Darmowe ebooki » Opowiadanie » Atala - François-René de Chateaubriand (czytaj online za darmo TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Atala - François-René de Chateaubriand (czytaj online za darmo TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 François-René de Chateaubriand



1 ... 6 7 8 9 10 11 12 13 14 ... 16
Idź do strony:
nas tysiącznymi staraniami. Mimo spokoju swego serca, mimo brzemienia lat, umiał wszelako przemówić do nas młodych, a wiara dostarczała mu akcentów bardziej zgoła tkliwych i gorących niż nasze namiętności. Czy ów ksiądz, który od czterdziestu lat ofiarowywał się każdego dnia w tych górach służbie Boga i ludzi, nie przypomina ci całopaleń Izraela, dymiących nieustannie na wysokościach gór przed obliczem Pana?

Niestety! na próżno starał się znaleźć lekarstwo na cierpienia Atali. Zmęczenie, zgryzota, trucizna i namiętność bardziej śmiertelna niż wszystkie trucizny razem, połączyły się, aby wydrzeć ten kwiat samotnej dolinie. Nad wieczorem wystąpiły przerażające objawy; ogólny bezwład opanował członki Atali; kończyny zaczęły stygnąć.

— Dotknij moich palców — mówiła do mnie — czy nie zdają ci się z lodu?

Nie wiedziałem co odpowiedzieć, włosy jeżyły mi się od grozy; ona zaś mówiła:

— Wczoraj jeszcze, ukochany mój, samo dotknięcie twoje przyprawiało mnie o drżenie i oto nie czuję już twej ręki, nie słyszę prawie głosu, przedmioty znikają mi stopniowo z oczu. Czy to ptaki śpiewają? Słońce musi być blisko zachodu w tej chwili? Szaktasie, piękne będą promienie jego tam w puszczy, na mym grobie!

Spostrzegając, iż słowa jej wyciskają nam z oczu łzy, Atala rzekła:

— Przebaczcie, dobrzy przyjaciele, jestem bardzo słaba; ale może zdołam być silniejsza. Ale umierać tak młodo, tak nagle, kiedy serce było pełne życia! Ojcze duchowny, miej litość nade mną, wspomagaj mnie. Czy sądzisz, że matka jest zadowolona i że Bóg mi przebaczy to, co uczyniłam?

— Córko — odparł dobry zakonnik, wylewając łzy i wycierając je drżącymi i okaleczałymi palcami — córko, wszystkie twe niedole pochodzą z niewiedzy; dzikie wychowanie i brak potrzebnego oświecenia zgubiły cię; nie wiedziałaś, że chrześcijance nie wolno rozrządzać swym życiem. Pociesz się, droga owieczko; Bóg ci przebaczy; przebaczy dla prostoty twego serca. Matka twoja i nieopatrzny misjonarz, który nią kierował, winniejsi byli od ciebie; przekroczyli swoje prawo, wydzierając ci nierozsądne śluby; ale niechaj pokój Boży będzie z nimi! Wszyscy troje jawicie straszliwy przykład niebezpieczeństw, jakimi grozi w religii gorliwość nie dość oświecona. Uspokój się, moje dziecię; ten, który bada serca i nerki245, osądzi cię wedle intencji, które były czyste, a nie wedle uczynku, który był naganny.

Co się tyczy życia, jeżeli nadeszła chwila, w której przyjdzie ci usnąć w Panu, ach, drogie dziecię, jakże niewiele tracisz, tracąc ten świat! Mimo samotności w jakiej żyłaś, poznałaś zgryzoty; cóż byś pomyślała tedy, gdybyś była świadkiem niedoli społeczeństwa; gdyby, zbliżając się do wybrzeży Europy, ucho twoje posłyszało przeciągły krzyk boleści, wznoszący się z tego starego lądu? Mieszkaniec chaty, zarówno jak pałacu, wszyscy cierpią, wszyscy jęczą tu na ziemi; widziano królowe płaczące jak proste kobiety i dziwiono się, ile łez mieści się w oczach królów!

Czy swej miłości żałujesz? Moja córko, to tak, jak gdybyś płakała za snem. Czy znasz serce człowieka, czy zdołałabyś zliczyć niestałości jego pragnienia? Raczej zliczyłabyś ilość fal, jakie morze toczy w czasie burzy. Dziecko moje, poświęcenia, dobrodziejstwa nie tworzą wiecznych węzłów: pewnego dnia, być może, sytość sprowadziłaby odrazę, przeszłość stałaby się niczym, wystąpiłyby na jaw jedynie niedomagania związku biednego i bez blasku. Zaiste, moja córko, najpiękniejszą miłością w świecie była miłość mężczyzny i niewiasty, wyszłych z ręki Stworzyciela. Za pomieszkanie246 mieli raj, byli niewinni i nieśmiertelni. Doskonali duszą i ciałem, odpowiadali sobie we wszystkim: Ewa była stworzona dla Adama, Adam dla Ewy. Jeżeli, mimo to, nie zdołali się utrzymać w tym stanie szczęścia, któreż stadło potrafi to po nich? Nie będę ci mówił o małżeństwach pierworodnych synów ludzi, o tych nadziemskich niemal związkach, kiedy siostra była małżonką brata, kiedy braterska miłość i przyjaźń zlewały się w jednym i tym samym sercu, a czystość jednej potęgowała słodycze drugiej. Wszystkie te związki uległy zmąceniu: zazdrość wślizgnęła się w ołtarz z darni, na którym ofiarowano koźlątko247; panoszyła się pod namiotem Abrahama248, zgoła nawet w tych łożach, w których patriarchowie kosztowali tyle słodyczy, iż zapominali śmierci własnych matek.

Miałażbyś tedy sobie pochlebiać, drogie dziecię, iż zdołasz być bardziej niewinna i szczęśliwa w stadle niż owe święte rodziny, od których Jezus Chrystus raczył pochodzić? Oszczędzam ci szczegółów, tyczących trosk gospodarstwa, kłótni, wzajemnych wymówek, niepokojów i wszystkich tajemnych utrapień, które czyhają u poduszki małżeńskiego łoża. Kobieta odczuwa swe bóle za każdym razem, kiedy się staje matką, i wchodzi w zamęście, płacząc. Ileż cierpień chociażby w utracie nowo narodzonego dziecięcia, które karmiła swym mlekiem, a które umiera przy piersi! Góra pełna była jęków; nic nie mogło pocieszyć Racheli, ponieważ nie stało jej synów249. Te gorycze przywiązane do tkliwości ludzkich są tak silne, iż widziałem w ojczyźnie mojej wielkie panie, miłowane przez królów, jak opuszczały dwór, aby zagrzebać się w klasztorach i umartwiać to harde ciało, którego rozkosze są jeno cierpieniem.

Powiesz może, że te ostatnie przykłady cię nie dotyczą; że cała twa ambicja ograniczała się do tego, aby żyć w ustronnej chatce z mężem wedle twego serca; że szukałaś nie tyle słodyczy małżeńskiego stadła, ile uroków owego szaleństwa, które młodość nazywa miłością? Złudzenie, chimera250, marność, majak zbłąkanej wyobraźni! I ja także, moja córko, znałem zamęty serca; ta głowa nie zawsze była łysa, ani ta pierś zawsze równie spokojna, jak się wam zdaje w tej chwili. Wierz memu doświadczeniu: gdyby człowiek, stały w swoich przywiązaniach, mógł bez ustanku nastarczyć wciąż odradzającemu się uczuciu, bez wątpienia samotność i miłość czyniłyby go równym samemu Bogu; to są bowiem dwie wiekuiste rozkosze wielkiej Istoty. Ale dusza człowieka nuży się i nie umie długo kochać jednego i tego samego przedmiotu całą pełnią. Zawsze są jakieś punkty, na których dwa serca nie schodzą się, i te punkty wystarczają, na dłuższą metę, aby życie uczynić nieznośnym.

Wreszcie, droga córko, wielkim błędem ludzi w ich snach o szczęściu jest to, iż zapominają o tej ułomności przywiązanej do ich natury: o śmierci. Trzeba skończyć. Wcześniej lub później, jakakolwiek byłaby twoja szczęśliwość, ta piękna twarz zmieniłaby się w ową jednostajną fizjonomię, jaką grób daje rodzinie Adama: nawet oko Szaktasa nie zdołałoby cię odróżnić pośród twoich sióstr grobu. Miłość nie rozciąga swego władztwa na robaki trumienne. Co mówię? (o, próżność próżności!) co mówię o potędze uczuć ziemskich? Czy chcesz, droga córko, poznać, dokąd sięgają? Gdyby człowiek wrócił na ziemię w kilka lat po śmierci, wątpię, iżby był przyjęty z radością przez tych nawet, którzy najwięcej łez poświęcili jego pamięci: tak szybko tworzą się inne związki, tak łatwo człowiek nabiera innych przyzwyczajeń, tak bardzo mu jest wrodzona niestałość, tak życie nasze jest małą rzeczą nawet w sercu najbliższych!

Podziękuj tedy, droga córko, dobroci bożej, iż zabiera cię tak rychło z tego padołu nędzy. Już biała szata i lśniący wieniec dziewiczy gotują się dla ciebie tam w górze: już słyszę Królową Aniołów, jak woła do ciebie: „Pójdź, godna służebnico, pójdź, gołębico moja, pójdź, usiądź na tronie niewinności, między wszystkimi dziewicami, które poświęciły swą piękność i młodość służbom ludzkości, wychowaniu dzieci i dziełom pokuty. Pójdź, różo mistyczna, odpocząć na łonie Jezusa Chrystusa. Ta trumna, to łoże ślubne, które sobie wybrałaś, nie zawiedzie cię; a pieszczoty twego niebiańskiego małżonka nie skończą się nigdy!”

Podobnie jak ostatni promień dnia uśmierza wiatry i rozlewa spokój na niebie, tak łagodne słowa starca ukoiły namiętności w łonie mej kochanki. Zdawała się już tylko zaprzątnięta mą boleścią i sposobami złagodzenia mi straty. To zapewniała, że umrze szczęśliwa, jeżeli przyrzeknę jej osuszyć swoje łzy; to mówiła mi o matce, o ojczyźnie; starała się odwrócić obecną boleść, budząc wspomnienia boleści minionych. Zachęcała do wytrwania, do cnoty.

— Nie zawsze będziesz nieszczęśliwym — mówiła. — Jeśli niebo doświadcza cię dziś, to jedynie po to, aby cię uczynić bardziej współczującym na niedole drugich. Serce, o Szaktasie, jest jak owo drzewo, które wydaje balsam na rany ludzkie dopiero wówczas, kiedy je skaleczy żelazo.

Mówiąc w ten sposób, obracała się ku misjonarzowi, szukała u niego ulgi, jaką mnie sprawiła, i tak, na przemian pocieszając i żądając pociechy, dawała i przyjmowała słowo życia na posłaniu śmierci.

Tymczasem pustelnik krzątał się ze zdwojonym poświęceniem. Jego stare kości ożywiły się zapałem miłosierdzia; wciąż przygotowując leki, podsycając ogień, poprawiając posłanie, mówił cudowne słowa o Bogu i o szczęściu sprawiedliwych. Z pochodnią religii w dłoni poprzedzał niejako Atalę do grobu, aby jej odsłonić jego tajemne uroki. Uboga grota zdawała się wypełniona wielkością tego chrześcijańskiego zgonu, a duchy niebiańskie przyglądały się z pewnością z uwagą tej scenie, w której religia walczyła, sama jedna, przeciw miłości, młodości i śmierci.

Zwyciężyła ta boska religia i można było poznać jej triumf po owym świętym smutku, jaki nastąpił w naszych sercach po pierwszych wybuchach namiętności. Około północy Atala jak gdyby skrzepiła się nieco, aby powtarzać modlitwy, które zakonnik odmawiał przy jej łożu. Wkrótce potem wyciągnęła ku mnie rękę i głosem, który zaledwie było słychać, rzekła:

— Synu Utalissiego, czy przypominasz sobie tę pierwszą noc, kiedy mnie wziąłeś za Dziewicę Ostatniej Pieszczoty? Osobliwa wróżba naszego losu! — Zatrzymała się, po czym podjęła: — Kiedy myślę, że opuszczam cię na zawsze, serce moje czyni taki wysiłek, aby odżyć, iż czuję w sobie nieomal władzę stania się nieśmiertelną mocą swej miłości. Ale, o mój Boże, niechaj twoja wola się spełni! — Umilkła na chwilę, po czym dodała: — Pozostaje mi jedynie prosić cię o przebaczenie za cierpienia, jakie ci sprawiłam. Wiele cię dręczyłam przez moją dumę i kaprysy. Szaktasie, nieco ziemi, rzuconej na me ciało, stworzy cały świat między tobą a mną i oswobodzi cię na zawsze od ciężaru mych niedoli.

— Przebaczyć tobie? — odparłem, tonąc we łzach. — Czyż to nie ja jestem sprawcą wszystkich twoich nieszczęść?

— Mój najdroższy — rzekła, przerywając — uczyniłeś mnie bardzo szczęśliwą; i gdybym miała rozpoczynać życie na nowo, wolałabym jeszcze szczęście kochania cię przez kilka chwil w nędzy i na wygnaniu, niż całe życie spokoju w ojczyźnie.

Tutaj głos Atali załamał się; cienie śmierci rozsnuły się dokoła oczu i ust; palce jej, błądząc, starały się dotknąć czegoś; rozmawiała po cichu z niewidzialnymi duchami. Następnie, czyniąc wysiłek, siliła się, ale na próżno, odczepić z szyi mały krucyfiks; poprosiła mnie, abym go odczepił sam, i rzekła:

— Kiedy mówiłam z tobą po raz pierwszy, ujrzałeś ten krzyż migocący w blasku ognia na mej piersi; to jedyne mienie, jakie posiada Atala. Lopez, twój i mój ojciec, przesłał go matce w niewiele dni po mym urodzeniu. Przyjm ode mnie to dziedzictwo, o mój bracie, zachowaj je na pamiątkę mych nieszczęść. Będziesz uciekał się do tego Boga nieszczęśliwych w czas utrapień swojego życia. Szaktasie, mam ostatnią prośbę do ciebie. Drogi mój, związek nasz był krótki na ziemi, ale po tym życiu istnieje inne, dłuższe. Jakże okropnym byłoby mi żyć rozdzielonej z tobą na zawsze! Wyprzedzam cię jedynie; będę cię oczekiwać w królestwie niebieskim. Jeżeli mnie kochałeś, przyjm światło religii chrześcijańskiej, która przygotowała nasze połączenie. Ta religia sprawia oto w twych oczach wielki cud, skoro czyni mnie zdolną opuścić cię, nie konając w męczarniach rozpaczy. Wszelako, Szaktasie, żądam od ciebie jedynie prostego przyrzeczenia; zanadto wiem, co to kosztuje, abym miała wymagać przysięgi. Być może, ślub ten oddzieliłby cię od innej kobiety, szczęśliwszej ode mnie... O, matko moja, przebacz córce. O Dziewico! wstrzymaj swój gniew. Znowu staję się słaba i kradnę ci, o mój Boże, myśli, które powinny by iść jedynie ku tobie!

Przepełniony boleścią, przyrzekłem Atali przyjąć kiedyś religię chrześcijańską. Na ten widok Samotnik, powstając z natchnioną twarzą i wyciągając ramiona ku sklepieniu groty:

— Czas! — wykrzyknął — czas przywołać Boga tutaj!

Zaledwie wymówił te słowa, jakaś nadnaturalna siła zmusiła mnie, bym upadł na kolana i skłonił głowę do stóp łoża Atali. Kapłan otwiera tajemne miejsce, gdzie była zamknięta złota urna pokryta zasłoną z jedwabiu, i pochyla się w głębokim uwielbieniu. Nagle grota wypełniła się jak gdyby światłem; słychać było w powietrzu głosy aniołów i drżenie harf niebieskich; i kiedy Samotnik wydobył święte naczynie z zamknięcia, zdało mi się, że widzę samego Boga wychodzącego z łona góry.

Kapłan otworzył kielich, ujął w dwa palce białą jak śnieg hostię i zbliżył się do Atali, wypowiadając tajemnicze słowa. Święta miała oczy wzniesione ku niebu, w ekstazie. Wszystkie boleści zdały się milknąć, całe jej życie skupiło się na ustach; wargi rozwarły się i wyciągnęły ze czcią po Boga ukrytego w postaci mistycznego chleba. Następnie starzec umoczył nieco bawełny w poświęcanej oliwie; natarł nią skronie Atali, popatrzył przez chwilę na umierającą dziewczynę i nagle z ust jego wyszły te silne słowa:

— Idź, duszo chrześcijańska: idź połączyć się ze swoim Stwórcą!

Podnosząc wówczas znękaną głowę, wykrzyknąłem, patrząc na naczynie, w którym mieściła się święta oliwa:

— Mój ojcze, czy to lekarstwo wróci życie Atali?

— Tak, synu — rzekł starzec, otwierając mi ramiona — życie wieczne!

Atala właśnie oddała ducha.

W tym miejscu po raz drugi od początku opowiadania Szaktas zmuszony był przerwać. Łzy dławiły go, z gardła dobywały się jedynie przerywane słowa. Ślepy sachem odkrył łono i ukazał krzyżyk Atali.

— Oto — wykrzyknął — oto ów zakład zbawienia! O, René! o synu mój, ty go widzisz: ja już nie widzę! Powiedz mi, po tylu latach, czy złoto się nie skaziło? Czy nie widzisz na nim śladów moich łez? Czy mógłbyś poznać miejsce, którego święta moja dotknęła wargami? W jaki sposób Szaktas

1 ... 6 7 8 9 10 11 12 13 14 ... 16
Idź do strony:

Darmowe książki «Atala - François-René de Chateaubriand (czytaj online za darmo TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz