Ze skarbnicy midraszy - Autor nieznany (czytanie ksiazek online txt) 📖
Midrasze to przypowieści i anegdoty, które dzięki swojej łatwej w opowiadaniu formie, były przekazywane z pokolenia na pokolenie nauczając prawd judaizmu.
Według tradycji żydowskiej są one częścią Tory, którą Mojżesz otrzymał od Boga, a którą zaczęto spisywać dopiero w pierwszych wiekach naszej ery. Niniejszy wybór 270 midraszy, dokonany przez Michała Friedmana, przybliża kulturę żydowską, jej zwyczaje i prawa przy pomocy niejednokrotnie zabawnych, a często przerażających, opowieści rabinicznych. Znajdziemy tu historie komplementarne do tych z chrześcijańskiego Starego Testamentu, jak również opowieści z życia żydowskich mędrców.
- Autor: Autor nieznany
- Epoka: Starożytność
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Ze skarbnicy midraszy - Autor nieznany (czytanie ksiazek online txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Autor nieznany
W czasach panowania króla Saula460 pewnej bogatej i pięknej kobiecie umarł starszy od niej o wiele lat mąż. Władca prowincji, w której ta kobieta mieszkała, upodobał ją sobie i mimo jej sprzeciwu chciał ją posiąść. W obawie przed napaścią władcy kobieta postanowiła uciec. Aby zabezpieczyć swój majątek przed konfiskatą, zebrała całe swoje mienie w postaci złotych monet, włożyła je do dzbanów i zalała miodem. Następnie zaniosła dzbanki do przyjaciela zmarłego męża na przechowanie i po kryjomu opuściła krainę.
Tymczasem w domu przyjaciela zmarłego męża miało się odbyć wesele syna. Potrzebny był miód do różnych potraw. Nie namyślając się wiele, ojciec sięgnął po dzbanki z miodem pozostawionym u niego przez żonę zmarłego przyjaciela. Odlawszy miód z jednego dzbanka, znalazł tam złote monety. Ogarnięty chciwością, wyjął złoto ze wszystkich dzbanów, po czym zapełnił je zwykłym miodem.
Minęło trochę czasu i władca prowincji umarł. Wtedy piękna kobieta wróciła do kraju i zażądała zwrotu swoich dzbanków. Rozpacz jej nie miała granic, kiedy stwierdziła, że została okradziona. Czym prędzej udała się do sądu ze skargą na nieuczciwego byłego przyjaciela swego męża. Na pytanie sędziego, czy ma świadków, musiała odpowiedzieć przecząco. Wtedy sędzia powiedział do niej tak:
— Córko moja, ja jestem bezradny i w tej sprawie nie mogę ci w żaden sposób pomóc, idź do króla Saula, może on potrafi ci pomóc.
Poszła więc do króla Saula, a ten skierował ją do Sanhedrynu461. Ale i tutaj zażądali od niej przedstawienia świadków. Kobieta wytłumaczyła sędziom, że w obawie przed władcą prowincji musiała powierzyć swoje mienie po cichu, po kryjomu, tylko w cztery oczy. Sędziowie odpowiedzieli jej, że bez świadków nie mogą przystąpić do rozpatrzenia sprawy. Zdesperowana kobieta odeszła z płaczem. W drodze do domu spotkała bawiącego się z dziećmi młodego pastuszka Dawida, przyszłego króla. Zapytał ją o powód płaczu i wysłuchawszy jej relacji, powiedział:
— Idź do króla Saula i poproś go, aby się zgodził powierzyć mi obronę twojej sprawy przed sądem.
Kobieta posłuchała go i poszła do króla Saula. Ten kazał zawezwać Dawida:
— Czy to prawda — zapytał — że chcesz bronić tej kobiety przed sądem?
— Jeśli tylko pozwolisz, królu, to ufam, że Bóg mi pomoże dojść do prawdy.
— Dobrze — zgodził się król.
Wtedy Dawid polecił kobiecie przynieść dzbanki. Zawezwał też przyjaciela męża i zwołał ludzi, by byli świadkami tego, co się miało zdarzyć.
— Czy to są te same dzbanki, które dałaś temu mężowi?
— Tak, te same.
Teraz zwrócił się do przyjaciela jej męża:
— Czy to są te same dzbanki?
— Tak, te same.
Wtedy na oczach wszystkich zebranych rozbił dzbanki. I oto okazało się, że do dna dzbanków przylepione były złote monety. Prawda wyszła na jaw.
Nieuczciwy przyjaciel męża musiał zwrócić złote monety zabrane biednej wdowie.
Król Saul i członkowie Sanhedrynu byli pełni podziwu dla mądrości Dawida.
Szeba ben Bochri462 z pokolenia Beniamina był w rozumieniu prawa przestępcą. Zamierzał bowiem wywołać bunt przeciwko prawowitemu władcy Dawidowi463. W tym celu wyszedł na ulice miasta, zadął w róg i ogłosił wszem i wobec:
— Nie chcemy mieć nic wspólnego z Dawidem. Nie chcemy mieć żadnego związku z synem Isaja464. Niech każdy Żyd będzie sam panem dla siebie!
I odezwa Szeby ben Bochri odniosła skutek. Żydzi odstąpili od Dawida i poszli za nim. Wtedy Dawid polecił dowódcy armii, Joabowi, zebrać wojska i wyruszyć przeciwko Szebie. I tak, jak Dawid polecił, tak Joab uczynił. Udał się do wszystkich plemion żydowskich i zwerbował do swego wojska wielu żołnierzy. Uformowawszy z nich dużą armię, wyruszył przeciw Szebie, który bronił się w warownym mieście Abela465. Na rozkaz Joaba żołnierze wykopali wokół miasta okopy, skąd rozpoczęli oblężenie, a potem szturm.
W oblężonym mieście mieszkała pewna kobieta o imieniu Sara bat Aser466467. Pochodziła z rodu pobłogosławionego na długi żywot przez ojca Jakuba468. Kiedy miasto zostało oblężone, zawołała:
— Przekażcie Joabowi, że chcę z nim mówić. Niech tu przyjdzie. Niech podejdzie do murów twierdzy.
Kiedy Joab podszedł do murów twierdzy, powiedziała do niego:
— Czy ty jesteś tym Joabem, który mieszka w Szabat-Tachkemoni?
Kiedy ten potwierdził, dodała:
— Czy nie wyczytałeś w Torze469 Boga, że kto przystępuje do oblegania miasta, powinien przedtem wezwać mieszkańców do zawarcia pokoju? Dlaczego więc obszedłeś nakaz Boga i od razu przystąpiłeś do szturmowania miasta?
— Powiedz mi, kim jesteś? — powiedział Joab.
— Jestem Sara, córka Asera, który był synem Jakuba.
— Opowiadano mi — powiedział Joab — że uradowałaś serce ojca Jakuba dobrą nowiną i wspaniałą grą na skrzypcach. Za to zostałaś przez niego pobłogosławiona na długi żywot. Ty również wskazałaś Mojżeszowi470 miejsce grobu Józefa471. Od tamtego dnia wciąż żyjesz wśród twego ludu.
— Zgadza się. Teraz więc, kiedy stoję przed twoimi oczyma, pytam ciebie: dlaczego chcesz zniszczyć duże miasto żydowskie?
Joab na to odpowiedział:
— Król, uchowaj Bóg, nie ma zamiaru zniszczyć miasta. Rzecz w tym, że pewien mąż z gór Efraim472, o imieniu Szeba ben Bochri, zorganizował przeciwko królowi bunt. Wydajcie go nam, a odstąpimy od miasta.
Wtedy Sara tak powiedziała:
— Za chwilę jego głowa zostanie przerzucona przez mur.
To rzekłszy, Sara zwróciła się do ludu w mieście:
— Za murami miasta stoją wojska Joaba gotowe wszystkich nas zabić. Nas i naszych synów i córki.
Strach padł na ludzi. Rozległy się okrzyki:
— Zapytaj go, czego chce od nas, abyśmy zostali przy życiu. Co chce od nas otrzymać za to, że odstąpi od miasta?
Sara wytłumaczyła im:
— Zapytałam go o to i on mi odpowiedział, że chce, abyśmy mu wydali tysiąc mężów.
Mieszkańcy miasta powiedzieli wtedy, że gotowi są oddać wszystko, co jest w ich posiadaniu, aby tylko uratować życie. Niech zaproponuje Joabowi ich mienie.
— Dobrze — powiedziała Sara — pójdę jeszcze raz do Joaba i powiem, że wydamy mu pięciuset mężów w zamian za odstąpienie od miasta.
Jako rzekła, tak i zrobiła. Wróciwszy, złożyła sprawozdanie:
— Znalazłam łaskę w oczach Joaba, który wyraził zgodę na wydanie mu tylko pięciuset mężów.
Kiedy mieszkańcy miasta zaczęli dokonywać wyboru tych pięciuset mężów, Sara znowu się wtrąciła:
— Pójdę jeszcze raz do Joaba, może uda mi się wybłagać od niego zgodę na jednego tylko męża.
— Niech Bóg cię wesprze i oby Joab wysłuchał twojej prośby i zostawił nas w spokoju.
Sara znowu udała się do Joaba i po rozmowie poinformowała ludzi:
— Joab zgodził się spełnić moją prośbę. Zażądał, abyśmy wydali mu tylko Szebe ben Bochri.
Wtedy jakiś mąż wystąpił z szeregów zgromadzonego ludu i przystąpiwszy do Sary powiedział:
— Posłuchaj mnie, mądra kobieto! Powiedziałaś, żebyśmy wydali tylko jednego Szebe, a unikniemy śmierci. Twoje słowa spodobały się ludowi. Pamiętaj jednak, że kiedy wydamy go na śmierć, zgrzeszymy wobec Boga, który czyni wszystkim dobro. On przecież zapyta nas: kto wam powiedział, że śmierć Szeby ben Bochri jest dla Mnie miła, a wasze życie jest cenniejsze od jego? Dlaczego jego możemy zabić, a sami mamy prawo żyć bez najmniejszych ofiar?
Sara na to odpowiedziała:
— Wiem, że życie każdego człowieka jest dla Boga w równym stopniu drogie. Jeden człowiek nie może być uratowany kosztem życia drugiego człowieka. Ja jednak pamiętałam o jednej rzeczy. Gdyby Szeba ben Bochri był w mieście, a my poza miastem, z pewnością powiedzielibyśmy: „Nie powinniśmy ratować własnego życia kosztem Szeby ben Bochri — niech on ucieka, a my się uratujemy!”. Ale teraz miasto nasze jest oblężone i jego mury wkrótce padną. Jeśli będziemy zwlekać, wojska Joaba przypuszczą szturm i nas wszystkich zabiją. Nie oszczędzą nikogo, albowiem będą tak twierdzili:
„Wyście poparli buntownika, wyście go ukrywali w swoim mieście”. Dlatego myślę tak: Szeba tak czy owak skazany jest przez króla. Jeśli od razu nie zginie, to po kilku minutach padnie pod ciosem Joaba, który i nas nie będzie wtedy oszczędzał. Dlatego niech teraz zginie ten, który i tak skazany jest na śmierć, a my wszyscy uratujemy się.
Kiedy Dawid wymknął się przez jaskinię z domu króla Saula475, strażnicy tego ostatniego obstawili dom Dawida, aby zapobiec jego dalszej ucieczce. Jednak córka Saula, Mikal, żona Dawida, która bardzo kochała swego męża i była mu wierna aż do śmierci, szukała sposobu, aby wyratować go z rąk swego ojca. Szukała i znalazła. Zrobiła duży i gruby sznur, po którym spuściła go przez okno. Strażnicy nawet nie zauważyli ucieczki Dawida.
Kiedy zaś wysłannicy Saula przybyli, aby zabrać Dawida, Mikal wzięła drewniany manekin w kształcie człowieka i położyła go na łóżku Dawida. U wezgłowia położyła małą poduszkę z kocich włosów. Przybyłym wysłannikom Saula powiedziała, że Dawid jest chory i leży w łóżku. Ci wrócili do króla i zakomunikowali mu o chorobie Dawida. Król wpadł w gniew i polecił natychmiast sprowadzić Dawida razem z łóżkiem.
Rozkaz króla został wykonany i wysłannicy przynieśli łóżko do pałacu. Król Saul podszedł do łóżka i energicznym ruchem zdjął kapę. Wybuchło zamieszanie. Zamiast Dawida leżał manekin. Całą złość wylał na swoją córkę Mikal:
— Dlaczego oszukałaś mnie? Dlaczego pomogłaś mojemu wrogowi w ucieczce?
— Ojcze — odpowiedziała Mikal — to twoja wina. Dałeś mi za męża bandytę. Złapał miecz i zagroził, że zabije mnie, jeśli nie pomogę mu w ucieczce. Przestraszyłam się i tylko z obawy o moje życie pomogłam mu uciec.
Po powrocie Absaloma z Naszoru477 do domu swego ojca Dawida478 ten zarządził:
— Niech Absalom wyniesie się do swojego własnego domu. Nie chcę go tu widzieć. Nie zniosę w moim domu obecności mordercy mego syna Amnona479. Czy mógłbym go tolerować i nie pokarać?
I Absalom wyniósł się do swego domu, i więcej nie pokazywał się na oczy swemu ojcu Dawidowi. Po kilku dniach wysłał do Joaba sługę, by wręczył mu polecenie następującej treści:
— Joabie, pójdź do mego ojca i poproś go, aby okazał mi serce i pozwolił odwiedzić go w pałacu.
Joab nie zastosował się jednak do polecenia Absaloma i do króla się nie udał. Wtedy Absalom zażądał od Joaba, aby się stawił u niego w domu. I tym razem Joab nie wykonał polecenia Absaloma. Absalom wpadł w gniew i wydał swoim sługom polecenie podpalenia zboża na polu Joaba. Słudzy, rzecz jasna, wykonali to polecenie i zboże Joaba poszło z dymem.
Bóg to wszystko widział i wydał takie orzeczenie:
— Za to, co Absalom uczynił, za to, że nie zostawił na polu nawet jednego ziarenka do późniejszego zasiania, nie obdaruję go dzieckiem. Umrze bezpotomnie!
Król Dawid wydał zarządzenie, aby srebro ważono uczciwie na dokładnych szalach, a dopiero z przetopionego i wyważonego srebra odlewano monety.
Ministrowie dworu zapytali go:
— Jaki wygląd i kształt mają mieć monety?
— Na jednej stronie ma być wyryty kij i tobołek pastuszy, a na drugiej wieża.
I monety zostały w ten sposób wybite. Każdy człowiek, który spojrzał na pieniądze Dawida, nie mógł się powstrzymać, aby nie rzec:
— Nasz Dawid nie wywyższa się. Nie zapomniał, że był kiedyś pasterzem i ze stada Bóg go wywiódł na tron. Z pasterza owiec stał się pasterzem narodu. Dlatego też powinien dla nas być przykładem do naśladowania. Bądźmy więc skromni i wyzbywajmy się pychy tak jak on.
Kiedy słudzy Dawida wrócili od Nabala483 i opowiedzieli swemu panu o tym, co usłyszeli od tego bogacza, król Dawid wystawił czterystu żołnierzy uzbrojonych w miecze i na ich czele wyruszył przeciwko Nabalowi.
W tym czasie jeden ze sług Nabala zdążył opowiedzieć jego żonie Abigail, że Dawid wyprawił specjalnych posłańców z pozdrowieniem dla jej małżonka, ale ten rozzłościł się na nich. Nie miał ku temu żadnego powodu, gdyż ludzie Dawida obeszli się ze sługami Nabala bardzo dobrze. Dniem i nocą ochraniali ich podczas wypasania owiec na pustyni.
Abigail szybko podjęła decyzję. Wzięła chleb i wino, ugotowała mięso i napełniwszy kosze rodzynkami i owocami, załadowała wszystko na osły i poleciła swoim sługom wyruszyć w drogę, sama zaś dosiadłszy osła podążyła za nimi.
Dotarłszy do Dawida, zeszła z osła, ukłoniła się głęboko i powiedziała:
— Panie mój i władco, zaczekaj do rana, aż mój mąż Nabal wytrzeźwieje. Wtedy go osądzisz.
Dawid na to odpowiedział:
— Ten, kto sprzeciwia się królowi, musi zginąć. Do tego niepotrzebny jest ani sąd, ani wyrok.
Abigail zareplikowała:
— Ale król Żydów Saul484 żyje, a ciebie przecież nikt jeszcze nie powołał na jego miejsce.
Dawid w odpowiedzi wyjaśnił jej:
— Nabal powiedział, że nie ma Boga, albowiem wyśmiał Samuela485, proroka Boga. Obraził go.
Ale Abigail nie dała za wygraną:
— Panie mój! Kiedy Bóg uczyni cię królem Żydów i do ciebie przyjdzie jakiś biedak i powie: „Oto dotknięty nędzą zwróciłem się do pewnego bardzo bogatego Żyda z prośbą o kawałek chleba, a gdy ten mi
Uwagi (0)