Darmowe ebooki » Pieśń » Fragmenta albo pozostałe pisma - Jan Kochanowski (czytaj online za darmo TXT) 📖

Czytasz książkę online - «Fragmenta albo pozostałe pisma - Jan Kochanowski (czytaj online za darmo TXT) 📖».   Wszystkie książki tego autora 👉 Jan Kochanowski



1 2 3 4
Idź do strony:
class="verse">Że sie co przeciw myśli nam przydało46. 
 
Wszyscy w niepewnej gospodzie mieszkamy, 
Wszyscysmy pod tym prawem sie zrodzili, 
Że wszem przygodom47 jako cel być mamy. 
 
Na tym rzecz wszytka, żebysmy nosili48 
Skromnie, cokolwiek na człowieka przydzie, 
A w niefortunie nazbyt nie tesknili49. 
 
Płacz albo nie płacz, z drogi swej nie zydzie 
Boskie przejźrzenie50, prózno sie kto zdziera51: 
Niewola ciągnie, choć kto nierad idzie. 
 
Nadzieja dobra serca niech podpiera52; 
Zaż to, że źle dziś, ma źle być i potym? 
Jedenże to Bóg, co i chmury zbiera, 
I co rozświeca niebo słońcem złotym. 
 
Pieśń V53
Panie, jako barzo błądzą, 
Którzy Cię niedbałym sądzą; 
A iż prawie żadnej rzeczy 
Nie chcesz mieć na swojej pieczy. 
 
Nie wiem, czego więcej trzeba, 
Przeciwko nim świadczą nieba; 
Świadczą gwiazdy niezliczone, 
Na powietrzu zapalone. 
 
Kiedy słońce swego wschodu 
Albo chybiło zachodu? 
Kiedy miesiąc54 jasne rogi 
Skłonił od swej zwykłej drogi? 
 
Toż nam i ziemia zeznawa, 
Która pewnych czasów55 dawa 
Zboża w wielkiej obfitości, 
Synom ludzkim ku żywności. 
 
Niechaj źli we złocie chodzą 
I nad lepszymi przewodzą; 
Jednak złe sumnienie mają, 
Sądu Twego sie lękają. 
 
A ja patrzając z daleka 
Na szczęście złego człowieka; 
Im dalej, tymem pewniejszy, 
Że jest żywot pośledniejszy56. 
  Bo żeś Ty Pan sprawiedliwy,/ Nie podoba-ć sie złośliwy./ A jesli mu tu nie płacisz,/ Musi czas być, gdzie57 go stracisz./
Wzywałem Cię, wieczny Boże, 
Idąc wieczór na swe łoże; 
Wzywałem Cię o północy, 
A byłeś mi ku pomocy. 
 
Nieprzyjaciel stał nade mną, 
Mógł uczynić wszytko ze mną; 
Spałem jako zarzezany58, 
On mi nie śmiał zadać rany. 
 
A na pierwsze me ocknienie 
I słów kilka przemówienie, 
Panie, znać, żeś mię Ty bronił: 
Uciekł, a nikt go nie gonił. 
 
A co mnie był nagotował, 
To sam mało nie skosztował; 
Bowiem od wielkiego strachu 
Wypadł oknem na dół z gmachu. 
 
Ani miecz, ani mię siła 
Złej przygody obroniła, 
Jeno szczyra łaska Twoja, 
Co wyznawa dusza moja 
 
I pójdę do domu Twego, 
A w pośrzodku zboru59 wszego 
Będęć, mój Panie, dziękował, 
Z łaski Twej żeś mię zachował. 
 
A ludzie zapamiętali60, 
Którzy spraw Twych nie poznali, 
Niechaj dziś na oko61 znają, 
Że Cię dobrzy stróżem mają. 
 
A przepuścisz li co na nie, 
Zlitujesz sie zasię, Panie; 
Jako więc i złym sowito 
Płacisz zatrzymane62 myto. 
 
Informacje o nowościach w naszej bibliotece w Twojej skrzynce mailowej? Nic prostszego, zapisz się do newslettera. Kliknij, by pozostawić swój adres e-mail: wolnelektury.pl/newsletter/zapisz-sie/
Pieśń VI63
Co by ty, urodziwa Hanno, na to dała, 
Aby ta twoja gładkość64 wiecznie z tobą trwała? 
 
Wierzę, w tym wieku młodym ani myślisz o tym, 
Ale byś też i dobrze myśliła, nic po tym. 
 
Bo czas nie da trwać żadnej rzeczy w jednej mierze, 
A jako wszytko niesie, tak zaś wszytko bierze. 
 
Widziałem ja po ranu piękny kwiat przyjemny, 
A widziałem zaś wieczór zwiędły i nikczemny. 
 
I drzewa, które teraz odziały sie w liście, 
Złupi z tego ubioru mroźnej zimy przyszcie. 
 
W tymże prawie i człowiek, a w gorszym, bo kwiaty 
I drzewa w rok wetują zawżdy swej utraty, 
 
Odmładzając sie znowu; ale człowiekowi 
Kiedy sie raz na twarzy zima postanowi65, 
 
A włos śniegiem przypadnie, gęsta wiosna minie, 
Niżli66 z głowy przeziębłej ten zimny rok zginie. 
 
Czemu jeleń pierzchliwy łaskawsze ma bogi, 
Któremu wolno zrzucić pochodzone67 rogi? 
 
Czemu wąż fortunniejszy, który z przyrodzenia 
Każdy rok wiotche68 lata na młodą płeć69 mienia? 
 
Człowiek, choć wyraz70 Boży, niesposobny na to71 
Ani nalazł fortelu na szedziwe lato72. 
 
Oszukały sie króla tessalskiego córy73, 
A ojca nieboraka jeszcze barziej, który 
 
Dać gardło musiał dla ich głupiej pobożności74; 
Bo, życząc mu nowych lat i pierwszej młodości, 
 
W nadzieję75 ziół schwalonych spólnie go zabiły, 
Żeby w rzeczy76 starą krew’ z niego wycedziły. 
 
Potym go czarownica77 w kocioł wrzącej wody 
Wrzuciła między zioła; a ten, nie rzkąc78 młody, 
 
Ale ani wstał żywy; jakoby79 to było 
Kosztowne ziele, co by sto lat wyparzyło. 
 
Przeto póki panuje wiosna w twarzy twojej, 
Daj sie, Hanno, napatrzyć wdzięcznej80 krasy swojej; 
 
Która nie da nic naprzód ani Fosforowi81, 
Kiedy napiękniej z morza wynika82 ku dniowi. 
 
A wy, malarze, i wy, co marmór cieszecie83, 
Jesli przyszłemu wieku zachować sie chcecie, 
 
Malujcie tę piękną twarz i rzeźcie84 w kamieniu. 
Nie był jako żyw Zewksis85 w takim podziwieniu 
 
Ani zacny Fidyjas86, jako wy możecie 
Z tej tylko samej sztuki sławni być na świecie. 
 
Ja na farbach malarskich nic sie nie rozumiem, 
Także wiele z marmórem postępować umiem87, 
 
Ale wierszem ozdobnym i rymy gładkiemi 
Mam nadzieję, że z mistrzmi porównam dobremi. 
 
Temi ja przeciw długim latom88 sie zastawię, 
A za chęcią cnych bogiń89 imię twe wybawię 
 
Z niepamięci nieszczęsnej, że o twej urodzie 
Będzie wiek pozny wiedział i po naszym schodzie90. 
 
Nie była wiecznie gładka sławna pani ona91, 
Dla której mocna Troja z gruntu wywrócona; 
 
By ją był Parys poznał w szostymdziestym lecie92, 
Nigdy by był tej trwogi93 nie wzbudził na świecie. 
 
Ale jednak, co jej wiek łakomy94 uszkodził, 
To swym pismem życzliwy poeta95 nagrodził. 
 
Za co, nie wiem, przecz go Bóg ślepoty nie zbawił96, 
Ponieważ Stezychora97 o wzrok był przyprawił, 
 
Że tęż istą98 śmiał ganić rymem uszczypliwym, 
Acz to potym odwołał piórem osobliwym99. 
 
Ja stąd oczu nie stracę i w tym będę stały, 
Że chwalić nie omieszkam, co jest godno chwały. 
 
Bo nie leda Bóg jako swych darów rozdawa, 
Temu łaskawszy, komu co nad ludzi dawa. 
 
Przeto tusz100 dobrze, Hanno urodziwa, sobie, 
Z twoich darów znać, że Bóg jest łaskawym tobie. 
 
Który jako ozdobę i piękność szacuje, 
Ten czyn niezmierzonego świata okazuje 
 
Tak pięknie zbudowany; kto sklepowi101 temu, 
Nadobnemi gwiazdami ślicznie sadzonemu, 
 
Nadziwować sie może? Kto nocoświetnego 
Miesiąca102 abo słońca niespracowanego 
 
Napatrzył sie do wolej, lubo rano wstaje, 
Lubo ku wieczorowi prędki bieg podaje? 
 
Taki więc z swej łożnicy nowy oblubieniec 
Wychodzi; na nim złoty płaszcz i złoty wieniec, 
 
Perłami przeplatany, gore znakomity, 
Jego ze wszech namilszej103 dar niepospolity. 
 
Ale i ziemia nie jest bez swojej ozdoby, 
Bo i tę Bóg oszlachcił dziwnymi sposoby: 
 
To górami, to lasy, to kryształowemi 
Rzekami, to łąkami pięknie kwitnącemi. 
 
A w poły ją przepasał morzem urównanym104, 
Prosto jakoby pasem śrebrem okowanym. 
 
Taki przede wszytkimi polem rozmierzonym105 
Leci obrzym udatny pędem niewściągnionym. 
 
Tego na kresie czeka albo trynóg106 drogi, 
Albo prędki koń, albo bawół złotorogi. 
 
To takie, co widzimy107. Cóż, gdzie nasze oczy 
Dosiąc nie mogą? gdzie Myśl, która niebem toczy, 
 
Gdzie sama Piękność świeci i kształty wszech rzeczy108? 
Nie może tego pojąć mdły109 rozum człowieczy. 
 
Dar Boży tedy gładkość, a dar znamienity, 
Bo jesli go Ten nie da, zinąd nienabyty, 
 
Jako są insze rzeczy, których człowiek może 
Za swym staraniem dostać: tu nic nie pomoże. 
 
Pieśń VII110
Bodaj ci złe dni111! Nie chcesz mię miłować, 
Bych sie czuł112, mógłci bych już podziękować. 
Biadaż mnie na cię113, to mnie głowę psujesz; 
Inaczej nie wiem, jeno mię czarujesz. 
 
Przypatrując sie twej cudnej postawie114, 
Drugi by przysiągł, iżeś mu już prawie115. 
Biadaż mnie na cię, to mnie głowę psujesz116; 
Inaczej nie wiem, jeno mię czarujesz117. 
 
Nie obiecujesz, ani też odmawiasz, 
Jeno mię słowy próznemi zabawiasz. 
Biadaż mnie na cię, to mnie głowę psujesz; 
Inaczej nie wiem, jeno mię czarujesz. 
 
Wszytko118 sie boisz, ano nie masz kogo, 
Nie każdyć kąsa, co to patrza srogo. 
Biadaż mnie na cię, to mnie głowę psujesz; 
Inaczej nie wiem, jeno mię czarujesz. 
 
Mam z sobą więcej niż dosyć kłopota, 
A wszystko mi sie zda, że ciągnę kota119. 
Biadaż mnie na cię, to mnie głowę psujesz; 
Inaczej nie wiem, jeno mię czarujesz. 
 
Nie karmże mię już tą nadzieją dalej, 
Raczej mi powiedz: «Mój miły, nie szalej!» 
Biadaż mnie na cię, to mnie głowę psujesz; 
Inaczej nie wiem, jeno mię czarujesz. 
 
Pieśń VIII120121
Kiedy sie rane zapalają zorza, 
A dzień z wielkiego występuje morza, 
Przyszedłem na brzeg, kędy Wisła bieży, 
A tam siedziała na wysokiej wieży, 
Podjąwszy122 rękę, smutna białagłowa 
I pocznie z płaczem narzekać w te słowa: 
 
«Takżem ja barzo niefortunna była? 
Takżem ja wiele szczęściu przewiniła? 
Że temu k woli123 być nieboga muszę, 
Który jako grzech mierzi moją duszę. 
A ten124 gdzieś siedząc, narzeka z daleka, 
Przed którym nie mam milszego człowieka. 
 
Ślub mi przywodzą125, poniewolne słowa126, 
Na które nigdy nie zwalała127 głowa; 
A ono było lepiej serca pytać, 
Które gdy nie chce, słów sie prózno chwytać. 
Niech sie tym cieszy, że mię ma w niewoli, 
Ręce mógł zwięzać, myśli nie zniewoli. 
 
Bogu tajemne nie są ludzkie sprawy, 
Ten z nieba widzi, kto krzyw, a kto prawy. 
Ja nie mam komu krzywdy swej powiedzieć, 
Jeślibych miała, i to trudno wiedzieć128. 
Jednęż mam wolność w swej ciężkiej niewoli, 
Że sie wżdy mogę napłakać do woli. 
 
Więc mię to zewsząd szczęście129 pokarało, 
Wszystko mi zaraz, com miała, pobrało. 
Ojczyzny nie mam, matkim ostradała, 
Samam sie w ręce okrutne dostała. 
Cóż mię gorszego mogło potkać w boju 
Nad to, co cierpię, nieboga, w pokoju? 
 
Czasem bych rada żałość swą pokryła130 
A na lepszą sie postawę zdobyła; 
Ale smutnemu trudno śmiech przychodzi, 
Trzeźwi131 w pijanych sprawy nie ugodzi. 
I mnie nieszczęsną łzy moje wydają, 
Które mi z oczu płynąć nie przestają. 
 
Tegom też pewna, że mię nie miłuje; 
Nie mam mu ze złe, mnie w tym naszladuje. 
On wie, co myśli, świadom, o co stoi; 
Ja go nie sądzę, ani mi przystoi132, 
Wszakoż sie k temu zawsze będę znała133: 
Mił mi nie będzie, bych134 dziś umrzeć miała. 
 
A ty, mój bracie, wzorem stryja twego135, 
Pomści mej krzywdy i zelżenia swego. 
Uczyń, co twej krwi szlachetnej przystoi, 
Miłość przy tobie nieomylna stoi. 
Jać albo zdrowia w tym frasunku zbędę, 
Albo na koniec twoją żoną będę. 
 
Przekaż 1% podatku na Wolne Lektury.
KRS: 0000070056
Nazwa organizacji: Fundacja Nowoczesna Polska
Każda wpłacona kwota zostanie przeznaczona na rozwój Wolnych Lektur.
Pieśń
1 2 3 4
Idź do strony:

Darmowe książki «Fragmenta albo pozostałe pisma - Jan Kochanowski (czytaj online za darmo TXT) 📖» - biblioteka internetowa online dla Ciebie

Uwagi (0)

Nie ma jeszcze komentarzy. Możesz być pierwszy!
Dodaj komentarz