Darmowe ebooki » Dramat współczesny » Sonata Belzebuba - Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy) (książki do czytania .txt) 📖

Czytasz książkę online - «Sonata Belzebuba - Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy) (książki do czytania .txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy)



1 2 3 4 5 6 7 8
Idź do strony:
przede wszystkim... HILDA

W czasie trzęsienia ziemi mało kogo wzrusza to, że kogoś boli żołądek. O ile mi się zdaje, to mordowarskie nastroje nie wrócą już. Będą o tym mówić jako o interesującej plotce po drugiej stronie jeziora: w Kurhauzie i Magascafehaz i na stacji w Uj-Mordowar, a nawet może w Budapeszcie. Ale niech mi państwo wierzą, że dla dobra was wszystkich przyszłam tu, aby was ostrzec. Może nie w porę, pani baronowo, i trochę nieoczekiwanie — ale trudno...

BARONOWA
ochłonęła już.

Och, pani, od wczoraj wiele rzeczy się zmieniło. Przyzwyczajamy się powoli do wszystkiego.

SAKALYI
z wyrzutem

Mamo!

BARONOWA

Właśnie, że nie „mamo”, tylko tak. Mój syn...

CIOTKA
zagadując.

Ależ tak, właśnie mówiliśmy, że sztuka może być wielka i bez perwersjonalności, jak to mówi pani baronowa...

Nagle zasłona w głębi rozsuwa się i widać całe piekło z drugiego aktu, tylko bez pierwszego planu, który zajmuje salon. Na pierwszym planie mrok zupełny. Piekło oświetlone ciemno-czerwono. Na środku stoi BALEASTADAR we fraku. Na frak narzucony ma fantastyczny diabelski płaszcz. Na głowie rogi. Obok niego stoi ISTVAN, również we fraku. Jest bardzo blady. W głębi lokaje piekielni. Z lewej strony wchodzi lokaj baronowej. BALEASTADAR
jednocześnie z odsłonięciem kurtyny.

A ja wam mówię, że nie uderza Istvana w plecy. Dowód mam w nim. To geniusz, jakiego świat nie widział. Metafizyczne, osobowe, włochate, zębate, krwawe zło spiętrzył i wypuczył bezwstydnie w krystalicznej formie czystej muzyki, złowrogiej jak najazd Hunów. To są ostatnie podrygi, ale mają smak dawnej wielkości, choćby w sztuce.

DE ESTRADA
sztucznie

No — mamy nareszcie tych maniaków sonaty Belzebuba. Zacznie się znowu ten przeklęty kołowrót. Tylko to tło grubo mi się nie podoba. Jest w zaaranżowaniu tego jakiś bardzo nieprzyjemny demoniczny „truc29”. To są bardzo przykre rzeczy, te wasze mordowarskie legendy. Nie jestem tchórzem, ale zaczynam się trochę bać. Brrr... rr... Baltazar: nie rób głupich żartów! Wystroił się na prawdziwego Belzebuba! — Nie rób głupstw!

BALEASTADAR
ryczy z nagłą furią

Dosyć tych poufałości, dworski błaźnie! Jestem Belzebub, Książę Ciemności! Mówić do mnie „Wasza Książęca Wysokość”! Rozumiesz?!

Cisza. Wśród ciszy lokaj baronowej parska nagle śmiechem. LOKAJ
z chłopska

A dyć to ino lo państwa grafów taka kumedyja. Lo mnie Belzebub nie straśny.

zanosi się od śmiechu. BARONOWA

Jak on mówi!? Ja cię nie poznaję, Franciszku!

BALEASTADAR
krzyczy

Przestań się śmiać, ty przedstawicielu przyszłej ludzkości

lokaj śmieje się dalej. Baleastadar strzela w niego z miejsca z rewolweru. Lokaj pada. HILDA

He, he — tu żartów nie ma. Był to strzał Belzebuba, o którym marzyć mogą mistrze w tire-aux-pigeons30, jak Istvan o sonacie. On strzelać umie, ale skomponować sam nie potrafił nic. Otóż widzicie, moi państwo: ja jestem plebejka, jak i ciocia, o ile mi się zdaje. Ale należę do tak zwanej arystokracji ducha — ostatnia blaga naszych czasów. Hierek: czy ty...?

DE ESTRADA
przerywa jej.

Co za bezczelne nonsensy! No dobrze, ale gdzie u was na Węgrzech bywa w takich razach policja? Przecież to jest doskonale zorganizowana banda tych troje.

BALEASTADAR

Policja w takich razach, czy tu, czy w Hiszpanii, nie wie nic o diabelskiej metafizyce — dowiaduje się po czasie o jej owocach. Mów dalej, Hilda! Nic nie wiem, co powiesz i jestem ciekawy.

HILDA

A więc słuchaj, Hierek: czy ty myślisz, że tobie wystarczy ta turkawka i ta cała twoja dobroć i kochanie się w listeczkach na tle szarego nieba i to słodkie zadowolenie z siebie, które mnie przejmuje wstrętem? Kochasz tylko mnie i jesteś mój. Wiesz, czym cię trzymam — pamiętasz? Przypomnij sobie — nikt ci tego nie da — Chodź! Idziemy do tego ich piekła. Tam wre prawdziwe życie i użycie przy dźwiękach sonaty Belzebuba, ostatniej, pożegnalnej fanfary ginącego mrowia, które kiedyś zwało się ludzkością. Jesteś zdrów, nie masz żadnego paraliżu. Wstań i chodź31.

SAKALYI
wstaje nagle zdrów jak byk.

Masz rację, Hilda. To wszystko urojenie. Jestem twój. Idziemy.

BARONOWA

Wolę nawet to, niż ten mezalians. Hierek: tak się cieszę, że jesteś zdrów. A jak użyjesz życia, ożenisz się z panną Keszmereth. Wiem, że po tej szkole, którą przejdziesz, twoja żona nie będzie się z tobą nudzić. To była główna wada mężów mojego pokolenia, że...

SAKALYI

Tak, tak — do widzenia z mamą tymczasem.

wchodzi z Hildą do piekła w krąg czerwonego światła. BALEASTADAR

Brawo, Hierek. No, Hilda: dalej.

HILDA
do barona.

I ty myślałeś, że ja upadłam naprawdę aż do tego stopnia? Chciałam cię tylko odebrać tej gęsi.

KRYSTYNA

Ja z wami. Ja kocham Istvana. Ja też myliłam się. Przebaczcie mi, ludzie piekielni. Ja już nigdy nie będę. Weźcie mnie do siebie.

HILDA

Ty nędzna pokojowa suczko! Ty do piekła? Nie — tam jest miejsce tylko dla tygrysów i hien. Zostań sobie w saloniku i ciesz się dalej mordowarskimi wieczorami. Precz!

SAKALYI
dobywa rewolwer

Tym razem nie ujdziesz mi, samicze ścierwo!

strzela w Hildę, która pada. BALEASTADAR

No — teraz zakatrupił ją naprawdę. Ale my z Istvanem kobiet nie potrzebujemy. Nam wystarczy czysta sztuka! Cha, cha, cha, cha, cha!

śmieje się demonicznie. SAKALYI

Ach — więc i tego mi nie oszczędzono! Istvanie, zaklinam cię: bądź moim jedynym przyjacielem. Teraz jestem zupełnie sam. Jesteś hrabia — możemy być na równi. Ja ci oddaję wszystko. Nie ma już dla mnie kobiet na świecie.

ISTVAN

Zapomniał pan, że mieliśmy się bić, panie baronie. Pan mnie obraził. Kocham tylko mego mistrza, Księcia Ciemności.

SAKALYI

Nie — bić się nie będę. Za dużo nieszczęść. Mam dosyć tego wszystkiego. Koniec.

strzela sobie w skroń. Krzyk w saloniku. Baronowa pada DE ESTRADA

Me cago en la barba del Belzebubo. Czuję zapach migdałów. Baronowa łyknęła cjankali32. Ratujmy ją. A zresztą wszystko jedno, ja też przechodzę do piekła.

BALEASTADAR

O nie! Nie jestem specjalistą od trójkątów małżeńskich. Drugi raz ci się nie uda, Józiu. Uwiedzenia żony nawet sam Belzebub nie przebacza.

strzela w Don Josego, który wali się na progu piekła, twarzą ku scenie. RIO-BAMBA

Za dużo trupów, na Belzebuba! Walą jak w strzelnicy. My, starzy mordowarscy ludzie, uciekajmy póki czas. Tędy. Chodź Julio, i ty, stara ciotko. Jesteśmy tu zupełnie zbyteczni.

uciekają na lewo. CIOTKA
uciekając.

Bądź wielki do końca, Istvanku. Ja już nie mogę na to patrzeć. Jestem za stara na te wasze nowe kierunki.

znikają na lewo. Krystyna jak błędna podchodzi do Istvana. KRYSTYNA

Ja cię nie opuszczę nigdy. Na najwyższych wyżynach — w życiu, czy w sztuce — będę twoja. Chcę ci tylko służyć. Nie dbam o siebie.

BALEASTADAR

Istvan nie potrzebuje już kobiet, ani niczego w ogóle. On jest skończony. Ale pani może zająć się uporządkowaniem rękopisów — to jest właściwie: maszynopisów. Wszystkie kompozycje, które miał stworzyć, stworzył już — zaczynając od sonaty opus pierwszy, aż do homo... jakby tu powiedzieć: hyperhomogenicznych w swej bezdennej komplikacji i prawie hypnagogicznych ultramadrygałów i interlubryk — wszystko jest tu. O, ta kupa papierów, to wszystko dzieła pośmiertne — oeuvres posthumes33 — zapisane na maszynie do notowania improwizacji. Ale to nie były improwizacje — to dzieła zrodzone z przestrzennych koncepcji w innym wymiarze.

KRYSTYNA

Jak to? Pośmiertne?

BALEASTADAR

Czyż pani nie widzi, że to trup? Teraz zrobimy tournée i ja to wszystko wykonam. Bo jakkolwiek twórcą nie jestem, to jako pianista przewyższam Paderewskiego i Artura Rubinsteina i wszystkich innych o całe rzędy wielkości. Tych rzeczy nikt zagrać nie potrafi, oprócz mnie. On sam ruszyć tego nie może z jego techniką. Zagrał tylko tyle, by mogło być z grubsza zanotowane. Ale trzeba to mettre á point34, rozumie pani, wykończyć rytmicznie. Pani jest zdaje się dość muzykalna?

Istvan stoi bez ruchu. KRYSTYNA

Tak — uczyłam się trochę.

BALEASTADAR

To dobrze. Pomoże mi pani. To są góry wybuchowych materiałów, ostatnie przebłyski indywidualnego diabolizmu. Jeszcze na chwilę, choćby w artystycznych wymiarach, można zamącić drzemkę usypiającej w społecznym dobrobycie ludzkości. Bo te zbrodnie w imię klas pracujących to nie jest moja specjalność. To nie są właściwie zbrodnie, to diabli wiedzą co. Brzydzę się tym i pogardzam. No — niech pani zabiera się do roboty. Krystyna zagłębia się w kupach papierów, nieprzytomna zupełnie. A ja wykonam teraz na próbę słynną sonatę Belzebuba. Tak to sprawdziła się najidiotyczniejsza legenda Mordowaru idzie do fortepianu i zaczyna grać to, co Istvan grał przy końcu drugiego aktu. Gra wspaniale, z ruchami typowymi rozszalałego pianisty. Podczas pianissima mówi Szczyt ironii, możliwy tylko w naszych podłych czasach: Belzebub, Książę Ciemności, kończy jako pianista!

Istvan obraca się jak automat, idzie w głąb i wychodzi na lewo. KRYSTYNA
niespokojnie.

Czemu on wyszedł? Gdzie poszedł?

BALEASTADAR
grając cicho.

Nie może znieść tego, że ja lepiej to gram od niego. A po drugie męczy go to, że wie, iż beze mnie nie stworzyłby nic.

Straszliwy krzyk za sceną. Baleastadar gra z furią. Purpurowa zasłona w głębi rozsuwa się. W piekle robi się czerwony mrok. W głębi widać górę Czikla: skalisty szczyt z żyłami śniegu jak w akcie pierwszym — tylko w oświetleniu wschodzącego słońca. U spodu lasy. Na pierwszym planie czarny otwór wśród białawych usypisk kamiennych. Na tle otworu widać Istvana, wiszącego na szelkach na drzewie świerkowym. Do trupa z boku zbliżają się ostrożnie: Ciotka, Rio-Bamba, Babcia i zdejmują go. BALEASTADAR
wstając od fortepianu.

Teraz widzi pani, dlaczego mówiłem, że dzieła te są pośmiertne. Możemy go nie żałować. I tak żyć by już nie mógł. Przeżył się, a co najważniejsze, przekomponował się na wylot — nie zostało z niego nic. Powiesił się już jako trup. Można dać pokój innym sztukom. Nic demoniczniejszego jak to wskazuje kupę papierów z nich nie wypompujemy do lokai A teraz, błazny, żywo! Dawajcie kufer. Zdążymy jeszcze na express do Budapesztu, który staje w Uj-Mordowar o szóstej piętnaście. Jedziemy na ostatnie wszechświatowe tournée, a potem koniec z Belzebubem.

Lokaje z szaloną szybkością podają kufer, w który Baleastadar razem z Krystyną zaczynają wrzucać papiery. KRYSTYNA

O, mój Książę Ciemności! Ciebie jednego kocham. Nie odtrącisz mnie teraz. Tu jest jakieś rondo na dwa fortepiany — będziemy grać je razem.

BALEASTADAR

Dobrze — zobaczymy. Dziś w nocy zda pani egzamin przede mną. A co do miłości, to jeszcze się pokaże. Na razie zbrzydły mi erotyczne problemy.

KRYSTYNA

Ach! Dobrze, dobrze — ja się na wszystko zgadzam. Tylko nie zniosłabym już więcej tych mordowarskich nastrojów. Muszę stąd wyjechać i zacząć żyć naprawdę.

BALEASTADAR

No, zgoda — więc czego chcesz! Przecie jedziemy razem do grupy mordowarczyków w głębi, którzy stoją nad trupem Istvana Do widzenia! A nie stwórzcie tam nowej legendy. Drugi raz już się nie sprawdzi tak łatwo.

idzie na lewo, za nim Krystyna, za nimi sześciu lokai dźwiga kufer. Mordowarczycy powiewają chustkami. Daleki świst pociągu. Bicie dalekich dzwonów. Wychodzą drzwiami lewymi piekła.
Kurtyna

26. VI. 1925 r.

P. S. Autor zaznacza, że nie zgadza się na nową pisownię.

Przekaż 1% podatku na Wolne Lektury.
KRS: 0000070056
Nazwa organizacji: Fundacja Nowoczesna Polska
Każda wpłacona kwota zostanie przeznaczona na rozwój Wolnych Lektur.
Przypisy:

1. Musik ist höhere Offenbarung als jede Religion und Philosophie (niem.) — Muzyka jest wyższym objawieniem niż każda religia czy filozofia. [przypis edytorski]

2. (Czeresz) — wymowa węgierska nazwisk podana w nawiasie. [przypis redakcyjny]

3. hidalgo — szlachcic hiszpański. [przypis edytorski]

4. Czikla — powinno się pisać: Cikla. [przypis redakcyjny]

5. kabała — tu: wróżba z kart. [przypis edytorski]

6. zimmunizowany — uodporniony. [przypis edytorski]

7. komitat — jednostka podziału administracyjnego Węgier. [przypis edytorski]

8. mantyla (daw.) — krótka peleryna damska. [przypis edytorski]

9. pampasy — południowoamerykańskie stepy. [przypis edytorski]

10. kimel-kuche (z niem.) — ciastko z kminkiem. [przypis edytorski]

11. Monseigneur (fr.) — Panie. [przypis edytorski]

12. Chat noir — (fr. „czarny kot”) popularny XIX-wieczny kabaret paryski, miejsce spotkań cyganerii. [przypis edytorski]

13. katalepsja — odrętwienie ciała wskutek choroby psychicznej. [przypis edytorski]

14. ekarkiliujesz — z fr. écarquiller, wytrzeszczać oczy. [przypis edytorski]

15. grand — arystokratyczny tytuł hiszpański. [przypis edytorski]

16. passez moi l’expression (fr.) — podajcie mi (właściwe) wyrażenie. [przypis edytorski]

17. Enfer (fr.) — piekło. [przypis edytorski]

18. Cabaret du Néant (fr.) — kabaret śmierci. [przypis edytorski]

19. Dem Geiste der Finsterniss gewidmet — poświęcone duchowi ciemności. [przypis edytorski]

20. un bas bleu (fr.) — niebieska pończocha. [przypis edytorski]

1 2 3 4 5 6 7 8
Idź do strony:

Darmowe książki «Sonata Belzebuba - Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy) (książki do czytania .txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz