwszy, kto miał czym, na tryumf wesoły, 
Toż ożyli poganie, którzy zdechli w poły. 
 
Podoba Ci się to, co robimy? Wesprzyj Wolne Lektury drobną wpłatą: wolnelektury.pl/towarzystwo/
Wojny chocimskiej część piąta
Tak się dziś poprawili Turcy na łeb z pieca 
Po wczorajszej przegranej, czym Chodkiewicz wznieca 
Pierwsze swe w sercu zdanie; znowu rady sprasza 
Do siebie; tu wywody, tu racyje znasza, 
Żeby Turkom dać pole i Marsem otwartém 
Z nimi się bić. Kiedy ci przed dziecinnym żartem 
Tak wszetecznie pierzchnęli, cóż wżdy o nich trzymać? 
Smoła1216, bydło, ladaco; rzezać, kłuć, brać, imać! 
Ale na to nie dali drudzy rzec i słowa, 
Póki się król nie ruszy ku nim ode Lwowa. 
I Chodkiewicz też nie był tak nazbyt uporny, 
Woli sposób bezpieczny, niżeli pozorny1217. 
Więc jak znowu do rydlów: naprzód przed swą broną1218 
Każe osuć1219 okrągły pagórek koroną 
I gdy tylko roboty dokonał zaczętéj, 
Dwu Denoffów osadził z ich tam regimenty. 
Dział także większych kilka do onej reduty 
Wprowadził; jeżeliby nieprzyjaciel ku téj 
Stronie szturmem zamierzał, tu by musiał pierwéj 
Rzeźko czoła zapocić i słać pole ścierwy. 
Cerkiew potem drewnianą, ostatek mieściny 
Chocimskiej, w drobne kazał rozebrać ruiny; 
Bo się w nię podczas harców nieprzyjaciel wkradał 
I z niej na zagonionych żołnierzów wypadał. 
Stała i druga cerkiew murowana z cegły 
A tę Kochanowskiego piechoty zaległy; 
Miawszy kilka hakownic1220 na sklepieniu całém, 
Sami około muru osuli się wałem. 
Kiedy się czuły1221 hetman tak fortyfikuje, 
I Osmana to trapi, że długo próżnuje; 
Bo jako nigdy przedtem, teraz siedzi skromniéj, 
Że mu się co z większego podgoją ułomni, 
Zapomnią wziętej chłosty oni jego starzy, 
W rozlicznych doświadczeni raziech1222, elearzy1223. 
Toż agów i wezyrów, i baszów, i innéj 
Każe zwołać do siebie wojskowej starszyny, 
A że sam nic dla zwykłej nie mówi powagi, 
Wielkiego sekretarza zażył Kizlaragi, 
Aby krótkimi słowy o wojnie zaczętéj 
Jego carskie w uwagę podał sentymenty. 
Więc on, pańskiego boku stojący najbliżéj, 
Tak pocznie, skoro głowy ku ziemi poniży: 
«Ten włos, którym wspaniałe skroni wasze kryte, 
O mądra rado! lata wydaje przeżyte, 
I poważne po czołach świątobliwych rugi1224 
Cóż, jeżeli nie wasze karbują1225 zasługi, 
Które niezwyciężony pan wasz dzisia liczy, 
Gdy w swym domu i w waszych zasługach dziedziczy. 
Te ręce, choć im wyjął żelazo wiek stradny1226, 
Pełne strachu wiktoryj Bellony1227 gromadnej, 
Kiedy ten świat pod nimi nie jedenkroć stękał, 
Kiedy się ich zamachu wschód i zachód lękał. 
Te to Adamów1228 rodzaj okróciły mnogi; 
Te Mahometa nad wsze wywyższyły bogi; 
Te króle i korony, jeśli w wieki starsze 
Wejźrym, ottomańskiemu pod nogi monarsze 
Rzucały; owo zgoła, na tej świata szerzy 
I ziemię wasza ręka, i morze uśmierzy. 
Przebóg! Cóż nas dziś za los nieszczęsny ozionie? 
Tuż sława tylą wieków nabyta utonie? 
Jakoż na solimańskie śmiele pojźrym znaki? 
Tedy i te uciekać muszą przed Polaki, 
Przed onymi Polaki, których wszytkich czarną 
Płachtą okrył i z królem Amurat pod Warną; 
Których świeżo w Wołoszech Kantimir nad Dzieżą, 
Skinder bił na Cecorze okrutną rubieżą1229, 
Gdzie jeden z wodzów wzięty, drugiego w Stambole 
Do dzisia dnia na wieży ożog w gębę kole1230. 
Do jakich-że waleczny miesiąc1231 przyszedł dziwów 
Z tureckich na tę wojnę wyniesion archiwów1232? 
Co się gonić nauczył, teraz z nim chorąży 
Pierzcha i za inszymi z pola w obóz tąży. 
Szczęśliwszy-by był stokroć, jako zdjęty z igły, 
Żeby go myszy w drobne kawałki postrzygły, 
Niż na tę padł ohydę, o wieczna sromoto! 
Po to żeśmy szli w drogę tak daleką, po
1 ... 18 19 20 21 22 23 24 25 26 ... 70
Idź do strony:

Darmowe książki «Transakcja wojny chocimskiej - Wacław Potocki (czytaj książki za darmo txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz