Legenda o św. Aleksym
Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.
Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska.
ISBN 978-83-288-5868-8
Legenda o św. Aleksym
Strona tytułowa
Spis treści
Początek utworu
Przypisy
Wesprzyj Wolne Lektury
Strona redakcyjna
Legenda o św. Aleksym
Vita sancti Allexii rikmice1
Ach, krolu wieliki nasz,
Coż ci dzieją2 Męszyjasz3,
Przydaj rozumu k mej rzeczy4,
Me sierce bostwem obleczy5,
Raczy6 mię mych grzechów pozbawić,
Bych7 mogł o twych świętych prawić8.
Żywot jednego świętego,
Coż9 miłował Boga swego,
Cztę10 w jednych księgach o nim.
Kto chce słuchać, ja powiem.
W Rzymie jedno panię było,
Coż Bogu rado11 służyło.
A miał barzo wielki dwor,
Procz12 panosz13 trzysta rycerzow,
Co są mu zawżdy służyli14,
Zawżdy k jego stołu byli15.
Chował je na wielebności i na krasie16
I miał kożdy swe złote pasy.
Chował siroty i wdowy,
Dał jim osobne trzy stoły,
Za czwartym pielgrzymi jedli,
Ci ji17 do Boga przywiedli.
Eufamijan jemu dziano18
Wielkiemu temu panu,
A żenie19 dziano Aglijas;
Ta była ubostwu20 w czas21.
Był wysokiego rodu,
Nie miał po sobie żadniego płodu22.
Więc ci23 jęli24 Boga prosić,
Aby je tym darował,
Aby jim jedno plemię25 dał —
Bog tych prośby wysłuchał.
A gdy się mu syn narodził,
Ten się w lepsze przygodził26:
Więc mu zdziano27 Aleksy,
Ten był oćca barzo lepszy28.
Ten więc służył Bogu rad.
Iże był star29 dwadzieścia k temu cztyrzy lata30,
Więc k niemu rzekł ociec słowa ta:
«Miły synu, każę tobie,
Pojim zajegoć31 żonę sobie;
Której jedno32 będziesz chcieć,
Ślubię33 tobie, tę masz mieć».
Syn odpowie oćcu swemu,
Wszeko34 słusza35 starszemu:
«Oćcze, wszekom ja twoje dziecię36,
Wiernie dałbych37 swoj żywot prze cię38.
Cokole39 mi chcesz kazać,
Po twej woli40 ma się to zstać».
A więc mu cesarz dziewkę41 dał —
A papież ji s nią oddał42.
A w ten czas papieża miano,
Innocencyjusz mu dziano;
To ten był cesarz pirwy,
Archodonijusz niżli43 —
Ktorej królewnie Famijana dziano,
Co ją Aleksemu dano.
A gdy się s nią pokładał,
Tej nocy s nią gadał.
Wrocił zasię44 pirścień jej,
A rzekł tako do niej:
«Ostawiam cię przy twym dziewstwie45,
Wroć mi ji46, gdy będziewa oba47 w niebieskim krolewstwie.
Jutroć się bierzę48 od ciebie
Służyć temu, coż ci jest w niebie.
A gdyć wszytki stoły osiędą,
Tedyć ja już w drodze będę.
Miła żono, każę tobie:
Służy49 Bogu w każdej dobie,
Ubogie karmi50 i odziewaj,
Swych starszych nigdy nie gniewaj,
Chowaj się we czci i w kaźni,
Nie traci nijednej51 przyjaźni»”.
Królewna odpowie jemu:
«Mam też dobrą wolą k temu,
Namilejszy mężu moj,
Tego się po mnie nic nie boj.
Każdy członek w mym żywocie
Chcę chować w kaźni i w cnocie;
Jinako52 po mnie nie wzwiesz53,
Dojąd54 ty żyw, ja też».
A jeko55 zajutra56 wstał,
Od obiada się precz brał57;
O tym nikt nie wiedział,
Jedno58 żona jego,
Ta wiedziała od niego.
Nabrał sobie śrebra, złota dosyć,
Co go mogł piechotą nosić;
Więc się na morze wezbrał,
A ociec w żałości ostał.
I mać miała dosyć żałości,
(Przypuszczalnie w rkps. brak dwóch wierszy)
Żonę po nim jeko spyta.
Więc to święte plemię59
Przyszło w jednę ziemię.
Rozdał swe rucho60 żebrakom,
Śrzebro, złoto popom, żakom.
Więc sam pod kościołem siedział,
A o jego księstwie61 nikt nie wiedział.
Więc to zawżdy wstawał reno,
Ano kościoł zamkniono,
Więc tu leżał podle62 proga
Falę63, proszę64 swego Boga.
Ano z wirzchu szła przygoda:
Niegdy65 mroz, niegdy woda,
Eż66 się zstało67 w jeden czas,
Wstał z obraza Matki Bożej obraz68.
Szedł do tego człowieka,
Jen69 się kluczem opieka70,
I rzekł jest71 tako do niego:
«Wstań, puści72 człowieka tego,
Otemkni73 mu kościoł Boży,
Ać74 na tym mrozie nie leży».
Żak się tego barzo75 lęknął,
Wstawszy, kościoł otemknął.
To się nie jedno76 dziejało,
Ale się często dziejało.
Więc żak powiedał każdemu,
I staremu, i młodemu.
A gdyż to po nim uznali,
Wieliką mu fałę77 dali.
Za świętego ji trzymano78
I wiele mu prze Bog79 dawano.
Steskszy80 sobie ociec jego,
Prze swego syna jedynego,
Rozsłał po wszym ziemiam81 lud
I zadał jim wielki trud;
Strawili wieliki pieniądz,
Swego księdza82 szukając.
Tu ji nadjeli83
W jednym mieście, w Jelidocni84.
Nie znał go jeden, jeko drugi,
A on poznał wszytki swe sługi.
Brał od nich jełmużny jich,
Więc wiesioł85 był,
Iż ji86 tym Bog nawiedził.
Tu są jechali87 od niego,
A nie poznał żadni88 jego,
A oćcu są powiedzieli:
«Nigdziejsmy go nie widzieli».
A gdy to ociec usłyszał ta słowa,
Tedy jego żałość była nowa.
Tu jął płakać, narzekać,
Mać nie mogła płaczu przestać.
A więc świętemu Aleksemu,
Temu księdzu89 wielebnemu,
Nieluba90 mu fała91 była,
Co się mu ondzie92 wodziła93.
Tu się wezbrał jeko mogę,
Wsiadł na morze w kogę94,
Brał95 się do ziemie, do jednej,
Do miasta Tarsa96 w Syryjej.
Tam był czuł97 świętego Pawła,
Tu była98 jego myśl padła.
Więc się wietr obrocił,
Ten ci ji99 zasię100 nawrócił.
A gdy do Rzyma przyjął101, Bogu dziękował,
Iż ji do swej ziemie przygnał.
A rzekąc102: «Już tu chcę cirzpieć103
Mękę i wsztki104 złe file105 jimieć106
U mego oćca na dworze,
Gdym nie przebył za morze».
Potkał107 na żorawiu108 przed grodem
Oćca swego i jął go prosić:
«W jimię Syna Bożego
I dla syna twego, Aleksego,
A racz mi swą jełmużnę dać,
Bych mógł ty odrobiny brać,
Co będą z twego stoła padać».
Jego ociec to usłyszał,
Iż jemu synowo109 jimię wspomionął110:
Tu silno rzewno zapłakał,
Więc ji Boga dla111 chował112.
A gdy usłyszał taką mowę,
Zawinął sobie płaszczem głowę;
Tu się był weń zamęt113 wkradł,
Mało eże114 z mostu nie spadł
Podał115 mu szafarza116 swego,
Ten mu czynił wiele złego.
Tu pod wschodem117 leżał,
Każdy nań pomyje lał.
A leżał tu sześćnaćcie lat,
Wsztko cirpiał prze Bog rad;
Siodmegonaćcie lata za morzem był118,
Co sobie nic nie czynił.
A więc gdy już umrzeć miał,
Sam sobie list napisał
I ścisnął ji119 twardo w ręce,
Popisawszy swoje wsztki męki
I wsztki skutki120, co je płodził,
Jako się na świat narodził.
A gdy Bogu duszę dał,
Tu się wielki dziw zstał121:
Samy122 zwony123 zwoniły124,
Wsztki, co w Rzymie były.
Więc się po nim pytano,
Po wsztkich domiech125 szukano;
Nie mogli go nigdziej najć126,
A wżdy127 nie chcieli przestać.
Jedno młode dziecię było,
To jim128 więc wzjawiło129,
A rzekąc130: «Aza131 wy nie wiecie o tym,
Kto to umarł? Jać132 wam powiem.
U Eufamijanać leży,
O jimże133 ta fała134 bieży;
Pod wschodem135 ji136 najdziecie,
Acz go jedno137 szukać chcecie».
Więc tu papież z kardynały138,
Cesarz z swymi kapłany
Szli są k niemu z chorągwiami,
A zwony wżdy139 zwoniły samy;
Tu więc była ludzi siła140,
Silno141 wielka ciszczba142 była.
Kogokole143 para144 zaleciała
Od tego świętego ciała,
Który le145 chorobę miał,
Natemieście146 zdrow ostał.
Tu są147 krasne cztyrzy148 świece stały,