Darmowe ebooki » Wiersz » Wychodźcy - Émile Verhaeren (ksiazki do czytania txt) 📖

Czytasz książkę online - «Wychodźcy - Émile Verhaeren (ksiazki do czytania txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Émile Verhaeren



1 2
Idź do strony:
Émile Verhaeren Wychodźcy

 

tłum. Bronisława Ostrowska

Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.

Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska.

Wychodźcy Strona tytułowa Spis treści Początek utworu Przypisy Wesprzyj Wolne Lektury Strona redakcyjna
Wychodźcy
Z burym kotem, z wiernym psem, 
Z chęcią życia Bóg wie czem1, 
Idą w mroku, brnąc po grudzie, 
Nasi ludzie: 
Wiekuistych dróg tułacze, 
Dżdżów pijaki, mgieł palacze.  
 
Nic nie mają nasi ludzie: 
Nic a nic — 
Prócz gościńca w mroków chmurze.  
 
Każdy niesie na kosturze 
W swojej chustce w wielkie kraty, 
Mieniąc2 ramię po kolei, 
Każdy niesie 
Zabrukane3, stare szmaty 
Nadziei.  
 
Idą ludzie, nasi ludzie, 
W głuchym trudzie, brnąc po grudzie, 
W nieskończoność mrocznych dróg. 
 
Karczma stoi w suchym lesie, 
W głuchej ciszy: 
Stara karczma nieznanego. 
Gruzów ciszy sowy strzegą, 
Zgrają szczury w niej biegają, 
Szczury, myszy.  
 
Stara karczma w zbiegu dróg 
Ma stoczone czerwiem4 ściany, 
Strzechę burą na kształt strupa, 
Trzęsie w wietrze szyld blaszany 
Z piszczelami kościotrupa. 
 
Nasi ludzie, ludzie trwóg: 
Kładą krzyż na klęskę swą 
I drżą. 
Nasi ludzie mają w duszy 
Dwa bezżarne5 żużle czarne, 
Żużle czarne dwa — na krzyż!  
 
W nieskończoność zmierzchniej głuszy 
Polatuje głos podzwonny 
Przez bezdroża zapomniane 
Leśnych cisz: 
To madonny tak wołają 
Z kaplic licznych okolicznych: 
Jako ptaki w mgle zbłąkane 
Madonny!  
 
Nasi ludzie — ludzie trwóg: 
Drżą, że dziewki ich nie mają 
Świec gromnicznych, 
Że kadzidło nie ma woni, 
Że w odludnej chyba niszy 
Nad barwioną z gipsu głową 
Kilka jeno róż się kłoni 
W sennej ciszy.  
 
Boją się, gdy legnie cień 
Na ich pól stwardniałej grudzie — 
Boją się miesięcznych lśnień 
Nad drętwotą swoich wód — 
Trupa ptaka u swych wrót: 
Nawet ludzi już się boją 
Nasi ludzie.  
 
Nasi ludzie są niezdolni, 
Niedołężni i bezwolni, 
Choć zaciekli są w uporze 
Nędzą swoją! 
Nasi ludzie to biedaki, 
Jeśli liczą jeszcze kiedy, 
To plon chyba własnej biedy: 
Na groszaki. 
 
Przez różańce długich lat 
Naszych ludzi płonne zboże 
Śnieć toczyła, sporysz jadł! 
Ich lemiesze z spiekłych ról 
Odrzucały grudy skał, 
Głazów zwał, 
Szczęki się zażarły w gniew: 
Wgryźć się w ziemię ornych pól 
Aż do serca! aż do trzew! 
 
Z burym kotem, z wiernym psem, 
Z klatką, w której drzemie ptak, 
Z mocą życia chyba w tem6, 
By bunt gnieść, a ból swój nieść, 
Opuszczają pól swych szlak 
Nasi ludzie, ludzie trwóg, 
W głuchym trudzie, brnąc po grudzie 
W nieskończoność zmrocznych dróg.  
 
Za spódnicą swych macierzy 
Dzieci drobnych stadko bieży: 
Drżące stadko i beczące 
W mroku chmury. 
Starców wzrok znużony w mgle 
Żegna jeszcze własny kąt 
Strupieszałej, szarej ziemi, 
Kędy kąsa wiatr, jak trąd, 
Gdzie, jak mróz — zaraza żre! 
A za niemi7 
Idą ludzie znad wybrzeży 
O ramionach wyschłych w sznury...  
 
Umęczony orszak kroczy 
W mroku chmury, 
Bez pragnienia, bez wspomnienia, 
Bez zawiści dawnych szczęść, 
Nawet już i bez tej woli, 
By pięć palców ścisnąć w pięść 
Przeciw doli — 
Przeciw śmierci.  
 
Nasi ludzie, ludzie pól 
W nieskończoność niosą ból.  
 
Wózki liche i powózki 
Już od świtu tłuką bruk 
Kamienistych polnych dróg. 
Jedne stare jak szkielety 
Pobrzękują w amulety, 
Co z hołobli im zwieszono — 
Inne skrzypią w mroki senne, 
Jak żurawie gdzieś studzienne — 
Inne jak okrętu łono, 
Który w burzy strzaskał ster — 
A dwa koła, gdzie od lat 
Wyrzeźbiono zodiak sfer, 
Zdają się po drożnej grudzie 
Wieść w płóciennej swojej budzie 
Cały świat! 
 
Szkapy stare, nędzne, chude 
Ledwie wloką się przez grudę, 
Że woźnica wraz idący 
Niby wiatrak szalejący 
Ciska w przestrzeń raz po raz 
Gdzieś podjęty drogą z roli 
Senny głaz — 
Czarnym krukom — ptakom doli 
Mijającej.  
 
Nasi ludzie, ludzie pól 
Już pokornie niosą ból.  
 
Trzody nędzne społem z nimi 
Po gościńców twardej ziemi 
Idą w świat. 
Głody gnają je z zagrody, 
Klęsk i nędzy wieczny bat: 
Owce, których umęczenie 
Potyka się o kamienie, 
Co krok nowy — 
Woły rykiem witające 
Rychły zgon — 
Opuchnięte, ciężkie krowy, 
Wymionami zwisające — 
I ciągnący z obu stron 
Mułów rząd, co niesie w mrokach 
Śmierci krzyż na wpadłych bokach. 
 
Trzody idą, idą ludzie 
Przez gościńce w głuchym trudzie, 
Drogą mroku, i bezmocy 
Drogą, co okrąża świat.  
 
Z jakich, powiedz, dalekości, 
Morza losów, morza lat? 
Ze spoczynkiem jeno prawie 
Na cmentarnych wzgórz murawie, 
Co im ściele swą zieloność — 
Idąc, wstając, upadając, 
Brnąc w bezdrożach głuchej nocy, 
Jesień, lata, zimy, wiosny — 
Tłum tułaczy, tłum żałosny, 
Dąży skroś8 — z nieskończoności 
W nieskończoność. 
 
A w oddali już majaczy 
Spod ciężarnej nieb opony9 
Czoło niby szczyt Taboru10, 
Czarne ssawki, dech czerwony, 
Cały mroczny kształt potworu, 
Który ciągnie wieczny połów 
Polnych ludzi. 
 
Miasto, co przygasa w dzień, 
W proch i ołów, 
A rozżarza się i pali 
W płomieniste skry ogniowe, 
Gdy je budzi 
Nocny cień.  
 
Miasto murów 
i marmurów, z drzewa, cegły, złota, stali — 
— Polipowe11.  
 
Przyjaciele Wolnych Lektur otrzymują dostęp do prapremier wcześniej niż inni. Zadeklaruj stałą wpłatę i dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur: wolnelektury.pl/towarzystwo/
Podoba Ci się to, co robimy? Wesprzyj Wolne Lektury drobną wpłatą: wolnelektury.pl/towarzystwo/
Informacje o nowościach w naszej bibliotece w Twojej skrzynce mailowej? Nic prostszego, zapisz się do newslettera. Kliknij, by pozostawić swój adres e-mail: wolnelektury.pl/newsletter/zapisz-sie/
Przekaż 1% podatku na Wolne Lektury.
KRS: 0000070056
Nazwa organizacji: Fundacja Nowoczesna Polska
Każda wpłacona kwota zostanie przeznaczona na rozwój Wolnych Lektur.
Przypisy:

1. czem — dziś popr. forma N. lp: czym. [przypis edytorski]

2. mienić — dziś: zmieniać. [przypis edytorski]

3. zabrukany — pobrudzony. [przypis edytorski]

4. czerw (daw.) — robak, larwa; stoczone czerwiem — pogryzione przez robactwo. [przypis edytorski]

5. bezżarne — tu: pozbawione żaru, wypalone. [przypis edytorski]

6. tem — dziś popr. forma Msc. lp: tym. [przypis edytorski]

7. niemi — dziś popr. forma Msc. lm: nimi. [przypis edytorski]

8. skroś — poprzez, na przestrzał. [przypis edytorski]

9. opona (daw.) — tu: zasłona. [przypis edytorski]

10. Tabor — góra (562 m n.p.m.) w płn. Izraelu, 17 km na zach. od Jeziora Genezaret. Wymieniona w Biblii; jest uważana za miejsce, w którym Jezus ukazał się uczniom w swojej boskiej chwale, dlatego zbudowano tam Bazylikę Przemienienia Pańskiego. W bitwie pod górą Tabor w 1799 r. wojska fr. pod wodzą Napoleona Bonaparte zmusiły do ucieczki przeważające siły tureckie. [przypis edytorski]

11. polipowy — tu: przypominający potworną, chorobliwą narośl. [przypis edytorski]

Wesprzyj Wolne Lektury!

Wolne Lektury to projekt fundacji Nowoczesna Polska – organizacji pożytku publicznego działającej na rzecz wolności korzystania z dóbr kultury.

Co roku do domeny publicznej przechodzi twórczość kolejnych autorów. Dzięki Twojemu wsparciu będziemy je mogli udostępnić wszystkim bezpłatnie.

Jak możesz pomóc?


Przekaż 1% podatku na rozwój Wolnych Lektur:
Fundacja Nowoczesna Polska
KRS 0000070056

Dołącz do Towarzystwa Przyjaciół Wolnych Lektur i pomóż nam rozwijać bibliotekę.

Przekaż darowiznę na konto: szczegóły na stronie Fundacji.

Ten utwór nie jest objęty majątkowym prawem autorskim i znajduje się w domenie publicznej, co oznacza że możesz go swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać. Jeśli utwór opatrzony jest dodatkowymi materiałami (przypisy, motywy literackie etc.), które podlegają prawu autorskiemu, to

1 2
Idź do strony:

Darmowe książki «Wychodźcy - Émile Verhaeren (ksiazki do czytania txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz