Zagadka - Eliza Orzeszkowa (bezpłatna biblioteka cyfrowa txt) 📖
On i ona. Spotkanie niby przypadkowe, ale bardzo wyczekiwane. Rozmowa przechodzi we flirt, a flirt w coś jeszcze poważniejszego.
Do miasta przyjeżdża piękna dziewczyna z małego dworku. Niby do ciotki, ale tak naprawdę w poszukiwaniu chłopaka, który był z wizytą na wsi jakiś czas wcześniej. Spotykają się i oderwać się od siebie już nie mogą. I niby wszystko już wiemy, i już trzymamy za nich kciuki, kiedy dowiadujemy się o tej trzeciej. Eliza Orzeszkowa jest jedną z najważniejszych pisarek polskich epoki pozytywizmu. Jej utwory cechuje ogromne wyczucie problemów społecznych — w mowie pogrzebowej Józef Kotarbiński nazwał ją wręcz „czującym sercem epoki”.
- Autor: Eliza Orzeszkowa
- Epoka: Pozytywizm
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Zagadka - Eliza Orzeszkowa (bezpłatna biblioteka cyfrowa txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Eliza Orzeszkowa
Cecylia przerwała.
— Może w tej, gdzie są takie stare domy, z przedsionkami ciemnymi i taki stary kościół?
— Tak, tak! Czy tam byłaś kiedy?
— Byłam.
— Bohdan mówi prześlicznie. Cóż chcesz? poeta! Zasłuchałam się, zapomniałam o lecących jak błyskawica godzinach. Drogę zastąpił nam jakiś ogród...
— Z mnóstwem kwitnących jaśminów?
— Nie; było to w zimie. Jaśminy nie kwitły, ale na drzewach i krzewach, jak rzeźbione marmury, leżały wielkie płaty śniegu i śnieg migocący miliardem iskier zaściełał ziemię. Powietrze lekko mroźne, jak kryształ przejrzyste przepajało złoto słoneczne. Usiedliśmy w tym ogrodzie, aby trochę odpocząć i naraz jemu i mnie jednocześnie wydało się, że to taki sen dziwny, który przeniósł nas pomiędzy marmury, stojące w złocie słonecznem, na kobierzec, z którego mrugały ku nam, wyraźnie ku nam mrugały, miliardy brylantowych oczu. Wtedy powiedział, ze mnie kocha...
Cecylia cicho rzekła:
— Bywają czasem na świecie cudne sny!
I wzniosła na towarzyszkę oczy, z których patrzała wielka — litość.
— Takie masz w tej chwili dobre, rozrzewnione oczy! Kochane oczy, które jeszcze takiego snu nie miały, lecz mieć go będą, wkrótce. Moje oczy długo patrzyły w same chmury, to też łatwo im zajść chmurami. Jakiś obłoczek powstał na moich błękitach, jakiś kamyczek wpadł mi do szczęścia... Drobne to, zaledwie pochwytne, jednak... Powiem ci, jak mówię wszystko. Bohdan na początku wiosny zrobił dość długą wycieczkę w głąb kraju, kędyś tam w okolice niedalekie od waszych. Czegoś tam poszukiwał, coś chciał zobaczyć, zwyczajnie jak bywa z autorami. Wracając, przywiózł z sobą jakieś zmartwienie, nie wiem jakie, ale widzę, że je ma w sobie. Ukrywa i to mnie boli. Naturalnie, że to coś ze spraw majątkowych, albo pisarskich... jakieś niepowodzenie pieniężne, czy wielka trudność pisarska, ale coś jest, co go niepokoi i boli... Są chwile, w których staje się niespokojny, milczący, czasem gorzki...
Z przykrem zamyśleniem zatopiła palce w gęstwinie ciemnych pierścieni i powtarzała:
— Coś jest! Nie wiem, ale coś jest!
Cecylia wiedziała.
Co robić? Wybuchnąć płaczem nad nim, nad nią, nad sobą, powiedzieć wszystko i — zabić co? Ciało jej? duszę? talent? wszystko jedno — zawsze coś zabić?
— Cicho! ccccicho!
Głosem cichym, ale bez żadnego drgnienia, zapytała:
— Czy pan Bohdan nie mówił ci nic o Liliowej?
— Nie; jakimżeby sposobem? po co? skoro tam nie był...
Tak. Ciężko mu było mówić z nią o „raiku ziemskim w wianku dębowym”.
Wstała.
— Muszę już iść!
— Jakto! tak prędko! jeszcześ mi nic nie powiedziała o sobie! Zaraz przyjdzie pan Bohdan. Zaznajomicie się, razem przepędzimy wieczór — co za wieczór! we troje, z nim i z tobą!
Stała przed ściskającą ręce jej artystką, inna, niż gdy tu przyszła: wyższa, sztywniejsza; z uśmiechem na ustach, ale innym.
— Nie mogę... czuję się chorą.. Zresztą, trzecia osoba, choćby była najlepsza, będzie najgorsza. Muszę iść. Jutro — jeżeli nie wyjadę... ale pewnie jutro wyjadę do domu...
Kiedy schodziła ze schodów, padał już na nie gruby zmierzch. Ze stopnia na stopień zstępowała tak powoli, jakby miała sto lat, i tak cicho, jakby była cieniem. Nic dziwnego, że szła powoli, bo pod małym kapeluszem z fiołków niosła w głowie pierwszą zagadkę, którą do rozwiązania dało jej życie. Usiłując ją rozwiązać, świeciła w zmierzchu twarzą, jak białym opłatkiem.
Wtem, od dołu, rozlegać się zaczęły kroki męskie. Ktoś ze stopnia na stopień schodów wchodził bardzo powoli. Czuć było w tych ciężkich stąpaniach, że znowu tu idzie człowiek, który ma głowę ciężką od poszukiwania klucza jakiejś zagadki. Na załamie schodów spotkali się.
— Pani tu! Pani tam była!
Rzucił się ku niej, do jej rąk, po które wyciągnął swoje. Ale ona cofała się i cofnęła pod balustradę schodów, o które oparta zdawała się wyższą, niż była przedtem, dumną, z gestem rozkazującym, którym zatrzymała go w oddaleniu.
Szeptem, ale wyraźnie, rzekła:
— Nie powiedziałam, że... pan był w Liliowej. Nie wie nic. Jutro pojadę do domu.
Twarzą świecąc, jak białym opłatkiem, zaczęła znowu zstępować ze schodów powoli, cicho, aż w zmierzchu zniknęła.
KRS: 0000070056
Nazwa organizacji: Fundacja Nowoczesna Polska
Każda wpłacona kwota zostanie przeznaczona na rozwój Wolnych Lektur.
Wolne Lektury to projekt fundacji Nowoczesna Polska – organizacji pożytku publicznego działającej na rzecz wolności korzystania z dóbr kultury.
Co roku do domeny publicznej przechodzi twórczość kolejnych autorów. Dzięki Twojemu wsparciu będziemy je mogli udostępnić wszystkim bezpłatnie.
Jak możesz pomóc?
Przekaż 1% podatku na rozwój Wolnych Lektur:
Fundacja Nowoczesna Polska
KRS 0000070056
Dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur i pomóż nam rozwijać bibliotekę.
Przekaż darowiznę na konto: szczegóły na stronie Fundacji.
Ten utwór nie jest objęty majątkowym prawem autorskim i znajduje się w domenie publicznej, co oznacza że możesz go swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać. Jeśli utwór opatrzony jest dodatkowymi materiałami (przypisy, motywy literackie etc.), które podlegają prawu autorskiemu, to te dodatkowe materiały udostępnione są na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa – Na Tych Samych Warunkach 3.0 PL.
Źródło: http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/zagadka-orzeszkowa
Tekst opracowany na podstawie: Eliza Orzeszkowa, Chwile, nakład Gebethnera i Wolffa, Warszawa 1901.
Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska
Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl) na podstawie tekstu dostępnego w serwisie Wikiźródła (http://pl.wikisource.org). Redakcję techniczną wykonała Paulina Choromańska, natomiast korektę utworu ze źródłem wikiskrybowie w ramach projektu Wikiźródła. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Okładka na podstawie: Jarle Refsnes@Flickr, CC BY 2.0
ISBN 978-83-288-3662-4
Plik wygenerowany dnia 2021-07-08.
Uwagi (0)