Placówka postępu - Joseph Conrad (czytaj online za darmo TXT) 📖
Placówka postępu Josepha Conrada to opowiadanie, które może być postrzegane jako mniej udany pierwowzór Jądra ciemności. Pierwowzór nie pod względem fabuły, lecz ogólnego założenia o destrukcyjnym wpływie mentalności kolonialnej na moralność. Opowiadanie traktuje o dwóch białych, uosabiających mieszczańską przeciętność, przebywających w placówce handlowej w głębi Afryki. Ich jedynym zadaniem jest pobieranie od miejscowych plemion kości słoniowej. Sytuacja komplikuje się, gdy jeden z ich podwładnych uznaje, że więcej tego materiału można pozyskać, handlując żywym towarem. Europejczycy, stając wobec faktu dokonanego, reagują wpierw oburzeniem. Cała sytuacja uruchamia w nich jednak emocje, które w końcu doprowadzają do morderstwa i samobójstwa.
- Autor: Joseph Conrad
- Epoka: Modernizm
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Placówka postępu - Joseph Conrad (czytaj online za darmo TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Joseph Conrad
Wstał z krzesła. Dzień się uczynił i ciężka mgła zstąpiła na ziemię — mgła przejmująca, zachłanna i cicha, poranna mgła krajów tropikalnych; mgła, która lgnie do człowieka i zabija; mgła biała i śmiertelna, niepokalana i i jadowita. Kayerts wstał z krzesła, ujrzał ciało u swoich stóp i — załamawszy ręce nad głową — krzyknął jak człowiek, który obudził się z letargu i zrozumiał, że zamurowano go w grobie na wieki.
— Ratunku!... Boże!
Wrzask nieludzki, drgający i nagły przedarł się jak ostry pocisk przez biały całun tego smutnego kraju. Z kolei rozległy się trzy krótkie niecierpliwe skrzeki i znów przez chwilę zwoje mgły kłębiły się cicho wśród straszliwego milczenia. Potem rozdarł powietrze cały szereg wrzasków szybkich i przenikliwych, niby ryki jakiejś rozjuszonej i dzikiej bestii. To postęp wołał z rzeki do Kayertsa. Postęp i cywilizacja, i wszelakie cnoty. Społeczeństwo przyzywało swego pojętnego wychowanka, aby roztoczyć nad nim opiekę, pouczyć go, osądzić, aby go potępić; wzywało do powrotu na tę kupę śmieci, od której się oddalił — wzywało, aby sprawiedliwości stało się zadość.
Kayerts usłyszał i zrozumiał. Potykając się, zeszedł z werandy i pozostawił tamtego człowieka w zupełnej samotności, pierwszy raz, od chwili gdy los rzucił ich razem, na to wybrzeże. Szedł po omacku wśród mgły, w swej nieświadomości wzywając niewidzialne niebiosa, aby cofnęły dokonane dzieło. Makola przemknął blisko we mgle i krzyknął, biegnąc:
— Parowiec! Parowiec! Nie mogą dojrzeć stacji. Gwiżdżą na nas. Lecę zadzwonić. Niech pan zejdzie do przystani. Ja będę dzwonił.
Zniknął. Kayerts stał bez ruchu. Spojrzał w górę; mgła kłębiła się nisko nad jego głową. Rozejrzał się wokoło jak człowiek, który się zabłąkał, i zobaczył na ruchliwej bieli mgły ciemną smugę — plamę w kształcie krzyża. Gdy ruszył ku niej chwiejnym krokiem, dzwon stacyjny zabrzmiał gwałtownie w odpowiedzi na niecierpliwe wrzaski parowca.
Naczelny dyrektor Wielkiej Spółki Cywilizacyjnej (ponieważ wiadomo, że za handlem idzie cywilizacja) wysiadł pierwszy na brzeg i natychmiast stracił z oczu parowiec. Mgła nad rzeką była niezmiernie zwarta; w górze, na stacji, dzwon brzmiał rozgłośnie i nieustannie.
Dyrektor krzyknął głośno w kierunku parowca:
— Nikt nie wyszedł na nasze spotkanie; może tam się stało coś złego, pomimo że dzwonią. Chodźcie lepiej ze mną!
I zaczął wdrapywać się mozolnie na stromy brzeg. Kapitan i maszynista szli za nim. W miarę jak wspinali się wyżej, mgła rzedła i spostrzegli przed sobą dyrektora, który wyprzedził ich o dobry kawał. Nagle ujrzeli, że dyrektor rzuca się naprzód krzycząc do nich przez ramię:
— Lećcie prędko do domu! Znalazłem jednego. Szukajcie drugiego, prędko!
Znalazł jednego! I nawet ten człowiek, bogaty w doświadczenia różnorodne i wstrząsające, uczuł się nieco zmieszany tym odkryciem. Zatrzymał się i szukał po kieszeniach noża, stojąc naprzeciw Kayertsa, który zwisał z krzyża na rzemieniu. Wdrapał się widocznie na grób, wąski i wysoki i przywiązawszy do poprzecznego drewna rzemień, powiesił się na nim. Stopy jego znajdowały się zaledwie o kilka cali od ziemi; ręce zwisały sztywno. Zdawało się, że stoi wyciągnięty na baczność, tuląc żartobliwie fioletowy policzek do ramienia i impertynencko pokazując opuchły język swemu naczelnemu dyrektorowi.
KRS: 0000070056
Nazwa organizacji: Fundacja Nowoczesna Polska
Każda wpłacona kwota zostanie przeznaczona na rozwój Wolnych Lektur.
1. krępy — niski i mocno zbudowany. [przypis edytorski]
2. wcale (daw.) — całkiem. [przypis edytorski]
3. niepodobna (daw.) — nieprawdopodobne, niemożliwe. [przypis edytorski]
4. galon — naszywka na mundurze wykonana ze srebrnej lub złotej taśmy. [przypis edytorski]
5. dla (daw.) — z powodu. [przypis edytorski]
6. okres — retorycznie ukształtowane zdanie złożone, stanowiące całość znaczeniową. [przypis edytorski]
7. zrychtować (reg.) — wykonać, skonstruować. [przypis edytorski]
8. Niech się pan już na mnie spuści — niech mi pan zaufa i powierzy tę sprawę. [przypis edytorski]
9. tykwa — twarda okrywa owocu rośliny o tej samej nazwie, stosowana jako pojemnik na wodę. [przypis edytorski]
10. jąć (daw.) — zacząć. [przypis edytorski]
Wolne Lektury to projekt fundacji Nowoczesna Polska – organizacji pożytku publicznego działającej na rzecz wolności korzystania z dóbr kultury.
Co roku do domeny publicznej przechodzi twórczość kolejnych autorów. Dzięki Twojemu wsparciu będziemy je mogli udostępnić wszystkim bezpłatnie.
Jak możesz pomóc?
Przekaż 1% podatku na rozwój Wolnych Lektur:
Fundacja Nowoczesna Polska
KRS 0000070056
Dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur i pomóż nam rozwijać bibliotekę.
Przekaż darowiznę na konto: szczegóły na stronie Fundacji.
Ten utwór nie jest objęty majątkowym prawem autorskim i znajduje się w domenie publicznej, co oznacza że możesz go swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać. Jeśli utwór opatrzony jest dodatkowymi materiałami (przypisy, motywy literackie etc.), które podlegają prawu autorskiemu, to te dodatkowe materiały udostępnione są na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa – Na Tych Samych Warunkach 3.0 PL.
Źródło: http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/conrad-placowka-postepu
Tekst opracowany na podstawie: Joseph Conrad, Opowieści wybrane, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1952.
Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska
Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez fundację Nowoczesna Polska. Utwór powstał w ramach "Planu współpracy z Polonią i Polakami za granicą w 2014 roku" realizowanego za pośrednictwem MSZ w roku 2014. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu, pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o "Planie współpracy z Polonią i Polakami za granicą w 2014 r.".
Opracowanie redakcyjne i przypisy: Paulina Choromańska, Paweł Kozioł.
Okładka na podstawie: Feans, CC BY 2.0
ISBN 978-83-288-3132-2
Plik wygenerowany dnia 2021-07-08.
Uwagi (0)