Darmowe ebooki » Powieść » Gargantua i Pantagruel - François Rabelais (gdzie mozna czytac ksiazki online txt) 📖

Czytasz książkę online - «Gargantua i Pantagruel - François Rabelais (gdzie mozna czytac ksiazki online txt) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 François Rabelais



1 ... 101 102 103 104 105 106 107 108 109 ... 132
Idź do strony:
pasa cierpiących na febrę przymocowywał po lewej stronie ogon lisa.

Inny leczył z bólu zębów, przepłukując jeno trzy razy korzeń schorzałego zęba octem siedmiu złodziei i każąc go suszyć pół godziny na słońcu.

Inny — wszelaki rodzaj pedogry, czy gorącej czy zimnej, wrodzonej czy przygodnej: jeno zalecając pedogrykom zamknąć usta a otworzyć oczy.

Innego widziałem, który, w niewiele godzin, uleczył dziewięciu tęgich szlachciców z choroby św. Franciszka1176, oczyszczając ich z wszelkich długów i zakładając każdemu na szyję sznurek, na którym wisiała sakiewka z dziesięcioma tysiącami ważnych dukatów.

Inny, za pomocą cudownej machiny, wyrzucał domy przez okna: w ten sposób oczyszczał je ze złego powietrza.

Inny leczył wszystkie trzy rodzaje suchotników, atrofików, tabetyków zmacerowanych, i to bez kąpieli, bez tabiańskiego mleka, bez plastrów, baniek i innego lekarstwa: jeno czyniąc ich mnichami na trzy miesiące. I twierdził, że jeżeli w stanie zakonnym nie nabiorą sadła, nigdy się już nie upasą, ani sztuką ani naturą.

Innego ujrzałem otoczonego wielką ilością kobiet w dwóch gromadach. Jedna była z samych młodych dziewczątek, smacznych, wdzięcznych, rumianych, figlarnych i wcale niesrogich, o ile mi się zdało. Druga ze staruch bezzębnych, zmurszałych, pomarszczonych, wyschniętych i trupich. I powiedziano Pantagruelowi, iż on przetapia stare na nowe, odmładzając je w tym wdzięcznym kształcie i, mocą swojej sztuki, zmieniając je w owe dziewczynki. I te któreśmy widzieli, tego dnia właśnie przetopił ze starych i zupełnie przywrócił do podobnej piękności formy, elegancji, proporcji i układu członków, jakie posiadały w wieku piętnastu lub szesnastu lat; z wyjątkiem jeno pięt, które zostawały im nieco krótsze niż były w pierwszej młodości. To była przyczyna, dlaczego odtąd, w każdym spotkaniu z mężczyzną, były bardzo skłonne i łatwe do przewrócenia się na wznak. Gromada starych czekała z wielkim nabożeństwem drugiego waru i piliły czarodzieja nieustannie, przytaczając, iż to jest rzecz nie do zniesienia w naturze, kiedy kuprowi mającemu najlepsze chęci zbywa na urodzie. I miał on w swojej sztuce nieustanną praktykę i zysk wcale nie byle jaki. Pantagruel spytał, czy za pomocą takiego przetapiania odmładzał także starych mężczyzn. Odpowiedziano mu, że nie; jeno iż dla mężczyzn sposób odmłodzenia się polega na obcowaniu cielesnym z przetopioną kobietą, bowiem z tego czerpie się ową kwintessencję francowatej choroby nazwanej Pelladą, po grecku Ophisais, dzięki której odmienia się sierć i skórę, jako czynią corocznie węże i młodość się w nich odświeża, jako u feniksów w Arabii. To jest prawdziwe źródło młodości: w nim, kto był stary i zmurszały, staje się młody, rześki i wesoły, jako powiada Eurypides, iż przygodziło się Jolausowi; jako zdarzyło się pięknemu Faonowi, tak ukochanemu od Safony, za łaską Wenery; Tytonowi za sprawą Aurory; Ezonowi mocą sztuk Medei; i podobnie Jazonowi, którego ona, wedle świadectwa Pherecydesa i Symonidesa, również odświeżyła i odmłodziła; takoż powiada Eschylos, iż przygodziło się to karmicielkom dobrego Bachusa i ich mężom także1177.

Rozdział dwudziesty drugi. Jako dworzanie Pani Kwinty uprawiają rozmaite sztuki i jako Jej Wysokość podniosła nas do stanu i godności Abstraktorów

Następnie ujrzałem wielką liczbę dworzan, którzy w najkrótszym czasie wybielali Murzynów, pocierając im jeno brzuch denkiem koszyka.

Inni, za pomocą trzech par lisów wprzęgniętych w jarzmo, orali piaszczyste wybrzeże i siali w nie ziarno z dobrym skutkiem.

Inni myli cegły i pozbawiali je farby.

Inni wyciągali wodę z kamienia, który nazywacie pomeksem, tłukąc go długo w marmurowym moździerzu i zmieniali jego substancję.

Inni strzygli osły i chwalili sobie ich wełnę.

Inni zbierali winne grona z cierni, a figi z ostów.

Inni doili mleko z kozłów, i zbierali je do sita, z wielkim pożytkiem dla gospodarstwa. Inni myli głowy osłom, nie marnując mydła nadaremnie. Inni łowili wiatr sieciami, i chwytali przy tym potężne raki.

Widziałem młodego spodyzatora, który sztucznie dobywał wypierdki ze zdechłego osła i sprzedawał je po pięć groszy łokieć.

Inny putryfikował skarabeusze. O cóż za przednia potrawa!

Ale Panurg wyrzygał się szpetnie, widząc jak jeden archasdarpenin macerował wielką dzieżę uryny ludzkiej z nawozem końskim i dużą ilością chrześcijańskiego łajna. Pfuj, co za świntuch! Wszelako on odpowiedział nam, iż tym świętym destylatem napawał królów i wielkich książąt, i że za jego pomocą wydłużał im życie na dobry sążeń albo dwa.

Inni łamali kiełbaski na kolanie.

Inni obdzierali węgorze od ogona i krzyczały te węgorze dopiero wówczas, kiedy je obdarto, przeciwnie do owych meluńskich.

Inni z nicości czynili wielkie rzeczy i wielkie rzeczy obracali znowuż w nicość.

Inni krajali ogień nożem i czerpali wodę siecią.

Inni czynili z pęcherzy latarnie, a z chmur żelazne piece.

Widzieliśmy znowu z jakich dwunastu innych, którzy ucztowali w cieniu altany i pili w pięknych, dużych roztruchanach czworakie wino, rozkoszne i chłodne: powiadano nam, iż w ten sposób sprowadzają piękną pogodę, jako iż piją dopóty, dopóki słońce nie pokaże się zza chmury.

Inni czynili z konieczności cnotę i ta praca wydała się im szczególnie piękna i pożyteczna.

Inni alchemiczną sztuką sporządzali złoto zębami1178; i przy tym zajęciu bardzo skąpo napełniali kubły stolcowe.

Inni, w długiej galerii, odmierzali starannie skoki pcheł: i dowodzili mi, że ta czynność jest więcej niż konieczną dla rządów państwa, prowadzenia wojen, kierowania rzeczą pospolitą; przytaczając, iż Sokrates, który pierwszy ściągnął na ziemię z niebios filozofię i z próżnej zabawy ciekawców zmienił ją w sztukę korzystną i użyteczną, połowę swoich studiów obracał na mierzenie skoków pcheł, jako zaświadcza o tym Arystofanes Kwintessencjonalista1179.

Widziałem dwóch giburynów, srogich osiłków, jak sprawowali czaty na szczycie wysokiej wieży i powiadali nam, iż strzegą księżyc od wilków.

Spotkałem czterech innych, dysputujących zawzięcie w ogrodzie i gotowych powydzierać sobie kłaki ze łba. Gdym się zapytał, jaki był powód niezgody, usłyszałem, iż już od przeszło czterech dni wszczęli spór o trzech wysokich i nadfizycznych twierdzeniach, z rozwiązania których obiecywali sobie złote góry. W pierwszym chodziło o cień rzucony przez osła samca; w drugim o dym z latarni; w trzecim o sierć kozią, a mianowicie czy można ją nazwać wełną. Potem powiedziano nam, iż tym ludziom nie zdawało się rzeczą osobliwą, aby istniały dwie rzeczy sprzeczne sobie in modo1180, in forma1181, in figura et in tempore1182, obie prawdziwe. Rzecz, co do której paryscy sofiści raczej wyrzekliby się chrztu świętego, niżby to przyznali.

Gdyśmy ciekawie przyglądali się cudownej działalności tych ludzi, niebawem, skoro zabłysnął jasny Hesperus na niebie, przybyła sama pani wraz ze swą szlachetną świtą. Za jej przybyciem doznaliśmy uczucia przerażenia w naszych zmysłach i olśnienia wzroku. Natychmiast spostrzegła owo nasze przerażenie i rzekła:

— To, co czyni, iż jaźń ludzka pogrąża się w otchłanie uwielbienia, to nie jest potęga skutków, które jawnie w ich oczach rodzą się z naturalnych przyczyn, za pośrednictwem pomyślności biegłych pracowników: to nowość eksperiencji wnikającej do ich zmysłów, nieprzewidujących łatwości dzieła, wspierana sądem jasnym zespolonym z przemożną nauką. Wszelako zbierzcie siły waszego mózgowia i zbądźcie się wszelkiego strachu, jeżeli jakowy znalazł do was przystęp na widok tego, co w waszych oczach dokonali moi dworzanie. Patrzcie, pojmujcie, rozważajcie waszym swobodnym objęciem wszystko, co mieści się w moim domu, wyzwalając się powoli ze służalczego jarzma nieuctwa. Ten obrót rzeczy zbieżny jest z zamiarami mej woli. Tej pragnąc wam dostarczyć niekłamanego dowodu, w rozważeniu żarliwych pragnień, których znaczną gorliwość i dostateczne oznaki zdaliście mi się ujawnić w waszych sercach, zatrzymuję was tutaj w charakterze i obowiązkach moich Abstraktorów. Geber, mój pierwszy tabachin, wciągnie was w księgi przed wyjazdem waszym z tego miejsca.

Podziękowaliśmy uniżenie, nie mówiąc ani słowa i przyjmując zaszczytne stanowisko, na które nas podniosła.

Rozdział dwudziesty trzeci. Jak obsługiwano królową przy wieczerzy i jak jadła

Wyrzekłszy te słowa, Pani obróciła się do swych dworzan i rzekła:

— Podwoje żołądka, wspólnego ambasadora dla zaprowiantowania wszystkich członków, tak wyższych jak pośledniejszych, niewolą nas, abyśmy, za pomocą dostarczenia sposobnych pokarmów, odświeżyli to, co im ubyło wskutek nieustannego działania przyrodzonego ciepła zasadniczej wilgoci1183. Spodyzatorowie, cezynini, nemani, parazonowie! Niech opieszałość wasza nie będzie przeszkodą, iżby wraz zjawiły się tutaj stoły uginające się pod wszelakim rodzajem godziwej wielorakości pożywienia. Wy także, szlachetni pregustowie, wspierani przez swych wdzięcznych massyterów: niechaj dowód waszej przemyślności, wspartej gorliwością i staraniem, nie zostawi mi czasu na upominanie was, abyście nieustannie przestrzegali waszych obowiązków i prześcigali się w nieprzerwanej baczności. I niech myśl jeno ku temu się skupi, co spełniać jest waszym nieodmiennym zadaniem.

Wyrzekłszy te słowa, usunęła się na czas jakiś z częścią swoich panien: powiedziano nam, iż uczyniła to celem wzięcia kąpieli, jako było obyczajem u starożytnych, tak powszechnym, jak dziś jest u nas mycie rąk przed posiłkiem. Stoły ustawiono szybko, po czym nakryto je kosztownymi obrusami. Porządek uczty był taki, iż Pani nie jadła nic prócz niebiańskiej ambrozji; nie piła nic prócz boskiego nektaru. Natomiast panom i damom jej dworu, a nam wraz z nimi, podano wszelkie potrawy rzadkie, smakowite i kosztowne, o jakich ledwo mógł śnić Apicjusz1184.

Pod koniec uczty podano nam wazkę z jakowymś bigosem (jeżeliby przypadkiem któremu jeszcze głód doskwierał): a była tak duża i obszerna, iż owa taca złota, którą Pythius Bithynus dał królowi Dariuszowi, zaledwie byłaby ją przykryła. Garnek ów był pełen zup najrozmaitszego rodzaju, sałaty, frykasów, potrawek, kapusty, pieczystego, gotowanych mięsiw, kęsów solonego wołu, jarzyny, szynek, wędliny, pasztetów, klusków, grochu, sera, śmietany, galaret, owoców wszelakiego rodzaju. Potrawa zdawała się bardzo dobra i smakowita, wszelako nie tknąłem niczego, będąc dobrze sytym i pokrzepionym. Jeno to muszę wam powiedzieć, iż widziałem tam paszteciki zapiekane w pasztecie: potrawę dosyć osobliwą. W głębi, na dnie garnka, ujrzałem mnóstwo kości, kart, szachów, warcabów oraz miseczki pełne nowiutkich dukatów dla tych, którzy by mieli ochotę zabawić się grą. Wreszcie, na samym spodzie, ujrzałem mnogość mułów dobrze okulbaczonych, z czaprakami aksamitnymi i osiodłanych tak samo, tak na użytek mężczyzn jak i kobiet; lektyk wygodnych również wielki dostatek i parę kolas zaprzężonych na sposób ferraryjski dla tych, którzy by chcieli zażyć przejażdżki.

To mnie tak dalece nie zdziwiło; natomiast bardzo nowym wydał mi się sposób, w jaki królowa jadła. Nie gryzła nic, nie dlatego aby nie miała mocnych i ładnych zębów albo żeby potrawy nie wymagały zżucia; ale taki już był jej obyczaj i sposób. Potrawy, skosztowane wprzódy przez jej pregustów, brali jej massyterzy i żuli je wdzięcznie do jej usług, mając podniebienie wybite karmazynowym jedwabiem i zahaftowane złotem; a zaś zęby z kości słoniowej piękne i białe: i skoro za pomocą nich dobrze pożuli potrawy królowej, wlewali je jej lejkiem ze szczerego złota wprost do żołądka. Toż samo powiadali nam, iż wypróżniała się także jeno przez prokurację.

Rozdział dwudziesty czwarty. Jako, w obecności Pani Kwinty, odbył się ucieszny bal w kształcie turnieju

Po ukończeniu wieczerzy wydano w obecności królowej bal na kształt turnieju, godny nie tylko bacznego przyjrzenia, ale i wiekuistej pamięci.

Najprzód tedy pokryto podłogę sali dużą sztuką aksamitnej materii, uczynionej w formie szachownicy: to znaczy w kwadraty, częścią białe, częścią żółte, każdy szeroki na trzy piędzi i kwadratowego kształtu. Wówczas weszły do sali trzydzieści dwie młode osoby. Z tych szesnaście było ubranych w złotogłowie, a mianowicie: osiem młodych nimf (tak jak je malowali starożytni jako towarzyszki Diany), król, królowa, dwóch strażników wieżowych, dwóch konnych i dwóch łuczników. W podobnym szyku weszło szesnastu innych, przybranych srebrną lamą. Ustawili się na dywanie w następujący sposób: Królowie stanęli w ostatnim rzędzie na czwartym kwadracie, tak iż król pozłocisty był na kwadracie białym, a zaś król srebrny na kwadracie żółtym; królowe koło swych królów: pozłocista na kwadracie złotym, posrebrzana na białym; dwaj łucznicy obok nich, po obu stronach, jako giermcy swoich królów i królowych. Koło dwóch giermków dwaj konni; koło dwóch konnych dwaj stróże wieżowi. W drugim rzędzie przed nimi było osiem nimf. Pomiędzy dwoma rzędami nimf były wolne cztery szeregi kwadratów.

Każdy orszak miał po swojej stronie muzykantów przybranych w podobne barwy, jedni w adamaszek pomarańczowy, drudzy w adamaszek biały: było ich po każdej stronie ośmiu, z cale1185 różnymi instrumentami, uciesznie wymyślonymi, zgodnie brzmiącymi z sobą, cudownie melodyjnymi, zmiennymi w tonach, takcie i mierze, jak tego wymagał program balu: co mi się wydało iście cudowne, zważywszy nadzwyczajną rozmaitość kroków, figur, skoków, podskoków, obrotów, uciekań, zasadzek, cofań się i pułapek. Jeszcze bardziej przechodziło ludzkie pojęcie to, co zauważyłem, że osoby tańczące w lot chwytały dźwięki, które odpowiadały ich krokom, czy naprzód czy wstecz. Zaledwie zabrzmiał ton muzyki, już oni ustawiali się na przeznaczonym miejscu, mimo że sposoby poruszania się każdego były zupełnie odmienne. Bowiem nimfy (które są w pierwszym rzędzie, jakoby gotowe do otwarcia boju) idą przeciw nieprzyjaciołom prosto naprzód, z jednego kwadratu na drugi: z wyjątkiem pierwszego wypadu, w którym wolno jest im przebyć dwa kwadraty. Jeśli zdarzy się, iż jedna z nich dotrze aż do rzędu króla nieprzyjacielskiego, koronuje się ją na królowę swego króla i kroczy odtąd tak samo i używa tych samych przywilejów co królowa. Poza tym nimfy biją nieprzyjaciół zawsze tylko w linii poprzecznie skośnej i zawsze naprzód. I nie jest im wolno (jak i innym także) zabić żadnego z nieprzyjaciół, jeśli biorąc go, zostawiają swoją królowę odsłoniętą i pod grozą bicia. Królowie idą i biją nieprzyjaciół we wszystkich kierunkach o jeden kwadrat i przechodzą jeno z kwadratu białego na sąsiedni żółty i odwrotnie. Wszelako, jeśli ich rząd opróżniony jest całkowicie z innych oficyjerów z wyjątkiem wież, mogą się umieścić na ich miejsce i schronić przy ich boku. Królowe chodzą i biją z większą swobodą niż wszystkie inne figury: a mianowicie we wszystkich kierunkach i na każdy sposób, w linii prostej tak daleko,

1 ... 101 102 103 104 105 106 107 108 109 ... 132
Idź do strony:

Darmowe książki «Gargantua i Pantagruel - François Rabelais (gdzie mozna czytac ksiazki online txt) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz