Atala - François-René de Chateaubriand (czytaj online za darmo TXT) 📖
Młody Indianin Szaktas zostaje schwytany przez wrogieplemię i oczekuje na śmierć w męczarniach. Zakochuje sięz wzajemnością w córce wodza, Atali, która uwalnia go,po czym razem uciekają na odludzie.
Po latach Szaktasopowiada młodemu Francuzowi Renému historię swojejmłodzieńczej miłości. Opowieść o tragicznej miłości wśród plastycznie opisanej,pięknej, majestatycznej i groźnej dzikiej przyrody.Równolegle do wątku miłosnego autor przedstawia zmiany,jakie w życiu Indian przynosi przyjęcie chrześcijaństwa.
- Autor: François-René de Chateaubriand
- Epoka: Romantyzm
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Atala - François-René de Chateaubriand (czytaj online za darmo TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 François-René de Chateaubriand
Ach! René, nie szemram przeciw Opatrzności, ale wyznaję, iż nie mogę wspomnieć o tym ewangelicznym społeczeństwie, iżbym nie doświadczał goryczy i żalu. Chata w tych stronach, z Atalą, jakże szczęśliwym uczyniłaby me życie! Tam kończyły się wszystkie me wędrówki; tam, obok mej małżonki, nieznany ludziom, kryjąc me szczęście w głębi lasów, byłbym minął jak te rzeki, które nie mają nawet imienia w pustyni. Zamiast tego spokoju, jaki śmiałem sobie wówczas obiecywać, w jakimż zamęcie upłynęły moje dni! Stałem się igraszką ustawiczną losów, obijałem się o wszystkie brzegi, długo wygnany z kraju i znajdując za powrotem233 jedynie chatę w ruinie i przyjaciół w grobie; takim miał być los Szaktasa.
DramatO ile mój sen o szczęściu był żywy, był on również krótkotrwały, a przebudzenie czekało mnie w grocie Samotnika. Zdziwiłem się, przybywając tam około południa, iż Atala nie wybiega naprzeciw nas. Ogarnęła mnie jakaś nagła groza. Zbliżając się do groty, nie śmiałem wołać córki Lopeza: wyobraźnia moja po równi obawiała się i głosu, i milczenia, jakie nastąpiłyby po moich wołaniach. Jeszcze bardziej przerażony nocą, jaka panowała u wejścia do groty, rzekłem do misjonarza:
— O ty, którego niebo umacnia i prowadzi, wejdź w te ciemności.
Jakże słabym jest ten, którym władają namiętności! Jakże silnym jest, który spoczywa w Bogu! Więcej było odwagi w tym wierzącym sercu, zwątlonym siedemdziesięcioma sześciu laty, niż w całym żarze mej młodości. Mąż pokoju wszedł do groty: ja zostałem na zewnątrz pełen grozy. Niebawem słaby szept podobny do jęku wydobył się z głębi skały i uderzył me ucho. Wydałem krzyk i odnajdując siły, rzuciłem się w mrok jaskini... Duchy ojców! wy jedne znacie widok, jaki uderzył me oczy!
Pustelnik zapalił sosnową pochodnię; trzymał ją drżącą ręką, pochylony nad posłaniem Atali. Ta młoda i piękna kobieta, wsparta na łokciu, leżała blada, z włosami w nieładzie. Krople bolesnego potu błyszczały na jej czole; spojrzenia jej, wpół zgasłe, starały się jeszcze wyrazić mi swą miłość, a usta siliły się na uśmiech. Uderzony jak gdyby ciosem piorunu, z błędnymi oczyma, wyciągniętymi ramionami, rozchylonymi usty234, trwałem nieruchomy. Głębokie milczenie zapanowało na chwilę między trzema osobami tej bolesnej sceny. Samotnik przerwał je pierwszy:
— To będzie może — rzekł — gorączka spowodowana znużeniem; jeśli poddamy się woli bożej, ulituje się nad nami.
Na te słowa zastygła krew na nowo zaczęła krążyć mi w żyłach: z wrażliwością dzikiego od nadmiaru obawy przeszedłem nagle do zbytku ufności. Ale Atala nie zostawiła mnie w niej długo. Wstrząsając smutno głową, dała znak, abyśmy się zbliżyli do posłania.
— Mój ojcze — rzekła osłabionym głosem, zwracając się do zakonnika — zbliżam się do chwili śmierci. O Szaktasie! wysłuchaj bez rozpaczy złowrogiej tajemnicy, jaką ci ukrywałam, aby cię nie czynić nazbyt nieszczęśliwym, a zarazem być posłuszną matce. Staraj się nie przerywać mi objawami boleści, które skróciłyby może te niewiele chwil, jakie mi pozostały. Mam wiele rzeczy do opowiedzenia, z uderzeń zaś mego serca, które bije coraz wolniej... z jakiegoś lodowatego ciężaru, który łono moje zaledwie może udźwignąć... czuję, że trzeba mi się spieszyć.
Po chwili milczenia, Atala ciągnęła w tych słowach:
— Mój smutny los rozpoczął się niemal wcześniej jeszcze, niż ujrzałam światło. Matka poczęła mnie w nieszczęściu; ciążyłam jej łonu i wydała mnie na świat wśród wielkiego rozdarcia wnętrzności: wątpiono, czy będę żyła. Aby ocalić moje dni, matka uczyniła ślub: przyrzekła Królowej Aniołów, że poświęcę jej moje dziewictwo, jeżeli uniknę śmierci. Nieszczęsny ślub, który wtrąca mnie do grobu!
Liczyłam szesnasty rok życia, kiedy straciłam matkę. Na kilka godzin przed śmiercią zawezwała mnie do swego łoża. »Córko, rzekła do mnie w obecności misjonarza, który niósł jej pociechę w ostatnich chwilach, córko moja, wiesz, jaki ślub uczyniłam za ciebie. Czy chciałabyś zadać kłam matce? O moja Atalo! Zostawiam cię w otoczeniu, które nie jest godne posiadać chrześcijankę, pośród bałwochwalców, którzy prześladują Boga obojga twoich rodziców, Boga, który dawszy ci życie, zachował ci je cudem. Ach! drogie dziecię, przywdziewając zasłonę dziewic, wyrzekasz się jedynie trosk domowych oraz zgubnych namiętności, które zmąciły łono twej matki! Pójdź tedy, ukochana moja, pójdź i przysięgnij na ten obraz Matki Zbawiciela, w ręce tego świętego kapłana i matki oddającej ducha, iż nie zdradzisz mnie w obliczu nieba. Pomyśl, że zaręczyłam za ciebie, aby ci ocalić życie, i że jeżeli nie dotrzymasz mojej obietnicy, pogrążysz duszę matki w wiekuistych męczarniach«.
O, moja matko! czemu mówiłaś w ten sposób! O wiaro, która sprawiasz zarazem mą niedolę i moją szczęśliwość, która mnie gubisz i która mnie pocieszasz! A ty, drogi i smutny przedmiocie miłości, która mnie trawi nawet w objęciach śmierci, widzisz teraz, o Szaktasie, co spowodowało srogość naszego losu!... Zalewając się łzami i rzucając się na łono macierzyńskie, przyrzekłam wszystko, czego ode mnie żądano. Misjonarz wygłosił nade mną straszliwe słowa i dał mi szkaplerz235, który mnie wiąże na zawsze. Matka zagroziła przekleństwem, jeżeli kiedykolwiek złamię przysięgę, i zaleciwszy niewzruszoną tajemnicę wobec pogan, prześladowców mej religii, oddała ducha trzymając mnie w uścisku.
Nie od razu poznałam niebezpieczeństwo moich ślubów. Pełna gorącej i szczerej wiary, dumna z krwi hiszpańskiej płynącej w mych żyłach, nie widziałam dokoła siebie ludzi godnych, aby otrzymać mą rękę; czułam się szczęśliwa, iż nie posiadam innego małżonka jak tylko Boga mojej matki. Ujrzałam cię, młody i piękny jeńcze, roztkliwiłam się nad twoim losem, ośmieliłam się przemówić do ciebie w pobliżu stosu w lesie; wówczas uczułam cały ciężar mej przysięgi.
Skoro Atala dokończyła tych słów, ja, ściskając pięści i patrząc groźnie na misjonarza, wykrzyknąłem:
— Oto więc ta wasza religia, którą mi tak zachwalałeś! Niech będą przeklęte śluby, które mi odbierają Atalę! Niech przepadnie Bóg, który staje w poprzek naturze! Człowieku, księże, po coś przyszedł do tych lasów?
— Aby cię zbawić — wyrzekł starzec straszliwym głosem, — aby pokonać twoje namiętności i ocalić cię, bluźnierco, od gniewu niebios! Tobież236 to przystało, młokosie, któryś zaledwie wstąpił w życie, skarżyć się na swe nieszczęścia! Gdzież są znaki twych cierpień? Gdzie niesprawiedliwości, które zniosłeś? Gdzie twoje cnoty, które same jedne tylko mogłyby ci dać niejakie prawo do skargi? Jakie usługi oddałeś? Jakie dobro wyświadczyłeś? Ha! nieszczęśliwy, przynosisz jedynie namiętności i śmiesz oskarżać niebo! Kiedy jak ojciec Aubry spędzisz trzydzieści lat wygnania w górach, będziesz mniej rychły237 w sądzeniu zamiarów Opatrzności; zrozumiesz wówczas, że nie wiesz nic, że jesteś niczym i że nie ma tak surowej kary, tak straszliwych cierpień, jakich skażone ciało nie byłoby warte.
Błyskawice strzelające z oczu starca, broda chwiejąca mu się na piersi, piorunujące słowa czyniły go podobnym jakiemuś Bogu. Zmiażdżony jego majestatem, padłem mu do kolan i prosiłem o przebaczenie za me wybuchy.
— Mój synu — odparł tonem tak łagodnym, iż uczułem wyrzut w głębi duszy — mój synu, nie o siebie to skarciłem cię. Niestety! masz słuszność, drogie dziecię, niewiele umiałem zdziałać w tych lasach, i Bóg nie ma sługi bardziej niegodnego ode mnie. Ale, mój synu, idzie o niebo; nieba nie godzi się nigdy oskarżać! Przebacz mi, jeżeli cię obraziłem; ale wysłuchajmy twej siostry. Jest może jeszcze lekarstwo, nie poddawajmy się rozpaczy. Szaktasie, boska to zaiste religia, która nadzieję uczyniła cnotą.
— Ukochany mój — podjęła Atala — byłeś świadkiem moich walk, widziałeś wszelako tylko drobną ich cząstkę; ukrywałam ci resztę. Nie, czarny niewolnik zlewający swym potem żarzące piaski Florydy, mniej jest nieszczęśliwy, niż była nią Atala. Zachęcając cię do ucieczki, pewna wszelako, iż umrę, skoro oddalisz się ode mnie; lękając się uciec z tobą w puszczę, a mimo to dysząc tęsknotą za cieniem gajów... Ach, gdyby trzeba było opuścić jeno rodziców, przyjaciół, ojczyznę; gdyby nawet (straszliwa myśl!) chodziło jedynie o zgubę mej duszy!... Ale twój cień, o matko, twój cień był zawsze przy mnie, wyrzucając mi twoje cierpienia! Słyszałam twoje skargi, widziałam ogarniające cię płomienie piekła. Noce moje były skwarne i pełne majaków, dnie płynęły w rozpaczy; rosa wieczorna wysychała, padając na mą rozpaloną skórę, rozchylałam usta na podmuch wiatru, ale ten podmuch, miast238 orzeźwić mnie swą świeżością, rozpalał się ogniem mego oddechu. Jakaż męka widzieć cię bez ustanku przy sobie, z dala od ludzi, w głębokiej samotności, i czuć między tobą a sobą nieprzebytą zaporę! Spędzić życie u twoich stóp, służyć ci jak niewolnica, przyrządzać twój posiłek i posłanie w jakimś nieznanym zakątku świata, byłoby dla mnie najwyższym szczęściem; to szczęście było tuż przy mnie i nie mogłam go kosztować. Jakichż zamysłów nie śniłam! Jakiż sen nie zlągł239 się w tym tak smutnym sercu! Niekiedy, topiąc oczy moje w tobie, tworzyłam wręcz pragnienia równie szalone jak zbrodnicze: to byłabym chciała240 być, wraz z tobą, jedyną żyjącą istotą na ziemi; to, czując moc bóstwa, które wstrzymywało mnie w straszliwych porywach, byłabym pragnęła, aby to bóstwo zapadło się w nicość, bylebym, utulona w twoje ramiona, mogła toczyć się z otchłani w otchłań wraz ze szczątkami Boga i świata całego! Teraz nawet... mamże241 wyznać? teraz, kiedy wieczność ma mnie pochłonąć; kiedy mam stanąć przed nieubłaganym Sędzią; w chwili gdy, aby być posłuszną matce, patrzę z radością, jak dziewictwo moje pożera me życie, otóż i teraz, przez jakąś okropną sprzeczność, odchodzę z żalem, iż nie należałam do ciebie!...
— Córko — przerwał misjonarz — boleść sprowadza cię na manowce. Ten nadmiar namiętności, któremu się poddajesz, rzadko jest sprawiedliwy i nie jest zgoła naturalny; przez to nawet mniej jest występny w oczach Boga, iż znamionuje raczej coś spaczonego w umyśle niżeli występnego w sercu. Trzeba tedy oddalić od siebie te uniesienia, niegodne zaiste twojej niewinności. Ale też, drogie dziecko, pochopna wyobraźnia ukazała ci śluby twoje w nadto groźnym świetle. Religia nie wymaga ofiar więcej niż ludzkich. Szczere uczucia, umiarkowane cnoty są jej o wiele milsze niż egzaltacja i przymus rzekomego heroizmu. Gdybyś była uległa, wówczas, biedna, zbłąkana owieczko, Dobry Pasterz byłby cię odszukał, aby cię sprowadzić do stada. Skarbnice żalu były otwarte dla ciebie: trzeba strumieni krwi, aby zmazać błędy nasze w oczach ludzi, ale jedna łza wystarcza Bogu. Opamiętaj się tedy, droga córko, stan twój wymaga spokoju; zwróćmy się do Boga, który leczy wszystkie rany swoich sług. Jeśli jest jego wolą, jak mam nadzieję, abyś przetrwała szczęśliwie tę chorobę, napiszę do biskupa w Quebecu242; ma władzę po temu, aby cię rozwiązać z twego ślubu, ile że jest to jedynie ślub zwykły, i dokończysz dni obok mnie, wraz z Szaktasem, swym małżonkiem.
Na te słowa starca Atala popadła w długie konwulsje, z których ocknęła się jedynie po to, aby dać upust oznakom przeraźliwej boleści.
—Jak to! — mówiła, składając ręce z uniesieniem — więc było lekarstwo! Można dostąpić zwolnienia ze ślubu!
— Tak, córko — odparł ojciec — i możesz teraz jeszcze...
— Za późno już, za późno! — wykrzyknęła. — Trzebaż243 umierać w chwili, gdy dowiedziałam się, że mogłam być szczęśliwa! Czemuż nie znałam wcześniej tego świętego starca! Jakiegoż szczęścia zażywałabym dzisiaj, z tobą, z Szaktasem, oczyszczonym przez chrzest... pocieszona, umocniona przez tego dostojnego kapłana... w tej ustroni... na zawsze... ach, to byłoby zbyt wiele szczęścia!
— Uspokój się — rzekłem, ujmując dłoń nieszczęśliwej — uspokój się: zakosztujemy jeszcze tej słodyczy.
— Nigdy! nigdy! — rzekła Atala.
— Jak to? — odparłem.
— Nie wiesz wszystkiego! — wykrzyknęła dziewica. — Wczoraj... podczas burzy... Miałam złamać śluby; miałam pogrążyć matkę w płomieniach czeluści; już przekleństwo jej wisiało nade mną; już kłamałam Bogu, który ocalił mi życie... Kiedy całowałeś moje drżące wargi, nie wiedziałeś, nie wiedziałeś, że ściskasz jeno śmierć!
— O nieba! — wykrzyknął misjonarz — drogie dziecię, coś popełniła?
— Zbrodnię, ojcze — odparła Atala z błędnymi oczami — ale gubiłam jeno siebie, a ratowałam matkę.
— Dokończ! — wykrzyknąłem pełen przerażenia.
— Otóż — rzekła — przewidywałam mą słabość; opuszczając sioło244, uniosłam z sobą...
— Co? — podjąłem ze zgrozą.
— Truciznę! — rzekł ojciec.
— Krąży w moim łonie! — wykrzyknęła Atala.
Pochodnia wysuwa się z dłoni Samotnika, padam wpółmartwy u stóp córki Lopeza, starzec chwyta nas oboje w ramiona i wszyscy troje w ciemnościach łączymy przez chwilę nasze szlochania na tym żałobnym posłaniu.
— Zbudźmy się, zbudźmy się! — rzekł niebawem dzielny pustelnik, zapalając lampę. — Tracimy cenne chwile; jak przystało mężnym chrześcijanom, stawmy czoło ciosom przeciwności: ze sznurem na szyi, z głową w popiele, rzućmy się do stóp Najwyższego, aby błagać zmiłowania lub poddać się jego wyrokom. Być może jest czas jeszcze. Moja córko, powinnaś mnie była uprzedzić wczoraj wieczór.
— Niestety, ojcze — rzekła Atala — szukałam cię ostatniej nocy; ale niebo, karząc moje grzechy, oddaliło cię ode mnie. Wszelka pomoc byłaby zresztą bezużyteczna; nawet Indianie bowiem, tak biegli w znajomości trucizn, nie mają lekarstwa na tę, której użyłam. O Szaktasie! osądź me zdumienie, kiedy ujrzałam, iż cios nie następuje tak szybko, jak się spodziewałam! Miłość zdwoiła me siły; dusza moja nie mogła tak rychło rozłączyć się z tobą.
W tym miejscu już nie szlochania moje przerwały opowiadanie Atali, ale wybuchy, jakie znane są jedynie dzikim. Tarzałem się oszalały po ziemi, miotając ramionami i kąsając sobie ręce. Stary ksiądz z cudowną tkliwością biegł od brata do siostry i otaczał
Uwagi (0)