Ze skarbnicy midraszy - Autor nieznany (czytanie ksiazek online txt) 📖
Midrasze to przypowieści i anegdoty, które dzięki swojej łatwej w opowiadaniu formie, były przekazywane z pokolenia na pokolenie nauczając prawd judaizmu.
Według tradycji żydowskiej są one częścią Tory, którą Mojżesz otrzymał od Boga, a którą zaczęto spisywać dopiero w pierwszych wiekach naszej ery. Niniejszy wybór 270 midraszy, dokonany przez Michała Friedmana, przybliża kulturę żydowską, jej zwyczaje i prawa przy pomocy niejednokrotnie zabawnych, a często przerażających, opowieści rabinicznych. Znajdziemy tu historie komplementarne do tych z chrześcijańskiego Starego Testamentu, jak również opowieści z życia żydowskich mędrców.
- Autor: Autor nieznany
- Epoka: Starożytność
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Ze skarbnicy midraszy - Autor nieznany (czytanie ksiazek online txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Autor nieznany
Słowa Abigail spodobały się Dawidowi. Pełnym głosem zawołał:
— Niech będzie pochwalony król Żydów, który cię dzisiaj do mnie przysłał, a ty bądź błogosławiona za to, żeś mnie dziś od przelewu krwi powstrzymała!
Po dziesięciu dniach Bóg ukarał Nabala śmiercią.
Pewnego razu podczas wypasania owiec na pustyni Dawid486 natknął się na śpiącego bawołu. Z początku wydawało mu się, że to jakiś pagórek nagle wyrósł w miejscu, przez które codziennie przechodził. Nie posiadając się ze zdumienia, głośno zawołał:
— Jak to się stało, że ni z tego, ni z owego wyrósł na płaskim miejscu pagórek?
Podszedł bliżej i wstąpił na pagórek. I tak stojąc na grzbiecie bawołu, pilnym okiem obserwował swoje stado. I nagle bawół ocknął się ze snu i zerwał się na nogi. Zwierzę było tak potężne i tak wysokie, że Dawida ogarnął strach. Wzniósł oczy ku niebu i powiedział:
— O mój Boże! Jeśli mnie wyratujesz z rogów tego bawołu, zbuduję Ci pałac tak wysoki, jak wysoko stoją rogi tego zwierzęcia.
Bóg wysłuchał Dawida i zesłał przeciwko bawołowi lwa. Na widok lwa strach ogarnął bawołu. Ugiął się przed nim i padł na kolanach.
Ale Dawid również przestraszył się lwa i błagalnie zawołał do Boga:
— Wyratuj mnie, Boże, z paszczy lwa, tak jak wyratowałeś mnie z rogów bawołu!
Bóg obdarzył wtedy Dawida taką siłą, że wszystkie zwierzęta przed nim truchlały.
Wszedłszy na szczyt Góry Oliwnej488, Dawid wydał swoim dworzanom polecenie tej treści:
— Znajdźcie jakiegoś bożka i czym prędzej przynieście mi go.
Dworzanie wyruszyli w drogę na poszukiwanie bożka. Po drodze spotkali przyjaciela Dawida, który nazywał się Chuszi Harachi489. Na jego pytanie, dokąd spieszą, dworzanie odpowiedzieli:
— Nasz król polecił nam dostarczyć mu bożka.
Usłyszawszy tę odpowiedź, Chuszi udał się w te pędy do Dawida.
— Powiedz mi — powiedział Chuszi do króla — po co ci potrzebny bożek?
— Po to, aby mu się pokłonić.
Chuszi wpadł w rozpacz. Podarł na sobie szaty, posypał głowę popiołem i zawołał:
— Czy taki człowiek jak ty może się kłaniać bożkowi stworzonemu ludzką ręką?
A król na to odparł:
— Ty najlepiej wiesz, jak sławne jest moje imię w świecie. Wiesz, że wszyscy ludzie mówią o mnie nie inaczej niż: „Nie ma takiego drugiego sprawiedliwego męża jak Dawid. Nigdy nie opuszcza go bojaźń przed Bogiem. Czyni ludziom dobro i rzetelnie wykonuje wszystkie przykazania Tory490”. Kiedy lud mój dowie się, że spotkał mnie żałosny koniec, że mój syn zabił mnie, niechybnie powie: „Nie warto służyć Bogu! Nie ma sprawiedliwych wyroków i nie ma sprawiedliwych sędziów”. Dlatego postanowiłem pokłonić się i oddać cześć bożkowi. Wtedy skompromituję się. Ludzie wtedy, nie bez racji, powiedzą: „Oto przekonaliśmy się, że jest Bóg na świecie. Bóg to sprawiedliwy sędzia. Jego wyrok jest zawsze sprawiedliwy i słuszny”.
Zdarzyło się, że król Dawid pewnego dnia zachorował. Na wieść o jego chorobie wrogowie króla zaczęli triumfować. Nie żałowali mu przekleństw i życzeń w rodzaju: „Oby już nie wstał”.
Dawid, dowiedziawszy się o tym, zwrócił się do Boga z prośbą:
— Boże, okaż mi łaskę i przywróć mi zdrowie, abym mógł odpłacić moim wrogom.
A Bóg na to:
— Czyżbyś chciał odpłacić im złem?
— Bynajmniej — powiedział Dawid. — Kiedy oni zachorują, włożę na głowę worek. Będę pościł, umartwiał ciało i modlił się do Ciebie, abyś ich uzdrowił.
Odpowiedź Dawida spodobała się Bogu. Uczynił zadość jego prośbie i uzdrowił go. Jednocześnie zesłał chorobę na wrogów Dawida. Kiedy Dawid dowiedział się, że jego wrogowie chorują, okazał żal i współczucie. Wdział na siebie worek i pomodlił się do Boga, aby ich uzdrowił i zachował w pokoju.
Wrogowie Dawida nie mogli tego zrozumieć. Zapytali go:
— Jak to jest? Wytłumacz nam, Dawidzie, dlaczego włożyłeś na siebie worek?
— Wiedziałem — odpowiedział Dawid — że myślicie o mnie źle. Wyobrażaliście sobie, że proszę Boga, aby się z mego powodu na was zemścił i zwiększył wasze cierpienia. Dlatego słuchajcie tego, co mam do powiedzenia Bogu. — Oby to, o co dla was proszę, mnie się dostało.
Nauczycielem Dawida był rabbi Ira Hajeiri.
Dawid zwykł był codziennie udawać się do miasta, w którym mieszkał jego nauczyciel, aby pobierać u niego lekcje Tory493. Ira siedział zwykle na wyścielonym kocami i poduszkami krześle, a Dawid siedział, jak każdy prosty człowiek, na podłodze u stóp rabbiego.
Po śmierci Iry Dawid objął funkcję nauczyciela Żydów, ale nigdy nie siedział na wyścielonym kocami krześle. Uczniowie dziwowali się temu i pytali Dawida, dlaczego tak postępuje. Dawid dał im taką odpowiedź:
— Kim jestem w porównaniu z rabbim Irą, żebym śmiał siedzieć na wyściełanym krześle, tak jak Ira?
Bóg to usłyszał i tak do Dawida powiedział:
— Za to, że się nie wywyższasz, za to, że jesteś skromny, wywyższę cię nad Żydami, a twoje imię będzie żyło wiecznie.
W czasach króla Dawida494 żył pewien bogaty człowiek. Miał wielki majątek i zatrudniał liczną służbę. Był ojcem jedynego syna i pragnął, aby ten zajął się handlem. Nakupił mu w tym celu dużo różnych towarów. Syn wziął na okręt część towaru i wyruszył do dalekiego kraju. Tak się złożyło, że musiał pozostać w tym kraju na długo.
Tymczasem ojciec zaniemógł i wkrótce umarł. Majątek pozostał w rękach jednego ze sług, który pełnił funkcję skarbnika. Ten poczuł się panem i zaczął się znęcać nad pozostałą służbą. Sytuacja stała się dla służących nie do zniesienia. I pewnego dnia wszyscy opuścili dom. Nielojalny zaś sługa zaczął za pieniądze zmarłego prowadzić hulaszczy tryb życia. Pił, jadł i popuszczał pasa. Uważał się za spadkobiercę zmarłego bogacza. Mógł tak postępować, bo nikt mu w tym nie przeszkadzał.
Minęło sporo czasu i oto pewnego dnia syn zmarłego bogacza powrócił do kraju. W drodze do domu dowiedział się o śmierci ojca. I kiedy przestąpił progi własnego domu, został przez sługę po prostu wypędzony. Na widok syna zmarłego bezczelnie zapytał:
— Czego właściwie, zuchwalcze, szukasz w moim domu?
Co miał w tym wypadku uczynić młodzieniec? Złapał kij i zaczął nim okładać zdradzieckiego sługę. Bił go i krzyczał:
— Przywłaszczyłeś sobie mój i ojca majątek. Za nasze pieniądze hulasz!
Wywiązała się ostra bójka, po której syn zmarłego udał się ze skargą na sługę do króla Dawida. Stanąwszy przed obliczem króla, tak powiedział:
— Oby nasz król miał wieczny żywot. Niewdzięczny sługa po śmierci mego ojca, podczas mojej nieobecności, przywłaszczył sobie nasz majątek. Twierdzi teraz, że nie ja jestem synem zmarłego, ale on.
— Masz świadków? — zapytał król Dawid.
— Nie mam — odpowiedział młodzieniec.
Następnie król polecił zawołać sługę. Kiedy ten się stawił zadał mu to samo pytanie:
— Masz świadków?
I kiedy ten również zaprzeczył, król oświadczył mu:
— Możesz iść do domu. Nie musisz niczego zwracać.
Osierocony młodzieniec, usłyszawszy werdykt króla, zaczął głośno płakać i protestować. Król Dawid rozzłościł się i zawołał:
— Jeśli dalej będziesz sprzeciwiać się memu wyrokowi, to ukarzę cię. Gdybyś miał świadków, sprawa potoczyłaby się po twojej linii, ale skoro takowych nie masz, nic na to nie poradzę.
Rozprawa była publiczna i oprócz wielu zgromadzonych tu na sali Żydów był również syn króla Salomon495, który zawołał młodzieńca na bok i poradził mu:
— Krzycz i protestuj dalej, a kiedy król Dawid uniesie się gniewem, powiedz mu tak: „Panie mój i królu! Jeśli sam nie chcesz rozsądzić mojej sprawy, to powierz ją swemu synowi Salomonowi”.
Król Dawid przystał na to. Sprawę przejął Salomon i zadał młodzieńcowi pytanie:
— Czy wiesz, gdzie jest grób twego ojca?
— Nie wiem — odpowiedział zapytany.
Salomon polecił wtedy zawezwać sługę, któremu zadał to samo pytanie:
— Czy wiesz, gdzie jest grób twego ojca?
— Tak — padła odpowiedź.
— W takim razie idź na grób twego ojca i przynieś mi kość z jego szkieletu.
Sługa natychmiast udał się na cmentarz, rozkopał grób, odciął kość ze szkieletu zmarłego i przyniósł ją na salę sądową.
Wtedy Salomon zwrócił się do obu po waśnionych stron:
— Niech każdy z was wpuści do osobnego naczynia trochę krwi z własnej żyły.
A kiedy obaj uczynili to, powiedział najpierw do sługi:
— Zanurz kość zmarłego we krwi, która jest w twoim naczyniu.
Sługa to uczynił. Po wyjęciu jej okazało się, że nie zabarwiła się na czerwono.
To samo polecenie otrzymał prawdziwy syn zmarłego. Kiedy wyjął z naczynia zanurzoną kość, okazało się, że przybrała czerwony kolor.
Salomon wziął zabarwioną kość, pokazał ją wszystkim obecnym na sali i oświadczył:
— Ta krew pochodzi z tej kości i dlatego ją wchłonęła. Synem i spadkobiercą majątku jest ten oto młodzieniec.
Młody człowiek przejął majątek ojca, a sługa musiał jeszcze długo mu służyć.
Król Salomon496 miał córkę o niezwykłej urodzie. W całym kraju nie było piękniejszej od niej dziewczyny. Pewnego razu, czytając z gwiazd, dowiedział się, że przyszłym mężem jego córki zostanie bardzo biedny młodzieniec. Co robić? Salomon nie miał najmniejszej chęci wydać córki za jakiegoś biednego obszarpańca. Po dłuższym namyśle polecił swoim budowlanym wznieść na bezludnej wyspie zamek z wieżą. Kiedy zamek został zbudowany, wyprawił tam córkę wraz z siedemdziesięcioma strażnikami, którzy mieli pilnować dostępu do wyspy. Córkę umieścił w pokoju na wieży pod samym dachem. Strażnicy zaś rozmieszczeni zostali na dole, gdzie na zmianę pełnili wartę. Wyposażył też zamek w niezbędną żywność i inne środki potrzebne do życia.
W jakiś czas po tym wydarzeniu pewien bardzo biedny młody człowiek, głodny i zmęczony drogą, zapragnął odpocząć. Była chłodna noc i zaczął szukać jakiegoś miejsca, aby schronić się przed zimnem. Nagle zobaczył na polu martwego wołu. Leżał widocznie od dłuższego czasu, bo drapieżne ptaki zdążyły już wyżreć z niego całe prawie ciało. Nie namyślając się długo, młodzieniec wpakował się do wyjedzonego wnętrza wołu i zapadł w sen.
Tymczasem orzeł zwabiony leżącą w polu padliną pochwycił ją swoimi pazurami i poszybował aż na dach wieży zamkowej, gdzie złożył padlinę, wyżarł z niej resztę mięsa i odleciał.
Zaczęło dnieć i młodzieniec obudził się. Wyszedł z wnętrza wołu i zobaczył, że jest na dachu zamku, a na dole ze wszystkich stron otaczają go wody morza. W tym samym czasie obudziła się córka Salomona i jak zwykle weszła na dach wieży, aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Z pokoju mogła wyjść tylko na dach, gdyż pozostałe drzwi Salomon kazał zamurować.
Zobaczywszy młodzieńca, najpierw się przeraziła, ale szybko się opanowała i zapytała:
— Kim jesteś? W jaki sposób dostałeś się na dach?
— Jestem Żydem, pochodzę z miasta Akko497. Przyniósł mnie tu duży ptak.
Córka króla zaprowadziła go do swego pokoju, umyła, ubrała w piękne szaty i nakarmiła. Umyty i pięknie ubrany okazał się młodzieńcem niezwykle przystojnym. Piękniejszego młodzieńca w całym chyba Izraelu nie uświadczyłbyś. Nic dziwnego, że córka króla zapałała do niego miłością. Zaimponował jej również swoją wiedzą i oratorskim talentem. Długo się nie zastanawiając zaproponowała mu małżeństwo. Trzeba nadmienić, że i ona przypadła do gustu ubogiemu młodzieńcowi. Uniesiony radością, wypisał krwią z palca intercyzę ślubną, po czym wygłosił uroczyście werset wymawiany przy zawieraniu małżeństwa. Przywołał na świadków archaniołów Michała498 i Gabriela499.
I oto pewnego dnia strażnicy powołani do pilnowania córki króla zauważyli, że jest w ciąży. Zagadnięta nie zaprzeczyła, ale pokazać męża nie chciała.
Strażnicy wpadli w popłoch. Zawiadomić króla czy nie zawiadomić. Wreszcie postanowili zawiadomić. Król natychmiast wsiadł na statek i przybył na wyspę. Córka opowiedziała mu, jak to Bóg zesłał jej pięknego, dobrego, uczonego i rozumnego męża.
Przedstawiła potem ojcu swojego wybrańca i pokazała spisaną jego krwią intercyzę ślubną. Po rozmowie z młodzieńcem król doszedł do wniosku, że jego zięć był z góry przeznaczony na męża dla jego córki. Wzniósłszy oczy ku niebu, powiedział:
— Błogosławiony niech będzie Wiekuisty, który węzłem małżeńskim łączy mężczyznę z kobietą.
Pewnego razu przyszedł do króla Salomona500 władca diabłów Asmodeusz501 i z miejsca zapytał:
— Czy ty jesteś tym, o którym mówią i piszą, żeś najmądrzejszy ze wszystkich ludzi na ziemi?
— Tak — odpowiedział Salomon — sam Bóg to powiedział.
— Jeśli chcesz, to ci pokażę rzecz, o której nie masz nawet najmniejszego pojęcia.
— Bardzo proszę! Pokaż mi tę rzecz.
Asmodeusz wyciągnął rękę
Uwagi (0)