Mitologia słowiańska - Aleksander Brückner (jak za darmo czytać książki na internecie .txt) 📖
Rozprawa Aleksandra Brücknera dotycząca mitologii słowiańskiej. Badacz przedstawia w niej wierzenia Słowian, ale przede wszystkim omawia dociekania innych badaczy oraz ich wnioski — trafne, jego zdaniem, lub błędne — dotyczące poszczególnych bóstw.
Wyjaśnia etymologię nazw bożków i mówi o ich odpowiednikach w innych krajach słowiańskich. Tekst ma charakter naukowy, autor skupia się przede wszystkim na prześledzeniu toku badań nad mitami słowiańskimi.
Aleksander Brückner to polski historyk literatury i kultury, slawista. Jego działalność naukowa przypada na drugą połowę XIX i pierwszą XX wieku. Zajmował się historią języków słowiańskich i literatury, etymologią. W 1890 roku odkrył w Bibliotece Petersburskiej Kazania świętokrzyskie, jeden z najstarszych zabytków języka polskiego.
- Autor: Aleksander Brückner
- Epoka: Pozytywizm
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Mitologia słowiańska - Aleksander Brückner (jak za darmo czytać książki na internecie .txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Aleksander Brückner
Doszukiwam się więc znowu u Litwinów tego, czego u Słowian dla braku źródeł stwierdzić już nie można. Jak dla Peruna = Perkuna, jak dla Swarożyca kowala, co słońce ukuł, tak i dla Welesa rozjaśnia mi Litwa światłem może fantastycznym, ależ zawsze światełkiem wobec zupełnej ciemnicy słowiańskiej, przyrodę65, znaczenie, funkcję bóstwa. Jak pierwotniejszy Litwin formę i funkcję pierwotną Perkuna wbrew Słowianinowi zatrzymał, tak ocalały u niego i właściwe nazwy duchów zmarłych, welów (wiły w żadnym znimi nie zostają związku, co przeciw A. Wesełowskiemu wyraźnie zaznaczam), które Słowianin dziadami, nawią i innymi zastąpił, a w jedynym Welesie=welinas, ich władcy, zachował. Pamięć welów na Litwie bardzo żywa, ale nie myślę bogatej tej materii tu roztaczać; czy nie należy tu i słowo ich welenà dla darni, co niby siedzibę welów przykrywa? Welona Laskowskiego (oprócz niego nie poświadczona przez nikogo) bardzo by zatem przemawiała.
Jeżeli tak obficie z Laskowskiego korzystam, toć się i jemu coś dla wdzięczności należy. Rozwiązałem dawno sporą liczbę zagadek jego, nierozwiązanych albo mylnie rozwiązywanych przez wszystkich poprzedników moich, od Mannhardta i Mierzyńskiego aż do Grienbergera, w Litwie Starożytnej; tu dorzucę jeszcze szczegół tam nie poprawiony. „Ratainicza equorum habetur deus66”: Mannhardt i Mierzyński uznali w tym słowie wozownię (od ratas kolo, przyrostek -inycza słowiański) i znaczenia boskiego mu odmówili; Grienberger powołał się na ważnyczia (zapominając te to tylko z woźnicy zapożyczenie), aby masculinum i personfikację uzyskać. Ależ należy nazwę odczytać poprawnie; jest to raitiniczis od raitas konny, prastarego słowa litewskiego (rojtiniki — konni zachodzą w dokumentach XV i XVI w.), nic z niemieckim Reiter (jak Leskien sądził) nie mającego wspólnego; są i inne twory na -iniczius u Laskowskiego, np. Siliniczus (botek mchowy).
Określając ostatecznie funkcję Welesa, opieram się o litewskie weles67 i welinas, o rusko-słowiańskie wzywanie jego przy przysiędze uroczystej i uznaję w nim boga nawi, dziedziny dusz i przodków zmarłych, słowiańskiego Plutona czy Hadesa, nie pod ziemią, lecz gdzieś na zachodzie, za morzem przebywającego. Mamy zdaje się bezpośrednie o istnieniu słowiańskiego Plutona świadectwo, niestety nie wypisujące nazwiska jego; Herbord III 24 wymienia bowiem w Wolinie cześć najwyższą Plutona. Gdzie szukać dalszych śladów owego tematu? W wel- nomenklatury topograficznej? Wadzi znacznie, że ten temat spada się z tematem odmiennym wel- wielki. Odrzucamy wszelkie ruskie Wołosowy, jako do Wołosa=Własa=Błażeja, nie do Welesa należące; natomiast do samego tematu pierwotnego wel- może zaliczymy nazwy Wołynia ruskiego (jest i Wełyń) i pomorskiego; nazwę, zdaje się, powtarza i Wlinbaba Żyda Ibrahima X wieku (965 czy 973 r.), to jest nazwa plemienia, z którego król prasłowiański Macha pochodził; na ten domysł prowadzi forma oboczna z e.
Jeżeli nie w imionach68, może w słowach69 ten temat odnajdziemy. Prasłowiańska czarodziejów-wróżbiarzy nazwa to vołchw, czeski vlchvec phitones, urobiony przyrostkiem sv (lub chw, to na jedno wychodzi) od tematu vel? Ze słowem tym pozostaje w najściślejszym związku czasownik vlъsnąti albo vlъchnąti o pomrukiwaniu, który uważam za odwiedziony od slowa wlъchwь, nie (jak Mikloisch sądzi) odwrotnie. Wołchwy (co i do Finów przeszli, fińskie welho czarownik) nazwane od wróżenia w imię przodków czy zmarłych welów i odpowiadałaby to jak najdokładniej relacji o nich Thietmarowej: ministri idolorum (w Radgoszczu) sedent et invicem clanculum mussitantes (to jest właśnie vlъchnąti) terram cum tremore iniodiunt... sortibus emissis... quibus finitis cespite viridi (to jest darnią, litewskie welena, słowiańskie Wełyń-Wołyń) eas operientes70 etc. Po tej wieszczbie Welów podziemnej następuje naziemna przez konia Swarożycowego i wyniki obu wieszczb winny się zgadzać, jeżeli przedsięwzięcie ma dojść do upragnionego skutku. Samo vlъsnąti chyba nic w sobie onomatopoetyckiego nie zawiera i dlatego wybrałem taki jego i wołchwa wykład, nie przecząc wcale, że bardzo fantastyczny na pozór. Czy obok wołchw istniała i forma pierwotna wołch, jak Pogodin sądzi (któremu szczegół o fińskim kurgo czarodzieju zawdzięczam, Izwiestija słowiańskie akademji XVI, 4, str. 37), powołując się na imię rzeki Wołchowa i (niesłusznie) Wołcha bylinnego, tudzież czasownik vołsziti, nie rozsądzam, chociaż bardzo o tym wątpię.
Śladów Wełesa-bożka w nawi panującego, siedzącego za wodą (dokąd duszom zmarłych mosty z ciasta pieczono?) można by i dalej szukać; czyżby np. nie można na podstawie kenninga Słowa Igorowego o Bojanie jako o wnuku Welesowym przypuszczać, że, jak wedle Cezara Galii se omnes ab Dite patre prognatos praedicant71, tak i Słowianie od Welesa się wywodzili? Umyślnie ryzykuję takie najfantastyczniejsze przypuszczenie, aby wykazać, jak daleko odbiegliśmy od „Wołosa skotija boga”, istniejącego tylko w fantazji kronikarskiej, a ślepo powtarzanej przez wszystkich niemal badaczy; jedyny, ile wiem, Bogusławski W. , Dzieje Słowiańszczyzny północnozachodniej II 761, całkiem gołosłownie twierdził, że Weles to księżyc, opiekun pasterzy i trzód a, jako bałamut skończony, dodał mu do pary polską to jest zmyśloną najdowolniej — Dziewanę-Dianę, bóstwo księżyca i łowiectwa.
Na trzecim miejscu po Perunie i Wołosie, między bogami prasłowiańskimi jeszcze, wymienia Janko (str. 223) Mokosz, znaną z kanonu Włodzimierzowego. „Była to obronicielka kobiet i ich pracy, starała się o skubanie, później strzyżenie owiec, o hodowlę lnu, o przędzenie; ofiarowano jej odpowiednie rzeczy, np. kosmy wełniane. Pierwotnego znaczenia jej nazwy nie wyjaśniono napewne, ale z tego, że i poza Rusią znajdziesz ślady jej w nazwach miejscowych, np. w Czechach górka Mokoszin u Przełuczy, poznajemy ważność tej bogini i zarazem to, że ofiarowano jej na wyżynach, na pastwiskach owczych”. Przeciwnie twierdzi Aniczkow (str. 275): „Bogini Mokosz jest najprawdopodobniej fińskiego pochodzenia; zbliżono jej imię z mordowskim Moksza, czeremiskim Moksz, Moks; tak, Moksza (Mokusza, Makusza) piszą ją i późniejsze źródła ruskie: z tą fińską etymologią nie kłóci się bynajmniej Mokoszyński monaster Czernihowskiej guberni; wiadomo o niej z kraju Ołonieckiego, a więc z sąsiedztwa fińskiego, że boją się jej kobiety, poznając ją po warczeniu kołowrotka i po startej sierści owiec; do niej udawano się dla wróżenia; z jej nazwy pochodzi może czasownik mokszit’ wymodlić, wymusić coś natręctwem, proszeniem. Wieszczbiarstwo potwierdza jej fiński początek, gdyż wołchwy późniejsi od silniejszych fińskich uczyli się rzemiosła, przyjmywali ich kręcenie się, słupieli jak ci”.
Jagić, Archiv V, 7 wywiódł nazwę od moknienia, porównał pustosz od pusty, ale uwidziało się jemu, że Mokosz jest „eine ganz gelungene Verdolmetschung des Ausdrucks72 μαλαχια; jakim zaś cudem owa mniemana „Verdolmetschung” z kart kazania mogłaby się przedostać między bóstwa Włodzimierzowe, tego nie wyjaśnił. Błąd jego wykrywa sam tekst, bo w „Kazaniu jak poganie kłaniali się bałwanom” po wymienieniu bogini-dziewicy Jekady następuje wstawka słowiańska: „i Mokosz czczą i kiłę i malakiję to jest onanię bardzo czczą to jest bujakini”, a więc Mokosz i malakija są dwie zupełnie odrębne rzeczy. W dawnych źródłach wymienia się sama jej nazwa, i tak w Kazaniu o ewangelii zaplątała się między księgi czarownicze: jelińskie koszczuny (to jest mity), ustrjaća (wstriecza, spotkanie), Mokosz, sennik, gromnik, kolędnik itd. Dziwnym trafem, właśnie z całego kanonu Włodzimierzowego ona jedyna w pamięci ludowej do dzisiaj ocalała. Wiemy o niej (wedle Barsowa), że jako kobieta w wielki post obchodzi domy i niepokoi kobiety przędące, dozoruje i owiec, sama je strzyże; dla niej na noc obok nożyc kładą kosmyki wełny. Ba, jeżeli wolno wierzyć Dalowi, jest o niej nawet do dziś przysłowie: Bog ne Makes: czemnibud da potieszit, co wskazywałoby złośliwość tej postaci. Władimirow (Wwedenje w istorju russkoj słowiesnosti, Kijów 1896), wywodził od niej i ów czasownik mokszit’, co nieco podejrzane, skoroż jest i rzeczownik mokłaj o natrętnym poproszajce; mokljak o orzechu pustym odnosi się do mokrej pogody, działającej szkodliwie na orzechy. Ale jest mokotyha, mokotyrja o krótko ostrzyżonych głowach (dzieci tak się wzajemnie obzywają — czyż to ślad strzyżenia” Mokoszynego?). Pamięć o niej była długotrwała, jeszcze w XVI wieka pytają przy spowiedzi kobietę, czyś chodziła do Mokszy (dla wróżenia). Ale czy to bogini?
Imię niejasne; przypomina liczne na -osza: labosza, światosza, Janosza, panosza; powtarza się w nazwach miejscowych; małoruskie i czeskie wymieniliśmy właśnie; w Polsce, por. Kozierowski. nazwy gnieźnieńskie 166; Mokos powiat sochaczewski, Mokossko u Pawińskiego (księgi łęczyckie); temat Mok- miesza jednak etymologia ludowa z tematem Mąk-, Mąkosy powiat kozieniecki, Mokobody nad Liwcem i Mąkobody, Mąkoszyn kilkukrotnie, Mąkosza nom. propr. już 1136 r. i później. (Por. Krzykosy itp.).
Jak Swarożyc zeszczuplał do ognia, podobnie zdaje się i znaczenie Mokoszy bardzo podupadło. Że Słowianie, czy Litwini, czcili i bóstwa żeńskie, wiemy od Luciców, chociaż świadectwo Thietmarowe, jakoby pod znakiem bogini Słowianie na wojnę nawet ruszali, całkiem mylne, bo polega na widocznej omyłce sprawozdawcy jego, co w żeńskiej nazwie chorągwi, stanica, upatrzył boginię i pomieszał chorągiew wojenną z bóstwem, ależ Helmold o bogini prawi. Ponieważ inne źródła tę nazwą obok rzeczy płciowych wymieniają, łatwy więc wniosek, że Mokosz poniekąd Wenerę przypomina. W dalsze domysły nie zapuszczam się, odwoływam tylko próżny domysł dawniejszy, jakoby nazwa Mokosz była tłumaczeniem greckiej μαλαχεια i tylko w literaturze istniała. Z nią łączę dla krótkości nazwy dalszych bóstw kanonu Włodzimierzowego, o których oprócz samych nazw niewiele więcej da się powiedzieć.
Pierwsze między nimi to Chors. Pisownia imienia ruskim zwyczajem chwiejna, Chrosъ, Chrьsъ Chorsъ, Chъrsъ; oprócz imienia żadnej dalszej nie mamy o nim wzmianki. Brak wzmianki zastąpili nowsi badacze mylną kombinacją; ponieważ kronikarz wymienia „i Chorsa Dażboga”, mniemano całkiem mylnie, że to dwie nazwy dla jednego bóstwa, że to synonimy, że Chors = Daćbóg = słońce. Wierutna to bajka; Daćbog nie jest Chorsem, lecz Swarogiem-Swarożycem (dlatego też Kronika i Słowo Igorowe milczą o Swarogu-Swarożycu, wymieniwszy Daćboga, co to samo). Wstawka czy brak spójki najmniejszego nie ma znaczenia; kronikarz nie pedant. Dla wymysłu, że Chors=słońce, powołano się na jedyną dalszą wzmiankę o nim ze Słowa Igorowego: opowiadając o książęciu-czarodzieju Wszesławie, że pełnił funkcje książęce („sądził ludzi i książętom grody wyznaczał”) dodaje: „a sam w noc wilkiem bieżał, z Kijowa dobiegał Tmutorokania przed kurami, wielkiemu Chorsowi wilkiem drogę przebiegał” to jest zjawiał się na wschodzie przed Chorsem=słońcem. I to bajka wierutna, zob. niż.
Owemu szkolarskiemu tłumaczeniu braku spójki (Chorsa Dażboga) przeczył słusznie Aniczkow, ale i jego własny wywód równie niemożliwy. Zanim go przytoczymy i zbijemy, należy się kilka słów Légerowi, któremu te „glosy mitologiczne” Słowa Igorowego, jako niemożliwe w ustach chrześcijanina z końca XII w., posłużyły za rozstrzygający dowód przeciw autentyczności Słowa albo co najmniej tych wtrętów, jako „
Uwagi (0)