Darmowe ebooki » Opowiadanie » Powracająca fala - Bolesław Prus (wirtualna biblioteka cyfrowa txt) 📖

Czytasz książkę online - «Powracająca fala - Bolesław Prus (wirtualna biblioteka cyfrowa txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Bolesław Prus



1 ... 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12
Idź do strony:
pieniędzy i serca ojcowskiego, ażeby go strzegło od jezuitów i pastorów!... Idź, Böhme!... Mdło mi się robi, kiedy patrzę na twój długi nos, który ci się tak brzydko zaczerwienił... Idź, Böhme, do mego syna, a ponieważ głos twój słychać podobno aż na tamtym świecie, więc powiedz mu...

Adler nigdy nie był tak wymowny jak w tej chwili, gdy go opuszczał rozum. Chwycił pastora za ramię i wyprowadził go za drzwi. Potem zaczął znowu obchodzić wszystkie biura.

Nareszcie wybiegł z kantoru. Wieczorny mrok zasłonił go, a huk maszyn fabrycznych zagłuszył jego kroki.

Urzędnicy byli przerażeni. Nikt już nie wątpił, że Adler jest obłąkany, przynajmniej chwilowo. Ale o śledzeniu go, o rozciągnięciu nad nim opieki nikt nie myślał. Wobec wielkich i szybko rozwijających się nieszczęść wszyscy potracili głowy. Umieli machinalnie odrabiać zwykłe czynności, ale na jakiś samodzielny krok wobec pryncypała, nawet oszalałego, nikt zdobyć się nie potrafił.

Pastor Böhme rozumiał grozę położenia. Znając charakter Adlera przewidywał jakieś nowe niebezpieczeństwa i choć w części zapobiegłby im, ale nie śmiał wydawać żadnych rozporządzeń. Komu tu rozkazywać? Kto by go słuchał?

Tymczasem wypadki szły naprzód. Około siódmej jeden z robotników spostrzegł, że małe drzwi od składu bawełny są otwarte. Lecz nim zawiadomił o tym magazyniera, nim ludzie przybiegli, drzwi zamknęły się.

W fabryce poczęto szeptać o kradzieży, to znowu o pokutującym duchu Ferdynanda... Dano znać urzędnikom, którzy już wyszli z biura. Paru z nich przybiegło. Tknięci przeczuciem obejrzeli kantor i przekonali się, że braknie najważniejszych kluczy od fabryki.

Kto je zabrał?... Bez kwestii pryncypał. Ale gdzie on sam jest w tej chwili?... Szwajcar zapewniał, że widział Adlera wchodzącego przez bramę; pomimo jednak czujności nie spostrzegł, ażeby wychodził. Adler więc znajdował się w obrębie fabryki; ale kto go zechce szukać w gmachu tak wielkim wśród nocy?

Tym razem zdaje się, że stary buchalter odgadł rodzaj niebezpieczeństwa grożącego fabryce. Zwołał obermajstrów, kazał ustawić wartę przy kantorze, wstrzymać machinę i cofnąć robotników ze wszystkich sal.

Nim jednak wysłuchano tych rozporządzeń, rozległ się głos dzwonu na trwogę. Ze składów bawełny przez wszystkie otwory począł wydobywać się gęsty dym i gdzieniegdzie płomyki ognia.

Na to hasło robotnicy, już zdemoralizowani dotychczasowymi wypadkami, ulegli panice i tłumem opuścili warsztaty. Przestrach był tak wielki i ucieczka tak szybka, że w żadnej sali nie zgaszono świateł, nie zamknięto drzwi, nie wstrzymano nawet machiny parowej.

Popłoch jednak był prawdziwym szczęściem uciekających. Zaledwie bowiem robotnicy zebrali się na dziedzińcu w celu ratowania składów bawełny, a już ogień pokazał się w magazynie tkanin.

— Co to znaczy? To ktoś podpala! — odezwały się głosy wśród tłumu.

— Sam pryncypał podpala fabrykę! — odpowiedział ktoś.

— Gdzie on jest?

— Nie wiadomo, ale jest w obrębie gmachów... Teraz ogień wybuchnął w gręplarni i w przędzalni.

— Widocznie sam Adler podpala!...

— Ale którędy wchodzi do sal?

— Zabrał klucze z kantoru.

— Więc po cóż my mamy ratować fabrykę, jeżeli on ją niszczy?

— Któż nam każe ratować?

— A co będziemy jutro jedli?

Takie wykrzykniki i płacz kobiet rozlegały się w zbitym tłumie kilkuset ludzi bezsilnych wobec klęski. Rzeczywiście ratunek był niepodobny. Zebrani w osłupieniu przypatrywali się pożarowi, który w jednych miejscach potęgował się, w innych dopiero poczynał.

Fabryka przedstawiała szczególny obraz.

Na tle pochmurnej nocy jesiennej widać było kilkanaście olbrzymich gmachów dziwnie iluminowanych. Z każdego otworu składów wydobywały się czerwone płomyki jak pochodnie. W budynku głównym, mającym kształt podkowy, na lewym skrzydle paliło się czwarte piętro, na prawym — dół. Wszystkie sale środkowego gmachu oświetlały lampy gazowe, przy których było widać szybko poruszające się tkackie warsztaty. Na podwórzu oblanym czerwoną, coraz jaśniejszą łuną stał ogromny tłum ludzi przestraszonych i narzekających.

Szmerowi głosów ludzkich wtórował huk, turkot i szelest machin.

Z każdą chwilą ogień potężniał; ściany składów prawie zniknęły pod zasłoną dymu i płomieni. Na lewym skrzydle zapalił się dach, na prawym pożar wdarł się na pierwsze piętro i wybuchał oknami parterowymi. Na dziedzińcu robiło się coraz widniej.

Nagle szmer ludzi umilkł. Wszystkich oczy zwróciły się na korpus główny, dotychczas nie tknięty. Tam, na drugim piętrze, między warsztatami, przy świetle gazowych lamp ukazał się olbrzymi cień człowieka. Cień chodził tam i na powrót, a gdziekolwiek zatrzymał się dłużej, tam po chwili robiło się widniej. Wyciągnięte na warsztatach tkaniny i osnowy, podłoga napojona tłuszczem, drewniane ramy maszyn: wszystko to chwytało ogień z niesłychaną łatwością. Po upływie kilku minut drugie piętro głównego korpusu było już podpalone. Cień ludzki ukazał się na trzecim piętrze, przeszedł je z wolna i znowu znikł. Wkrótce zobaczono go na sali najwyższej, na czwartym piętrze.

— To on! to on! — mówiono.

Teraz już cała fabryka stała w ogniu. Ze składów bawełny buchał płomień jak z wulkanu, aż pod obłoki. Ze wszystkich okien prawego skrzydła wydobywał się dym i ogień; na lewym skrzydle dach wyginał się i trzeszczał. Szyby pryskały i z dźwiękiem wylatywały na dziedziniec. W niektórych salach pod cięższymi machinami załamywała się podłoga.

Wśród piekielnego łoskotu, deszczu iskier, obłoków dymu, nad powodzią płomieni, które w korpusie głównym ogarnęły wszystkie piętra, w najwyższej sali wyraźnie widać było cień ludzki. Poruszał się on spokojnie, bez pośpiechu, jak czuwający nad robotnikami dozorca. Niekiedy stawał w którymś z mnogich okien i patrzył — nie wiadomo czy na tłum zebranych, czy na pałacyk.

Wtem z ogromnym łoskotem zapadł się dach lewego skrzydła. W chwilę później runęło drugie piętro prawego skrzydła. Olbrzymie snopy iskier wzbiły się do góry. Było jasno jak w dzień. W składzie bawełny załamały się od razu dwa piętra i na tłum robotników spadł deszcz gorącego popiołu. Zrobiło się duszno. Niektóre machiny głównego korpusu poczęły dziwnie zgrzytać, nareszcie wywracać się. Skutkiem zmniejszenia się oporu koło rozpędowe machiny parowej obracało się z szaloną prędkością, wydając przy tym głos podobny do wycia. Ściany pękały, w jednym miejscu spadł komin, a gruzy jego zatoczyły się aż pod nogi zebranych.

W gmachu głównym dym i ogień chwilami zasłaniał czwarte piętro, na którym widać było cień człowieka spokojnie chodzącego wzdłuż oświetlonej sali.

Wśród tłumu rozległ się szmer zgrozy, niepodobny do głosów ludzkich. Tłum zaczął poruszać się, krzyczeć, wskazywać na okna...

W stronie fabryki gazu rozległ się stłumiony huk. W sali na czwartym piętrze płomienie lamp błysnęły jaśniej — i zgasły. Ogień ukazał się w dymnikach głównego korpusu. Zatrzeszczał cały gmach i z łoskotem piorunu zapadło się kilka sufitów.

Na dziedzińcu zrobiło się tak gorąco, że tłum cofnął się. Koło rozpędowe machiny parowej toczyło się już wolniej, wreszcie — stanęło.

...W fabryce, jeszcze przed godziną bogatej i ożywionej, wszechwładnie panował ogień. Słychać było trzeszczenie płonących belek, pękanie murów i ciężkie upadki żelaznych części machin...

Adler, znakomity przemysłowiec, nieugięty wyznawca walki o byt, zebrawszy w ciągu kilkudziesięciu lat miliony, dobrowolnie przywalił się ich gruzami.

 

Fala krzywdy wróciła.

Warszawa w czerwcu 1880 r.

Przypisy:

1. chomąto — część uprzęży końskiej, obejmująca kark zwierzęcia. [przypis edytorski]

2. hołoble — dwa dyszle połączone z chomątem. [przypis edytorski]

3. panamski kapelusz — kapelusz z liści palmowych popularnie zwany panamą; nazwa przyjęła się w czasie budowy Kanału Panamskiego (1904-1914). [przypis edytorski]

4. najprzód (przestarz.) — dziś: najpierw. [przypis edytorski]

5. Daniel — starotestamentowy prorok; uprowadzony do Babilonu, nie dał się nakłonić do porzucenia swej wiary i został za karę wtrącony do jaskini lwa, skąd cudem wybawił go Bóg. [przypis edytorski]

6. Jonasz — starotestamentowy prorok; kiedy pragnął uniknąć nakazanej mu przez Boga misji w Niniwie, okręt, na którym płynął, uległ katastrofie, a sam Jonasz został połknięty przez ogromną rybę (wieloryba). Ocalony podporządkował się woli Jahwe. [przypis edytorski]

7. technika ryska — chodzi o studia politechnikę w Rydze. [przypis edytorski]

8. kontent (z fr.) — zadowolony. [przypis edytorski]

9. Na fabryce — właść.: na terenie fabryki. [przypis edytorski]

10. retoryka — sztuka przemawiania i przekonywania. [przypis edytorski]

11. ty ale byłeś — niemiecki szyk wyrazów, po polsku niepoprawny. [przypis edytorski]

12. pugilares (daw.) — portfel na pieniądze i dokumenty. [przypis edytorski]

13. Rotszyldowie — rodzina bankierów i finansistów, jedna z najbogatszych w XIXw. [przypis redakcyjny]

14. umbrelka — daszek chroniący przed światłem. [przypis edytorski]

15. felczer — pomocnik lekarza. [przypis edytorski]

16. organizacja — tu: organizm. [przypis edytorski]

17. guwerner — prywatny nauczyciel. [przypis edytorski]

18. donżuan — uwodziciel; określenie utworzone od imienia tytułowego bohatera dramatu Moliera Don Juan. [przypis edytorski]

19. lodnik — lodowiec. [przypis edytorski]

20. Sodoma — biblijne miasto, którego nazwa stanowi, wraz z Gomorą, symbol grzechu, rozpusty i bezbożności, zniszczone za karę przez Boga. [przypis edytorski]

21. Mit Gott für König und Vaterland (niem.) — Z Bogiem, za króla i ojczyznę; niem. hasło państwowe. [przypis edytorski]

22. pantarka — perliczka, ptak z rzędu kuraków. [przypis edytorski]

23. neseserka — neseser; podręczna walizka. [przypis edytorski]

24. perkaliki i barchany — rodzaje płótna. [przypis edytorski]

25. kosmopolita — człowiek nie odczuwający związku ze swoim narodem. [przypis edytorski]

26. konserwatysta — przeciwnik postępu. [przypis edytorski]

27. verus vir (łac.) — prawdziwy mąż. [przypis edytorski]

28. faworyty — baczki, bokobrody. [przypis edytorski]

29. flegmatycznie — powolnie, spokojnie. [przypis edytorski]

30. fularowy — jedwabny. [przypis edytorski]

31. buchalter (przestarz.) — księgowy. [przypis edytorski]

32. Allons enfants (...) (fr.) — naprzód, dzieci ojczyzny, nadszedł dzień chwały...; początkowe słowa Marsylianki, wzywającej do walki rewolucyjnej pieśni z 1792 r., która stała się następnie hymnem Francji. [przypis edytorski]

33. Aux armes, citoyens! (fr.) — do broni, obywatele!; początek refrenu Marsylianki. [przypis edytorski]

34. szezlong — wąska kanapa, leżanka. [przypis edytorski]

35. Steiny, Blumy (...) — popularne nazwiska niem., tu użyte jako znaczące: Stein: kamień, Blume: kwiat, Vogel: ptak, Adler: orzeł. [przypis edytorski]

36. Bismarck, zanim rozbił Austrię i Francję (...) — chodzi o działania polityczne i militarne premiera i ministra spraw zagranicznych cesarstwa niem., a następnie pierwszego niem. kanclerza Ottona von Bismarcka (1815–1898). Wojny z Austrią (1866) i Francją (1870) w efekcie doprowadziły do powstania II Rzeszy i umocnienia pozycji Prus w Europie. [przypis edytorski]

37. filister (z niem. Philister) — dosł. absolwent uniwersytetu, członek korporacji studenckiej; przen.: mieszczuch, kołtun, człowiek małostkowy i ograniczony. [przypis edytorski]

38. pryncypał (przestarz.) — szef, zwierzchnik. [przypis edytorski]

39. spleen (ang.) — nastrój przygnębienia, melancholii; rodzaj depresji, chandra, apatia. [przypis edytorski]

40. pudreta — rodzaj nawozu organicznego. [przypis edytorski]

41. eines dummen polnischen Arbeiters (niem.) — głupiego polskiego robotnika. [przypis edytorski]

42. współcześnie — tu: równocześnie. [przypis edytorski]

43. bormaszyna (z niem.) — wiertarka. [przypis edytorski]

44. liberia — ubranie służby. [przypis edytorski]

45. eksploator — właśc. eksploatator, wyzyskiwacz. [przypis edytorski]

46. satysfakcja — zadośćuczynienie, tu: przyjęcie wyzwania na pojedynek. [przypis edytorski]

47. kontredans — rodzaj tradycyjnego tańca z figurami; tu żartob.: pojedynek. [przypis edytorski]

48. rapier — broń biała o długiej obosiecznej klindze. [przypis edytorski]

49. Jowisz (mit.rzym.) — władca bogów, odpowiednik gr. Zeusa. [przypis edytorski]

50. szwajcar — odźwierny. [przypis edytorski]

51. ekstracug (niem. Zug: pociąg) — pociąg ekspresowy, jadący poza rozkładem jazdy. [przypis edytorski]

52. repetier (daw.; łac. repetitio: powtórzenie) — zegarek kieszonkowy za naciśnięciem wydzwaniający czas. [przypis edytorski]

53. libertyn — tu: niedowiarek. [przypis edytorski]

Wesprzyj Wolne Lektury!

Wolne Lektury to projekt fundacji Nowoczesna Polska – organizacji pożytku publicznego działającej na rzecz wolności korzystania z dóbr kultury.

Co roku do domeny publicznej przechodzi twórczość kolejnych autorów. Dzięki Twojemu wsparciu będziemy je mogli udostępnić wszystkim bezpłatnie.

Jak możesz pomóc?

1 ... 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12
Idź do strony:

Darmowe książki «Powracająca fala - Bolesław Prus (wirtualna biblioteka cyfrowa txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz