Darmowe ebooki » Ballada » Córa Piastów - Władysław Syrokomla (darmowa biblioteka internetowa txt) 📖

Czytasz książkę online - «Córa Piastów - Władysław Syrokomla (darmowa biblioteka internetowa txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Władysław Syrokomla



1 2 3 4 5
Idź do strony:
się z szyje79; — 
Już w rękach Lacha wenecki puginał 
Miał się dopytać, kędy serce bije; 
Gdy mężny Trojden swe miedziane ostrze 
Wrąbał mu w czoło — padł lacki80 wojwoda, 
Jak dąb spróchniały gdy się gromom poda, 
Z trzaskiem po ziemi konary rozpostrze, 
Pierś Lacha takty ostatnie dobija, 
A usta szepcą: Jezus i Maryja... 
Skonał... 
 
Przyjaciele Wolnych Lektur otrzymują dostęp do prapremier wcześniej niż inni. Zadeklaruj stałą wpłatę i dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur: wolnelektury.pl/towarzystwo/
XIV.
Litwini wszędy górę biorą; 
Lach pod ich stopy rzuca miecz z pokorą. 
Jeszcze krwią płynie podwórzec zamkowy, 
Jeszcze gdzieniegdzie walka kipi żwawo. 
Leżą na ziemi okryte kurzawą 
Szczątki zbroicy81 i ludzkie tułowy, 
Dobija rannych litewska siekiera, 
Jęk konających aż duszę rozdziera. 
Już Trojden z Lachów boleśnego82 jęku 
Może odgadnąć zupełną wygranę83, — 
Zamek bezbronny ujrzawszy w swem ręku, 
Chce z niego zabrać łupy niezabrane, 
Więc broń obejrzał, porozstawiał czaty 
I poszedł w dalsze zamkowe komnaty. 
 
XV.
Po starych komnat kamiennej podłodze 
Idzie stukając miedzianym brzeszczotem, 
Wiedzie za sobą swoje chrobre wodze84, 
A twarz zwyciężcy zlana krwią i potem. 
Kibić ma smukłą, znać zaraz młodziana, 
A hełm wysoki, roboty nie lada, 
A kita strusia wiatrami rozwiana 
W pysznych zakrętach na szyję mu spada. 
Twarz ogorzała, lecz kraśna a świeża, 
Brew’ lekkim marsem pysznie się najeża. 
A spod brwi gęstej gdy spójrzeniem strzela, 
To mu i sokół zda się nie dostoi: 
Wzrokiem przeszyje pierś nieprzyjaciela 
I czułe serce niewinnej dziewoi. 
Choć jest zwyciężcą wśród warowni Piasta, 
Szałem wściekłości oko mu nie płonie, 
Zdobi wąs czarny Trojdenowe skronie, 
A czarna broda bujno mu porasta. 
Ręce niezbrojne, krom lnianej odzieży, 
By tem swobodniej wymierzać zamachy. 
Pancerz u piersi kolcami się jeży, 
A na ramionach ma skrzydełka z blachy. 
Dwie mu popręgi idą przez ramiona: 
Na jednej trąba, którą hasło dawa, 
Na drugiej ostra, szeroka, jaskrawa, 
Zwisa siekiera już krwią napojona; 
Krew’85 na jej ostrzu jeszcze się rumieni, 
Spada kroplami na tafle kamieni. 
 
XVI.
Z głuchym łoskotem przeszli dwie komnaty, 
Tylko im echo na odpowiedź tętni. 
Tu stare Piasty dawniejszemi laty86, 
Tu ucztowali wodzowie pamiętni, 
Tu zwykł i Konrad zmordowany łowy87 
Ucztować z pany, ze swymi starosty; 
Na łosich rogach wsparty stół dębowy, 
Dalej ławice88, gdzie siada lud prosty; 
A dalej sfory przykute do ściany, 
Gdzie śpią ogary i łowcze brytany; 
A dalej komin, co w słotną pogodę 
Sowitym ogniem wybuchał po sali, 
Kędy siadają starcy siwobrode89, 
A u ich kolan pachołkowie mali, 
Gdzie z piersi mężów wesołość wybucha, 
Gdzie miód i wino leje się w puchary; — 
Dziś ta komnata i pusta, i głucha, 
Ledwie rozmierzyć okiem jej obszary, 
Tylko tu goszczą od końca do końca 
Echo rozwlekłe i pasemka słońca 
U krat okiennych. 
Komin się nie węgli, 
Gwar pogadanki nie kipi wesoło. 
Litwini przeszli, spójrzeli wokoło, 
Wreszcie do trzecich podwojów90 dosięgli. 
 
Podoba Ci się to, co robimy? Wesprzyj Wolne Lektury drobną wpłatą: wolnelektury.pl/towarzystwo/
XVII.
Trojden pchnął we drzwi — ciężkie rygle pękły, 
Skrzypnęły rdzawe zawiasy na osi. 
Litwin się cofnął, jak gdyby przelękły, 
Rękę do boku... i już miecz podnosi: 
Mniemał, że jaka ukryta zasadzka, 
Miał już syn puszczy zaryknąć z nałogu; 
Lecz się opatrzył — to dziewica lacka 
Przeciw zwyciężcom stanęła na progu. 
Była to Hanna, córka Ziemowita, 
Rycerska siostra gnuśnego Konrada. 
Jak biała róża, gdy jeno91 rozkwita, 
Tak twarz dziewczęcia nadobna i blada; 
Lecz jej spójrzenie ogniście się żarzy, 
A wyraz strachu nie postał na twarzy. 
Po ojcu wnuczka i prawnuczka Piasta, 
Kędy się rodzą i Chrobrzy, i Śmiali, 
Wśród szczęku broni rodzi się, wyrasta, 
Dzieckiem igrała z bardyszem ze stali. 
Stara piastunka nad księżniczki głową 
Nuciła starą piosenką bojową, 
Gwarzyła różne ciekawe powieści 
O Litwie srogiej i łagodnej razem; 
Cóż więc dziwnego, że umysł niewieści 
Zbratał się z wojen straszliwym obrazem? 
W czarnej odzieży i w białem nagłowiu, 
Stanęła we drzwiach jak rycerz na straży, 
Myśliwski oszczep dzierżąc w pogotowiu, 
Groziła przebić, kto wnijść się odważy. 
Litwin oszczepu nie lęka się pchnięcia, 
Złamałby oręż, co dziewica pieści; 
Lecz piękny wyraz godności niewieściej 
Straszliwszem ostrzem przebił pierś książęcia. 
Jakiś wstyd przebiegł po zwyciężców tłumie; 
Znowu spójrzała — cofnęli się srodzy, 
I mową ruską, co Litwa rozumie, 
Tak się ozwała do litewskich wodzy: 
«Słabość dla mężnych jedyna zapora. 
Nie wnijdziesz dalej: bo tam matka chora. 
Książe rycerskie! bądź wierny twej cześci, 
Nasza niedola niech nas zabezpiecza. 
Szanuj dom Piastów w dniu jego boleści, 
Nie nadużywaj praw twojego miecza. 
Prawa zwyciężcy, zdobyte gwałtownie, 
Kończą się tutaj, gdzie jęczy choroba. 
Masz skarby nasze, piwnice, zbrojownie, 
Zabieraj wszystko, co ci się podoba, 
A cześć uszanuj w godzinę złowrogą: 
Bo twoje losy przeważyć się mogą. 
Nie patrz szyderczo, że słaba i młoda 
Grożę oszczepem chrobremu wodzowi: 
Gdy o cześć idzie, Bóg losy stanowi, 
Bóg mię uzbraja, a rozpacz sił doda. 
Potrafię umrzeć; lecz dopóki zginę 
Nie wstąpisz, wodzu, w komnaty matczyne!» 
Rzekła — i k’piersiom92 litewskiego księcia 
Podnosi oszczep, na życie niepomna, 
Płonie w jej twarzy wstydliwość dziecięcia, 
A w oczach zapał i wola niezłomna. 
 
XVIII.
Trojden pokraśniał93, spuścił wzrok ku ziemi 
I zakłopotan do dziewicy rzecze: 
«Kniahini Lachów! my chrobrzy z chrobremi; 
Lecz u nas w piersiach jest serce człowiecze. 
Żaden zły zamiar w mej myśli nie postał, 
I żal, i wstyd mi, żem zwyciężcą został. 
Lecz na to wojna... ta czasem zaślepi, 
Czasem się rycerz w bitwie zapomina, 
Wziąłem wasz zamek — to nie moja wina: 
Dlaczegóż wasi nie strzegli go lepiej? 
Nie wskrzesić z martwych tych, co w boju padli; 
Lecz każę przestać wojennej srogości. 
Nie mówcie, proszę, żeśmy zbyt zajadli, 
Przyjmijcie, Lachy, Litwinów za gości; 
Dziś w waszym zamku zajmiemy załogę, 
A jutro w dalszą puścimy się drogę!» 
Rzekł i na stronę wodzów odprowadza, 
Wydał rozkazy do drużyny dzikiej 
I w jednej chwili Trojdenowa władza 
Ucisza w zamku bojowe okrzyki. 
Staje jak wryta zawścieklona tłuszcza, 
Wpół taktu w bójce żelazo upuszcza, 
Tylko z dziedzińca posłyszysz z daleka 
Jęknie raniony lub trwożny ucieka. 
 
XIX.
Hanna oparta na drzewcu od włócznie94, 
Zdumionem okiem na Trojdena patrzy; 
Bo czyn szlachetny, piękniejszy im rzadszy, 
Serce dziewicze zhołduje widocznie, 
Jeśli chcesz mężu mieć łaski Kupida95, 
Trefić twe włosy na mało się przyda, 
Niechaj niewiasta raczej na twem czole 
Pięknego czynu widzi aureolę! 
Ty strojny blaskiem twojego promienia, 
Zostaw zaloty pieszczonej młodzieży, 
Niech z oczu twoich zamiast przymilenia 
Jak błyskawica wielka myśl uderzy, 
A ta co myśli, co czyny wywoła, 
Potędze twojej oprzeć się nie zdoła, 
Dusza jej stanie w nadziemskim zakresie. 
Dumna twym czynem przestanie być płocha, 
Ołtarz dla ciebie w swojem sercu wzniesie, 
Wprzódy uwielbi, potem cię pokocha, 
A taką miłość, uwielbienie, chlubę, 
Niełacno z serca, niełacno utraci, 
Choćbyś jak Trojden w jej dom niósł zagubę, 
Choćbyś się skrwawił posoką96 jej braci, 
Ona niepomna swych łez i rozpaczy, 
Duszę pogrąży w twego czynu pięknie, 
Wszystko zapomni, wszystko ci przebaczy 
I mimowolnie przed tobą uklęknie, 
Bo serca niewiast lękliwe a drżące, 
Każde wrażenie do głębi poruszy, 
Czułe na piękno jak kwiatek na słońce, 
Lubią się zdumieć bohaterskiej duszy. 
 
XX.
Trojden powrócił — a na jego czele 
Już się promieni cnotliwe wesele 
I pięknym blaskiem wzrok mu się rozżarzy, 
I mężne ręce jak do prośby składa; 
Tak w tej postaci było mu do twarzy, 
Że się spłoniła krasawica blada. 
«Kniahini Lachów! wnet bój się uśmierzy; 
Wrócę97 wam łupy, wynagrodzę straty. 
Wpuśćcie mnie teraz do dalszej komnaty, 
Niechaj się waszej pokłonię macierzy98, 
Niech trudy wojny złożywszy z mej szyje, 
Z Piastowym rodem chleb i sól spożyję». 
«Szlachetny Kniaziu! — odpowie mu Hanna — 
Możesz rozkazać, a prosisz z pokorą. 
Ale twój pancerz i zbroja blaszanna 
Może przestraszyć moję matkę chorą, 
Na twym toporze i na pochwie miecza, 
Patrz, jeszcze płynie świeża krew’ człowiecza. 
Zdejm z głowy kirys99, odpasaj oręża, 
A chleba z nami spożyjesz pospołu. 
U moich przodków szerokiego stołu 
Jest gdzie pomieścić rycerskiego męża. 
Rycerstwo nasze jest przy moim bracie, 
Wkrótce powróci z obławy na zwierza, 
I wypijecie puchary przymierza, 
I ręce sobie chętliwie100 podacie. 
U Ziemowitów — u stołu Konrada, 
Nie bój się, żadna nie grozi ci zdrada!» 
 
Informacje o nowościach w naszej bibliotece w Twojej skrzynce mailowej? Nic prostszego, zapisz się do newslettera. Kliknij, by pozostawić swój adres e-mail: wolnelektury.pl/newsletter/zapisz-sie/
XXI.
Wyszła uprzedzić matkę o gościnie, 
Trojden zdejmuje hełm pierzasty z głowy, 
Otarł krew’ lacką, co po zbroi płynie, 
Odpasał z ramion swój topor stalowy 
I miecz swój gruby, wykowany z miedzi, 
I tęskno z komnat czekał odpowiedzi. 
 
XXII.
«Wnijdź, książę Litwy! gość w domu, Bóg w domu». 
Mówiła Hanna rumieńcem oblana, 
Wzięła za rękę pięknego młodziana, 
A już jej ręka drżała po kryjomu. 
Szli przez komnatę sklepioną, wysoką, — 
Nic nie przerywa uroczystej ciszy; 
Trojden k’niej zwrócił płomieniste oko 
Cóś mu się zdało, że westchnienie słyszy; 
Zwiesiła główkę — a Pan Bóg że zgadnie, 
Co się tam w myśli dziewicze zakradnie, 
Wtem się sąsiednia otwarła alkowa101: 
Tam matka Hanny, poważna matrona, 
Księżniczka z Rusi, Ziemowita wdowa, 
Jęczała długą niemocą dotkniona 
I obyczajem swej rodzinnej strony 
Chciała uklęknąć — lecz chwieje się, słania. 
«Kniahini Lachów! — rzekł Trojden wzruszony — 
Dajcie mi rękę na znak przejednania». 
«Nie gub nas, nie gub i duszą, i z ciałem! 
My wiemy, wiemy, czem są wojny prawa!» 
Mówiła matka z wejrzeniem nieśmiałem, 
A łza boleści na jej oczach stawa102. 
«Pokój wam, księżno! — Trojden jej odpowie, 
Zgrzybiałą rękę całując z pokorą — 
Nie bój się Litwy: już my nie wrogowie; 
Złóż na posłanie twoję103 głowę chorą. 
W twym grodzie Litwin tryumfował górą; 
Lecz się ukorzył przed kraśną104 twą córą». 
«Hanno! — spytała mazowiecka księżna — 
Czemu Konrada nie mam przed oczyma? 
Pewnie, gdy naszła drużyna orężna, 
Wybiegł do walki — może go już nie ma! 
O, głowa biedna! głowa moja siwa! 
Jakiegoż dzisiaj sieroctwa dożywa!» — 
I załamała rozpaczliwie ręce. 
«Na co mi życie? na co mi zaszczyty? 
Na co mi państwa i grody książęce? 
Mówcie: gdzie Konrad? czy syn mój zabity?... 
Wodzu Litwinów! tem samem żelazem 
I mnie zabijcie... zabijcie z nim razem!» 
«Konrad z panami na łowach się cieszy». 
(Odpowie Hanna). «On nic jeszcze nie wie. 
Obaczył pewnie nad zamkiem żarzewie105, 
Nie bój się, matko, zaraz tu pośpieszy». 
 
XXIII.
«Jam tutaj, matko! — zabrzmiał okrzyk w sali 
Potrafię chodzić po ojcowskiej ścieżce. 
Niedługo będą cieszyć się zuchwali: 
Z grodu mych przodków wycisnę łupieżce106!» 
Drzwi się rozwarły — i Piast młody wpada; 
Zajadłość w oku, miecz w ręku Konrada. 
«A, tuś mi Kniaziu!... tu na moje szczęście!» 
Rzekł k’Trojdenowi podbiegając srodze. 
Trojden bezbronny ścisnął silne pięście, 
Grzmotnął mu w piersi, złożył na podłodze. 
Krew’ kipi w piersiach Piastowego syna, 
Powstał z podłogi... słania się i chysta — 
Miecz w jego rękach jak piorun zaśwista, 
I straszna walka znów się rozpoczyna. 
Litwin hartownej podobien107 opoce, 
Znowu mu w piersi całą siłą grzmoce. 
Lecz w tejże chwili, jak jutrznia poranna, 
Pomiędzy dwiema grzmotowemi chmury, 
Między walczących przedziera się Hanna, 
Rozbroić zapęd i gniew ich ponury. 
«Nie sroż się, bracie! posłuchaj mię wolej108; 
Od twojej zemsty nie wskrzesną umarli. 
Wiadoma losu wojennego kolej: 
Litwini wpadli — nasz zamek odarli. 
Była tu walka mordercza i wściekła; 
Część naszych padła, a reszta uciekła. 
Nasi zwyciężcy już byli gotowi 
Rozpocząć pożar i rabunek w grodzie; 
Jam tylko sama wyszła ku wodzowi — 
Męska szlachetność już mu duszę bodzie: 
Wstrzymała walkę jego woli władza, 
Łupy nam wraca, szkody wynagradza. 
Wyzuł się z hełmu, odpasał miecz kuty, 
A teraz gościem przychodzi w te progi. 
Nie czas na żale, nie czas na wyrzuty, 
Złóżcie, rycerze, wasz zapęd złowrogi. 
Ten, co szlachetnie usłuchał niewiasty, 
Co miecz zwycięski sam na stronę kładnie109, 
Czyż ma żałować, że wszedł między Piasty 
Zginąć w ich zamku
1 2 3 4 5
Idź do strony:

Darmowe książki «Córa Piastów - Władysław Syrokomla (darmowa biblioteka internetowa txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz