O gazetce szkolnej - Janusz Korczak (biblioteka internetowa .TXT) 📖
O gazetce szkolnej (1921) to broszura pouczająca młodzież gimnazjalną, jak prowadzić gazetkę, żeby szybko nie upadła. Spośród wielu rad opartych na doświadczeniu na plan pierwszy wysuwa się ta, by do pracy redakcyjnej zaangażować jak największą część klasy. Korczak kładzie nacisk na pracę zespołową i szczegółowo omawia wszelkie przeszkody, jakie mogą stanąć na drodze regularności pracy przy gazetce. Zamieszcza nawet scenariusze kolejnych zebrań założycielskich. Na koniec zaś — jak przystało na wytrawnego pedagoga — stwierdza, że jeśli wola, wszystkie jego porady można wyrzucić do kosza.
- Autor: Janusz Korczak
- Epoka: Dwudziestolecie międzywojenne
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «O gazetce szkolnej - Janusz Korczak (biblioteka internetowa .TXT) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Janusz Korczak
Można nawet uprzedzić, że się nie wyda pierwszego numeru, zanim ci, którzy już dali jeden artykuł, nie dadzą drugiego — na zapas „do teki”. — Można jeszcze surowszy regulamin opracować: że każdy obowiązany jest mieć stale dwa artykuły w zapasie.
Gazeta jest jak bukiet z różnych kwiatów złożony. O ile ładniejszy może być bukiet, jeżeli możemy z dużego zapasu wybierać.
9. Czy redaktor pisma musi sam pisać? Niekoniecznie. — Dobrze jest, jeśli redaktor umie napisać, jeżeli coś jest bardzo potrzebne, a nie udało mu się nikogo uprosić w porę. Ale źle jest, jeśli redaktor odrzuci czyjąś pracę w przekonaniu, że jego — redaktora — artykuł będzie lepszy. — Nawet zły artykuł ma wartość, bo może kogoś zachęcić. — Gdybym był redaktorem pisma szkolnego i gdyby w tej klasie był ktoś, kto uchodzi za mało zdolnego, to do niego bym się zwrócił. A gdyby ktoś pozwolił sobie na żarty i docinki, tobym mu w następnym numerze napisał, że nie miał prawa tego robić, że postąpił niesłusznie i nierozumnie. Może napisałbym nawet ostrzej, nie wymieniając jego nazwiska. — W ogóle z nazwiskami trzeba być w gazecie bardzo ostrożnym, o ile się coś złego pisze. I taki artykuł nie może być bezimienny, a musi być podpisany4. Czasem redakcja pisze pod takim artykułem od siebie uwagę, że chociaż ten artykuł w imię wolności słowa podaje, ale się z nim nie zgadza, uważa ten artykuł za niesprawiedliwy.
Redaktor musi być nadzwyczaj spokojny, taktowny i oględny — w myśl naczelnej zasady: unikaj wszystkiego, co może do pisma rozżalić i zniechęcić5, niczego nie zaniedbuj, co może pismu zdobyć przyjaciół.
Pismo, poruszając tematy szkolne, musi od czasu do czasu wspomnieć o nauczycielach, ma prawo głosu w sprawach regulaminu i porządku. Nie radziłbym od tego zaczynać, uważałbym za niesłuszny uniżony stosunek pisma do władz szkolnych. Ale dążąc do tego, aby było szanowane przez wszystkich, pismo winno zabierać głos sprawiedliwy w tym, co może przynieść pożytek i nauczycielom. Wtedy będzie mogło pozwolić sobie i na krytykę, będzie mogło liczyć na pomoc ze strony nauczycieli. Takt i bezstronność — oto, nad czym czuwać musi redaktor.
Drugim nie mniej ważnym zadaniem redaktora jest czujnie chwytać każdą myśl, każdy pomysł, każdy projekt, by urozmaicić treść pisma. Czytelnik lubi, aby się w piśmie pewne działy stale powtarzały, ale lubi też od czasu do czasu znaleźć coś nowego, jakąś niespodziankę, coś, czego jeszcze nie było.
Jeżeli pismo nie jest ilustrowane, można wydać jeden numer, świąteczny czy jubileuszowy, z rysunkami. To podać zagadkę jakąś do nagrody, to żarcik, to projekt wycieczki, przedstawienia lub innej zabawy. Robią tak i wielkie dzienniki. — Jeden dziennik paryski wystawił w oknie redakcji butelkę z grochem: kto zgadnie, ile grochów6 jest w butelce, otrzyma nagrodę. — Butelka była napełniona i zapieczętowana publicznie i w oznaczonym dniu groch był publicznie liczony. Zgadli podobno dwaj czytelnicy: dorożkarz i poseł do sejmu.
10. Bardzo wzbogacają tekę redakcyjną konkursy. Redakcja podaje tematy albo też mówi ogólnie: konkurs na wiersz, na artykuł polityczny czy ekonomiczny, na żart. Potem odbywa się głosowanie: każdy czytelnik mówi, co mu się najlepiej podobało, i ten zdobywa nagrodę, kto otrzymał najwięcej głosów.
Mogę podać kilka tematów, ale uprzedzam, że nie podaję ich jako wzór, tylko jako przykład. Więc: 1) moja przygoda tramwajowa; 2) jak zabłądziłem (w lesie albo w mieście); 3) mój ciekawy sen; 4) co bym zrobił, gdybym wygrał milion marek7; 5) kogo często spotykam na ulicy w drodze do szkoły; 6) co mnie najbardziej złości; 7) pięć najładniejszych imion męskich i żeńskich; 8) co bym robił, gdyby mi wolno było robić wszystko, co chcę; 9) projekt koncertu szkolnego; 10) idealna szkoła.
Tematy: czwarty, szósty i siódmy nazywają się pytaniami ankiety. W Ameryce ankiety są bardzo rozpowszechnione. Na niektóre pytania ankiety otrzymywano tysiące odpowiedzi.
Istotnie, jest rzeczą ciekawą, jakie imiona najbardziej się ludziom podobają, jakie wady i zalety uważają za najważniejsze, co ludzi najbardziej gniewa, co uważają za szczęście, który z popularnych autorów ma najwięcej zwolenników. — Przed wojną jedno z pism ogłosiło ankietę, jaka z powieści polskich najbardziej się podoba; okazało się, że Ogniem i mieczem Sienkiewicza.
Czasem wychodzą z tego bardzo ciekawe rzeczy, czasem śmieszne. Na przykład w jednej szkole pytałem się, czym kto chciałby być. Jeden chciał być doktorem, jeden nauczycielem, inny inżynierem, a Józio napisał, że chce być czarodziejem. Zaczęli się śmiać. Nie wiadomo było, kto to napisał, bo kartki były bezimienne. Więc zapytałem się, kto to napisał: jeżeli chce, żeby się przyznał. Józio wstał: „Ja napisałem”. — Czy na żarty? — Wcale nie: pytanie było — nie: czym kto będzie albo czym może być, tylko: czym chce być. — Józiowi przyznano przez głosowanie nagrodę i dzięki niemu zdobyliśmy bardzo ciekawy temat do następnej ankiety: „Co bym zrobił, gdybym był czarodziejem?”.
Raz na pytanie: „Co mnie najbardziej gniewa?” — jeden odpowiedział: „Najbardziej mnie złości, jeżeli mówię prawdę, a nie wierzą mi; na przykład szukam czapki, która mi się zarzuciła8. A ktoś podchodzi i pyta się, gdzie jest ulica Krucza; mówię mu, że nie mam czasu, bo szukam czapki. A on: Umyślnie tak mówisz, bo nie wiesz. Albo prosi kto, żeby mu coś pożyczyć: gumy albo co — powiadam, że nie mam, a on nie wierzy: Masz, tylko nie chcesz dać. Ja bym go za to zabił!”. — Czy uwierzycie, że od tej pory znacznie rzadziej mówię, że komuś nie wierzę; chyba, że mam pewność, że kłamie!
Na pytanie, kogo najbardziej nie lubią, odpowiedziano: jeżeli ktoś nie ma ambicji; mówi mu się, żeby sobie poszedł, a on się jeszcze więcej czepia.
To są niezmiernie ciekawe rzeczy.
11. Wspominam o nagrodach. — Jakie mają być nagrody? Redakcja pisma szkolnego nie będzie bogata, więc i nagrody nie mogą być kosztowne. — Doświadczenie nauczyło mnie, że bardzo miłą nagrodą jest pocztówka pamiątkowa. Wybiera się pocztówkę z jakimś odpowiednim obrazkiem, stronę adresową zalepia się czystym papierem i umieszcza napis mniej więcej taki:
„Uchwałą sądu konkursowego z dnia ....... przyznana została (imię i nazwisko) pocztówka pamiątkowa.
(data) (podpisy)
Albo:
„Uchwałą komitetu redakcyjnego (nazwa pisma) przyznana została (temu a temu) pocztówka pamiątkowa”.
Można napisać, za co pocztówka przyznana została. Więc: „za udział w konkursie” — „na pamiątkę rocznej (półrocznej) współpracy” — „w dniu jubileuszu dziesiątego (dwudziestego) artykułu”.
Można dla zachęty zaznaczyć w prospekcie, że za 20–25 artykułów wydawać się będzie jubileuszową pocztówkę pamiątkową.
W przyznawaniu pocztówek trzeba zachować miarę. Bo jeśli będziemy zbyt hojni, pocztówki stracą wartość albo też tak się stać może, że każdy za byle co będzie się domagał nagrody i bez pocztówki palcem kiwnąć nie zechce. Trzeba wyjaśnić, że pocztówka nie jest nagrodą, ale pamiątką. Kto gazety nie lubi, nie szanuje — po co mu pamiątka? Kto pragnie pamiętać, temu i jedna pocztówka dostateczną będzie pamiątką. Trzeba być także ostrożnym, by nie spotkać się z zarzutem, że redaktor i szczupłe kółko przyjaciół więcej o siebie dbają. Dlatego lepiej z góry powiedzieć, że redaktor na przykład otrzyma po roku pocztówkę, członek komitetu i stały współpracownik za każdych 10 czy 20 numerów. — Z góry należy obliczyć, aby każdy nie częściej otrzymywał pocztówkę niż dwa lub trzy razy do roku, o ile sumiennie spełnia przyjęte obowiązki i gorliwie współdziała powodzeniu pisma9.
Dodam jeszcze, że pocztówka może być reklamą; więc dbać o to należy, aby jak największa ilość ludzi10 miała pocztówki. Więc tam, gdzie jest wątpliwość, komu ma być przyznana, pierwszeństwo powinien mieć ten, kto pocztówki jeszcze nie otrzymał. — Można i tak zrobić, by co kwartał odbywało się losowanie między tymi, którzy jeszcze pamiątki nie mają.
Sprawa ta wymaga też wiele taktu i rozwagi.
12. Gazeta szkolna wychodzi w jednym egzemplarzu. Przepisuje gazetę sekretarz. — Zanim o sekretarzu powiem, muszę zwrócić uwagę na pewną ważną sprawę.
Więc: są ludzie, którzy mają łatwość pisania. Lubią i chcą pisać. Jedni piszą z głowy, drudzy przepisują. — A są tacy, którzy nie lubią pisać. — Tak samo jedni lubią grać, inni rysować, jeszcze inni lubią się uczyć na pamięć albo rozwiązywać zadania, albo szyć, albo śpiewać, albo pomagać w gospodarstwie, albo opiekować się małymi dziećmi, albo czytać książki, albo pielęgnować kwiaty. I wielkim jest szczęściem, że nie wszyscy lubią robić to samo, i wielkim jest nieszczęściem, że szkoła dzisiejsza nie może jeszcze uwzględnić wszystkich zdolności i upodobań człowieka. Co robić? Myślą ludzie, ale nic jeszcze nie wymyślili. I do tej pory w szkole cieszą się poważaniem ci, którzy łatwo i chętnie piszą z głowy. I tak wygląda, jakby głupcem był każdy, kto nie umie albo nie lubi pisać. — I nad miarę dumni są ci, którzy pisać umieją dużo i składnie. To jest wielki błąd: to rozgorycza i krzywdzi tych bardzo często rozumnych i pożytecznych ludzi, którzy nie mają szczęścia do pióra, jak inni nie mają szczęścia do muzyki, do gimnastyki albo do szachów, albo do deklamacji. — Bo, powtarzam, dobrze jest, że nie wszyscy ludzie mają jednakowe oczy, włosy, jednakowe myśli i uczucia. Jak często powstaje przyjaźń między wesołym i smutnym, brunetem i blondynem, lekarzem i nauczycielem! — Prawda, że każdy człowiek umie napisać list, opisać jakąś przygodę, jakieś zdarzenie, a jeśli nawet nie lubi pisać, dobrze robi szkoła, że do tego zmusza. Bo każdy człowiek musi i powinien robić to, czego nie lubi i czego nawet nie umie bardzo dobrze robić — jeżeli to potrzebne, jeżeli przynosi pożytek.
Wszystko to powiedziałem, żeby nie wydawało się dziwne, że nie uważam dobrze piszącego, ciekawie piszącego, dowcipnie piszącego — za więcej wartego od tych, którzy piszą ładnie.
13. W wiekach średnich, kiedy nie znano jeszcze druku, przepisywacze cieszyli się nie mniejszym szacunkiem od uczonych i poetów. Stosunek pisma do druku jest taki, jak ręcznego portretu do fotografii, jak haftu do maszynowej roboty, jak śpiewu do gramofonu. Ładne pismo — to też talent i, dodam, talent, który nieczęsto się spotyka.
Jeżeli więc gazeta szkolna nie może opierać swego istnienia na wyjątkowo zdolnych współpracownikach — niech się zbytnio nie frasuje, gdy sekretarz nie będzie miał wyjątkowego kaligraficznego talentu. Znów to samo: niech ten, który najładniej pisze, podejmie się przepisać numer jubileuszowy, świąteczny czy ilustrowany. Ale na stałe uprosić trzeba sekretarza i jego zastępcę — najsumienniejszych, najuczciwszych, najakuratniejszych w klasie. Bo sekretarz będzie miał najodpowiedzialniejszą pracę. Kto widział, jak troskliwie obchodzą się z maszyną rotacyjną, która drukuje gazetę, ten dopiero zrozumie, jakim poważaniem cieszyć się winien sekretarz gazety szkolnej. On nie jest maszyną, której obojętne, co drukuje; on z tygodnia na tydzień przepisuje gazetę, wszystko, do przecinków włącznie, to, co mniej i co wcale nie jest zajmujące, co czytelnicy byle zbyć przeczytają; on byłby podobny do maszyny, gdyby maszyna miała duszę.
O pracy jego się zapomina; to nie tylko praca ręki, która pisze, ale i oka, które patrzy, ciągła czujna praca myśli, żeby wiersz każdy kończył się, jak należy, uwagi, aby się nie pomylić; tu litery ściślej napisane, żeby zmieścić, tam litery większe w nagłówku; a przenoszenie wyrazów, a troska o koniec stronicy.
Zwracajcie uwagę na estetyczny wygląd pisma, ale dajcie sekretarzowi czas, aby wzrósł w doświadczenie, nie żądajcie, aby zupełnie nie było pomyłek, czasem przepuszczona kartka, czasem przekreślenie lub opuszczenie. Bo to wszystko nie tylko może, ale się nawet musi zdarzać; a szczególniej na początku.
Okazujcie mu wdzięczność i wyrozumiałość — i pamiętajcie, by go nie obarczać zbytnio pracą. Sekretarz ma prawo odrzucić nieczytelny, pomazany i pokreślony artykuł, autor ma obowiązek myśleć o sekretarzu.
14. O ile mnie pamięć nie myli, większość pism szkolnych przestawała wychodzić, bo nikt nie chciał przepisywać artykułów. Należy o tym pamiętać.
Sekretarz musi mieć zastępcę, musi mieć pomoc. Artykuły dłuższe mogą sami autorowie przepisywać w z góry przygotowanych numerach; może nauczy to ich pisać zwięźlej.
Niech sekretarz dobrze obliczy czas i powie, jak obszerne ma być pismo: czy co tydzień kajet cały, czy każdy kajet na dwa numery. Bo to ważne. Mało doświadczeni a zapalni podejmują się często obowiązków, którym podołać nie mogą. — Należy z zegarkiem w ręku
Uwagi (0)