Kolejna alternatywna historia Polski - Ziemowit Szczerek (gdzie mogę czytać książki online .TXT) 📖
Polak, jak to Polak, wiadomo: gdziekolwiek się znajdzie, wszystko mu się z jednym, ze swojskim kojarzy. Jak nie słoń a sprawa polska, to na przykład Polska a Dominikana po sezonie.
Aż dziw bierze, ale rzeczywiście: da się tak.
- Autor: Ziemowit Szczerek
- Epoka: Współczesność
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Kolejna alternatywna historia Polski - Ziemowit Szczerek (gdzie mogę czytać książki online .TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Ziemowit Szczerek
No i zapytałem przy stoliku. Ale córki Amerykanina z hakiem, wychowane na Dominikanie, w socjecie, nie wiedziały, dlaczego tak się dzieje. Z prostej przyczyny:
— Ale my nie wiemy, co myśli plebs — odpowiedziała jedna z nich, zdziwiona pytaniem. — Bo my się z nim nie zadajemy.
*
W dzień można było tylko leżeć w cieniu, dopalać resztki tego, co kupiliśmy od Tony’ego Montany i kolegów, i powoli rozglądać się za nowym kolegą z tematem. Wieczorami natomiast można było pójść na miasto i patrzeć na ten festiwal viagry. Było parno, zjadłem ryż z owocami morza w jakiejś garkuchni za rządkiem wakacyjnych sklepików, bo ogólnie to na tej Dominikanie nie było tanio, pooglądałem rozpoczęty i niedokończony pałac jakiegoś dominikańskiego możnego, któremu chyba się zdarzyło zbankrutować, i wyszedłem na poszukiwanie przygód.
Zęby: naturalne, jak u brontozaurów, i sztuczne, białe i błyszczące. Piegi na starczej, opalonej skórze. I gładkie dłonie ciemnoskórych nastolatków. Drinki w plastikowych szklaneczkach. I napiwki szczodre jak Bolesław.
Zawsze mnie trochę bawi, jak turysta się napina, że siedzi z lokalsami i pije z lokalsami, bo choć ma niby rację, to jest to również jakaś forma pozy, ale chodząc po tej ulicy pełnej knajp, upału i dyszącego seksu, szukałem czegoś, gdzie nie będzie siedział mój europejski, niby-zachodni gatunek. Zresztą, czy mój? Czy ten gatunek się do mnie w ogóle przyznawał? Byłem niby biały, ale równie dobrze mógłbym być białym Maryjczykiem z pogańskiej Mari El i na jedno by wychodziło.
No i znalazłem w końcu. To nie była knajpa, tylko sklep. Lokalne ziomki nie siedziały w knajpie, ale pod sklepem. Ale do sklepu przymontowano parapet, przy parapecie ustawiono taborety, i w ten sposób powstał bar, i w tym barze piłem cuba libre, i mimo że na początku ziomki patrzyli na mnie wrogo, to szybko jakoś się zakręciłem, z tym coś pogadałem, z tamtą coś się pośmiałem i ani się obejrzałem, jak siedziałem już w towarzystwie Santiago, Marii i Dolores.
Santiago miał taką specyfikę, że był karłem i alfonsem. Był czarny prawie jak Haitańczyk, ale, mówił, i tak jest karłem, więc to, czy jest mniej lub bardziej czarny, nie ma specjalnego znaczenia. Maria była prawie biała, Dolores — coś pomiędzy, ale, jak mówiły, są kurwami, więc to również nie ma znaczenia. Byłem już pijany tym rumem, a w dodatku zostało jeszcze trochę kresek i dżointów od Tony’ego Montany, więc poświęciliśmy się intensywnemu wprowadzaniu się w stan intoksykacji, a ja pytałem uparcie Diego o to, dlaczego lokalne chłopaki nie rozpieprzą w cholerę tej ulicy pełnej postkolonialnego spermiarstwa, na co Diego przypomniał mi łagodnie, że przecież jest alfonsem, a zarówno Maria, jak Dolores czerpią zyski z rzeczonego spermiarstwa.
Kupowałem kolejne kolejki, aż zorientowałem się, że siedzimy już nie w niedoknajpie lokalsów, a w normalnej, formalnej knajpie o nazwie mającej w nazwie coś z czekoladą, i że wokół nas siedzą sami biali faceci w okolicach pięćdziesiątki, i że ja w sumie też jestem białym facetem, może nie w okolicach pięćdziesiątki, no ale czterdziestki to na pewno, i w pewnym momencie Diego gdzieś znikł, a jeszcze przed chwilą mi opowiadał, że tak naprawdę to zawsze marzył o tym, by być architektem, i że zostałem tylko z Marią i Dolores, które patrzyły na mnie z dziwnymi uśmiechami, a później już tylko z Dolores, a później siedziałem już sam, a z portfela zniknęły mi wszystkie pesos.
A potem był już ranek, i byłem w ogóle sam. A potem pojawili się Haitańczycy i zaczęli sprzątać porozbijane szkło i zamiatać ulice.
I tak to się skończyło,
Amen.
KRS: 0000070056
Nazwa organizacji: Fundacja Nowoczesna Polska
Każda wpłacona kwota zostanie przeznaczona na rozwój Wolnych Lektur.
Wolne Lektury to projekt fundacji Nowoczesna Polska – organizacji pożytku publicznego działającej na rzecz wolności korzystania z dóbr kultury.
Co roku do domeny publicznej przechodzi twórczość kolejnych autorów. Dzięki Twojemu wsparciu będziemy je mogli udostępnić wszystkim bezpłatnie.
Jak możesz pomóc?
Przekaż 1% podatku na rozwój Wolnych Lektur:
Fundacja Nowoczesna Polska
KRS 0000070056
Dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur i pomóż nam rozwijać bibliotekę.
Przekaż darowiznę na konto: szczegóły na stronie Fundacji.
Ten utwór jest udostępniony na licencji Licencja Wolnej Sztuki 1.3
Źródło: http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/szczerek-kolejna-alternatywna-historia-polski/
Tekst opracowany na podstawie: Ziemowit Szczerek, Kolejna alternatywna historia Polski, Fundacja Nowoczesna Polska 2021.
Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska
Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl).
Opracowanie redakcyjne i przypisy: Aleksandra Kopeć-Gryz, Aleksandra Sekuła.
Okładka na podstawie: Jason Thibault@Flickr, CC BY 2.0
ISBN 978-83-288-6119-0
Plik wygenerowany dnia 2021-07-08.
Uwagi (0)