Dodatek
Notatka dla pedantów
Pedantycznego zbieracza wierszy moich napisanych w okresie getta warszawskiego, czytelnika dwóch wydanych zbiorków (wydanych w znaczeniu konspiracyjnym, w maszynopisach) Wołanie w nocy i Donos poetycki oraz panów z Gestapo214, Kripo215 i konfidentów amatorów uprzejmie informuję, że dodając do tychże dwóch zbiorków (z których wywodzą się tytuły poszczególnych rozdziałów) wiersze nowe, usunąłem następujące:
Popularny i obiegający getto w wielu odpisach (ale zły) wiersz Pożegnanie z czapką, wiersze O wąsach i bródce, Piotr Płaksin u Toebbensa, Sylwester 1942, Kołysanki, Łódź.
Wiersze te więc nie istnieją w żadnych innych kopiach niniejszego i szukać ich nie należy.
Miło mi będzie, jeśli ktoś zwróci zabrany mi z teczki wiersz Historia, który chętnie włączyłbym do zbioru, oraz [!] wiadomości dla pedantów i skrzętnisiów zamykam informacją, że w wydaniu dla czytelnika polskiego nie umieściłem wiersza Klucz u stróża, czekając z opublikowaniem tego drastycznego tematu (tytułu nie należy brać dosłownie) na dni, kiedy rozpętana przez brunatne bestie pasja narodowościowa straci na barwie purpurowej i spokojnie będzie można się rozliczać z sąsiedzkich grzechów.
Informacje o nowościach w naszej bibliotece w Twojej skrzynce mailowej? Nic prostszego, zapisz się do newslettera. Kliknij, by pozostawić swój adres e-mail: wolnelektury.pl/newsletter/zapisz-sie/
List
(piosenka)
Gdy w nocy, leżąc w ciemności, głośno myślę,
Gdy cisza krzyczy, a oczy pełne łez —
Wnet o Warszawie marzę i o Wiśle,
I tak mi ciężko, i tak mi smutno jest.
I właśnie wczoraj, przy filiżance kawy,
Czarnej jak moja zasępiona myśl,
Podszedł ktoś do mnie: „Liścik do Warszawy...
Dwadzieścia złotych... Wyjeżdżam dziś... ”
Warszawo, cóż Ci napiszę,
Warszawo w gruzach, Warszawo w krwi,
Rytm Twoich ulic czy znów usłyszę,
Matczyny Grodzie, smutno mi...
Warszawo, moja Kochana,
Gdzie przeraźliwy łapanek świst,
Syreno dumna, wytrwaj w kajdanach,
Na sercu połóż ten mój list...
Będę cegły ugniatać własnym potem,
Żeby miasto powstało wielkie potem...
Mój grodzie sentymentalny,
Najdroższe miasto młodzieńczych drżeń,
Powrócę znowu na plac Teatralny
W czerwony, piękny, wolny dzień!
(Białystok, r. 1940)
Trzy listy o wąsach i bródce
1. Do Charlie Chaplina216
Mistrzu! Wesołku najsmutniejszy,
Ty, co posiadłeś wielką sztukę,
w dniach najstraszliwszych właśnie od Ciebie
przykład zdobywa[m] i naukę...
że chociaż źle... choćby najgorzej,
i choćby ze śmiercią się kumać pląsem,
filozof głodny i kopany
jeszcze uśmiecha się pod wąsem...
2. Do obwodowego Szmerlinga217
Daremnie męczysz się i pocisz
(pocić się nie jest w dobrym tonie...),
ażeby więcej ludzi zepchnąć
i więcej zmieścić ich w wagonie.
Daremnie z ludzi robisz masło,
by na centymetr plac wyzyskać,
nikt nie spamięta Twoich zasług
i nie spamięta nikt nazwiska...
Nie będzie placu im. Szmerlinga
(złe sławy przykre są — bo krótkie),
zapomną... jedno będą pamiętać...
...Ach, to ten potem pluł sobie w bródkę...
3. Do mecenasa Wacusia
Świetny humorzysta i literat,
mecenas Wacuś — Wacław Tajtelbaum218,
został wysłany...
Nie martw się, bracie (jeśli żyjesz).
Znów pióro może weźmiesz wkrótce.
Już Szmerling czeka cały drżący
na jeden Twój dowcip o swej bródce...
Na szczęście tak na świecie bywa
i to ratuje dzieje świata,
Szmerling trwa tylko 3 miesiące,
Chaplin trwa — długie, długie — — — lata...
Pamiętają o mnie
(Piosenka Majera Mlińczyka219)
Miałem wczoraj ranną zmianę, żona zasię była w domu.
Moja żona, której jestem starogrecki kniaź i pan...
Nagle patrzę, że z warsztatu się wymyka po kryjomu
Pinkus Kinpst — uwodziciel oraz znany donżuan...
Dokąd idzie Pinkus, kiedy widzi, że ja tu w warsztacie???
się rozumie, że on do niej gna na rozkosz dwojga płci...
ja szpieguję ich nachalnie — ślad prowadzi pod sypialnię,
ja przytulam się do dziurki — podsłuchuję ich przez drzwi...
on jej szepce coś do uszka — oni kładą się do łóżka...
on ją łapie zapalczywie, jakby dostał za nią bon...
ja tu widzę, że faktycznie — oni rzężą erotycznie...
nagle ona mówi: Mąż... mój! Mężuś drogi... gdzie jest on?
I mnie robi się lżej,
choć boli to ogromnie,
to już się męczę mniej,
bo choć PAMIĘTAJĄ
O MNIE...
Niech będzie, jak ma być,
niech się gryzą nieprzytomnie,
lecz mnie jest warto żyć,
bo PAMIĘTAJĄ O MNIE...
Mnie ganiają od miesiąca od piwnicy przez piwnice,
ja mam ausweis220 i nekrolog tu na piersi W-C-T221,
to jak koklusz222 mnie pomaga — nos nie wytkam na ulice,
nie mam szope, nie mam domu, nie mam nic, co człowiek chce...
Noszę cztery garnitury i jesionkę wujka Mietka
i wyglądam jak miś — niedźwiedź — gdy zaproszą go na raut223,
tu mam chlebak, a w chlebaku — jest domino i żyletka
i ja latam, i się pocę jak za pełnoletni skaut...
Cały dzionek człowiek lata... jak pies jamnik za wariata,
za to w nocy gdzieś w kąciku kucam — mógłbym może spać...
nagle:
ALARM! Są syreny... schodzić, wstawać... bums tratata,
ledwie trzymam się na nogach, to znów muszę latać, wstać...
Lecz mnie się robi lżej,
choć męczę się ogromnie,
i już mnie boli mniej,
bo — PAMIĘTAJĄ O
MNIE...
Niech będzie, jak ma być,
niech dręczą nieprzytomnie,
lecz mnie znów chce się żyć,
bo
PAMIĘTAJĄ O MNIE...
Przekaż 1% podatku na Wolne Lektury.
KRS: 0000070056
Nazwa organizacji: Fundacja Nowoczesna Polska
Każda wpłacona kwota zostanie przeznaczona na rozwój Wolnych Lektur.
Pożegnanie z czapką
(jako numer sceniczny wiersz ten
ilustrował muzycznie Leopold Rubinsztajn224, komponując do pewnych fragmentów oryginalne motywy i wkładki)