Darmowe ebooki » Powieść » Gargantua i Pantagruel - François Rabelais (gdzie mozna czytac ksiazki online txt) 📖

Czytasz książkę online - «Gargantua i Pantagruel - François Rabelais (gdzie mozna czytac ksiazki online txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 François Rabelais



1 ... 73 74 75 76 77 78 79 80 81 ... 132
Idź do strony:
i świętego ziela werweny.

Uwolniwszy gołębia, Pantagruel odczytał pismo ojca swego Gargantui, którego zawartość była ta:

„Najdroższy synu! Przywiązanie, które już z natury ojciec żywi dla syna swego ukochanego, tak bardzo wzrosło we mnie z przyczyny i ze względu na szczególne przymioty pomieszczone w tobie za łaską Najwyższego, iż, od czasu twego wyjazdu, niejeden raz zbawiło mnie wszelkiej innej myśli, pozostawiając w sercu tę jedyną i uporczywą obawę, czy w twej podróży nie przytrafił ci się jaki wypadek albo nieszczęście: jako wiadomo ci jest, iż ze szczerą i prawdziwą miłością zawżdy łączy się ustawiczna obawa. A ponieważ, jako powiada Hezjod, w każdej rzeczy początek jest połową wszystkiego, co rychlej, aby zbawić umysł od takiej obawy, wyprawiłem Malikorna, iżbym przez niego upewnił się o twym powodzeniu w pierwszych dniach podróży. Bowiem, jeśli jest pomyślne i takie, jakiego ci życzę, łatwo mi będzie przewidzieć i osądzić i dalsze koleje. Otrzymałem kilka uciesznych książek, które ci doręczy oddawca tego listu. Możesz je czytać, kiedy zechcesz się orzeźwić po poważniejszych studiach. Ów wysłannik opowie ci obszerniej wszystkie nowiny ze dworu. Pokój Przedwiecznego niechaj będzie z tobą. Pozdrów Panurga, brata Jana, Epistemona, Ksenomanesa, Gymnasta i innych twoich domowników, a moich dobrych przyjaciół.

W twym rodzinnym domu, dnia 13 czerwca.

Twój ojciec i przyjaciel

Gargantua”.

Rozdział czwarty. Jako Pantagruel pisze do swego ojca Gargantui i posyła mu wiele pięknych i rzadkich upominków

Ukończywszy czytanie listu, Pantagruel wdał się w rozmowę z giermkiem Malikornem, co przeciągnęło się tak długo, iż Panurg przerwał mu w końcu, mówiąc:

— Kiedyż wy myślicie popić? Kiedyż nareszcie popijemy? Kiedy pan giermek popije? Czy nie dosyć ugadaliście się, żeby z kolei popić?

— Słusznie powiedziane — odparł Pantagruel. — Każcie zastawić przekąskę w sąsiedniej oberży, nad którą wisi za godło obraz konnego satyra.

Tymczasem zajął się Pantagruel odpowiedzią na list i napisał do Gargantui co następuje:

„Ojcze najłaskawszy! Jako przy każdym wydarzeniu tego doczesnego życia nieoczekiwanym i nieprzewidywanym, zmysły nasze i władze żywotne doznają znaczniejszych i głębszych zaburzeń (tak iż zgoła dusza może oddzielić się od ciała, chociażby takie nieoczekiwane nowiny były radosne i upragnione), niż gdyby zawczasu były przygotowane i przewidziane, tak i mnie bardzo wzruszyło i wstrząsnęło niespodziane zjawienie giermka twego Malikorna. Bowiem nie spodziewałem się ujrzeć żadnego z twych domowników ani usłyszeć o tobie wiadomości przed końcem tej naszej podróży. I łatwo godziłem się z tym, w słodkim przypomnieniu twego łaskawego Majestatu, zapisanym, zgoła nawet wyrzeźbionym i wyrytym w najgłębszych komórkach mego mózgu, i często przywodząc sobie na pamięć twą osobę w żywej i właściwej postaci.

Ale, skoro zaskoczyłeś mnie dobrodziejstwem tak łaskawych listów i skoro świadectwo onego giermka orzeźwiło mój umysł wiadomościami o twym zdrowiu i pomyślności, a także całego twego królewskiego domu, czuję teraz potrzebę (co i poprzednio czyniłem z dobrej woli) po pierwsze pochwalić dobrotliwego Stwórcę, który, w swej boskiej dobroci, zachowuje cię tak długo w doskonałym zdrowiu. Po wtóre dziękować ci nieustannie za to żywe i trwałe przywiązanie, jakie chowasz dla mnie, twego bardzo pokornego syna i bezpożytecznego sługi. Niegdyś, Rzymianin pewien, zwany Turnius, otrzymawszy od Cezara Augusta łaskę i przebaczenie dla swego ojca, który przyłączył się do stronnictwa Antoniusza, rzekł doń: Wyświadczając mi dziś to dobro, wtrąciłeś mnie w hańbę, bowiem, żyw czy umarły, na wieki będę musiał być uważany za niewdzięcznika, a to dla niemożności odwdzięczenia się. Tak ja mogę powiedzieć, iż nadmiar twego ojcowskiego przywiązania wtrąca mnie w tę obawę i skazuje na to, iż będzie mi trzeba żyć i umierać niewdzięcznikiem. Chyba że rozgrzeszony będę z takiej zbrodni wedle nauki stoików, którzy mówią, iż trzy składniki wchodzą w dobrodziejstwo: jedno datek, drugi przyjęcie, trzeci odwdzięczenie się: jako iż przyjmujący może w pełni odwdzięczyć się dającemu, jeśli przyjmuje wdzięcznym sercem dobrodziejstwo i przechowuje je w wiecznej pamięci. Zasię, na odwrót, obdarzony byłby największym niewdzięcznikiem w świecie, gdyby wzgardził i przepomniał822 czyich dobrodziejstw.

Będąc tedy przygnieciony nieskończonymi zobowiązaniami płynącymi ze wszystkim z twej niezmierzonej łaskawości, i niezdolny do odwdzięczenia się by823 w najskromniejszej mierze, uchronię się przynajmniej tak od hańby, iż nigdy w duchu mym pamięć o nich się nie zatraci: i język nie przestanie wyznawać i zaklinać się, iż godnie odpłacić twe łaski jest rzeczą przekraczającą mą zdolność i potęgę.

Co do reszty, mam tę nadzieję w przychylności i pomocy dobrego Stwórcy, iż, w tej naszej wędrówce, koniec będzie podobien824 początkowi, i że wszystko się dokona w doskonałym zdrowiu i weselu. Nie zaniedbam utrwalić w komentarzach i codziennych zapiskach całego przebiegu naszej żeglugi, abyś, za powrotem, otrzymał do rąk jej wierny opis.

Znalazłem tutaj taranta scytyjskiego, zwierzę osobliwe i cudowne, jako iż odmienia maść skóry i sierci, wedle różnego zabarwienia sąsiednich przedmiotów. Niech ci, ojcze, będzie do usług. Jest tak posłuszny i łatwy do hodowania jak baranek. Posyłam ci również trzy młode jednorożce, łaskawe i oswojone jakoby trzy młode kocięta. Mówiłem z giermkiem i objaśniłem mu sposób obchodzenia się z nimi. Nie wypasają się na łące, ile że przeszkadza im ów wielki róg na czole. Trzeba im szukać pożywienia po drzewach owocowych albo ze stosownego żłobu, albo z ręki, gdy im się daje zioła, trawę, jabłka, gruszki, jęczmień, orkisz, słowem, wszystkie rodzaje owoców i jarzyny. Dziwię się, dlaczego nasi dawni pisarze ogłosili je za tak dzikie, okrutne i niebezpieczne, iż nikt ich nie widział żywych. Jeśli wasza łaska, możesz, ojcze, przekonać się, iż rzecz ma się cale825 przeciwnie, i ujrzysz, iż to są najłagodniejsze zwierzęta w świecie, byleby ich złośliwie nie drażnić.

Zarazem posyłam ci, ojcze, życie i czyny Achillesa w hafcie bardzo pięknym i misternym. I upewniam cię, iż wszystkie osobliwości w zwierzętach, roślinach, ptakach, kamieniach, jakie będę mógł znaleźć i zgromadzić w ciągu naszej wędrówki, wszystkie ci przywiozę, przy pomocy Boga, naszego opiekuna, którego proszę, aby cię raczył zachować w swojej świętej łasce.

W Medamothi, piętnastego czerwca. Panurg, Brat Jan, Epistemon, Ksenomanes, Gymnastes, Eustenes, Rizotomos, Karpalim, ucałowawszy z uszanowaniem twą rękę, oddają ci stokrotnie pozdrowienie.

Twój posłuszny syn i sługa,

Pantagruel”.

Podczas gdy Pantagruel pisał powyższy list, cała gromadka podejmowała Malikorna, ściskając się z nim i racząc do upadłego. Sam Bóg wie, co się przy tym działo i jak się na wszystkie strony bratano i świadczono sobie nawzajem. Pantagruel, ukończywszy pisanie, też podszedł trącić się i przekąsić co z giermkiem. I dał mu duży łańcuch złoty, wartości ośmiuset dukatów, w którym co siódme ogniwo ozdobione było dużym diamentem, rubinem, szmaragdem, turkusem lub perłą. Zaś każdemu z jego żeglarzy kazał wypłacić pięćset talarów. Gargantui, ojcu swemu, posłał taranta okrytego czaprakiem z jedwabiu przetykanego złotem, wraz z dywanami przedstawiającymi życie i czyny Achillesa i trzema jednorożcami przybranymi kędzierzawym złotogłowiem. Tak wyruszyli z Medamothi: Malikorn, aby wrócić do Gargantui, Pantagruel, aby podjąć dalej swą podróż. Kiedy znaleźli się na pełnym morzu, kazał Epistemonowi czytać książki przywiezione przez giermka: i zdały mu się tak ucieszne i zabawne, że chętnie użyczę wam ich odpisu, jeżeli w pokorze będziecie o to prosili.

Rozdział piąty. Jako Pantagruel napotkał okręt z podróżnymi wracającymi z kraju Latarneńczyków

Piątego dnia, już zacząwszy po trosze okręcać się koło bieguna i oddalając się od zwrotnika, spostrzegliśmy statek kupiecki płynący ku nam pełnymi żaglami. Radość była niemała, tak dla nas, jak i dla kupców: dla nas, iż usłyszymy wieści z morza, dla nich, iż usłyszą coś nowin z lądu stałego. Skorośmy się spotkali, przekonaliśmy się, iż byli to Francuzi, Santogeńczycy. Tedy gwarząc i uradzając z nimi, Pantagruel dowiedział się, iż wracali z kraju Latarneńczyków. Zaczem ucieszył się jeszcze bardziej, on i cała jego gromadka; bowiem, kiedyśmy się zaczęli wypytywać o kraj i obyczaje narodu Latarneńczyków, dowiedzieliśmy się, iż z końcem lipca ma być zwołana generalna kapituła latarneńska826: i że, jeśli przybędziemy na ten czas (co nam było bardzo łatwo), ujrzymy piękną, szacowną i wesołą kompanię Latarń: i że czynią się tam wielkie przygotowania, tak jak gdyby wszystko miało być z gruntu wylatarnione. Powiedzieli nam również, iż, przejeżdżając przez wielkie królestwo Gebarim827, będziemy chlubnie podjęci i ugoszczeni przez króla Ohabę828, władcę tamecznej ziemi, który, tak jak i wszyscy jego poddani, mówi gwarą francuską z okolic Turenii.

Podczas kiedyśmy słuchali tych nowin, Panurg wdał się w sprzeczkę z pewnym kupcem z Taliburgu, nazwiskiem Jendorek. Przyczyna sporu była następująca: ów Jendorek, widząc Panurga bez saczka i w okularach umocowanych do czapki, rzekł o nim do swych towarzyszów:

— Otoć wdzięczna gębusia rogala.

Panurg, który, z przyczyny swych okularów, słyszał na uszy o wiele bystrzej niż zwyczajnie, usłyszawszy to ozwanie się, zapytał kupca:

— Jakoż mógłbym być rogalem, nie będąc żonaty, jak pewno ty nim jesteś, o ile mogę sądzić z twej nieskrobanej gęby?

— Tak, w istocie — odparł kupiec — jestem; i nie chciałbym zmienić mego stanu za wszystkie okulary całej Europy, ani za wszystkie binokle Afryki. Bowiem mam za żonę jedną z najpiękniejszych, najmilszych, najpoczciwszych, najstateczniejszych niewiast, jakie istnieją w całym kraju santongeńskim; z przeproszeniem wszystkich innych. Wiozę jej z podróży piękną, na jedenaście cali długą, gałązkę koralu829, jako upominek na kolędę. A ty do czego nos wściubiasz? Czego się wtrącasz? Ktoś zacz? Skąd się prowadzisz? O ty, okularniku Antychrysta, odpowiedz, jeśliś jest od Boga.

— Pytam się ciebie — rzekł Panurg — gdybym ja, za zezwoleniem i zgodą wszystkich elementów, spierdosubtylidrydryntryndolizował twoją tak piękną, tak miłą, poczciwą i tak stateczną małżonkę w ten sposób, iż sztywny bóg ogrodów, Priapus, który oto mieszka na wolności, uwolniony z niedoli saczka, owóż, mówię, ów Priapus utkwiłby jej w ciele tak nieszczęśliwie, że w żaden sposób nie mógłby wynijść i na wieki musiałby tam pozostać, chyba żebyś go wyciągnął zębami, co byś wówczas uczynił? Zostawiłbyś go tam na wiek wieków? Czy też wyciągnąłbyś go zębami, pełną gębą? Odpowiedz ty, trykarzu Mahometa, i wszystkich diabłów w przydatku.

— Dałbym ci — odparł kupiec — pchnięcie szpadą w to zaokularzone ucho i ubiłbym cię, jak tryka.

To mówiąc, chciał dobyć szpady. Ale zacięła się w pochwie, jako wiecie, iż na morzu wszelki oręż łatwo podlega rdzy, z przyczyny nadmiernej i słonej wilgoci. Panurg biegnie ku Pantagruelowi, szukając pomocy. Brat Jan dobywa swego mieczyka świeżo wyostrzonego i byłby ubił kupca bez pardonu, gdyby kapitan okrętu i inni podróżni nie ubłagali Pantagruela, aby nie dopuścił zgorszenia na swoim statku. Zaczem załagodzono cały spór; Panurg i kupiec uścisnęli sobie ręce i przepili wzajem do się na znak zupełnego pojednania.

Rozdział szósty. Jako, po złagodzeniu sporu, Panurg targuje u Jendorka barana z jego stada

Skoro spór ze wszystkim uśmierzono, Panurg rzekł po cichu do Epistemona i do brata Jana:

— Usuńcie się nieco na stronę i poglądajcie pilnie: ręczę wam, że się ubawicie. Będzie dobra zabawa, jeżeli się sznurek nie urwie.

Następnie zwrócił się do kupca i z miejsca przepił doń tęgim pucharem dobrego wina laterneńskiego. Kupiec odwzajemnił mu się z szczerej chęci, jak tego grzeczność wymaga. To uczyniwszy, Panurg poprosił go uprzejmie, aby mu uczynił tę łaskę i odsprzedał jednego ze swoich baranów.

— Ho, ho, mój przyjacielu, serdeńko, jak ty umiesz pięknie dworować sobie z ludzi. Doskonały z ciebie odbiorca. A to mi tęgi kupiec na barany! Dalibóg, toć ty masz gębę nie kupca na barany, ale czystego rzezimieszka. Do kroć set kiszek baranich, dobrze by było spotkać cię z pełną kieską wpodle flaczarni na odmrozku! He, he, kto by cię nie znał, ten by cię kupił. Patrzcie mi go, dobrzy ludziska, jak on tu piaskiem w oczy ciska830!

— Powoli — odparł Panurg. — Zatem mówię, jeśli wasza łaska, sprzedajcie mi jednego barana. Jaka cena?

— Hola — odparł kupiec — a cóż ty sobie wyobrażasz, serdeńko? To są barany o długiej wełnie. Jazon z takiego ściągnął swoje runo. Godło domu Burgundzkiego831 stąd pochodzi. Barany lewantyńskie, barany wysokiej rasy, barany tuczne.

— Zgoda — rzekł Panurg — ale, jeżeli łaska, sprzedajcie mi jednego: mam swoje powody. Płacę wam zaraz i gotówką, w monecie zachodniej, w litych talarach, ważnych dukatach, pięknych czerwieńcach. Hę?

— Sąsiedzie, serdeńko — odparł kupiec — nadstaw no trochę drugie ucho.

Panurg: Do usług.

Kupiec: Jedziesz do kraju Latarników?

Panurg: Coś niby.

Kupiec: Zobaczyć kawał świata?

Panurg: Coś niby.

Kupiec: Wesoło?

Panurg: Coś niby.

Kupiec: A na imię ci, o ile pamiętam, Kuba Tryk?

Panurg: Jak wasza łaska.

Kupiec: Nie chciałem was obrazić.

Panurg: I ja tak rozumiem.

Kupiec: Jesteś, o ile mniemam, błaznem królewskim?

Panurg: Coś niby.

Kupiec: Dawaj łapę! Ha, ha! Jedziesz zobaczyć kawał świata, jesteś błaznem króla, na imię masz Kuba Tryk: patrzże na tego tryka, na imię mu Kuba, jak i tobie. Kuba, Kuba, Kuba, bee, bee, bee! O, cóż za piękny głosik!

Panurg: Bardzo piękny i harmonijny.

Kupiec: Posłuchaj tedy, jaką ci zaproponuję umowę, miły kumie i przyjacielu. Ty, imieniem Kuba Tryk we własnej osobie, ustawisz się po tej stronie wagi, mój tryczek Kuba po drugiej: zakładam się o setkę ostryg berneńskich, że, co do wagi, co do wartości, co do szacunku, przeważy ciebie ze wszystkim i huśtnie cię wraz z twą szalką tak wysoko, jak wysoko przyjdzie ci kiedyś huśtnąć się i zadyndać na stryczku.

— Powoli — rzekł Panurg. — Z tym wszystkim wyświadczysz wielką łaskę mnie i waszemu potomstwu, jeżeli zechcesz mi sprzedać tego

1 ... 73 74 75 76 77 78 79 80 81 ... 132
Idź do strony:

Darmowe książki «Gargantua i Pantagruel - François Rabelais (gdzie mozna czytac ksiazki online txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz