Darmowe ebooki » Ballada » Tukaj albo próby przyjaźni - Adam Mickiewicz (pedagogiczna biblioteka .txt) 📖

Czytasz książkę online - «Tukaj albo próby przyjaźni - Adam Mickiewicz (pedagogiczna biblioteka .txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Adam Mickiewicz



1 2
Idź do strony:
Mickiewicz Adam Tukaj albo próby przyjaźni

 

Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.

Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska.

Tukaj albo próby przyjaźni Strona tytułowa Spis treści Początek utworu I II Przypisy Wesprzyj Wolne Lektury Strona redakcyjna
Tukaj albo próby przyjaźni Ballada

(we czterech częściach1)

Przyjaciele Wolnych Lektur otrzymują dostęp do prapremier wcześniej niż inni. Zadeklaruj stałą wpłatę i dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur: wolnelektury.pl/towarzystwo/
Podoba Ci się to, co robimy? Wesprzyj Wolne Lektury drobną wpłatą: wolnelektury.pl/towarzystwo/
I
«Ja umieram. — Ja nie płaczę, 
I wy chciejcie ulżyć sobie; 
Prędzej, później legniem w grobie. 
Nie wrócą na świat rozpacze. 
Byłem panem mnogich włości, 
Sławny potęgą i zbiorem; 
Zamki me stały otworem 
Dla przyjaciół i dla gości. 
O potęgo! o człowieku! 
Wielkie zamki, wielkie imie2, 
Wielkie nic! Wielkość, czczy dymie! 
Ja umieram w kwiecie wieku! 
Gdy za mądrości widziadłem 
Goniąc, zbiegam kraje cudze, 
Gdy wzrok nad księgami trudzę, 
Skarbnice nauk posiadłem: 
O nauki! o człowieku! 
Wielka mądrość, wielkie imie, 
Wielkie nic! rozum, czczy dymie! 
Ja umieram w kwiecie wieku! 
Strzegłem ustaw świętej wiary 
W duchu i serca prostocie; 
Hojnie nagradzałem cnocie, 
Kościołom niosłem ofiary. 
O pobożności! człowieku! 
Święta wiaro, święte imie, 
Święte nic! cnoto, czczy dymie! 
Ja umieram w kwiecie wieku! 
Twórco, jakże igrasz srodze! 
Kiedy mi dasz wiek niedługi, 
Cóż, że mi dasz wierne sługi? 
Czymże za wierność nagrodzę? 
Dasz kochankę kochankowi, 
Śmierć truje ślubów słodycze. 
I tylu przyjaciół liczę! 
Bądźcie zdrowi, bądźcie zdrowi!» 
 
Tak na domowników ręku 
Tukaj, pośród skarg i jęku, 
Pożegnawszy świat na wieki, 
Gasnące zamknął powieki. 
 
Wtem grom łamie szczyty dachu, 
Zadrżały zamkowe ściany, 
Jakowyś starzec nieznany 
Wlatuje na środek gmachu. 
Siwy włos okrył mu skronie, 
Twarz marszczkami rozorana, 
Broda długa za kolana, 
Na kosturze3 wsparte dłonie. 
«Tukaju!» Porwał z pościeli 
I wraz za sobą iść każe; 
Już wierzchne4 sale minęli, 
Minęli wały i straże. 
Idą — ciemno, deszczyk kropi; 
A srebrzysta twarz miesiąca,5 
To grubawe mgły roztrąca, 
To się znowu we mgle topi. 
Idą ponad trzęskie6 kępy, 
Mijają bagna, głębinie, 
Hnilicy ciemnej ostępy, 
Kołdyczewa7nurty sinie8. 
Gdzie puszcza zarosła wkoło, 
Spodem czarna, z wierzchu płowa, 
Żwirami nasute9 czoło 
wynosi góra Żarnowa, 
Tam szli. Starzec kląkł na grobie, 
Rozwarł usta, okiem błysnął, 
Podniósł w górę ręce obie, 
Trzykroć krzyknął, trzykroć świsnął. 
«Tukaju, patrz, oto ścieżka! 
Za ścieżką chatka na bagnie, 
W chatce mędrzec Polel10 mieszka: 
Mędrzec mędrca wspomóc pragnie. 
Znana twa nauka, cnota; 
Znam, że Bóg, węzły lubemi 
Przywiązawszy cię do ziemi, 
Długiego nie da żywota. 
Ale rzucaj przestrach płony, 
Mych sposobów uznaj dzielność11; 
Żyj dla sług, przyjaciół, żony, 
Lata, wieki, nieśmiertelność. 
Ja pierwszy ziemskiemu oku 
Śmiem do niej pokazać drogę; 
Lecz podług ustaw wyroku 
Dwom tylko pokazać mogę. 
Wybierz drugiego człowieka, 
Człowieka doznanej wiary12, 
Któremu byś w każdej probie 
Tak zaufał, jak sam sobie; 
Trafisz — nieśmiertelność czeka! 
Chybisz — śmierć i wieczne kary!» 
— «Starcze! twe zjawienie wieszcze 
Ciemna zasłona powleka, 
Powiedz...» — «Powiadam ci jeszcze, 
Wybierz drugiego człowieka. 
Radź się twej głowy i serca, 
Idzie o ciało i duszę! 
Wierny albo przeniewierca, 
Nieśmiertelność lub katusze!... 
Czy mógłbyś zwierzyć się13 słudze?» 
 
Tukaj nic nie odpowiada, 
Bo któż zgadnie myśli cudze? 
Bo zbyt częsta w sługach zdrada. 
«Może kochance lub żonie?» 
— «Tak...» wtem uciął, patrzy smutnie; 
«Tak» rzecze i znowu utnie. 
Myśli, sam się z sobą biedzi, 
«Tak jest, kochance... tak, żonie!» 
I wierzy, i strach nań pada, 
I wątpi, i wstydem płonie; 
Myśli, sam się z sobą biedzi, 
Umyślił, już w odpowiedzi, 
Już... i nic nie odpowiada. 
— «Umrzyj więc! ty śmiałeś żądać? 
Daj pokój żądaniom dzikim! 
Ty nie masz ufności w nikim. 
Wartoż dłużej świat oglądać?» 
On myśli... — «Nikogoż z wiela? 
Sługi, żony, przyjaciela?» 
— On myśli... Tu w mgnieniu oka 
Czerni się niebios sklepienie, 
Słychać grzmienie, ziemi drżenie, 
Kipią bagna, lasy gorą, 
Niknie w płomieniach opoka, 
I doliny, i jezioro. 
Śród gromów, świstu i szczęku, 
Czy to zły duch, czy moc Boża, 
Tukaj znalazł się śród łoża, 
Na swych domowników ręku. 
Głos tylko zagrzmiał z daleka: 
«Nie masz drugiego człowieka, 
Któremu byś w każdej probie 
Tak zaufał, jak sam sobie». 
 
Informacje o nowościach w naszej bibliotece w Twojej skrzynce mailowej? Nic prostszego, zapisz się do newslettera. Kliknij, by pozostawić swój adres e-mail: wolnelektury.pl/newsletter/zapisz-sie/
II
«Ja mam, ja mam przyjaciela!» 
Konający Tukaj woła. 
Wraz uchodzi bladość z czoła, 
Iskrą zdrowia oko strzela; 
Tukaj wydarty mogile, 
Wstaje, dziwią się doktory; 
Wstaje, chodzi o swej sile, 
Jakby nigdy nie był chory. 
A wtem, na poduszce z boku, 
Ujrzy z wolej skóry karty, 
Gdzie tajemnice wyroku 
Przeklęte spisały czarty. 
Tukaj z ciekawością chwyta, 
Siada, podparł się, i czyta: 
 
«Kiedy miesiąc na młodziku14, 
Idź za górę do gaiku, 
Znajdziesz kamień, spod kamienia 
Białego urwij korzenia, 
Kiedy będziesz bliski śmierci, 
Każ ciało posiec na ćwierci, 
W wodzie zgotować korzonki, 
Pocięte namaścić członki: 
Znowu się duch z ciałem zrośnie, 
W młodocianej wstaniesz wiośnie, 
I możesz, skutkiem tych leków, 
Umierać, wstawać, wiek wieków». 
 
Dalej tam były przestrogi: 
Jak siekać głowę, jak nogi, 
W jakiej wodzie smażyć trunek, 
Po jakiej brać zioła szczypcie; 
Ale na końcu w post-skrypcie15, 
Taki dodano warunek: 
 
«Jeśli użyty ktoś drugi 
Do namaszczalnej posługi, 
Zwiedzion przez nasze fortele16, 
Innemu pokaże ziele 
Lub w oznaczonej godzinie 
Twego ciała nie namaści: 
Wtenczas skutek zioła zginie, 
Wtenczas piekło czeka waści. 
Jeśli na to się ośmielisz, 
Dla znaku, że zaszła zgoda, 
Nasz poseł Mefistofelisz 
Do wymiany traktat poda. 
Ostrzegliśmy o fortelach, 
Strzeż się; potem próżny kweres17. 
Dan w Erebie18, w szabas rano; 
Własną ręką podpisano: 
Tak ma stać się: Lucyferes, 
A za zgodność: Hadramelach19». 
 
Tukaj trochę się zagniewał, 
Warunku się nie spodziewał. 
Brodę na ręku podpiera, 
Potarł czoło, skrzywił nosa, 
Na kontrakt spojrzał z ukosa: 
Tabaczki dwa razy zażył, 
To na ziemię spuszcza oczy, 
To po stolowaniu20 toczy. 
Wziął pargamin,21 w ręku zważył; 
Znowu nań zezem poziera, 
Znowu czytał i odczytał, 
Znowu zważył, znowu zmierzył, 
Kułakiem22 o stół uderzył, 
Westchnął, mruczał, zębem zgrzytał, 
Ręce nad czoło zakłada, 
Skoczył raptem i w zapędzie 
Machnął ręką: «Niech tak będzie!» 
Znowu umilkł, znowu siada, 
Znowu myśli, znowu wstaje, 
Znowu chodzi, znowu siada. 
Niech go za to nikt nie łaje, 
Bo z diabłami rzecz nie lada. 
 
Myśli: albo wieczne życie, 
Albo wiecznie diabłu dusza. 
Nic nie mówi, myśli skrycie, 
Tylko trochę wargą rusza. 
 
Nadszedł już czas odpowiedzi. 
Tukaj oddala się z tłumu 
I do pracowni rozumu 
Zamknąwszy się, jeden siedzi. 
I tam swój traktat raz jeszcze, 
Nim stempel przyjęcia zyska, 
W surowej uwagi kleszcze 
Bierze i porządnie ściska. 
Tam myśl rozmaita ścieka 
W jedne podobieństwa tygle23; 
Tam jednę myśl niedościgle 
Różnicy nożykiem sieka; 
Sieka, topi na kształt wosku, 
Aż wycisnął ekstrakt wniosku. 
Obejrzawszy wniosek ściśle, 
Tak rzekł po długim namyśle: 
«Jakieżkolwiek to fortele, 
O których słyszałem z góry, 
Czy ich niewiele, czy wiele, 
Trojakiej będą natury. 
Chcąc kogo przywieść do zdrady, 
Trzeba siły albo rady; 
Albo podarunkiem skusić, 
Albo strwożyć, albo zmusić. 
Toż samo krótszymi słowy, 
Będzie sylogizm24 takowy: 
Trojaka do zguby droga, 
Ciekawość, łakomstwo, trwoga. 
Więc kto w tym trojakim względzie 
Twardej nie ulegnie probie, 
Takiemu już można będzie 
Ufać jak samemu sobie». 
 
Tukaj, kontent25 z wynalazku, 
Szuka atramentu, piasku, 
Idzie kreślić pismo grzechu, 
Ale idzie bez pośpiechu. 
Już ciemno, pisać niewcześnie26, 
W atramencie jakieś pleśnie; 
Dwie świece musiał zapalać 
I dwa kałamarze nalać. 
Coś mu zabolało w łokciu; 
Wziął pióro — na piórze włosek 
I bardzo spisany nosek; 
Otrząsł, przyciął na paznokciu. 
Po długim względzie, rozględzie,27 
Wreszcie pisze: NIECH TAK BĘDZIE. 
Chciał dołożyć i nazwisko: 
Lecz nim pierwsze T napisał, 
Myślał pół godziny blisko, 
Głową i piórem kołysał, 
I nic więcej nie napisał; 
Tylko do pierwszej litery, 
Dodał małe kropki.... cztery. 
 
Gdy już napisano widzi, 
Jeszcze patrzy, jeszcze bada; 
Niechaj z tego nikt nie szydzi, 
Bo z diabłami rzecz nie lada. 
Lecz jakże się musiał zdumieć, 
Gdy głoska «B» w słowie BĘDZIE, 
Zaczęła brzęczeć i szumieć, 
I wzdymać wszystkie krawędzie. 
Kręci się, beczy, podrasta 
Jak na drożdżach kawał ciasta; 
Dolna litery połowa 
Wykurcza się w brzuch i żebra, 
U zwierzchniej wypukła głowa, 
Na kształt ogromnego cebra. 
Szyjka jak u osy wąska, 
Nosik28 orła, bródka kozła, 
A z jednej go strony końska, 
Z drugiej kurza łapka wiozła; 
Pogląda okiem wołowem, 
Skrzydła na kształt młyńskich wioseł... 
Był to diabeł jednym słowem, 
Był to Miefistofel poseł. 
 
Jeszcze Tukaj nie mógł wiedzieć, 
Czy żegnać, czy prosić siedzieć, 
Kiedy przyskoczył zuchwalec, 
Porwał za maleńki palec, 
Zasadził nożyk pod skórką, 
I umoczył we krwi piórko; 
Piórko wścibił, ścisnął w ręku, 
Ręką wodzi pomaleńku, 
Gdy już U, K, A, J minął, 
Zrobiło się całkiem TUKAJ. 
Djabeł świsnął, czmychnął, zginął... 
Terazże z nim ładu szukaj! 
 
Przekaż 1% podatku na Wolne Lektury.
KRS: 0000070056
Nazwa organizacji: Fundacja Nowoczesna Polska
Każda wpłacona kwota zostanie przeznaczona na rozwój Wolnych Lektur.
1 2
Idź do strony:

Darmowe książki «Tukaj albo próby przyjaźni - Adam Mickiewicz (pedagogiczna biblioteka .txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz