Ze skarbnicy midraszy - Autor nieznany (czytanie ksiazek online txt) 📖
Midrasze to przypowieści i anegdoty, które dzięki swojej łatwej w opowiadaniu formie, były przekazywane z pokolenia na pokolenie nauczając prawd judaizmu.
Według tradycji żydowskiej są one częścią Tory, którą Mojżesz otrzymał od Boga, a którą zaczęto spisywać dopiero w pierwszych wiekach naszej ery. Niniejszy wybór 270 midraszy, dokonany przez Michała Friedmana, przybliża kulturę żydowską, jej zwyczaje i prawa przy pomocy niejednokrotnie zabawnych, a często przerażających, opowieści rabinicznych. Znajdziemy tu historie komplementarne do tych z chrześcijańskiego Starego Testamentu, jak również opowieści z życia żydowskich mędrców.
- Autor: Autor nieznany
- Epoka: Starożytność
- Rodzaj: Epika
Czytasz książkę online - «Ze skarbnicy midraszy - Autor nieznany (czytanie ksiazek online txt) 📖». Wszystkie książki tego autora 👉 Autor nieznany
Pewnego razu przyszedł do rabbiego Akiby1 niedowiarek i zapytał go:
— Kto stworzył świat?
— Wszechmogący — odparł rabbi Akiba.
— Daj mi na to konkretny dowód — powiedział niedowiarek.
— Przyjdź jutro, to ci dam.
Nazajutrz kiedy niedowiarek zjawił się u rabbiego Akiby, ten zapytał go:
— Powiedz mi, co masz na sobie?
— Ubranie.
— A kto je zrobił?
— Tkacz.
— Nie wierzę ci — powiedział rabbi Akiba. — Daj mi na to konkretny dowód.
— A jaki tu może być konkretny dowód? Czyżbyś nie wiedział, że tkacz robi materiał na ubrania?
— A czyżbyś ty nie wiedział, że Wszechmogący stworzył świat?
I niedowiarek odszedł od rabbiego niezadowolony.
— Rabbi — rzekli do Akiby jego uczniowie — a gdzież tu dowód konkretny?
A na to rabbi Akiba odpowiedział:
— Dzieci moje, tak jak dom świadczy o tym, że ktoś go zbudował, jak ubranie świadczy o tym, że ktoś je utkał, a drzwi świadczą o tym, że je zrobił stolarz, tak świat świadczy o tym, że stworzył go Wszechmogący.
Kiedy ziemia zaczęła wydawać drzewa i wszelkie inne rośliny, pojawiły się na świecie ogrody i lasy. A drzewa bardzo się bały żelaza i tak między sobą mówiły:
— Przyjdzie kiedyś taki czas, że człowiek sporządzi sobie z żelaza siekierę i wszystkie nas, co do jednego, wytnie.
Żelazo usłyszawszy to, zwróciło się do drzew tymi oto słowy:
— Jeśli będziecie żyły w zgodzie i jedno drugiego nie oszuka, nic złego nie będę mogło wam uczynić. Skąd bowiem wezmę drewno na trzonek do siekiery?
Kiedy Bóg powziął zamiar stworzenia Ewy, długo i głęboko zastanawiał się, z jakiej części Adama ją stworzyć. Medytował tak:
— Nie stworzę jej z jego głowy. Nie chcę, by się wywyższała.
— Nie stworzę jej z jego oka. Nie chcę, by była ciekawa i chciała wszystko na własne oczy zobaczyć.
— Nie stworzę jej z jego ucha, by nie była zbyt ciekawa i nie chciała wszystkiego i wszędzie podsłuchiwać.
— Nie stworzę jej z jego ust, by nie była zbyt gadatliwa.
— Nie stworzę jej z jego serca, by nie była zazdrosna.
— Nie stworzę jej z jego ręki, by nie kładła swoich rąk na rzeczy nienależące do niej.
— Nie stworzę jej z jego nogi, by nie była latawicą.
— Stworzę ją z nieodsłoniętej części ciała, niewidocznej nawet gdy człowiek jest nagi.
I przy tworzeniu każdego członka ciała Ewy Bóg tak powiadał:
— Obyś była cnotliwą kobietą.
I mimo to doskonały w zamierzeniu plan Wiekuistego spalił na panewce. Kobieta wywyższa się, przejawia nadmierną ciekawość, chce wszystko widzieć i wszystko słyszeć, usta się jej nie zamykają, jest zazdrosna, lubi sięgać po rzeczy do niej nienależące i jest latawicą.
Kiedy Bóg zapragnął stworzyć człowieka, aniołowie podzielili się na grupy o przeciwstawnych poglądach. Jedne były zdania, że należy go stworzyć, inne, że nie. Były to: Łaska, Prawda, Sprawiedliwość i Pokój. Łaska twierdziła:
— Należy go stworzyć, albowiem będzie czynił łaskę i dobro.
Prawda miała odmienne zdanie:
— Nie należy go stwarzać, albowiem przepełniony będzie kłamstwem, oszustwem i fałszem.
Sprawiedliwość stała na takim stanowisku:
— Należy go stworzyć, gdyż człowiek zaprowadzi na świecie sprawiedliwość.
Pokój dał wyraz takiemu mniemaniu:
— Nie powinien być stworzony, albowiem będzie prowadził wojny.
Co więc Wszechmogący zrobił?
Wziął Prawdę i zrzucił ją na ziemię. Wtedy aniołowie wystąpili z pretensjami:
— Stwórco Świata, obraziłeś Swoją Pieczęć, rzucając ją na ziemię. Dlaczego to uczyniłeś?
I Pan Bóg tak im odpowiedział:
— Emet mearec ticmach (Prawda wyrośnie z ziemi). Ona uchroni człowieka od czynienia zła.
Jeszcze długo aniołowie wykłócali się czy warto było stworzyć człowieka. I wtedy Wszechmogący odezwał się do nich:
— Czemu kłócicie się? On już został stworzony.
Kiedy cesarz Hadrian2 zdobył cały świat, powrócił do Rzymu i tymi słowy zwrócił się do swoich dworzan:
— Żądam od was, abyście uznali mnie za Boga, albowiem podbiłem cały świat.
Na to dictum3 dworzanie odpowiedzieli:
— Jeszcze nie opanowałeś Jego miasta i Jego Przybytku.
I wyruszył wtedy Hadrian, i zburzył Świątynię Pańską4, i wypędził Żydów do diaspory5. Dokonawszy tego, powrócił do Rzymu i tako rzekł:
— Już zburzyłem Jego Dom i spaliłem Jego Pałac, i wypędziłem jego naród. Teraz uczyńcie ze mnie Boga.
Rabbi Barachiasz tak opowiada:
— Hadrian miał na swoim dworze trzech filozofów. Jeden z nich tak do niego powiedział:
— Nikt nie może powstać przeciwko królowi w jego pałacu, tylko poza nim. Wyjdź z jego pałacu i wtedy będziesz mógł zostać Bogiem. On stworzył niebo i ziemię, przeto wynijdź6 z nich, a wtedy uczynią z ciebie Boga.
Drugi filozof rzekł:
— Nie możesz stać się Bogiem, albowiem On już dawno powiedział był do swoich proroków (Jr, 10): „Macie im tak powiedzieć: «Ci, którzy nie służą Bogu Niebios i Ziemi — powinni zniknąć z ziemi i niebios»”7.
Trzeci zaś filozof tak się odezwał:
— Proszę cię, pomóż mi teraz i wyratuj z opresji.
— Co się stało? — zapytał Hadrian.
— Mam okręt — odpowiedział filozof — i oto osiadł na mieliźnie. I nie może ruszyć z miejsca. A wszystkie moje skarby mam na tym okręcie.
— Zaraz wyślę ludzi i okręty na ratunek — rzekł Hadrian.
— Panie mój i władco! — wykrzyknął filozof — po co trudzić ludzi i narażać okręty? Ześlij raczej mały wietrzyk, a okręt mój ruszy z miejsca.
— A skąd ci wezmę wietrzyk?
— Jak to? — udając zdziwionego, zapytał filozof. — Nie możesz wysłać wiatru? To jak możesz stać się Bogiem?
Hadrian rozstał się z filozofem i smutny wrócił do domu. Tu zagadnęła go żona:
— Jesteś wielkim królem i wielkim bohaterem. Wszystko jest w twojej mocy. Coś ci jeszcze powiem: jeśli chcesz stać się Bogiem, to musisz mu oddać depozyt, który ci dał na przechowanie. Wtedy staniesz się Bogiem.
— Co to za depozyt? — spytał Hadrian.
— Twoja dusza — odpowiedziała żona.
— Jeśli dusza opuści mnie, to jak będę mógł żyć?
— Ano widzisz, nie jesteś w stanie panować nad własną duszą, to jak możesz zostać Bogiem?
W mieście Sydon8 mieszkało pewne małżeństwo. Dziesięć lat minęło od ich ślubu. Byli szczęśliwi. Jedna tylko rzecz mąciła ich szczęście. Kobieta nie miała dziecka. Poszli więc do rabbiego Szymona ben Jochaja9. Mąż miał udzielić żonie rozwodu.
I rabbi Szymon ben Jochaj tak do nich powiedział:
— Tak jak w dniu waszych zaślubin, kiedy połączyliście się węzłem małżeńskim, wyprawiliście ucztę, zaprosiliście gości, jedliście i pili, radowali i cieszyli się, tak też z okazji rozwodu urządźcie sobie ucztę radosną i rozstańcie się w zgodzie i przyjaźni.
Co zrobiła kobieta? Urządziła ucztę, co się zowie. Nie pożałowała mężowi wina. Temu, kiedy popił sobie, zrobiło się jakoś dobrze i lekko na sercu i tak rzekł do swojej żony:
— Nim odejdziesz ode mnie, wybierz sobie najlepszą i najdroższą według twego uznania rzecz. Możesz ją zabrać z sobą do swego domu.
Kiedy mąż położył się potem spać, żona kiwnęła na służących i tak do nich powiedziała:
— Zanieście go do domu mego ojca.
O północy mąż zerwał się ze snu:
— Gdzie jestem? — zapytał.
Na to żona odparła:
— Czy nie oświadczyłeś mi, że mogę sobie wybrać najlepszą rzecz z twego domu i zabrać ją z sobą? Wyobraź sobie, że nie ma dla mnie lepszej rzeczy.
Kiedy rabbi Szymon ben Jochaj usłyszał tę historię, wzniósł modły do Boga i kobieta urodziła mężowi dziecko.
Rabbi Elijahu opowiada:
— Pewnego razu przybyłem do wielkiego miasta, chyba jednego z największych miast na świecie. Był tam specjalny urzędnik państwowy, który sprawował nadzór nad podejrzanymi osobami. Tenże urzędnik zaprowadził mnie na dwór króla. Po krótkim czasie zjawił się jakiś duchowny i zadał mi następujące pytanie:
— Czy jesteś uczony?
Na to odpowiedziałem:
— Coś niecoś umiem.
Wtedy on:
— Jeśli potrafisz udzielić mi właściwej odpowiedzi na moje pytanie, to będziesz mógł cało i zdrowo opuścić nasze miasto.
— Pytaj.
— Powiedz mi — zapytał duchowny — dlaczego Pan Bóg stworzył insekty? Do czego były Mu potrzebne takie szkaradne, pełzające stworzenia na tym pięknym świecie?
Moja odpowiedź brzmiała następująco:
— Pan Bóg to surowy sędzia. Jest jednak pełen sprawiedliwości, dobroci i prawdy. Widzi koniec każdej rzeczy na samym jej początku. Przepowiada to, co ma się stać. Wypatruje jednak tylko tego, co jest dobre. Mocą swojej wielkiej mądrości stworzył świat i wprowadził doń porządek. Potem stworzył człowieka i wprowadził go w świat. A stworzył go tylko po to, aby Mu służył całym sercem, aby miał z niego i z jego następców pociechę i satysfakcję. I kiedy człowiek spłodził dzieci, a te spłodziły swoje dzieci i liczba ludzi wzrosła niepomiernie, to zaczęli jednak służyć nie Bogu, ale słońcu, kamiennym bożkom i drewnianym figurom. Z każdym dniem ludzie stawali się grzeszni, tak grzeszni, że zasługiwali właściwie na karę śmierci. I wtedy Pan Bóg skierował swój wzrok ku pozostałym istotom przez Siebie stworzonym i tak rzekł:
— Te żyją i ludzie żyją. Te mają dusze i ludzie mają dusze. Te piją i ludzie piją. Te jedzą i ludzie jedzą. Znaczy to, że ludzie są równi zwierzętom. Nie są lepsi ani gorsi od insektów, które stworzyłem. I kiedy to wypowiedział, natychmiast ustał Jego gniew. I zostawił ludzi przy życiu. Z tego możesz wywnioskować, że insekty zostały stworzone dla dobra człowieka.
Po wygnaniu Adama i Ewy z raju Pan Bóg zauważył, że odczuwają skruchę i przejmują się swoim wygnaniem. Ulitował się wtedy nad nimi i powiedział:
— Nieszczęsne moje dzieci, ukarałem was za grzech i wygnałem z raju, w którym żyliście bez trosk, w dostatku i dobrobycie. Teraz przyjdzie wam żyć w świecie pełnym zmartwień i nieszczęść, o którym nie mieliście pojęcia. Chcę jednak, abyście wiedzieli, że moja dobroć i miłość do was nie ustały. Wiem, że dotkną was różne kłopoty i nieszczęścia, które zatrują wam życie, i dlatego ofiaruję wam z mojej skarbnicy
Uwagi (0)