Lekarz mimo woli - Molière (Molier) (jak czytać książki na komputerze txt) 📖
Satyra na lekarzy, a zarazem na ich klientów. Gdyby iść za przesłaniem sztuki (nie podanym przecież jednak serio), wypadło by dojść do wniosku, że każdy, choćby drwal, może zostać lekarzem.
Wystarczy, żeby bredził wystarczająco niezrozumiale — a przy tym profesja to nieporównanie bardziej popłatna! Natomiast sposób na wyleczenie znaleźć może łatwo sam pacjent.
Intryga „lekarska” pozostaje zamknięta w klamrze scenek z życia kłótliwego małżeństwa, które sprawy między sobą układa za pomocą kija. Można powiedzieć (oczywiście z przymróżeniem oka), że Molièrowska farsa propaguje wartości tradycyjne.
- Autor: Molière (Molier)
- Epoka: Barok
- Rodzaj: Dramat
Czytasz książkę online - «Lekarz mimo woli - Molière (Molier) (jak czytać książki na komputerze txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Molière (Molier)
tłum. Tadeusz Boy-Żeleński
Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.
Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska.
ISBN 978-83-288-3548-1
Lekarz mimo woli Strona tytułowa Spis treści Początek utworu AKT PIERWSZY SCENA PIERWSZA SCENA DRUGA SCENA TRZECIA SCENA CZWARTA SCENA PIĄTA SCENA SZÓSTA AKT DRUGI SCENA PIERWSZA SCENA DRUGA SCENA TRZECIA SCENA CZWARTA SCENA PIĄTA SCENA SZÓSTA SCENA SIÓDMA SCENA ÓSMA SCENA DZIEWIĄTA AKT TRZECI SCENA PIERWSZA SCENA DRUGA SCENA TRZECIA SCENA CZWARTA SCENA PIĄTA SCENA SZÓSTA SCENA SIÓDMA SCENA ÓSMA SCENA DZIEWIĄTA SCENA DZIESIĄTA SCENA JEDENASTA Przypisy Wesprzyj Wolne Lektury Strona redakcyjnaPowiadam ci, nic z tego, lubciu: jestem panem w domu i ja tu jeden mam prawo rozkazywać!
MARCYNAA ja ci powiadam, że musisz robić, co zechcę, i że nie po to cię wzięłam, aby znosić twoje wybryki.
SGANARELA cóż to za utrapienie mieć żonę na karku! Jakże słusznie powiada Arystoteles, że kobieta gorsza jest od diabła!
MARCYNAPatrzcie mi mądralę z jego durnym Arystoklesem!
SGANARELAha, mądrala. Znajdźże mi, proszę, drugiego z mojej profesji, coby umiał tak jak ja rozprawiać o świecie. Toć nie darmo człek obsługiwał sześć lat sławnego lekarza i za młodu gryzł łacinę jak rzepę.
MARCYNAWidział kto takiego bałwana!
SGANARELWidział kto taką jędzę!
MARCYNAPrzeklęty niech będzie dzień i godzina, w której zgodziłam się wyjść za ciebie!
SGANARELPrzeklęty niech będzie krzywy pysk rejenta, co mnie nakłonił do podpisania mego nieszczęścia!
MARCYNAI ty jeszcze masz czoło1 narzekać! Toć żeś ty powinien od rana do nocy dziękować niebu, że mnie masz za żonę! Warteś może był2 takiej?
SGANARELTo pewna, żeś mi zrobiła za wiele zaszczytu; istotnie, miałem się z czego cieszyć w noc po ślubie! Ej, do licha, nie ciągnij mnie za język, bo mógłbym łatwo powiedzieć coś...
MARCYNANo? Cóż takiego?
SGANARELBasta! Skończmy o tym. Wystarczy, że wiemy, co wiemy, i że ci się szczęśliwie udało mnie złapać.
MARCYNAGdzież niby to szczęście? Żem znalazła człowieka, który mnie zapędzi do szpitala; rozpustnika, gałgana, który przejada wszystko, co posiadam!...
SGANARELKłamiesz, szelmo; trochę i przepijam.
MARCYNAKtóry sprzedaje po kawałku wszystko, co jest w mieszkaniu!...
SGANARELTo się nazywa żyć z gospodarstwa.
MARCYNAKtóry wyciągnął nawet łóżko spode mnie!...
SGANAREL
Uwagi (0)