Żywy telegraf - Bolesław Prus (bibliotek a .TXT) 📖
Pewna hrabina, podczas odwiedzin w sierocińcu, widzi, jak czterech chłopców bije się o starą, wyświechtaną książkę o Robinsonie Crusoe.
Zakonnica, ich opiekunka, tłumaczy, że w zakładzie dla sierot bardzo często to się zdarza, ponieważ mają bardzo mało książek, a bardzo dużo dzieci chce czytać. Hrabina wpada na pomysł, by zorganizować akcję dobroczynną i zebrać biblioteczkę z pozycjami dla dzieci, a potem przekazać zakładowi opiekuńczemu.
Żywy telegraf to krótka nowela autorstwa Bolesława Prusa wydana w 1884 roku. Pisarz, zgodnie z ideałami epoki pozytywizmu, promuje w niej konieczność pomocy ubogim. Zwraca uwagę na to, jak łatwo jest rozpocząć łańcuszek pomocy oraz porusza kwestię bezinteresowności takich gestów.
- Autor: Bolesław Prus
- Epoka: Pozytywizm
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Żywy telegraf - Bolesław Prus (bibliotek a .TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Bolesław Prus
Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.
Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska.
ISBN 978-83-288-3754-6
Żywy telegraf Strona tytułowa Spis treści Początek utworu Przypisy Wesprzyj Wolne Lektury Strona redakcyjnaPani hrabina podczas wizyty w zakładzie sierot spostrzegła na korytarzu niezwykłą scenę: czterech chłopców wydzierało sobie podartą książkę, dość żwawo okładając się kułakami1.
— Zdaje mi się, dzieci, że się bijecie?... — zawołała przestraszona dama. — Za to żaden nie dostanie pierniczka i jeszcze pójdzie klęczeć.
— Bo, proszę pani, on mi zabrał Robinsona2! — tłumaczył się jeden chłopiec.
— Nieprawda, bo to on!... — zaprzeczył drugi.
— Widzisz, jak kłamiesz! — zawołał trzeci. — To ty odebrałeś mi Robinsona.
Zakonnica objaśniła damę, że mimo pilnego dozoru podobne wypadki trafiają się dosyć często, dzieci bowiem łakną czytania, a książek zakład nie posiada.
W sercu pani hrabiny zatliła się jakaś iskra. Ponieważ jednak nużyło ją myślenie, więc starała się zapomnieć o tym. Dopiero w salonie radcy, gdzie wypadło mówić o rzeczach pobożnych i dobroczynnych, opisała wypadek w zakładzie wraz z objaśnieniem zakonnicy.
Radca słuchając doznał też niezwykłego uczucia i jako bieglejszy w sztuce myślenia zawnioskował, że należałoby wysłać książki dla sierot. Przypomniał sobie nawet, że w szafie czy w kufrze posiada cały stos butwiejących druków, które niegdyś kupował dla swych dzieci; lecz... za ciężki3 już był do grzebania w rupieciach.
Wieczorem radca znalazł się u pana Z., któremu całe życie upływało na oddawaniu drobnych usług ludzkości zawartej między siódmą a trzecią klasą urzędowej hierarchii. Chcąc mu zrobić przyjemność, radca opowiedział panu Z. to, co hrabina widziała w zakładzie i słyszała od zakonnicy, dodając ze swej strony, że — wypada postarać się o książki dla sierot.
— Nic prostszego! — wykrzyknął pan Z. — Wstąpię jutro do redakcji „Kuriera” i wpłynę na nich, ażeby zrobili ogłoszenie.
Na drugi dzień pan Z. wbiegł zadyszany do „Kuriera”, na wszystkie świętości błagając redakcję, ażeby wezwała ogół do składania książek dla sierot.
Trafił szczęśliwie, ponieważ brakowało do numeru kilkuwierszowej wiadomości sensacyjnej. Jakoż referent wydziału uczuciowego siadł i napisał:
„Gromadka dzieci, zostających pod opieką publiczną, cierpi na brak książek.
Maleństwo tęskni.
Pamiętajcie o duszach głodnych!”
Potem gwiżdżąc wyszedł na obiad.
W parę dni później, w niedzielę, przed zamkniętymi drzwiami redakcji spotkałem ubogo odzianego człowieka z rękoma czarnymi jak u kominiarza, a wraz z nim szczupłą dziewczynkę niosącą pakę starych książek.
— Czego pan sobie życzy?
Ufarbowany człowiek uchylił czapki i odparł nieśmiało:
— Przynieśliśmy, proszę pana, kilka książek dla tych „głodnych”, co panowie pisali...
A szczupła dziewczynka dygnęła rumieniąc się, o ile jej na to pozwalały początki blednicy4.
Wziąłem od niej książki i oddałem redakcyjnemu chłopcu.
— Jakże się pan nazywa? — spytałem.
— Proszę pana, a na co to? — odparł zmieszany.
— Musimy przecież wydrukować, kto dał książki.
— O! to nie potrzeba, proszę pana; ja przecież jestem ubogi człowiek, z fabryki kapeluszy... To nie potrzeba...
I odszedł wraz z mizerną córeczką.
Obok mnie stał uczony profesor fizyki i zapewne skutkiem tego przyszedł mi na myśl — telegraf nowej konstrukcji.
Główną stacją był zakład sierot, boczną — robotnik z fabryki kapeluszy; gdy jeden zasygnalizował: „baczność”, drugi natychmiast odpowiedział. Gdy jeden zażądał, drugi przyniósł.
My inni spełniliśmy funkcję słupów telegraficznych.
KRS: 0000070056
Nazwa organizacji: Fundacja Nowoczesna Polska
Każda wpłacona kwota zostanie przeznaczona na rozwój Wolnych Lektur.
1. kułak — pięść. [przypis edytorski]
2. Robinson — powieść Przypadki Robinsona Cruzoe Daniela Defoe (1660–1731). [przypis edytorski]
3. za ciężki — tu: zbyt ociężały. [przypis edytorski]
4. blednica — anemia, niedokrwistość występująca najczęściej u młodych dziewcząt w okresie dojrzewania. [przypis edytorski]
Wolne Lektury to projekt fundacji Nowoczesna Polska – organizacji pożytku publicznego działającej na rzecz wolności korzystania z dóbr kultury.
Co roku do domeny publicznej przechodzi twórczość kolejnych autorów. Dzięki Twojemu wsparciu będziemy je mogli udostępnić wszystkim bezpłatnie.
Jak możesz pomóc?
Przekaż 1% podatku na rozwój Wolnych Lektur:
Fundacja Nowoczesna Polska
KRS 0000070056
Dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur i pomóż nam rozwijać bibliotekę.
Przekaż darowiznę na konto: szczegóły na stronie Fundacji.
Ten utwór nie jest objęty majątkowym prawem autorskim i znajduje się w domenie publicznej, co oznacza że możesz go swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać. Jeśli utwór opatrzony jest dodatkowymi materiałami (przypisy, motywy literackie etc.), które podlegają prawu autorskiemu, to te dodatkowe materiały udostępnione są na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa – Na Tych Samych Warunkach 3.0 PL.
Źródło: http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/prus-zywy-telegraf
Tekst opracowany na podstawie: Bolesław Prus, Grzechy dzieciństwa i inne nowele, Dom Wydawniczy "Jota", Warszawa 1991.
Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska
Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Fundację Nowoczesna Polska z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów Doroty Kowalskiej. Utwór powstał w ramach "Planu współpracy z Polonią i Polakami za granicą w 2014 roku" realizowanego za pośrednictwem MSZ w roku 2014. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu, pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o "Planie współpracy z Polonią i Polakami za granicą w 2014 r.".
Opracowanie redakcyjne i przypisy: Paulina Choromańska, Wojciech Kotwica, Aleksandra Sekuła.
Okładka na podstawie: liz west@Flickr, CC BY 2.0
ISBN 978-83-288-3754-6
Plik wygenerowany dnia 2021-07-08.
Uwagi (0)