Agady talmudyczne - Autor nieznany (biblioteka komiksowo TXT) 📖
Na ten wyjątkowy zbiór składają się zwięzłe, ludowe opowieści, sagi, baśnie, legendy, przypowieści, mity, aforyzmy oraz przysłowia wybrane z Talmudu — jednej z najważniejszych ksiąg judaizmu, będącej komentarzem do Tory.
To zwięzłe formy, często odznaczające się stylem biblijnym. Celem opowieści agadycznych jest nie tylko samo opowiadanie, lecz także przedstawienie w aforystycznej formie talmudycznego kodeksu postępowania. Agady, nazywane również hagadami (hebr.: opowiadanie), to część ustnej tradycji, która na stałe weszła do europejskiego folkloru. Agady talmudyczne w przekładzie Michała Friedmana to antologia, którą docenią nie tylko jidyszyści i miłośnicy kultury żydowskiej. To także interesujący materiał źródłowy dla kulturoznawców, religioznawców i literaturoznawców.
- Autor: Autor nieznany
- Epoka: nie dotyczy
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Agady talmudyczne - Autor nieznany (biblioteka komiksowo TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Autor nieznany
Nie zwlekając, zebrał stado i czym prędzej opuścił niebezpieczne miejsce.
Pewnego dnia Dawid powiedział do Boga:
— Jak wielkie są Twoje dzieła, Boże! Wszystko, co uczyniłeś, mądrze uczyniłeś. Mądrość jest najlepszym Twoim dziełem, ale dlaczego stworzyłeś również szaleństwo?
Na to Bóg odpowiedział:
— Szaleństwo też ci się kiedyś przyda.
W jakiś czas po tym, kiedy Dawid, uciekłszy przez Saulem, udał się do Akisza, króla Gat, powiada Bóg do Dawida:
— Dokąd idziesz? Przecież dopiero wczoraj zabiłeś Goliata. Jego miecz wisi u twego pasa. Krew na nim jeszcze nie wyschła, a ty udajesz się do Akisza, u którego bracia Goliata służą jako jego przyboczni strażnicy. Są jego osobistymi ochroniarzami.
Kiedy Dawid przybył do pałacu Akisza, bracia Goliata natychmiast mu doradzili:
— Zabij go! Zrób z nim to, co on zrobił z naszym bratem, Goliatem.
Odpowiada na to Akisz:
— Przecież zabił go w uczciwej walce. Obaj zgodzili się walczyć. Założyli się, że kto kogo pokona, temu cały lud się podda.
— Jeśli tak — odpowiedzieli bracia Goliata — to ustąp mu swój tron. Tak przecież umówili się przez walką. Skoro Dawid zwyciężył, wszyscy Filistyni powinni stać się jego niewolnikami.
Widząc, że Akisz gotów jest spełnić żądanie braci Goliata, Dawid zaczął prosić Boga:
— Panie świata, użycz mi trochę szaleństwa.
— Mówiłem ci — odpowiada Bóg — że także szaleństwo może się przydać mądrym ludziom w pewnych okolicznościach.
I Dawid zaczął udawać szaleńca. Wypisał kredą na drzwiach: „Akisz jest mi winien sto dinarów, a jego żona pięćdziesiąt”. Żona i córka Akisza również były chore psychicznie. On szalał na zewnątrz domu, a one wewnątrz. Akisz nie mógł tego wytrzymać. O mało sam nie postradał zmysłów.
Nie namyślając się długo, rozkazał przepędzić Dawida. W ten sposób Dawid uniknął śmierci.
Wtedy zrozumiał, o co chodziło Bogu, i tak powiedział:
— Chwalę Boga w każdym czasie! W czas mądrości i w czas szaleństwa.
Król Dawid zobaczył kiedyś osę gryzącą pająka. Powiada wtedy do Boga:
— Władco świata, po co stworzyłeś takie brzydkie istoty na świecie? Osy psują miód pszczół i na dodatek potrafią użądlić. Pająk nie przestaje tkać, ale sukni z jego tkaniny nie da się zrobić.
Odpowiada mu na to Bóg:
— Nie kpij z mych stworzeń! Przyjdzie czas, że od nich zależeć będzie twoje życie.
W niedługi czas po tym, kiedy, uciekając przed Saulem, Dawid schronił się w jaskini, Bóg zesłał pająka, który pajęczyną zakrył wejście do jaskini. Goniący Dawida Saul stanąwszy przed jaskinią, już chciał wejść do niej, ale spostrzegłszy, że otwór jest zasnuty pajęczyną, doszedł do wniosku, że gdyby tam się skrył Dawid, musiałby przedtem rozerwać pajęczą nić. Zrezygnował więc z wejścia do jaskini i pobiegł dalej.
Dawid odczekał jakiś czas, po czym wyszedł z jaskini. Wtedy zobaczył pająka. W lot zrozumiał, że jemu zawdzięcza ocalenie. Pocałował pająka i rzekł:
— Błogosławiony jest Twój Stwórca i błogosławiony jesteś Ty. Potem, kiedy Dawid przybył do obozu Saula, zobaczył, że ten śpi w namiocie i wszyscy jego żołnierze leżą pogrążeni we śnie wokół jego namiotu. W otworze prowadzącym do namiotu Saula leżał z rozłożonymi nogami Abner. Dawid, po cichutku, przeszedł przez jego nogi do namiotu, skąd zabrał stojący przy łóżku Saula dzbanek z wodą, po czym zamierzał się wycofać. Tymczasem Abner w chwili, kiedy Dawid znalazł się między jego nogami, zwarł je i przydusił Dawida tak mocno, że ten nie mógł się wydostać.
Wtedy zjawiła się osa, która ugryzła Abnera w nogę i ten natychmiast je rozwarł. W ten sposób Dawidowi udało się bezpiecznie opuścić namiot Saula. Znowu przyszło mu podziękować Bogu za stworzenie takich istot jak osa i pająk.
Kiedy po licznych bitwach stoczonych z nieprzyjaciółmi nastał czas pokoju, Dawid przewiózł z wielką paradą Arkę z Tablicami do swojej rezydencji, do Jerozolimy. Cały lud towarzyszył Arce w drodze do stolicy. Ludzie szaleli z radości. Dęli w szofary, grali na trąbkach i na różnych innych instrumentach. Na czele pochodu kroczył król ubrany w szczerozłote szaty i klaskał w dłonie. Rozwinąwszy poły królewskiego płaszcza, śpiewał i tańczył. Przy każdym ruchu jego złote szaty łopotały, mieniły się blaskiem kolorów i rytmicznie, w takt muzyki wydawały słodko brzmiące dźwięki. Na dachach i w oknach wszystkich domów Jerozolimy stały kobiety i dzieci patrzące z podziwem na tańczącego na czele pochodu króla Dawida.
Żona króla, Mikal, również stała w oknie, żeby zobaczyć, co robi jej mąż. Zmartwiło ją zachowanie króla. Kiedy Dawid wszedł do pałacu, zaatakowała go słowami:
— Pięknie wyglądałeś! Żydowski król ładnie się dziś popisał przed swoimi sługami. Nie tak, jak na zięcia króla Saula przystało. Gdzie tobie do naszej rodziny, która zawsze słynęła z cnotliwości i świętości. Nikt z naszej rodziny nie obnażał nawet palca u nogi, a ty szeroko rozwarłeś poły płaszcza i drygałeś nogami niczym ulicznik.
Dawid odpowiedział jej głosem, w którym zabrzmiała duma:
— Dla kogo to uczyniłem? Czy dla śmiertelnego króla? Uczyniłem to na cześć Boga, na cześć króla królów! Członkowie twojej rodziny dbali tylko o własną cześć. Cześć dla Boga mniej ich obchodziła. Ja postąpiłem odwrotnie. Dla Boga gotów jestem zawsze zrezygnować z własnej czci. A co do „sług”, to się mylisz. To nie słudzy. To są żydowskie matki. Matki dzieci żydowskich. Dumny jestem z nich!
Otym Dawid śpiewał w „Pieśni pielgrzymek”:
Nad łóżkiem króla Dawida wisiała harfa. Każdej nocy wkradał się do sypialni Dawida północny wiatr, który, poruszając struny harfy, wydobywał z niej piękną, cichą melodię. Budził się wtenczas Dawid ze snu i stanąwszy na nogi, zaczynał odmawiać modlitwę pochwalną na cześć Boga. Modlił się w ten sposób do świtania.
I kiedy słońce wzeszło, przyszli do niego mędrcy Izraela i powiedzieli:
— Panie nasz i królu, twój lud jest w potrzebie. Nie starcza mu pożywienia.
— Niech jeden pomaga drugiemu — odpowiedział król. — Niech jeden podzieli się z drugim tym, co posiada.
— Nie jest to możliwe. Z małej garści jadła lew nie będzie syty. Dół nie wypełni się własnym piaskiem.
— Wyprawcie się więc z wojskiem na wojnę.
Po tej rozmowie odbyto naradę z Arystofelem z sanhedrynu19...
Poradzono się Urim i Tummim i wyruszono na wojnę.
Bóg zapytał Dawida:
— Jak długo pozostaniesz bezkarny i nie odpokutujesz za popełniony grzech? Z twego powodu Saul wybił do nogi wszystkich mieszkańców No wraz z kapłanami. Z twojej winy zginął Saul wraz ze swoim dziećmi i wnukami. Sam wybierz sobie rodzaj kary. Albo zginą wszystkie twoje dzieci, albo sam wpadniesz w ręce wroga.
— Lepiej będzie — odpowiedział Dawid — jeśli sam poniosę karę. Dzieci nie powinny ponieść krzywdy.
Pewnego razu Dawid wyruszył w pole na polowanie. Szatan przybrał wtedy postać jelenia. Dawid puścił się za nim w pogoń. Gonił go i gonił, aż znalazł się w kraju Filistynów.
Kiedy znany ze swojej siły Filistyn Jiszbi zobaczył Dawida, krzyknął:
— Oto zjawił się ten, który zabił naszego brata Goliata. Teraz ja mu za to odpłacę.
Przy pomocy kilku Filistynów pochwycił Dawida i związawszy go, podstawił pod belkę tłoczącą wino. Belka miała go przydusić do ziemi i zmiażdżyć.
I oto stał się cud. Ziemia pod Dawidem zapadła się i belka nie mogła go dotknąć.
W przeddzień szabatu Awiszi ben Cruja, najwyższy rangą i najpotężniejszy spośród bojowników — siłaczy Dawida, mył głowę w ogromnej beczce obliczonej na czterdzieści wiader wody. Nagle zauważył w wodzie kroplę krwi. „Niedobry to znak, pomyślał Awiszi. Co to może znaczyć?”. I kiedy tak myślał, nadleciał gołąb, rozpaczliwie machając skrzydłami. Nagła myśl olśniła Awiszi: król Dawid, jest w niebezpieczeństwie. Przychodzi do domu Dawida i nie zastaje go. Zaniepokojony zapytuje mędrców, co robić? Według bowiem prawa nikt nie może dosiąść królewskiego konia, zasiąść na jego krześle i używać jego berła. Ale co zrobić, kiedy nad królem i państwem zawisło niebezpieczeństwo.
— W takiej sytuacji — odpowiadają mędrcy — można.
Dosiadł Awiszi królewskiego konia i ziemia natychmiast zaczęła pod nim uciekać do tyłu.
W drodze zauważył Arpe, matkę Jiszbi, która zajęta była przędzeniem. Na widok Awiszi rzuciła w niego wrzeciono, chcąc go zabić. Nie trafiła. Wrzeciono upadło obok. Powiada wtedy do Awiszi:
— Chłopcze podaj mi wrzeciono.
Awiszi podniósł wrzeciono i rzucił je na głowę Arpe, zabijając ją na miejscu.
Kiedy Jiszbi zobaczył Awiszi, ogarnął go strach. „Teraz — powiada w duchu — jest ich dwóch. Dwóch na jednego. Zapewne mnie zabiją”. Wypowiada wtedy zaklęcie i Dawid zostaje wyrzucony w powietrze. W mig ustawia włócznię sztorcem do góry, żeby Dawid spadając nadział się na grot włóczni. Awiszi wypowiada więc pełne Imię Boga i Dawid zawisa w powietrzu między niebem i ziemią. Awiszi pyta go, w jaki sposób znalazł się w kraju Filistynów.
Dawid opowiedział mu to, co Bóg mu oświadczył i to, co on Bogu rzekł w odpowiedzi:
Radzi mu wtedy Awiszi:
— Zmień twoją modlitwę do Boga. Powiedz mu tak: „Niech moje wnuki handlują nawet szmatami. Nie będę się tym martwił”.
Na to powiada Dawid:
— Skoro tak mi radzisz, to pomóż mi swoją modlitwą.
Awiszi wypowiedział Imię Boga i zdjął go z wysokości.
Zaczęli uciekać razem. Jiszbi gonił za nami. Awiszi zawołał i wtedy do niego, żeby najpierw wykopał grób dla matki. Kiedy Jiszbi to usłyszał, opuściły go siły. Osłabionego siłacza Awiszi zabił bez trudu.
„Panie świata — modlił się Dawid — pozwól mi mieszkać w Twoim namiocie po wsze czasy”.
Modlitwa Dawida spełniła się. Żyje wiecznie w namiocie Boga. Od jej czasów po dziś dzień słychać we wszystkich bożnicach i synagogach święte pieśni i hymny pochwalne króla-pasterza, „najsłodszego żydowskiego pieśniarza”.
Odśpiewawszy ostatnią pieśń Psalmów, Dawid odczuł zadowolenie. Wyszedł w pole na spacer i chodząc wzdłuż cicho płynącej rzeczki, spojrzał na niebo i zawołał z dumą w głosie:
— Władco świata, czy ktoś jeszcze, poza mną, wyśpiewał tyle hymnów pochwalnych na Twoją cześć?
— Ja — rozległo się z sitowia kumkanie żaby. — Nie wbijaj się, Dawidzie, w dumę. Ja więcej od ciebie śpiewam na cześć Boga
Dawid usilnie prosił Boga:
— Władco świata, powiedz mi, kiedy umrę.
— Moim niezłomnym postanowieniem jest, żeby nikt nie wiedział, kiedy nastąpi jego koniec.
— Powiedz mi przynajmniej, którego dnia to się stanie.
— W sobotę.
— Może lepiej w niedzielę.
— Niemożliwe.
— Dlaczego?
— W sobotę królestwo obejmuje Salomon. Jedno królowanie nie może się zetknąć z drugim królowaniem.
— To pozwól mi umrzeć w wigilię szabatu.
— Nie! Jeden dzień, podczas którego studiujesz Torę i śpiewasz hymny, jest mi droższy od tysięcy ofiar, które złoży mi Salomon.
Od tej chwili Dawid zwykł był w każdą sobotę bez przerwy studiować Torę.
Ostatniej soboty Anioł Śmierci stanął przed jego domem, ale nie mógł przystąpić do Dawida, gdyż ten nie przerywał ani na sekundę studiowania Tory. Zaczął Anioł Śmierci poruszać gałęzie drzew rosnących przed domem Dawida. Słysząc szum drzew, Dawid przerwał czytanie i wyszedł zobaczyć, co tam szumi. Wtedy załamał się stopień schodów, po których schodził. Dawid spadł i natychmiast wyzionął ducha.
Bóg ukazał się Salomonowi i zapytał:
— Czym chciałbyś, żebym cię obdarzył?
— Mądrością — odpowiedział Salomon.
W pałacu był doradca, którego król bardzo cenił i miłował. Pewnego razu powiada do niego:
— Możesz ode mnie otrzymać, co tylko zechcesz.
Zastanawia się doradca, co by tu wybrać. Myśli sobie tak:
„Powiem, że chcę złota i srebra, to mi król z całą pewnością da: diamentów i brylantów też mi nie poskąpi. Powiem mu, żeby mi dał za żonę swoją córkę, młodszą królewnę. W tym życzeniu mieszczą się wszystkie poprzednie”.
Podobnie rzecz się miała z Salomonem. Nie prosił Boga ani o bogactwo, ani o siłę fizyczną, ani o zwycięstwa nad wrogami, tylko o mądrość, która jest córka niebios. W niej wszystko się mieści.
*
„I Salomon był najmądrzejszym wśród ludzi”.
I drżeli przed nim wszyscy królowie. Narody i ludy podatki mu płaciły.
Ryby z mórz i ptaki z niebios na jedno skinienie ciągnęły do niego.
Leśne zwierzęta i bydlęta z pól stoją przed nim i proszą: „Zarżnij nas na twoją ucztę”. Bogaty jest i potężny. Ma włości co niemiara. Rozwiązuje zagadki, odkrywa tajemnice, w najgłębsze wnika sekrety. Wczorajsi wrogowie
Uwagi (0)