O potędze ducha - Immanuel Kant (biblioteka internetowa za darmo .txt) 📖
Tekst jest właściwie dyskusją (możliwą do odczytania poprzez lekturę wstępu wydawcy i jego uwag) między królewieckim filozofem a lekarzem skupiającym się na higienie życia codziennego niż na leczeniu chorób.Lektura ta w niewielkim może stopniu uzupełni rozumienie systemu filozoficznego Kanta, pozwoli za to poznać Kanta jako osobę - jako filozofa zmagającego się z własną cielesnością i ze starością.
- Autor: Immanuel Kant
- Epoka: Oświecenie
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «O potędze ducha - Immanuel Kant (biblioteka internetowa za darmo .txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Immanuel Kant
33. nazwy „Cicero”, zawierającej wiele przedstawień ubocznych — a więc nieodnoszących się wprost do Cicerona, jako głównego przedmiotu myślenia, lecz kojarzących się z nim i towarzyszących mu. [przypis tłumacza]
34. jeżeli tylko dieta używania nie jest zbyt już wybitnie przeciw temu nakierowana — jeżeli dieta używania, np. przepisy lekarza co do używania jadła i napojów itp., są tego rodzaju (jak to się najczęściej zdarza), że chory musi ciągle pamiętać o nich, co mu znowu ciągle przypomina jego chorobę, wówczas oczywista trudno mu odwracać uwagę od swoich dolegliwości, czyli leczyć się „samym tylko postanowieniem”. [przypis tłumacza]
35. co do używania, czasu i ilości — uzupełnić: „jadła i napoju”. [przypis tłumacza]
36. vita propria — życie własne. [przypis tłumacza]
37. cząstki zasymilowane — asymilować znaczy: przerobić pożywienie na cząstki organizmu. [przypis tłumacza]
38. pensum (łac.) — zadanie (stale do odrobienia dawane). [przypis tłumacza]
39. Chorobliwe uczucia zgłaszają się wówczas (...) gdy rozmyślanie owo łączy się z wyczerpującą siły pracą nóg — tym, co się studiom oddają, trudno poniechać zabawiania się na samotnych przechadzkach wyłącznie tylko rozmyślaniem. Przekonałem się jednak na sobie samym i słyszałem także od innych, których o to pytałem: że wytężone myślenie podczas chodzenia szybko nuży; za to ruch działa pokrzepiająco, jeśli się oddajemy wolnej grze wyobraźni. Zachodzi to w stopniu jeszcze wyższym, gdy podczas tego ruchu, połączonego z rozmyślaniem, prowadzimy równocześnie rozmowę z drugim; tak że wkrótce czujemy się zmuszonymi siedząco prowadzić dalej grę naszych myśli. Celem przechadzki na powietrzu jest właśnie to, by przez zmianę przedmiotów osłabić natężenie uwagi, skierowanej ku każdemu z nich z osobna. [przypis autorski]
40. lukubracje (z łac. lucubratio) — praca nocna, w obszerniejszym znaczeniu w ogóle trudne i uczone wypracowanie. [przypis tłumacza]
41. invita Minerva (łac.) — znaczy: wbrew woli Minerwy. Minerwa była u Rzymian boginią mądrości. [przypis tłumacza]
42. ale o tamtych tylko ma być tutaj mowa — „Tamtych” ma się odnosić do chorobliwych uczuć. [przypis tłumacza]
43. wdechiwać — dziś popr.: wdychać. [przypis edytorski]
44. wydechiwanie — dziś popr.: wydychanie. [przypis edytorski]
45. kaszel starczy — w oryginale jest „Altmannshusten”, nazwa angielska zaś nie jest podana. [przypis tłumacza]
46. kaszel wywoływany podrażnieniem krtani przez powietrze wciągane otwartymi ustami — dlaczegoż by powietrze atmosferyczne, gdy krąży przez trąbkę Eustachego (a więc przy zamkniętych ustach), osadzając tlen na tej mózgowi bliskiej drodze, dlaczegoż by i ono nie miało przez to wzniecać orzeźwiającego uczucia, które płynie od wzmocnionych organów życiowych, a jest podobne uczuciu, jakby się powietrze piło, przy czym powietrze to, choć nie ma zapachu, wzmacnia jednak nerwy węchowe i sąsiednie naczynia ssące? Nieraz jest taka pogoda, że ten orzeźwiający moment w zażywaniu powietrza się nie zjawia; przy innej znów rozkosz to prawdziwa pić je pełnymi haustami podczas wędrówki; oddychanie otwartymi ustami tego nie daje. Jest to jednak rzecz dietetycznie ogromnie ważna, by oddech przez nos, a przy zamkniętych ustach, stał się tak bardzo przyzwyczajeniem, żeby nawet w najgłębszym śnie inaczej nie oddychać, budząc się natychmiast, gdy oddech idzie przez zamknięte usta, i niejako zrywając się przez to ze snu; z początku nieraz mi się to tak zdarzało, póki ów sposób oddychania nie stał mi się przyzwyczajeniem. Gdy się bardzo pod górę iść musi, wówczas większej siły postanowienia potrzeba, aby nie odstąpić od owej reguły, i raczej zwolnić kroku niż uczynić z niej wyjątek; tak samo gdy idzie o większy ruch, którego np. wychowawca chce dać zażyć swoim wychowankom: niech baczy, by raczej wykonywali swoje ruchy w milczeniu, niż by często oddychali przez usta. Moi młodzi przyjaciele (dawni słuchacze) chwalili sobie bardzo tę dietetyczną maksymę jako wypróbowaną i skuteczną i bynajmniej nie mieli jej za rzecz drobną dlatego, że jest tylko domowym środkiem, który lekarza czyni zbędnym. Jeszcze jedna rzecz osobliwa: zdawałoby się, że podczas długiego nieprzerwanego mówienia oddychanie odbywa się także przez usta, tak często przecież otwierane, że zatem reguła owa zostaje tu jednak bez szkody złamana; tymczasem w rzeczywistości tak nie jest. Oddychanie odbywa się tu przecież także przez nos. Bo gdyby nos był wtedy zatkany, powiedzielibyśmy o mówcy, że mówi przez nos (brzmienie to bardzo niemiłe), choć w rzeczywistości przez nos by nie mówił, i odwrotnie: że nie mówi przez nos, choć w rzeczywistości przez nos mówi, jak to pan radca dworu Lichtenberg dowcipnie i trafnie zauważył. To jest także przyczyną, dlaczego ci, co przemawiają długo i głośno (lektor lub kaznodzieja), mogą wytrwać przez całą nawet godzinę, nie odczuwając drapania w gardle; ich oddech mianowicie odbywa się właściwie przez nos, a nie przez usta, przez które się odbywa tylko wydech. Przyzwyczajenie, aby (będąc samym, a przynajmniej nie prowadząc z nikim rozmowy) oddychać stale z zamkniętymi ustami, daje jeszcze następującą korzyść uboczną; tę, że saliva [saliva (z łac.) znaczy: ślina; przyp. tłum.], która się stale wydziela i gardziel zwilża, działa tu zarazem jako środek pomagający trawieniu (stomachale), a może także jako środek przeczyszczający (gdy została połknięta); byle tylko dość silnie postanowić, że się jej przez złą nawyczkę nie zmarnuje. [W oryginale przypisek ten jest błędnie podpisany literą H. Tymczasem łatwo poznać, że pochodzi on spod pióra Kanta; przyp. tłum.] [przypis autorski]
47. choroba, którą „Dziennik Kopenhaski” przed mniej więcej rokiem opisał (...) — uważam ją za gicht, który się częściowo rzucił na mózg. [przypis autorski]
48. epidemiczny katar połączony z uciskiem na głowę (...) — Kant myli się, uważając chorobę ową za „gicht, który się częściowo rzucił na mózg”, albowiem jest to najprawdopodobniej influenca [influenca: grypa; red. WL]. [przypis tłumacza]
49. które myśleniu towarzyszy — Kant odgranicza ściśle wyobrażanie od myślenia. Wyobrażać jest zadaniem zmysłów, myśleć zadaniem rozumu. Myślenie polega na łączeniu w świadomości przedstawień (tj. wyobrażeń, pojęć lub idei). [przypis tłumacza]
50. o ile to myślenie polega na ujmowaniu pojęć — Kant włącza tu słowa tłumaczące, co to jest pojęcie: „jedność świadomości połączonych przedstawień”. Przeniosłem je do przypisku, gdyż rozrywają tekst i wymagają zresztą osobnego wyjaśnienia. Jednością świadomości nazywa psychologia fakt, że istniejące w danej chwili i w danym człowieku procesy duchowe pozostają ze sobą w ścisłym związku, który sprawia, że stanowią całość dla siebie, tę jedną właśnie świadomość. To świadomość naszego „ja”. Kant nazywa ją „apercepcją (empiryczną)”. Jedność apercepcji, polegająca na ciągłej tożsamości naszego „ja” mimo zmienności owych procesów duchowych, jest mu podstawą wszelkiego myślenia. Myślenie jest poznawaniem pojęciowym. Gdzie nie ma pojęć, nie ma myślenia. Ale myślenie (rozum) wytwarza sobie pojęcia, łącząc przedstawienia jednością świadomości. Pojęcia empiryczne powstają przez porównywanie przedmiotów empirycznych (zmysłowo doświadczalnych), a więc przez porównawcze łączenie wyobrażeń i przez ujęcie tego, co im wspólne, czyli ogólności, a więc przez ujęcie ich w jedności. Tylko tę formę ogólności otrzymuje pojęcie od rozumu. Ale te formy myślenia (kategorie) są również pojęciami, Kant nazywa je „czystymi”, albowiem one także treść swoją otrzymują od rozumu. Kategorie te są znowu same warunkami i formami myślenia. Jedną taką kategorię (przyczynowości) poznaliśmy już powyżej. [przypis tłumacza]
51. spastyczność — tzn. skurczowy stan. [przypis tłumacza]
52. (...) owo usposobienie nawet wywołuje mimowolny skurczowy stan mózgu (...) — cały ten ustęp jest nieco mglisty. Raz bowiem chorobliwe usposobienie pacjenta utrudnia myślenie, to znowu właściwie go nie osłabia, i nawet ma działać przeciw roztargnieniu, a w końcu znowu uniemożliwia łączenie przedstawień (a więc znowu utrudnia myślenie). Pochodzi to może stąd, że Kant miesza „uczucie skurczu mózgowego” ze skurczem samym. (Por. piątą uwagę wydawcy). Właściwie wolno mu było mówić tylko o „uczuciu”, gdyż skurczu mózgowego medycyna nie zna, zna tylko skurcz mięśni. Tłumaczę sobie rzecz tak, że chorobliwe usposobienie jako takie utrudnia wprawdzie myślenie i nawet wywołuje stan (przez Kanta niesłusznie skurczem mózgu nazwany), który uniemożliwia jedność świadomości, że jednakowoż samo uczucie jakby skurczu mózgowego nie osłabia myślenia, pamięci i łączenia przedstawień. [przypis tłumacza]
53. zdarza mi się, że gdy słuchacza lub czytelnika (...) przygotowałem nasamprzód na to, co zamierzam powiedzieć, gdym mu wskazał przedmiot, ku któremu pragnę zdążać (...) Na czym to stanąłem? — niektóre ustępy niniejszej rozprawy potwierdzają w zupełności twierdzenie autora. [przypis tłumacza]
54. terapeutyczne — to znaczy: lecznicze. [przypis tłumacza]
55. czcionkami (...) które by chyba lepiej odpowiadały niemieckiej nazwie „Buchstaben” — gra wyrazów niedająca się przełożyć: „die ihrem Namen Buchstaben (gleichsam bücherne Stäbe zum Feststehen) besser entsprechen würden”. [przypis tłumacza]
56. łacinką (...) niczyje oczy nie wytrzymają (...) czytania tak długo, jak czytania gotyku — obecnie nawet w Niemczech zapatrywania na tę sprawę już się zmieniły. Coraz częściej słychać skargi na szkodliwość gotyku. Coraz częściej też drukuje się dzieła niemieckie łacinką. Por. uwagę wydawcy 9. [przypis tłumacza]
57. Miesięcznik Berliński — „Berliner Monatsschrift”. [przypis tłumacza]
58. (...) oczy osłabione ślęczeniem (...) — spośród dolegliwości oczu (nie właściwych chorób ocznych) doświadczyłem jednej, która po raz pierwszy nawiedziła mnie około czterdziestego roku życia raz, a później kilkakrotnie w odstępach kilkuletnich; obecnie zaś nawiedza mnie ona kilka razy do roku; objawia się ona tak: wszystkie litery stronicy, którą czytam, zaczynają się naraz mącić, jakaś jasność roztacza się nad nimi, zamazuje je i czyni nieczytelnymi: stan ten (nie trwa on dłużej niż 6 minut) kryje w sobie wielkie niebezpieczeństwo dla kaznodziei, który zwykł kazanie czytać z kartki, we mnie jednak, na wykładzie logiki czy metafizyki, gdzie, będąc należycie przygotowanym, mogłem mówić (wykładać z pamięci), budził tylko obawę, aby ta przypadłość nie była zwiastunem utraty wzroku; obecnie jestem już pod tym względem uspokojony, bo chociaż ta dolegliwość powtarza się teraz częściej niż zazwyczaj, nie odczuwam w jedynym moim zdrowym oku najmniejszego uszczerbku w jasności widzenia (w oku lewym utraciłem wzrok przed jakimi 5 laty). Przypadkowo wpadłem na myśl, aby zamknąć oczy, gdy owo zjawisko zachodzi, a nawet, by nakryć je dłonią w celu lepszego jeszcze powstrzymania światła płynącego z zewnątrz, i wówczas widziałem figurę lśniąco białą, jakby w ciemności fosforem na kartce wyrysowaną, podobną do rysunków kalendarzowych, przedstawiających ostatnią kwadrę, jednak z brzegiem po wypukłej stronie ząbkowanym, figurę, która z wolna zatracała swoją jasność i w końcu znikała w czasie powyżej podanym. Chciałbym bardzo wiedzieć: czy także i inni zrobili takie spostrzeżenie oraz jak wytłumaczyć to zjawisko, którego właściwym siedliskiem nie są chyba oczy, lecz sensorium commune [sensorium commune oznacza wspólny wszystkim wrażeniom organ odczuwania, tj. mózg, a ściślej tę część mózgu, która zawiera ośrodki wrażeniowe (sensorialne), nie ruchowe (motoryczne). Jest ona centralnym organem wrażeń zmysłowych i siedliskiem świadomości; przyp. tłum.]: gdyż ruch oczu nie porusza zarazem owego obrazu, obraz natomiast widzi się zawsze w tym samym miejscu [10]. Zarazem dziwna to rzecz, że (w okresie czasu, który liczę na jakie 3 lata) można utracić jedno oko, nie odczuwając jego braku. [przypis autorski]
59. że obiektywizują siebie samych i swoje własne dolegliwości, że oddzielają je od swego prawdziwego „ja” i że czynią je przedmiotem świata zewnętrznego — to właśnie znaczy „uprzedmiotowić”, czyli „obiektywizować”. [przypis tłumacza]
60. czynią je przedmiotem (...) sztuki — uzupełnić: „lekarskiej”. [przypis tłumacza]
61. zapoznany — tu: niezrozumiany. [przypis edytorski]
Wolne Lektury to projekt fundacji Nowoczesna Polska – organizacji pożytku publicznego działającej na rzecz wolności korzystania z dóbr kultury.
Co roku
Uwagi (0)